LIBUCHORA MAJ 2019
-
- romeciarz
- Posty: 27
- Rejestracja: 16.09.2013, 23:23
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Warszawa/Siedlce
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
O której w środę zbiórkę robimy,10?
Gdzieś w nas tańczą strachu stróżowie,
Gdzieś w nas jadą wolni bogowie,
Gdzieś w nas piją klęski wodzowie,
Gdzieś w nas, gdzieś w nas...
Gdzieś w nas jadą wolni bogowie,
Gdzieś w nas piją klęski wodzowie,
Gdzieś w nas, gdzieś w nas...
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
9:00 - rynek w Ustrzykach - środa
- Rysiek_81
- pogłębiacz bieżnika
- Posty: 810
- Rejestracja: 31.01.2016, 17:59
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wiocha za Piaseczusets
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Weźta se chopy ciepłe majtki i dobre kondony bo aura to chyba wam nie będzie sprzyjać
Najcieplej zapowiada się weekend 15stopni, 11w sobotę i 4 w niedzielę
Pozdrawiam Rysiek
Najcieplej zapowiada się weekend 15stopni, 11w sobotę i 4 w niedzielę
Pozdrawiam Rysiek
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
no z tym to się nie trafi, jesteśmy dobrej myśli
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
W takim przypadku, zaopatrzenie robicie u babci Mariki . . . dobry samogon pędziRysiek_81 pisze:Weźta se chopy ciepłe majtki i dobre kondony bo aura to chyba wam nie będzie sprzyjać
Najcieplej zapowiada się weekend 15stopni, 11w sobotę i 4 w niedzielę
Pozdrawiam Rysiek
Powodzenia chłopaki i szczęśliwego powrotu
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- Rybak31
- romeciarz
- Posty: 23
- Rejestracja: 03.11.2018, 21:29
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Kołbiel
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Koledzy ja dopiero wróciłem z UA z Wołynia też zapowiadali że będzie padać a nie padało. A z samogonu jak będą mieli pedzony na korze z debu to bierzcie w ciemno.
- wujas
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 478
- Rejestracja: 01.08.2011, 23:51
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Przemyśl/Huwniki
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Dobrych warunków atmosferycznych panowie co by widoki z Pikuja były zacne Bawcie się dobrze
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
No i fajnie, przecieracie nowe szlaki Mam nadzieję, że było bezpiecznie.
Czekamy na wieści kiedy wrócicie do domu.
Czekamy na wieści kiedy wrócicie do domu.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
-
- romeciarz
- Posty: 27
- Rejestracja: 16.09.2013, 23:23
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Warszawa/Siedlce
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Dotarłem do domu cały i zdrów, dzięki chłopaki za wyjazd.
Gdzieś w nas tańczą strachu stróżowie,
Gdzieś w nas jadą wolni bogowie,
Gdzieś w nas piją klęski wodzowie,
Gdzieś w nas, gdzieś w nas...
Gdzieś w nas jadą wolni bogowie,
Gdzieś w nas piją klęski wodzowie,
Gdzieś w nas, gdzieś w nas...
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
My z Piotrkiem też się dokulaliśmy do domów. Ciekawe jak Michał?
Łukasz jak masz jakieś fotki to wrzucaj, ja w tygodniu też postaram się parę zdjęć zapodać
Łukasz jak masz jakieś fotki to wrzucaj, ja w tygodniu też postaram się parę zdjęć zapodać
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Wszyscy bezpiecznie w domu i to najważniejsze
Panowie, mam nadzieję, że oprócz fotek napiszecie co nieco o swoich wrażeniach z wyjazdu do Libuchory, bo oprócz wyjazdu na PIkuja jakoweś przygody na pewno was nie ominęły
Panowie, mam nadzieję, że oprócz fotek napiszecie co nieco o swoich wrażeniach z wyjazdu do Libuchory, bo oprócz wyjazdu na PIkuja jakoweś przygody na pewno was nie ominęły
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- andrzej_tr
- dwusuwowy rider
- Posty: 170
- Rejestracja: 01.11.2008, 14:06
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Lubaczów
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Tak śledzę wątek, i co nic się nie działo? jedno zdjęcie???
coś dodajcie, w lipcu planuję Karpaty i chętnie bym coś obejrzał
coś dodajcie, w lipcu planuję Karpaty i chętnie bym coś obejrzał
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
po weekendzie wrzucę krótką relację w piątek jadę na Tukana więc postaram się po powrocie to ogarnąć. Tylko, że Libuchora i okolice tam jeździmy w typowo w terenie, po górkach itp.
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
To tak w skrócie:
Podczas całego wyjazdu przyświecała nam idea "na lajcie" :
Wyjazd po raz pierwszy bez generalnego organizatora. Ale Heniu zachęca do wyjazdu, chociaż sam przeżywa ciężkie chwile.
Ja podejmuje temat, ale w zasadzie skład się wysypał - w sumie razem ze mną. W pierwotnym terminie, niestety nie dał bym rady. Ale, próbuję przełożyć wyjazd i zebrać chętnych. Ci się znajdują, więc jedziemy. Ja z Piotrkiem ruszamy na przyczepce z planem przekimania u Obcego i zostawieniem tam auta. Tak, też robimy:
Podczas jazdy jestem w kontakcie z chłopakami. Z Trollem jesteśmy umówieni u Obcego, żeby razem się przekimać i rano ruszyć na UA. Michał i Łukasz mają spać gdzieś w Ustrzykach, a Dafik jest już na miejscu. Dojeżdżamy do Myczkowianki, Trollu już na nas czeka, ale sprzedaje nam smutną wiadomość: do Libuchory nie jedzie. Parę godzin wcześniej stracił prawko za prędkość 107 w zabudowanym. Niefart, miejsce ulubione przez panów niebieskich, tuż za tabliczką teren zabudowany ale w krzakach praktycznie... No cóż, chwila nieuwagi i po prawku. Tak więc rano (1 Maj) lecimy na granicę, spotykamy się z Łukaszem i Michałem i już w czwórkę ruszamy w stronę Libuchory, a Trollu wraca do domu. Na lajcie...
Granicę przejeżdżamy szybciutko, i około 14 jesteśmy na miejscu w Libuchorze. Oczywiście zapodajemy klasyczną fotkę:
Na miejscu spotykamy się z Dafikiem, który już na nas czeka...
Godzina jeszcze wczesna, decydujemy, że pojedziemy jeszcze trochę pojeździć - rozruszać kości, potrenować. Więc jedziemy na połoninę Pikuja, wjeżdżamy przez lasek na końcu wsi. Generalnie jest mokro, dużo błota i warunki są dużo trudniejsze niż rok temu. Są pierwsze gleby, pchania itp. atrakcje:
Wdrapujemy się w końcu przez lasek na połoninę i latamy sobie troszkę tu, troszkę tam. Spędzamy tam jakiś czasu i wracamy do wioski tą samą drogą co wjeżdżaliśmy. Mamy jeszcze chwilę czasu do zachodu słońca więc wskakujemy na górki biegnące za chałupami.
Wieczorem ustalamy plan: jeżeli będzie rano w miarę pogoda, to atakujemy Pikuja. Bo w zasadzie przez cały nasz pobyt miało padać, prognozy się nie sprawdziły, deszcz wytrzymał do dnia wyjazdu a pojawiające się delikatne opady nie popsuły nam humorów.
Rano jest spoko, lecimy na Pikuja. Po drodze lasek który chłopaki zdążyli poznać dzień wcześniej:
Gramolimy się na ścieżkę i powoli przesuwamy się w stronę naszego celu. Na połoninach mokro, ścieżka mocno nasiąknięta z kałużami, staramy się jechać bokiem po trawie szukając przyczepności.
trochę walki, pchania w końcu osiągamy cel:
Dalej zjazd w dół, oczywiście do miejscowego sklepu w celu opicia sukcesu Tam, spotykamy miejscową ekipę na moturach i lokalnych fanów samoogonu
Kolejny dzień ma być oczywiście już na lajcie. Plan jest taki aby przejechać na drugą stronę połoniny Pikuj, oczywiście jadąc przez góry i zjechać do miejscowości Żdaniewo.
Jako, że chłopakom znudził się już lasek prowadzący na połoninę szukamy alternatywnej drogi. Ilja - gospodarz, podczas kolacji - tłumaczy, że jest droga prowadząca na połoniny nad wioską. Tak więc rano lecimy tą dróżką, a jako że jest cały czas mokro to wcale nie jest na lajcie - w końcu wyskakujemy na połoninę. Wyjeżdżając na połoninę mieliśmy jechać w lewo, ale spróbowaliśmy szukać zjazdu kierując się w prawo
Jechaliśmy połoniną w stronę miejscowości Użok. Raczej plan dotarcia tego dnia do Żdaniewa coraz bardziej się oddalał, to jednak Michał który chyba był największym optymistom z nas wszystkich, cały czas wierzył, że się uda. Do czasu.
Dróżka robiła się mocno błotnista, na tym zdjęciu nie bardzo to widać, ale w tym miejscu był zjazd z koleiną na pół motocykla i było to miejsce w zasadzie już bez odwrotu:
Kałuże robiły się coraz większe a błoto wydawało się nie kończyć :
Morale spadało...
W końcu dojechaliśmy do miejsca gdzie możliwy był odwrót z połoniny w stronę wsi Karpackie. Piotrek i Łukasz, raczej optowali za zjazdem, optymistyczny Michał chciał przeć dalej a ja skłaniałem się ku tej opcji. Postanowiliśmy z Michałem jechać na zwiady. Chłopaki czekali a my pojechaliśmy sprawdzić co się czai za zakrętem
No niby było wszystko spoko, ale dojechaliśmy znowu do miejsca gdzie z powrotem było by ciężko wrócić. Ale do miejscowości Użok i do końca połoniny było już naprawdę niedaleko. Spróbowałem zadzwonić do Piotra, żeby jechali w naszą stronę bo jest lajt i że tylko trzeba zjechać w jednym miejscu takim dosyć kamienistym zjazdem pod który już nie podjedziemy z powrotem i będzie cywilizacja.
no i się nie dodzwoniłem... To jedziemy po chłopaków i raz dwa wrócimy w to samo miejsce. Rozochoceni, z planem w głowie "gnamy" przed siebie. Ja jadę pierwszy za mną Michał. Spoglądam co jakiś czas w lusterko i w pewnym momencie widzę jak Michał praktycznie znika w kałuży razem motocyklem. Staję i biegnę w jego stronę, z kałuży wystaje pół Michała i ogon motocykla. Cała reszta pod wodą. Wiem, że było by pewnie fajne zdjęcie ale trza było ratować sprzęt. Jedną nogą wskakuję do kałuży, wody jest powyżej pasa, razem udaje nam się postawić motocykl do pionu i wygrzebać się z tego bajora.
No jest słabo, woda jest w zasadzie wszędzie: w wydechu, w airboxie, w filtrze powietrza, w lampie i pod zegarami... Michał zaczyna rozkładać po kolei maszynę w celu osuszenia... Pod przepustnicą woda. Zaczynam się martwić:
Woda we wtrysku, niżej też, trzeba motur postawić do pionu żeby wylać ten cały syf. We dwóch nie damy rady. Jadę po chłopaków. Piotrek już przeczuwa jakąś lipę po pali fajkę od fajki Naświetlam sytuację i wracamy do Michała. We czterech stawiamy sprzęta w pionie i wylewamy wodę. Humor powoli wraca
Po wylaniu wody, Michał zabiera się za składanie. Pogania go w tym burza która powoli zmierza w naszą stronę. Lekkie poddenerwowanie, próba odpalenia...
BMW odpala !!! Radość w ekipie, maszyna jeszcze wypluwa z wydechu resztę wody, ale działa normalnie. Teraz już tylko szybki powrót i ucieczka przed zbliżającym się deszczem, zjeżdżamy w Karpackim, przeskakujemy przez górkę i jesteśmy w Libuchorze Na lajcie oczywiście. Kończymy dzień w dobrych humorach, eksperymentując z miejscowymi przysmakami alkoholowymi.
Kolejny dzień, już ostatni postanawiamy dojechać do Żdaniewa, tym razem już grzecznie na około zrobić przejażdżkę trochę asfaltem potem szuterkiem w stronę Użok i z powrotem do Libuchory. Już, naprawdę na lajcie. Na wylocie z Użok, zatrzymuje nas Policja. Że, niby nie zatrzymaliśmy się na stopie. Ok, myślę sobie, taki folklor, dogadamy się Po czym po chwili okazuje się, że Michał nie ma przy sobie dokumentów -żadnych. Zostawił w Libuchorze. Zaczynają się negocjację i trochę nerwówka. Po uiszczeniu sowitego myta (publicznie ominiemy kwestę ile) ruszam dalej już bez większych przygód do Libuchory. Aaa, po drodze jeszcze Piotrek urywa ramkę z rejestracją i tylną lampę, ale Ilia na lajcie ogrania temat.
W niedzielę, już wyjazd. Pada dosyć mocno... Ruszamy we trzech, Michał zostaje i rusza dalej dopiero po południu ...
Dzięki za super wyjazd na lajcie, za przygody i do zobaczenia. Fotki z których korzystałem, to w większości dzieła Michała plus kilka moich.
Podczas całego wyjazdu przyświecała nam idea "na lajcie" :
Wyjazd po raz pierwszy bez generalnego organizatora. Ale Heniu zachęca do wyjazdu, chociaż sam przeżywa ciężkie chwile.
Ja podejmuje temat, ale w zasadzie skład się wysypał - w sumie razem ze mną. W pierwotnym terminie, niestety nie dał bym rady. Ale, próbuję przełożyć wyjazd i zebrać chętnych. Ci się znajdują, więc jedziemy. Ja z Piotrkiem ruszamy na przyczepce z planem przekimania u Obcego i zostawieniem tam auta. Tak, też robimy:
Podczas jazdy jestem w kontakcie z chłopakami. Z Trollem jesteśmy umówieni u Obcego, żeby razem się przekimać i rano ruszyć na UA. Michał i Łukasz mają spać gdzieś w Ustrzykach, a Dafik jest już na miejscu. Dojeżdżamy do Myczkowianki, Trollu już na nas czeka, ale sprzedaje nam smutną wiadomość: do Libuchory nie jedzie. Parę godzin wcześniej stracił prawko za prędkość 107 w zabudowanym. Niefart, miejsce ulubione przez panów niebieskich, tuż za tabliczką teren zabudowany ale w krzakach praktycznie... No cóż, chwila nieuwagi i po prawku. Tak więc rano (1 Maj) lecimy na granicę, spotykamy się z Łukaszem i Michałem i już w czwórkę ruszamy w stronę Libuchory, a Trollu wraca do domu. Na lajcie...
Granicę przejeżdżamy szybciutko, i około 14 jesteśmy na miejscu w Libuchorze. Oczywiście zapodajemy klasyczną fotkę:
Na miejscu spotykamy się z Dafikiem, który już na nas czeka...
Godzina jeszcze wczesna, decydujemy, że pojedziemy jeszcze trochę pojeździć - rozruszać kości, potrenować. Więc jedziemy na połoninę Pikuja, wjeżdżamy przez lasek na końcu wsi. Generalnie jest mokro, dużo błota i warunki są dużo trudniejsze niż rok temu. Są pierwsze gleby, pchania itp. atrakcje:
Wdrapujemy się w końcu przez lasek na połoninę i latamy sobie troszkę tu, troszkę tam. Spędzamy tam jakiś czasu i wracamy do wioski tą samą drogą co wjeżdżaliśmy. Mamy jeszcze chwilę czasu do zachodu słońca więc wskakujemy na górki biegnące za chałupami.
Wieczorem ustalamy plan: jeżeli będzie rano w miarę pogoda, to atakujemy Pikuja. Bo w zasadzie przez cały nasz pobyt miało padać, prognozy się nie sprawdziły, deszcz wytrzymał do dnia wyjazdu a pojawiające się delikatne opady nie popsuły nam humorów.
Rano jest spoko, lecimy na Pikuja. Po drodze lasek który chłopaki zdążyli poznać dzień wcześniej:
Gramolimy się na ścieżkę i powoli przesuwamy się w stronę naszego celu. Na połoninach mokro, ścieżka mocno nasiąknięta z kałużami, staramy się jechać bokiem po trawie szukając przyczepności.
trochę walki, pchania w końcu osiągamy cel:
Dalej zjazd w dół, oczywiście do miejscowego sklepu w celu opicia sukcesu Tam, spotykamy miejscową ekipę na moturach i lokalnych fanów samoogonu
Kolejny dzień ma być oczywiście już na lajcie. Plan jest taki aby przejechać na drugą stronę połoniny Pikuj, oczywiście jadąc przez góry i zjechać do miejscowości Żdaniewo.
Jako, że chłopakom znudził się już lasek prowadzący na połoninę szukamy alternatywnej drogi. Ilja - gospodarz, podczas kolacji - tłumaczy, że jest droga prowadząca na połoniny nad wioską. Tak więc rano lecimy tą dróżką, a jako że jest cały czas mokro to wcale nie jest na lajcie - w końcu wyskakujemy na połoninę. Wyjeżdżając na połoninę mieliśmy jechać w lewo, ale spróbowaliśmy szukać zjazdu kierując się w prawo
Jechaliśmy połoniną w stronę miejscowości Użok. Raczej plan dotarcia tego dnia do Żdaniewa coraz bardziej się oddalał, to jednak Michał który chyba był największym optymistom z nas wszystkich, cały czas wierzył, że się uda. Do czasu.
Dróżka robiła się mocno błotnista, na tym zdjęciu nie bardzo to widać, ale w tym miejscu był zjazd z koleiną na pół motocykla i było to miejsce w zasadzie już bez odwrotu:
Kałuże robiły się coraz większe a błoto wydawało się nie kończyć :
Morale spadało...
W końcu dojechaliśmy do miejsca gdzie możliwy był odwrót z połoniny w stronę wsi Karpackie. Piotrek i Łukasz, raczej optowali za zjazdem, optymistyczny Michał chciał przeć dalej a ja skłaniałem się ku tej opcji. Postanowiliśmy z Michałem jechać na zwiady. Chłopaki czekali a my pojechaliśmy sprawdzić co się czai za zakrętem
No niby było wszystko spoko, ale dojechaliśmy znowu do miejsca gdzie z powrotem było by ciężko wrócić. Ale do miejscowości Użok i do końca połoniny było już naprawdę niedaleko. Spróbowałem zadzwonić do Piotra, żeby jechali w naszą stronę bo jest lajt i że tylko trzeba zjechać w jednym miejscu takim dosyć kamienistym zjazdem pod który już nie podjedziemy z powrotem i będzie cywilizacja.
no i się nie dodzwoniłem... To jedziemy po chłopaków i raz dwa wrócimy w to samo miejsce. Rozochoceni, z planem w głowie "gnamy" przed siebie. Ja jadę pierwszy za mną Michał. Spoglądam co jakiś czas w lusterko i w pewnym momencie widzę jak Michał praktycznie znika w kałuży razem motocyklem. Staję i biegnę w jego stronę, z kałuży wystaje pół Michała i ogon motocykla. Cała reszta pod wodą. Wiem, że było by pewnie fajne zdjęcie ale trza było ratować sprzęt. Jedną nogą wskakuję do kałuży, wody jest powyżej pasa, razem udaje nam się postawić motocykl do pionu i wygrzebać się z tego bajora.
No jest słabo, woda jest w zasadzie wszędzie: w wydechu, w airboxie, w filtrze powietrza, w lampie i pod zegarami... Michał zaczyna rozkładać po kolei maszynę w celu osuszenia... Pod przepustnicą woda. Zaczynam się martwić:
Woda we wtrysku, niżej też, trzeba motur postawić do pionu żeby wylać ten cały syf. We dwóch nie damy rady. Jadę po chłopaków. Piotrek już przeczuwa jakąś lipę po pali fajkę od fajki Naświetlam sytuację i wracamy do Michała. We czterech stawiamy sprzęta w pionie i wylewamy wodę. Humor powoli wraca
Po wylaniu wody, Michał zabiera się za składanie. Pogania go w tym burza która powoli zmierza w naszą stronę. Lekkie poddenerwowanie, próba odpalenia...
BMW odpala !!! Radość w ekipie, maszyna jeszcze wypluwa z wydechu resztę wody, ale działa normalnie. Teraz już tylko szybki powrót i ucieczka przed zbliżającym się deszczem, zjeżdżamy w Karpackim, przeskakujemy przez górkę i jesteśmy w Libuchorze Na lajcie oczywiście. Kończymy dzień w dobrych humorach, eksperymentując z miejscowymi przysmakami alkoholowymi.
Kolejny dzień, już ostatni postanawiamy dojechać do Żdaniewa, tym razem już grzecznie na około zrobić przejażdżkę trochę asfaltem potem szuterkiem w stronę Użok i z powrotem do Libuchory. Już, naprawdę na lajcie. Na wylocie z Użok, zatrzymuje nas Policja. Że, niby nie zatrzymaliśmy się na stopie. Ok, myślę sobie, taki folklor, dogadamy się Po czym po chwili okazuje się, że Michał nie ma przy sobie dokumentów -żadnych. Zostawił w Libuchorze. Zaczynają się negocjację i trochę nerwówka. Po uiszczeniu sowitego myta (publicznie ominiemy kwestę ile) ruszam dalej już bez większych przygód do Libuchory. Aaa, po drodze jeszcze Piotrek urywa ramkę z rejestracją i tylną lampę, ale Ilia na lajcie ogrania temat.
W niedzielę, już wyjazd. Pada dosyć mocno... Ruszamy we trzech, Michał zostaje i rusza dalej dopiero po południu ...
Dzięki za super wyjazd na lajcie, za przygody i do zobaczenia. Fotki z których korzystałem, to w większości dzieła Michała plus kilka moich.
Ostatnio zmieniony 29.05.2019, 15:23 przez Marcinnn6, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Wszystko prawda potwierdzam :-) Lajt jakich mało
-
- romeciarz
- Posty: 27
- Rejestracja: 16.09.2013, 23:23
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Warszawa/Siedlce
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Gdzieś w nas tańczą strachu stróżowie,
Gdzieś w nas jadą wolni bogowie,
Gdzieś w nas piją klęski wodzowie,
Gdzieś w nas, gdzieś w nas...
Gdzieś w nas jadą wolni bogowie,
Gdzieś w nas piją klęski wodzowie,
Gdzieś w nas, gdzieś w nas...
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
trzecie zdjęcie od dołu. KTM i błotny slick Na UA mają fajne to błoto, tak lepka glina klejąca się do wszystkiego ...
- szymon.c
- osiedlowy kaskader
- Posty: 143
- Rejestracja: 01.09.2015, 02:37
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Tarnów
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Fajnie, ze udało wam się wybrać mimo przeciwności losu. Miło pooglądać i poczytać. I pomyśleć, że cały czas mam 1/3 baku ukraińskiego paliwa z maja 2018.. ech.
Re: LIBUCHORA MAJ 2019
Rzeczywiście, waszymi przygodami można by oddzielić kilka wyjazdów
Nie wiem, czy celowo szukaliscie błota, czy błoto szukali was, ale takiej dziury z błotem po pas nigdy nie znaleźliśmy.
Fajnie, że mimo wszystko udało się wam pojechać, że udało się szczęśliwie wrócić, żal tylko tego praska, to jednak jest problem. Mam nadzieję, że kolega jakoś to załatwi.
Nie wiem, czy celowo szukaliscie błota, czy błoto szukali was, ale takiej dziury z błotem po pas nigdy nie znaleźliśmy.
Fajnie, że mimo wszystko udało się wam pojechać, że udało się szczęśliwie wrócić, żal tylko tego praska, to jednak jest problem. Mam nadzieję, że kolega jakoś to załatwi.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość