Libuchora Sierpień 2021
Libuchora Sierpień 2021
W dniach14.08-19.08-2021r. odbył się kolejny długo oczekiwany acz nietypowo bo ,po covidowy, wyjazd do Libuchory na Ukrainę na Granicy Obwodów Lwowskiego i Zakarpackiego.
W wyprawie udział biorą: Dafik, romario, dario9z, DALTI, MarekD, Henry, Radek, Ajzol.
13.08- Część grupy (ci co mieli dalej) przyjechała dzień wcześniej na nocleg do Myczkowianki u "obcego". Po zabukowaniu zeszliśmy na kolację podczas której była okazja się zapoznać. Okazało się że tylko ja jadę pierwszy raz do Libuchory, więc z zaciekawieniem słuchałem opowieści z poprzednich wyjazdów. Było miło i wesoło a czas mijał szybko i nim się spostrzegliśmy obsługa szykowała się do zamknięcia lokalu, więc i my udaliśmy się do swoich pokoi, śniadanie ustaliliśmy na godz. 8.
14.08- Wstajemy wcześniej niż planowaliśmy, wita nas piękny poranek, bierzemy się za pakowanie bagaży na motocykle i udajemy na śniadanie. Po śniadaniu szykujemy się do wyjazdu, bo jesteśmy umówieni z resztą grupy o godz. 10 na przejściu granicznym w Krościenku, żegna nas "Obcy" życząc szczęścia i ruszamy w stronę granicy. Pogoda nam dopisuje droga ciekawa wiec szybko dojeżdżamy na granicę, dołączają do nas koledzy i udajemy się na przejście. Oprócz standardowych dokumentów pogranicznicy żądają jeszcze dodatkowo zaświadczenia o szczepieniu na covid i ub. podróżnego tzw. covidowego. Papiery mamy wszyscy w porządku, kolejki nie ma więc przekraczamy granicę sprawnie. Ruszamy w drogę chcemy wymienić waluty, zatankować i zrobić zakupy, niestety sklepy przy granicy są zamknięte z powodu małego ruchu, jednak udaje nam się wymienić waluty i zatankować. Ruszamy w kierunku Starego Samboru tam mamy zatrzymać się na zakupy jezdnia jest kiepska ale motocyklom to nie przeszkadza tylko spoglądamy czy bagaże są na miejscu. W starym Samborze zatrzymujemy się przy targowisku i udajemy na zakupy. Chwila przerwy żeby się napić, zjeść coś słodkiego i ruszamy na Libuchorę. Za miastem niespodzianka nowa gładka, dobrze oznakowana jezdnia, można jechać i zachwycać zmieniającym krajobrazem. Dojeżdżamy do skrzyżowania na Libuchorę i tu kolejna niespodzianka zamiast starego zniszczonego, stoi nowiutki drogowskaz Libuchora, Henry robi pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej. O ile drogowskaz był nowy to droga jest stara i dziurawa, szczerze mówiąc u nas nikt by taką drogą osobowym samochodem nie pojechał tylko terenówką, dziur jest tyle, że nie sposób je omijać, motocykle nasze czują się na niej świetnie więc jedziemy dalej, tylko częściej zerkamy na bagaże czy są na miejscu. Mijamy zabudowania bardzo stare, część jest odnawianych a nieliczne nowe. Na tle zabudowań z poszarzałego drewna wyróżniają się odnowione cerkwie z połyskującymi w słońcu dachami w kolorze złota i srebra. Docieramy do naszej bazy witają nas gospodarze, widać, że nas oczekiwali, przerwa covidowa spowodowała, że przywitania są bardziej wylewne, na ulicy też zrobił się większy ruch. Zajmujemy kwaterę rozpakowujemy bagaże i gospodyni zaprasza na posiłek, w jadalni wita nas zapach grzybowej, obiad smakował, przy kawie i ciastku komentujemy dzisiejszą podróż. Teraz mamy czas na spacer po wiosce, widać dużo młodzieży na motocyklach. Zahaczamy o sklep przywitała nas miła pani i dała spróbować domasznej gorzałki ,zaopatrzeni w napoje wracamy na kwaterę. Wieczorem przy piwku dyskutujemy i poznajemy się bliżej, koledzy wspominają poprzednie wyjazdy do Libuchory rozmowy trwają długo, w miłej atmosferze szybko mija czas.
15.08- Wita nas piękny słoneczny poranek, jest niedziela więc powoli szykujemy się do cerkwi, ubieramy się najbardziej odświętnie jak możemy. Msza będzie w najdalej położonej cerkwi, więc jedziemy tam na motocyklach, parkujemy przed cerkwią, widać, że jest zadbana. W środku widać, że jest remont, a poustawiane z buku elementy to ikonostas który czeka na montaż. Wracamy na śniadanie i przebieramy się na ognisko. Gospodarz prowadzi nas za zabudowaniami do lasku na wzgórzu, z góry rozściela się widok na dolinę w której leży Libuchora.
Tu czas jakby się zatrzymał większość zabudowań to stare drewniane domy, stodoły i chlewy niektóre jaszcze kryte słomą, poletka uprawia się końmi, widać, że życie tu nie jest łatwe. Rozpalamy ognisko będziemy piekli ziemniaki, jest też słonina i ser, oczywiście wszystko domowej roboty no i domaszna. W promieniach zachodzącego wracamy na kwaterę, widok gór o zachodzie słońca jest zawsze niepowtarzalny i dla takich chwil przemierzamy na motocyklach setki kilometrów.
16.08- Dziś pobudka wcześniej, jemy śniadanie, szykujemy motorki, bo jedziemy w trasę zapoznawczo-treningową. Henry prowadzi nas do wsi Karpackie mijamy pojedyncze zabudowania, brody, pastwiska, laski, trochę tu pozarastało, chyba mniej bydła się wypasa dlatego połoniny powoli zarastają, w niektórych momentach trudno znaleźć prawidłową drogę. Robimy krótką przerwę na odpoczynek w miejscu gdzie mamy wspaniałe widoki. Ruszamy dalej, pogoda nam dopisuje, widoki też, zatrzymujemy się w centrum handlowym, są to trzy sklepiki na skrzyżowaniu dróg, robimy zaopatrzenie na ognisko, chwila przerwy i ruszamy dalej. Docieramy do Karpackich, Henry mówi żeby w połowie wsi włączyć kamery, na pytanie dlaczego odpowiedział zobaczycie. Okazało się że i tak kieska droga w połowie wioski zamieniła się w potok, który sprawiał nam kłopoty było kamienisto ślisko i stromo. Woda wyryła z biegiem lat wąwóz ok.1 do 1,5 m głębokości ,do zabudowań prowadziły strome podjazdy, zatrzymujemy się blisko zabudowań. W naszych oczach było zdziwienie, drogi którymi jeździliśmy wcześniej były złe praktycznie nie przejezdne dla samochodów, ale ta jedyna droga do wsi jest przejezdna tylko koniem no i może motocyklem, to jest koryto potoku który wraz z opadami deszczu na pewno zamieni się w rzekę to widać po brzegach koryta. Nasuwają się pytania: jak dowieźć dzieci do szkoły, jak wezwać pomoc np. medyczną, żeby nie nasze motory i smartfony u dzieci byli byśmy w 19-sto wiecznej wsi na Ukrainie. Z takimi myślami w głowie ruszamy dalej, za wsią na pięknej polance ze strumykiem robimy postój na odpoczynek, bo droga była bardzo męcząca i było bliskie spotkanie ze strumieniem na którymś z brodów, a trampek nie należy do najlżejszych. Pieczemy kiełbaski i delektujemy pięknymi widokami. Wracamy do bazy droga powrotna jest trochę lżejsza. Po takim dniu piwo w łóżku smakuje wybornie, no i jeszcze te wspomnienia na gorąco. Dla takich chwil warto wylać wiele potu i przywieźć parę siniaków.
17.08- Zgodnie z prognozami pada deszcz i ma padać cały dzień, więc odpoczywamy i planujemy jutrzejszy wjazd na PIKUJ.
18.09- Środa wstajemy wcześnie, ostatnie sprawdzanie motocykli, pakujemy prowiant, Pogoda nam dopisuje, choć na niebie jest sporo chmur, ale nie wróżą opadów. Ruszamy na koniec wsi i skręcamy w las, wczorajsze opady zrobiły swoje jest bardzo ślisko, jazda drogą jest niemożliwa. Daniel jak zwiadowca wspina się między drzewami i wytycza ścieżkę podjazdu, jest stromo i ślisko ale przy asekuracji udaje mi się wjechać na górę wytyczoną ścieżką. Z tyłu słyszymy, że koledzy też nie mają lekko. Las zabrał nam dużo czasu i sił. Koledzy pocieszali mnie, że dalej będzie lżej, ale nie było. Z lasu wyjeżdżamy na Starostinę, jest glina ślisko omijamy duże kałuże, co nie jest łatwe, ślisko, stromo, za małe umiejętności, masa trampka, zmęczenie i znów trzeba podnosić trampka. Ratują mnie opony, jedyny pozytyw z mojej strony to to, że zmieniłem opony na nowe krosy. Na połoninie można trochę odpocząć, widoki rekompensują włożony wysiłek aby tu dojechać. Sielanka nie trwa długo zbliża się podjazd obserwuję jak koledzy go pokonują, grunt jest mokry robi się bardziej stromo koła tracą trakcję musiałem się zatrzymać, ale udało mi się ruszyć i wjechałem na górę zobaczyłem uniesiony kciuk Darka, to minie trochę podniosło na duchu. Teraz zjazd kamienisty dla odmiany pokonuję powoli, teraz kawałek dosyć łatwy można trochę odpocząć. Kolejny las przed nami na szczęście nie duży, teraz od razu Dalti jedzie na rekonesans, trzeba omijać drogę i jechać prosto pod górę, przy asekuracji z obu stron wciągamy trampka na górę . Po raz kolejny słyszę, że już teraz będzie lżej, oczywiści nie było. Pokonujemy stromy gliniasty zjazd większe kałuże omijamy mniejsze przejeżdżamy to był ostatni las teraz już tylko połoniną na Pikuja. Tylko połoniną oznacza coraz stromsze podjazdy na dodatek pojawiają się grupki harcerzy wracających z Pikuja. Kolejny stromy podjazd jadę obok szlaku bo z góry schodzą harcerze, ale jedna harcerka idzie naprzeciwko mnie i nagrywa mój podjazd, nie świadoma tego, że ja nie mogę jej ominąć, na szczęście zeszła na szlak do swojej grupy a ja miałem drogę wolną, ona może miała ładne ujęcie, ale ja jakbym się zatrzymał to bym miał kłopot z podjazdem, wjeżdżam na górę gdzie czekają koledzy. Czeka nas ostatni i najgorszy podjazd, chwila odpoczynku, napawamy się widokami teraz już widać rozległe Karpaty. Ruszamy przed nami długi i stromy podjazd, wiem, że trzeba go pokonać dynamicznie staram się jak mogę jestem zdeterminowany aby wjechać na górę, ale pojawia się coraz więcej luźnych kamieni i na którymś tracę równowagę i się zatrzymuję, z pomocą kolejny raz przychodzi Darek, bohater dzisiejszego dnia wielkie podziękowania dla niego za pomoc, wjeżdżamy na górę i widzimy obelisk na szczycie krótki kamienisty zjazd i jestem pod Pikujem na szczycie są jacyś turyści więc postanawiam zostawić motocykl na dole a na sam szczyt wejść pieszo. Robimy pamiątkowe zdjęcia.
Widok jest wspaniały mimo to, że właśnie pojawiły się ciężkie chmury. Warto było włożyć ogromny wysiłek żeby tu być, i podziwiać piękno i ogrom Karpat. Pora wracać, droga powrotna jest łatwiejsza, na skraju lasu zatrzymujemy się na dłuższy odpoczynek, pieczemy kiełbaski i dopiero tu trochę odpuszczają emocje. Ruszamy do bazy w lesie drogę nam zagrodził powalony buk i tu przydała się przemycona przez Romario siekierka, wycięliśmy konary i można było jechać dalej. Do bazy docieramy zmęczeni ale zadowoleni. Kolacja i zimne piwo smakują wyśmienicie, przy piwie trwa dyskusja o dzisiejszej eskapadzie, jestem szczęśliwy, że mogłem w tym uczestniczyć ze wspaniałymi, bezinteresownymi ludźmi w tak wspaniałych okolicznościach przyrody, emocje powili ogasają i kładziemy się spać.
19.08- Wstajemy rano śniadanie na 8, pakujemy się już przed śniadaniem, reszta rzeczy po śniadaniu. Chcemy ruszać w drogę a tu jedna maszyna się buntuje, przed chwilą silnik pracował normalnie, a teraz nie chce zapalić, chyba chce zostać tu dłużej. Właściciel dogaduje się z moto, żegnamy się z gospodarzami i ruszamy w kierunku granicy. Zatrzymujemy się w Starym Samborze by zrobić zakupy i zatankować bo paliwa już brakuje co niektórym. Niestety bazar dzisiaj jest nie czynny, bo jest jakieś święto państwowe, tankujemy za miastem i ruszamy w kierunku granicy. Na granicy kolejki nie ma, podjeżdżamy do odprawy granicę przekraczamy dosyć sprawnie pomijając to, że Ukraińcom zginął jeden człowiek i jeden motocykl taki lekki bałaganik, a po Polskiej stronie celnicy mieli kontrol wew. Ustawiamy motocykle na parkingu za przejściem aby się pożegnać bo rozjeżdżamy się w różnych kierunkach. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy i to nie za długo.
PS... Poznałem wspaniałych ludzi, wesołych miłych, bezinteresownych. Po tym wyjeździe wraca mi wiara w ludzi. Dane mi było przebywać we wspaniałych okolicznościach przyrody z grupą życzliwych ludzi. Dziękuję wszystkim za, pomoc wyrozumiałość i opiekę.
W wyprawie udział biorą: Dafik, romario, dario9z, DALTI, MarekD, Henry, Radek, Ajzol.
13.08- Część grupy (ci co mieli dalej) przyjechała dzień wcześniej na nocleg do Myczkowianki u "obcego". Po zabukowaniu zeszliśmy na kolację podczas której była okazja się zapoznać. Okazało się że tylko ja jadę pierwszy raz do Libuchory, więc z zaciekawieniem słuchałem opowieści z poprzednich wyjazdów. Było miło i wesoło a czas mijał szybko i nim się spostrzegliśmy obsługa szykowała się do zamknięcia lokalu, więc i my udaliśmy się do swoich pokoi, śniadanie ustaliliśmy na godz. 8.
14.08- Wstajemy wcześniej niż planowaliśmy, wita nas piękny poranek, bierzemy się za pakowanie bagaży na motocykle i udajemy na śniadanie. Po śniadaniu szykujemy się do wyjazdu, bo jesteśmy umówieni z resztą grupy o godz. 10 na przejściu granicznym w Krościenku, żegna nas "Obcy" życząc szczęścia i ruszamy w stronę granicy. Pogoda nam dopisuje droga ciekawa wiec szybko dojeżdżamy na granicę, dołączają do nas koledzy i udajemy się na przejście. Oprócz standardowych dokumentów pogranicznicy żądają jeszcze dodatkowo zaświadczenia o szczepieniu na covid i ub. podróżnego tzw. covidowego. Papiery mamy wszyscy w porządku, kolejki nie ma więc przekraczamy granicę sprawnie. Ruszamy w drogę chcemy wymienić waluty, zatankować i zrobić zakupy, niestety sklepy przy granicy są zamknięte z powodu małego ruchu, jednak udaje nam się wymienić waluty i zatankować. Ruszamy w kierunku Starego Samboru tam mamy zatrzymać się na zakupy jezdnia jest kiepska ale motocyklom to nie przeszkadza tylko spoglądamy czy bagaże są na miejscu. W starym Samborze zatrzymujemy się przy targowisku i udajemy na zakupy. Chwila przerwy żeby się napić, zjeść coś słodkiego i ruszamy na Libuchorę. Za miastem niespodzianka nowa gładka, dobrze oznakowana jezdnia, można jechać i zachwycać zmieniającym krajobrazem. Dojeżdżamy do skrzyżowania na Libuchorę i tu kolejna niespodzianka zamiast starego zniszczonego, stoi nowiutki drogowskaz Libuchora, Henry robi pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej. O ile drogowskaz był nowy to droga jest stara i dziurawa, szczerze mówiąc u nas nikt by taką drogą osobowym samochodem nie pojechał tylko terenówką, dziur jest tyle, że nie sposób je omijać, motocykle nasze czują się na niej świetnie więc jedziemy dalej, tylko częściej zerkamy na bagaże czy są na miejscu. Mijamy zabudowania bardzo stare, część jest odnawianych a nieliczne nowe. Na tle zabudowań z poszarzałego drewna wyróżniają się odnowione cerkwie z połyskującymi w słońcu dachami w kolorze złota i srebra. Docieramy do naszej bazy witają nas gospodarze, widać, że nas oczekiwali, przerwa covidowa spowodowała, że przywitania są bardziej wylewne, na ulicy też zrobił się większy ruch. Zajmujemy kwaterę rozpakowujemy bagaże i gospodyni zaprasza na posiłek, w jadalni wita nas zapach grzybowej, obiad smakował, przy kawie i ciastku komentujemy dzisiejszą podróż. Teraz mamy czas na spacer po wiosce, widać dużo młodzieży na motocyklach. Zahaczamy o sklep przywitała nas miła pani i dała spróbować domasznej gorzałki ,zaopatrzeni w napoje wracamy na kwaterę. Wieczorem przy piwku dyskutujemy i poznajemy się bliżej, koledzy wspominają poprzednie wyjazdy do Libuchory rozmowy trwają długo, w miłej atmosferze szybko mija czas.
15.08- Wita nas piękny słoneczny poranek, jest niedziela więc powoli szykujemy się do cerkwi, ubieramy się najbardziej odświętnie jak możemy. Msza będzie w najdalej położonej cerkwi, więc jedziemy tam na motocyklach, parkujemy przed cerkwią, widać, że jest zadbana. W środku widać, że jest remont, a poustawiane z buku elementy to ikonostas który czeka na montaż. Wracamy na śniadanie i przebieramy się na ognisko. Gospodarz prowadzi nas za zabudowaniami do lasku na wzgórzu, z góry rozściela się widok na dolinę w której leży Libuchora.
Tu czas jakby się zatrzymał większość zabudowań to stare drewniane domy, stodoły i chlewy niektóre jaszcze kryte słomą, poletka uprawia się końmi, widać, że życie tu nie jest łatwe. Rozpalamy ognisko będziemy piekli ziemniaki, jest też słonina i ser, oczywiście wszystko domowej roboty no i domaszna. W promieniach zachodzącego wracamy na kwaterę, widok gór o zachodzie słońca jest zawsze niepowtarzalny i dla takich chwil przemierzamy na motocyklach setki kilometrów.
16.08- Dziś pobudka wcześniej, jemy śniadanie, szykujemy motorki, bo jedziemy w trasę zapoznawczo-treningową. Henry prowadzi nas do wsi Karpackie mijamy pojedyncze zabudowania, brody, pastwiska, laski, trochę tu pozarastało, chyba mniej bydła się wypasa dlatego połoniny powoli zarastają, w niektórych momentach trudno znaleźć prawidłową drogę. Robimy krótką przerwę na odpoczynek w miejscu gdzie mamy wspaniałe widoki. Ruszamy dalej, pogoda nam dopisuje, widoki też, zatrzymujemy się w centrum handlowym, są to trzy sklepiki na skrzyżowaniu dróg, robimy zaopatrzenie na ognisko, chwila przerwy i ruszamy dalej. Docieramy do Karpackich, Henry mówi żeby w połowie wsi włączyć kamery, na pytanie dlaczego odpowiedział zobaczycie. Okazało się że i tak kieska droga w połowie wioski zamieniła się w potok, który sprawiał nam kłopoty było kamienisto ślisko i stromo. Woda wyryła z biegiem lat wąwóz ok.1 do 1,5 m głębokości ,do zabudowań prowadziły strome podjazdy, zatrzymujemy się blisko zabudowań. W naszych oczach było zdziwienie, drogi którymi jeździliśmy wcześniej były złe praktycznie nie przejezdne dla samochodów, ale ta jedyna droga do wsi jest przejezdna tylko koniem no i może motocyklem, to jest koryto potoku który wraz z opadami deszczu na pewno zamieni się w rzekę to widać po brzegach koryta. Nasuwają się pytania: jak dowieźć dzieci do szkoły, jak wezwać pomoc np. medyczną, żeby nie nasze motory i smartfony u dzieci byli byśmy w 19-sto wiecznej wsi na Ukrainie. Z takimi myślami w głowie ruszamy dalej, za wsią na pięknej polance ze strumykiem robimy postój na odpoczynek, bo droga była bardzo męcząca i było bliskie spotkanie ze strumieniem na którymś z brodów, a trampek nie należy do najlżejszych. Pieczemy kiełbaski i delektujemy pięknymi widokami. Wracamy do bazy droga powrotna jest trochę lżejsza. Po takim dniu piwo w łóżku smakuje wybornie, no i jeszcze te wspomnienia na gorąco. Dla takich chwil warto wylać wiele potu i przywieźć parę siniaków.
17.08- Zgodnie z prognozami pada deszcz i ma padać cały dzień, więc odpoczywamy i planujemy jutrzejszy wjazd na PIKUJ.
18.09- Środa wstajemy wcześnie, ostatnie sprawdzanie motocykli, pakujemy prowiant, Pogoda nam dopisuje, choć na niebie jest sporo chmur, ale nie wróżą opadów. Ruszamy na koniec wsi i skręcamy w las, wczorajsze opady zrobiły swoje jest bardzo ślisko, jazda drogą jest niemożliwa. Daniel jak zwiadowca wspina się między drzewami i wytycza ścieżkę podjazdu, jest stromo i ślisko ale przy asekuracji udaje mi się wjechać na górę wytyczoną ścieżką. Z tyłu słyszymy, że koledzy też nie mają lekko. Las zabrał nam dużo czasu i sił. Koledzy pocieszali mnie, że dalej będzie lżej, ale nie było. Z lasu wyjeżdżamy na Starostinę, jest glina ślisko omijamy duże kałuże, co nie jest łatwe, ślisko, stromo, za małe umiejętności, masa trampka, zmęczenie i znów trzeba podnosić trampka. Ratują mnie opony, jedyny pozytyw z mojej strony to to, że zmieniłem opony na nowe krosy. Na połoninie można trochę odpocząć, widoki rekompensują włożony wysiłek aby tu dojechać. Sielanka nie trwa długo zbliża się podjazd obserwuję jak koledzy go pokonują, grunt jest mokry robi się bardziej stromo koła tracą trakcję musiałem się zatrzymać, ale udało mi się ruszyć i wjechałem na górę zobaczyłem uniesiony kciuk Darka, to minie trochę podniosło na duchu. Teraz zjazd kamienisty dla odmiany pokonuję powoli, teraz kawałek dosyć łatwy można trochę odpocząć. Kolejny las przed nami na szczęście nie duży, teraz od razu Dalti jedzie na rekonesans, trzeba omijać drogę i jechać prosto pod górę, przy asekuracji z obu stron wciągamy trampka na górę . Po raz kolejny słyszę, że już teraz będzie lżej, oczywiści nie było. Pokonujemy stromy gliniasty zjazd większe kałuże omijamy mniejsze przejeżdżamy to był ostatni las teraz już tylko połoniną na Pikuja. Tylko połoniną oznacza coraz stromsze podjazdy na dodatek pojawiają się grupki harcerzy wracających z Pikuja. Kolejny stromy podjazd jadę obok szlaku bo z góry schodzą harcerze, ale jedna harcerka idzie naprzeciwko mnie i nagrywa mój podjazd, nie świadoma tego, że ja nie mogę jej ominąć, na szczęście zeszła na szlak do swojej grupy a ja miałem drogę wolną, ona może miała ładne ujęcie, ale ja jakbym się zatrzymał to bym miał kłopot z podjazdem, wjeżdżam na górę gdzie czekają koledzy. Czeka nas ostatni i najgorszy podjazd, chwila odpoczynku, napawamy się widokami teraz już widać rozległe Karpaty. Ruszamy przed nami długi i stromy podjazd, wiem, że trzeba go pokonać dynamicznie staram się jak mogę jestem zdeterminowany aby wjechać na górę, ale pojawia się coraz więcej luźnych kamieni i na którymś tracę równowagę i się zatrzymuję, z pomocą kolejny raz przychodzi Darek, bohater dzisiejszego dnia wielkie podziękowania dla niego za pomoc, wjeżdżamy na górę i widzimy obelisk na szczycie krótki kamienisty zjazd i jestem pod Pikujem na szczycie są jacyś turyści więc postanawiam zostawić motocykl na dole a na sam szczyt wejść pieszo. Robimy pamiątkowe zdjęcia.
Widok jest wspaniały mimo to, że właśnie pojawiły się ciężkie chmury. Warto było włożyć ogromny wysiłek żeby tu być, i podziwiać piękno i ogrom Karpat. Pora wracać, droga powrotna jest łatwiejsza, na skraju lasu zatrzymujemy się na dłuższy odpoczynek, pieczemy kiełbaski i dopiero tu trochę odpuszczają emocje. Ruszamy do bazy w lesie drogę nam zagrodził powalony buk i tu przydała się przemycona przez Romario siekierka, wycięliśmy konary i można było jechać dalej. Do bazy docieramy zmęczeni ale zadowoleni. Kolacja i zimne piwo smakują wyśmienicie, przy piwie trwa dyskusja o dzisiejszej eskapadzie, jestem szczęśliwy, że mogłem w tym uczestniczyć ze wspaniałymi, bezinteresownymi ludźmi w tak wspaniałych okolicznościach przyrody, emocje powili ogasają i kładziemy się spać.
19.08- Wstajemy rano śniadanie na 8, pakujemy się już przed śniadaniem, reszta rzeczy po śniadaniu. Chcemy ruszać w drogę a tu jedna maszyna się buntuje, przed chwilą silnik pracował normalnie, a teraz nie chce zapalić, chyba chce zostać tu dłużej. Właściciel dogaduje się z moto, żegnamy się z gospodarzami i ruszamy w kierunku granicy. Zatrzymujemy się w Starym Samborze by zrobić zakupy i zatankować bo paliwa już brakuje co niektórym. Niestety bazar dzisiaj jest nie czynny, bo jest jakieś święto państwowe, tankujemy za miastem i ruszamy w kierunku granicy. Na granicy kolejki nie ma, podjeżdżamy do odprawy granicę przekraczamy dosyć sprawnie pomijając to, że Ukraińcom zginął jeden człowiek i jeden motocykl taki lekki bałaganik, a po Polskiej stronie celnicy mieli kontrol wew. Ustawiamy motocykle na parkingu za przejściem aby się pożegnać bo rozjeżdżamy się w różnych kierunkach. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy i to nie za długo.
PS... Poznałem wspaniałych ludzi, wesołych miłych, bezinteresownych. Po tym wyjeździe wraca mi wiara w ludzi. Dane mi było przebywać we wspaniałych okolicznościach przyrody z grupą życzliwych ludzi. Dziękuję wszystkim za, pomoc wyrozumiałość i opiekę.
- ajzol
- osiedlowy kaskader
- Posty: 119
- Rejestracja: 07.08.2017, 17:47
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Pajęczno
Re: Libuchora Sierpień 2021
Dzięki Marku za przypomnienie jak to fajnie było
A było!
A było!
-
- wiejski tuningowiec
- Posty: 100
- Rejestracja: 20.02.2019, 20:09
- Mój motocykl: inne endurowate moto
Re: Libuchora Sierpień 2021
Ajzol, oj działo się, działo, a niektórzy ...
Re: Libuchora Sierpień 2021
Marek, dzięki wielkie, że chciało Ci się powalczyć z problemami i przypomnieć nam sierpniowy pobyt w Libuchorze.
Po rocznej przerwie udało nam się pojechać i trzeba przyznać, że zmiany są widoczne. Czy korzystne, to inna sprawa. Dla nas pewnie było by lepiej, gdyby było tak jak było, czyli "po staremu", ale cóż zrobić, postępu się nie zatrzyma.
Pomimo to, Libuchora dalej emanuje swoją, niepowtarzalną atmosferą.
Pozostałe zdjęcia:
https://photos.google.com/share/AF1QipO ... xqSXlDYlFB
Teraz czekamy na film.
Po rocznej przerwie udało nam się pojechać i trzeba przyznać, że zmiany są widoczne. Czy korzystne, to inna sprawa. Dla nas pewnie było by lepiej, gdyby było tak jak było, czyli "po staremu", ale cóż zrobić, postępu się nie zatrzyma.
Pomimo to, Libuchora dalej emanuje swoją, niepowtarzalną atmosferą.
Pozostałe zdjęcia:
https://photos.google.com/share/AF1QipO ... xqSXlDYlFB
Teraz czekamy na film.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- tomekpe
- młody podróżnik
- Posty: 2477
- Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Milanówek
Re: Libuchora Sierpień 2021
Dzięki Panowie za opis! Miło móc poczytać i wrócić w myślach do Libuchory, chociaż od mojej wizyty tam minęło prawie 10 lat.
Transalp '02 od '10
2011 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=8361
2012 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=10940
2013 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=15543
2011 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=8361
2012 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=10940
2013 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=15543
- romario
- osiedlowy kaskader
- Posty: 142
- Rejestracja: 20.07.2014, 02:36
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
Re: Libuchora Sierpień 2021
Marku, milo było powspominać. Fajnie ze podjales się tego zadania sprawozdawcy
Po tej dwuletniej przerwie covidowej tez zauwazylem kilka zmian.
Na paczatek przywitala nas pusta granica. Nie powiem było to mile zaskoczenie.
Dalej stary znak przy wjezdzie do wioski, zastąpiony nowym , ladnym , pachnącym jeszcze swiezoscia lakierem, był jakby zwiastunem nadchodzących zmian.
Na wiosce pojawila się niezliczona ilość wynalazkow chińskiej motoryzacji klasy "250". Wszystko nowe, cieszące oko i niezle radzące sobie w tych trudnych warunkach. Nasze stare motocykle gdzies ginely w blasku fleszy. Za to swoja niezawodnoscia daja radość od lat
Największym zaskoczeniem był jednak dla mnie internet. Fakt dotarl już do libuchorskiej chatki dwa lata temu, lecz w tym roku okazało się ze maja nowe szerokopasmowe lacze, po "swiatelku". Tam w odleglej gorskiej wiosce maja to o czym wielu moich znajomych poki co jeszcze marzy, a nie ukrywam ze mieszkam prawie zadeptany przez rozrastające się miasto.
Na szczęście na połoninach wita nas natura ... w ciszy i spokoju
Gdzies w moich myślach pojawia się pytanie, czym zaskoczy nas za rok...
Spieszmy się do Libuchory..., tak szybko się zmienia...
Po tej dwuletniej przerwie covidowej tez zauwazylem kilka zmian.
Na paczatek przywitala nas pusta granica. Nie powiem było to mile zaskoczenie.
Dalej stary znak przy wjezdzie do wioski, zastąpiony nowym , ladnym , pachnącym jeszcze swiezoscia lakierem, był jakby zwiastunem nadchodzących zmian.
Na wiosce pojawila się niezliczona ilość wynalazkow chińskiej motoryzacji klasy "250". Wszystko nowe, cieszące oko i niezle radzące sobie w tych trudnych warunkach. Nasze stare motocykle gdzies ginely w blasku fleszy. Za to swoja niezawodnoscia daja radość od lat
Największym zaskoczeniem był jednak dla mnie internet. Fakt dotarl już do libuchorskiej chatki dwa lata temu, lecz w tym roku okazało się ze maja nowe szerokopasmowe lacze, po "swiatelku". Tam w odleglej gorskiej wiosce maja to o czym wielu moich znajomych poki co jeszcze marzy, a nie ukrywam ze mieszkam prawie zadeptany przez rozrastające się miasto.
Na szczęście na połoninach wita nas natura ... w ciszy i spokoju
Gdzies w moich myślach pojawia się pytanie, czym zaskoczy nas za rok...
Spieszmy się do Libuchory..., tak szybko się zmienia...
- tadzik
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 490
- Rejestracja: 21.02.2015, 21:06
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Rzeszów
Re: Libuchora Sierpień 2021
Romku, ja tu widzę tylko jedno zdjęcie z kozami. Znaczy, chciałeś nam przekazać, że dziewczyny też tam były pod ręką?
Pozdro, tadzik
Z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na święty spokój. ©Duńczyk
Pojeździj-FB
Pojeździj
Z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na święty spokój. ©Duńczyk
Pojeździj-FB
Pojeździj
-
- wiejski tuningowiec
- Posty: 100
- Rejestracja: 20.02.2019, 20:09
- Mój motocykl: inne endurowate moto
Re: Libuchora Sierpień 2021
Muszę stanąć w obronie Romario, dziewczyny były, nowe motory też.
- Dalti
- czyściciel nagaru
- Posty: 512
- Rejestracja: 12.05.2013, 18:16
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Przemyśl
- Kontakt:
Re: Libuchora Sierpień 2021
Marku relacje czytałem i widzę ze się szykuje jakiś mega film Zmiany hm.. dla nich na lepsze dla nas na gorsze.pozdrawiam ekipę.
Jak trzeba to oddam 0RhD+
50,rs125,dt,cbf600,XL600V,TT600R,530EXC,EXC250 2T...
50,rs125,dt,cbf600,XL600V,TT600R,530EXC,EXC250 2T...
-
- dwusuwowy rider
- Posty: 199
- Rejestracja: 13.09.2013, 19:56
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
Re: Libuchora Sierpień 2021
Witam, film jest w fazie produkcji, mam 80gb materiału od was, wyszukuje muzykę, sprawdzam materiał co będzie najlepsze, cierpliwości dotego jeden film z samych zdjęć. Spokojnego Weekendu.
Najmilszych ludzi spotkasz na Hondzie :)
Honda szybsza niż wygląda!!!
Honda Transalp 600, Honda Varadero 1000.
Honda szybsza niż wygląda!!!
Honda Transalp 600, Honda Varadero 1000.
-
- dwusuwowy rider
- Posty: 199
- Rejestracja: 13.09.2013, 19:56
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
Re: Libuchora Sierpień 2021
#Witam wszystkich zgromadzonych#szykować piwko i popcorna# filmik ukończony - miłego oglądania w te zimne wieczory - ostrzegam 1h filmu# Wybrałem to co mi się udało, za dużo materiału - jak macie jakieś obiekcje, co trzeba zmienić piszcie śmiało. Szerokości do zobaczenia na szlakach lub w lusterku#
https://youtu.be/3gSv8ZHv52Q
https://youtu.be/3gSv8ZHv52Q
Najmilszych ludzi spotkasz na Hondzie :)
Honda szybsza niż wygląda!!!
Honda Transalp 600, Honda Varadero 1000.
Honda szybsza niż wygląda!!!
Honda Transalp 600, Honda Varadero 1000.
-
- wiejski tuningowiec
- Posty: 100
- Rejestracja: 20.02.2019, 20:09
- Mój motocykl: inne endurowate moto
Re: Libuchora Sierpień 2021
Ginter06 szacunek za chęci i czas poświęcony na to dzieło.
Fajnie się oglądało, wróciłem myślami do tamtych chwil.
Piękne tereny, wspaniałe widoki z połonin.
Nie ująłeś tylko "lasu troli", a le tam chyba było mało materiału, najlepiej zobaczyć go samemu na żywo.
Świetna robota
Pozdrowienia dla ekipy.
Fajnie się oglądało, wróciłem myślami do tamtych chwil.
Piękne tereny, wspaniałe widoki z połonin.
Nie ująłeś tylko "lasu troli", a le tam chyba było mało materiału, najlepiej zobaczyć go samemu na żywo.
Świetna robota
Pozdrowienia dla ekipy.
- Radek
- miejski lanser
- Posty: 397
- Rejestracja: 20.06.2011, 23:00
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Garwolin
Re: Libuchora Sierpień 2021
Ginter09 - ale świetna pamiątka!!! Bardzo Ci dziękujemy! Obejrzałem w całości. Fajnie było tam wrócić dzięki Twojemu filmowi.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
- wujas
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 478
- Rejestracja: 01.08.2011, 23:51
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Przemyśl/Huwniki
Re: Libuchora Sierpień 2021
Obejrzałem w całości i fajnie znów Was zobaczyć panowie i to w znajomych okolicznościach przyrody... Dużo zdrówka dla wszystkich uczestników
- Radek
- miejski lanser
- Posty: 397
- Rejestracja: 20.06.2011, 23:00
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Garwolin
Re: Libuchora Sierpień 2021
Brakowało Cię Irek. Jaki był tam złocisty, ba złotousty samogonik w sklepie obok.....po prawej. Ambrozja, cymes, cudo, rarytas, specjał.
Były dwa. Jeden normalny, i jeden taki lany z pod lady od właścicielki. Dla nas. Tylko podobno Z takim uśmiechem po wypiciu " I co Polaki. Dobre, co?"
Oj dobre.
- Radek
- miejski lanser
- Posty: 397
- Rejestracja: 20.06.2011, 23:00
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Garwolin
Re: Libuchora Sierpień 2021
Heniu, a jakoś niebawem nie jedziemy znowu?
- wujas
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 478
- Rejestracja: 01.08.2011, 23:51
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Przemyśl/Huwniki
Re: Libuchora Sierpień 2021
Radek przyjacielu nie dobijaj mnie....
-
- wiejski tuningowiec
- Posty: 100
- Rejestracja: 20.02.2019, 20:09
- Mój motocykl: inne endurowate moto
Re: Libuchora Sierpień 2021
W drodze na Pikuja jest las Troli, który ze wzgledu na klimat i skojarzenia nazwałem "Mordor", wyglada niewinnie, ale stałe nachylenie, śliska nawierzchnia, korzenie, ruchome "kamory" robią swoje.
Nagranie i montaż amatorskie
https://drive.google.com/file/d/1eBw35k ... sp=sharing
Nagranie i montaż amatorskie
https://drive.google.com/file/d/1eBw35k ... sp=sharing
Re: Libuchora Sierpień 2021
No tak, na filmie nie wygląda grożnie, a rzeczywistość jest troszkę inna
Nie byłem z wami, ale, to jest przejazd z końca wioski, przez ten właśnie las na połoniny pod Starostinę.
Trochę się tam pozmieniało od mojego ostatniego przejazdu, czyli od 2018 roku
Nie byłem z wami, ale, to jest przejazd z końca wioski, przez ten właśnie las na połoniny pod Starostinę.
Trochę się tam pozmieniało od mojego ostatniego przejazdu, czyli od 2018 roku
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość