Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
27.04.2012, piatek.
Godzina 12:30, urywam się z pracy. Karolina miała już ten dzień wolny, więc miała trochę spokojniejszy dzień na sprawdzenie bagażu. Wyjechaliśmy w stronę Katowic z Kruszyna pod Bydgoszczą około 14:30. Do przejechania było coś ponad 350km. Jazda przez Polskę była męczarnią, na miejscu u kolegi w Hanusku byliśmy coś około 22:15. Szybka kolacja, trochę pogawędek i spać. Kolejny dzień miał być bardziej męczący.
28.04.2012, sobota.
Wstaliśmy coś około 6 rano, ogarneliśmy się i ok 7:30 wyjechaliśmy z Hanuska. Trasa prowadziła nas kawałkiem PL autostrady do granicy, a następnie przez Olomouc, Brno do Wiednia. Wszystko szło planowo, aż do odcinka Brno- Wiedeń. Kawałek za Brnem złapałem kapcia:
Na zmianę gumy dętki poszło coś około godziny, opona nie chciała się odkleić od ranu, ale wykorzystałem stopkę boczną i poszło od razu. Jak się później okazało, dętka była cała, tzn nie było śladu po przebiciu, po napompowaniu trzymała powietrze, w oponie nic nie zlokalizowałem. Prawdopodobnie odkręcił się wentyl od drgań, musiał być za słabo dokręcony. Po zakończeniu operacji cisneliśmy dalej w stronę Chorwacji. Pierwszy nocleg mieliśmy w Slunj, gdzie dojechaliśmy około 19:30. Na miejscu czekał już na nas Bigboykr, on też zakombinował dla nas pokoje. Wieczór zakończyliśmy długimi rozmowami oraz porcją zdrowego śmiechu, połączonego z lokalnymi trunkami
Tego dnia przejechaliśmy coś około 850km.
29.04.2012- niedziela.
Z samego rana ogarneliśmy bałagan na kwaterze i postanowiliśmy ruszyć do Plitvic, oddalonych od nas o +-40km. Z rana nie było jeszcze tłumów turystów, więc spacerowało się bardzo przyjemnie. Polecam trasę F, na początek której dojeżdża się busem, a kierunek zwiedzania jest od najwyższego do najniższego jeziora- człowiek się tak nie umęczy. Co do widoków... coż, jest tam pięknie:
Pod koniec zwiedzania można wybrać opcję powrotu łodzią- opcja krótka oraz długa- polecam długą, dzięki czemu dotrzemy do jeszcze lepszych widoków.
Po obskoczeniu Plitvic, co zajęło nam ok. 3,5- 4 godziny wróciliśmy na kwaterę, gdzie zapakowaliśmy motocykle i udaliśmy się ze Slunj do Senj trasą, która prowadziła nas przez opuszczone i zniszczone wojną miejscowości. Do tego wąsko, masa zakrętów. Jak sprawdzę na mapie to dokładnie podam gdzie to jest, bo trasa bardzo pozytywna motocyklowo.
Po drodze zaczepiliśmy jeszcze Brinje, gdzie znajduje się hmm Kościół w ruinach zamku Sokolec, tak to chyba się zwało, położony na wzniesieniu, nie da się tego ominąć.
Z autostrady w tym rejonie też to widać, o czym przekonaliśmy się później, wracając z Riwiery Makarskiej.
Po 20 minutowym odpoczynku ruszyliśmy w stronę Senj, zatrzymując się na Vratniku, aby pierwszy raz zerknąc na Adriatyk.
Ostatnie kilometry do Senj to 20 km zjazd serpentynami, co dodawało nam pozytywnych wrażeń. W centrum Senj zatrzymaliśmy się jeszcze, aby zerknąć na zachodzące słońce
W Senj byliśmy umówieni z Bigboykr’em, ale nie udało się nam nocować w tym samym miejscu. Robiło się ciemno, więc trzeba było szukać szybko noclegu. Podjechaliśmy w miejsce, gdzie 3 lata temu już kiedyś byłem, przyjemna rodzinka. Niestety nie mieli już miejsc, ale jak wspomniałem, że jestem tutaj kolejny raz, to sprawnie zorganizowali nocleg dwa domy dalej u znajomych, proponując przy okazji rakiję. Ekspresowo rozstawiliśmy się na miejscu i korzystając z ciepłego wieczoru skoczyliśmy zobaczyć Senj nocą (osiedle na wzgórzu).
Swoją drogą fajnie było widać dalsze miejscowości, zarówno na lądzie jak i na wyspie Krk, niestety mój aparat nie poradził sobie za dobrze z ich uchwyceniem.
Więcej zdjęć z tego dnia jest tutaj:
https://picasaweb.google.com/bartekszam ... tviceISenj
CDN...
Godzina 12:30, urywam się z pracy. Karolina miała już ten dzień wolny, więc miała trochę spokojniejszy dzień na sprawdzenie bagażu. Wyjechaliśmy w stronę Katowic z Kruszyna pod Bydgoszczą około 14:30. Do przejechania było coś ponad 350km. Jazda przez Polskę była męczarnią, na miejscu u kolegi w Hanusku byliśmy coś około 22:15. Szybka kolacja, trochę pogawędek i spać. Kolejny dzień miał być bardziej męczący.
28.04.2012, sobota.
Wstaliśmy coś około 6 rano, ogarneliśmy się i ok 7:30 wyjechaliśmy z Hanuska. Trasa prowadziła nas kawałkiem PL autostrady do granicy, a następnie przez Olomouc, Brno do Wiednia. Wszystko szło planowo, aż do odcinka Brno- Wiedeń. Kawałek za Brnem złapałem kapcia:
Na zmianę gumy dętki poszło coś około godziny, opona nie chciała się odkleić od ranu, ale wykorzystałem stopkę boczną i poszło od razu. Jak się później okazało, dętka była cała, tzn nie było śladu po przebiciu, po napompowaniu trzymała powietrze, w oponie nic nie zlokalizowałem. Prawdopodobnie odkręcił się wentyl od drgań, musiał być za słabo dokręcony. Po zakończeniu operacji cisneliśmy dalej w stronę Chorwacji. Pierwszy nocleg mieliśmy w Slunj, gdzie dojechaliśmy około 19:30. Na miejscu czekał już na nas Bigboykr, on też zakombinował dla nas pokoje. Wieczór zakończyliśmy długimi rozmowami oraz porcją zdrowego śmiechu, połączonego z lokalnymi trunkami
Tego dnia przejechaliśmy coś około 850km.
29.04.2012- niedziela.
Z samego rana ogarneliśmy bałagan na kwaterze i postanowiliśmy ruszyć do Plitvic, oddalonych od nas o +-40km. Z rana nie było jeszcze tłumów turystów, więc spacerowało się bardzo przyjemnie. Polecam trasę F, na początek której dojeżdża się busem, a kierunek zwiedzania jest od najwyższego do najniższego jeziora- człowiek się tak nie umęczy. Co do widoków... coż, jest tam pięknie:
Pod koniec zwiedzania można wybrać opcję powrotu łodzią- opcja krótka oraz długa- polecam długą, dzięki czemu dotrzemy do jeszcze lepszych widoków.
Po obskoczeniu Plitvic, co zajęło nam ok. 3,5- 4 godziny wróciliśmy na kwaterę, gdzie zapakowaliśmy motocykle i udaliśmy się ze Slunj do Senj trasą, która prowadziła nas przez opuszczone i zniszczone wojną miejscowości. Do tego wąsko, masa zakrętów. Jak sprawdzę na mapie to dokładnie podam gdzie to jest, bo trasa bardzo pozytywna motocyklowo.
Po drodze zaczepiliśmy jeszcze Brinje, gdzie znajduje się hmm Kościół w ruinach zamku Sokolec, tak to chyba się zwało, położony na wzniesieniu, nie da się tego ominąć.
Z autostrady w tym rejonie też to widać, o czym przekonaliśmy się później, wracając z Riwiery Makarskiej.
Po 20 minutowym odpoczynku ruszyliśmy w stronę Senj, zatrzymując się na Vratniku, aby pierwszy raz zerknąc na Adriatyk.
Ostatnie kilometry do Senj to 20 km zjazd serpentynami, co dodawało nam pozytywnych wrażeń. W centrum Senj zatrzymaliśmy się jeszcze, aby zerknąć na zachodzące słońce
W Senj byliśmy umówieni z Bigboykr’em, ale nie udało się nam nocować w tym samym miejscu. Robiło się ciemno, więc trzeba było szukać szybko noclegu. Podjechaliśmy w miejsce, gdzie 3 lata temu już kiedyś byłem, przyjemna rodzinka. Niestety nie mieli już miejsc, ale jak wspomniałem, że jestem tutaj kolejny raz, to sprawnie zorganizowali nocleg dwa domy dalej u znajomych, proponując przy okazji rakiję. Ekspresowo rozstawiliśmy się na miejscu i korzystając z ciepłego wieczoru skoczyliśmy zobaczyć Senj nocą (osiedle na wzgórzu).
Swoją drogą fajnie było widać dalsze miejscowości, zarówno na lądzie jak i na wyspie Krk, niestety mój aparat nie poradził sobie za dobrze z ich uchwyceniem.
Więcej zdjęć z tego dnia jest tutaj:
https://picasaweb.google.com/bartekszam ... tviceISenj
CDN...
- Radekk
- naciągacz linek
- Posty: 63
- Rejestracja: 01.01.2011, 21:47
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Chełm/Warszawa
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Super Też mi zapadł mi w pamięć nocny widok miejscowości po drugiej stronie brzegu Tym bardziej, że w Senj miałem rozbity namiot do jakieś 3m od morza
I jeszcze mam małe pytanko. Na jakich oponach jeździsz? Z tyłu to chyba mitas e07. A Twoja przednia opona? Jak spisuje się na mokrym?
I jeszcze mam małe pytanko. Na jakich oponach jeździsz? Z tyłu to chyba mitas e07. A Twoja przednia opona? Jak spisuje się na mokrym?
pozdrawiam:)
Radek, ta600 90r
Radek, ta600 90r
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Przod to Shinko e705 albo 704, muszę zerknąć. Mi na tym zestawie jeździ się bdb, na mokrym jak na każdej oponie trzeba uważać, ale przód dobrze trzyma.
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
30.04.2012, poniedziałek.
Wstaliśmy coś około 9 i powoli zabraliśmy się za transfer do zaprzyjaźnionej rodzinki na pokój, która dzień wcześniej pomogła nam skołować nocleg. Po ogarnięciu tematu i chwili zastanowienia postanowiliśmy skoczyć na wyspę Krk, oglądając po drodze ciekawe widoki:
Po wjechaniu na wyspę chcieliśmy obadać most z daleka, więc zjechaliśmy do jednej z licznych zatok
Tutaj też mieliśmy kontakt z pierwszym żywym okazem “innej fauny”
Po chwili odpoczynku uznaliśmy, że jest jeszcze młoda godzina i można wyskoczyć na wyspę Pag. Jak się później okazało, musieliśmy nieźle się uwijać z czasem. Widoki z magistrali adriatyckiej na długo zostają w pamięci
Nasz następny przystanek- Prizna. Tutaj pływają promy na Pag
Dla lepszych widoków postanowiliśmy wejść na podest, który prowadził do budki marynarzy. Jak się później okazało, oczywiście nie można tam było wchodzić, za co zostaliśmy przykładnie ukarani cukierkami oraz zdjęciem z przyjaźnie nastawioną załogą:
Poniżej widać kolejkę na prom na Pagu, krajobraz księżycowy
[IMG https://lh5.googleusercontent.com/-YNdC ... G_2723.JPG[/IMG]
Po przejechaniu 30km wyspy zauważyliśmy, że jest już ok. 19… Nawi do Senj pokazywała całkiem sporą odległość. Uznaliśmy, że odpoczniemy chwilę na punkcie widokowym i nie będziemy wracać na prom, tylko skoczymy lądem, zjeżdżając całą wyspę.
O 19:30 niedaleko Zadaru wskoczyliśmy na autostradę, dzięki której o 21 byliśmy już w Senj. Po drodze jechaliśmy przez tunel, mający o ile pamiętam 5700m.
Gdybyśmy wracali magistralą, w Senj bylibyśmy najszybciej ok. 23…
cdn..
Wstaliśmy coś około 9 i powoli zabraliśmy się za transfer do zaprzyjaźnionej rodzinki na pokój, która dzień wcześniej pomogła nam skołować nocleg. Po ogarnięciu tematu i chwili zastanowienia postanowiliśmy skoczyć na wyspę Krk, oglądając po drodze ciekawe widoki:
Po wjechaniu na wyspę chcieliśmy obadać most z daleka, więc zjechaliśmy do jednej z licznych zatok
Tutaj też mieliśmy kontakt z pierwszym żywym okazem “innej fauny”
Po chwili odpoczynku uznaliśmy, że jest jeszcze młoda godzina i można wyskoczyć na wyspę Pag. Jak się później okazało, musieliśmy nieźle się uwijać z czasem. Widoki z magistrali adriatyckiej na długo zostają w pamięci
Nasz następny przystanek- Prizna. Tutaj pływają promy na Pag
Dla lepszych widoków postanowiliśmy wejść na podest, który prowadził do budki marynarzy. Jak się później okazało, oczywiście nie można tam było wchodzić, za co zostaliśmy przykładnie ukarani cukierkami oraz zdjęciem z przyjaźnie nastawioną załogą:
Poniżej widać kolejkę na prom na Pagu, krajobraz księżycowy
[IMG https://lh5.googleusercontent.com/-YNdC ... G_2723.JPG[/IMG]
Po przejechaniu 30km wyspy zauważyliśmy, że jest już ok. 19… Nawi do Senj pokazywała całkiem sporą odległość. Uznaliśmy, że odpoczniemy chwilę na punkcie widokowym i nie będziemy wracać na prom, tylko skoczymy lądem, zjeżdżając całą wyspę.
O 19:30 niedaleko Zadaru wskoczyliśmy na autostradę, dzięki której o 21 byliśmy już w Senj. Po drodze jechaliśmy przez tunel, mający o ile pamiętam 5700m.
Gdybyśmy wracali magistralą, w Senj bylibyśmy najszybciej ok. 23…
cdn..
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
01.05.2012, wtorek.
Z samego rana wyskoczyliśmy już z bagażami i zaatakowaliśmy twierdzę Nahaj w Senj. Zwiedzaliśmy sobie spokojnie, w sumie z całej twierdzy warto zobaczyć widoki z góry na okolicę
Nocowaliśmy 2x na tym osiedlu:
Sama twierdza nie ma zbyt wiele eksponatów, bieda.
Byliśmy tam od razu z bagażami, więc mogliśmy kierować się prosto na Zadar magistralą, robiąc co jakiś czas mały postój na podziwianie okolicy czy jakiś posiłek
Przed samym Zadarem postanowiliśmy złapać pokój, wypadło na Bibinje, jakieś 5 km od miasta. Zrzuciliśmy graty i ruszyliśmy na zwiedzanie
Sam Zadar to multum kościołów, ciekawe wrażenie robią też wąskie uliczki w zabytkowej części miasta
Ciekawa jest również sztuka rzeźbiarska
Dzień szybko nam uciekał, po wyniesieniu się z Zadaru skoczyliśmy jeszcze na „kolację” na przystańw Bibinje
Trochę niepokoiła nas pogoda, ale jak się później okazało, zupełnie niepotrzebnie.
Z samego rana wyskoczyliśmy już z bagażami i zaatakowaliśmy twierdzę Nahaj w Senj. Zwiedzaliśmy sobie spokojnie, w sumie z całej twierdzy warto zobaczyć widoki z góry na okolicę
Nocowaliśmy 2x na tym osiedlu:
Sama twierdza nie ma zbyt wiele eksponatów, bieda.
Byliśmy tam od razu z bagażami, więc mogliśmy kierować się prosto na Zadar magistralą, robiąc co jakiś czas mały postój na podziwianie okolicy czy jakiś posiłek
Przed samym Zadarem postanowiliśmy złapać pokój, wypadło na Bibinje, jakieś 5 km od miasta. Zrzuciliśmy graty i ruszyliśmy na zwiedzanie
Sam Zadar to multum kościołów, ciekawe wrażenie robią też wąskie uliczki w zabytkowej części miasta
Ciekawa jest również sztuka rzeźbiarska
Dzień szybko nam uciekał, po wyniesieniu się z Zadaru skoczyliśmy jeszcze na „kolację” na przystańw Bibinje
Trochę niepokoiła nas pogoda, ale jak się później okazało, zupełnie niepotrzebnie.
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
O, to jednak ktoś to czyta
Ok, niedługo wrzucę cd
Ok, niedługo wrzucę cd
-
- osiedlowy kaskader
- Posty: 124
- Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Krasnystaw
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
czyta, czyta i się zachwyca ... dawaj dalejBartass pisze:O, to jednak ktoś to czyta
Ok, niedługo wrzucę cd
- Leo
- szorujący kolanami
- Posty: 1815
- Rejestracja: 27.09.2011, 16:15
- Mój motocykl: Africa Twin
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
No jasne, że czyta Dawaj dalej!
Serwus... Jestem nerwus :D
http://www.onetemuwinne.wordpress.com
Był Trampek 600 i KTM LC4 640 ADV, jest Afryka RD07a
http://www.onetemuwinne.wordpress.com
Był Trampek 600 i KTM LC4 640 ADV, jest Afryka RD07a
- falco
- oktany w żyłach
- Posty: 5544
- Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: K-J
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Siema,
również dołączam do grona proszących o więcej...
Jeśli mogę zasugerować, to myślę, że dobrze byłoby uzupełniać podobne relacje o ceny za noclegi, żarcie w knajpach, paliwo, wejściówki/bilety np. za prom, itp...
O podawaniu namiarów na konkretne, sprawdzone miejsca do kimania, jedzenia czy zwiedzania nawet nie wspominam...
Czekam spokojnie na ciąg dalszy i zdjęcia...
również dołączam do grona proszących o więcej...
Jeśli mogę zasugerować, to myślę, że dobrze byłoby uzupełniać podobne relacje o ceny za noclegi, żarcie w knajpach, paliwo, wejściówki/bilety np. za prom, itp...
O podawaniu namiarów na konkretne, sprawdzone miejsca do kimania, jedzenia czy zwiedzania nawet nie wspominam...
Czekam spokojnie na ciąg dalszy i zdjęcia...
- Dłubacz
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 481
- Rejestracja: 08.11.2009, 18:33
- Mój motocykl: XL600V
- Kontakt:
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Piękne fotki i fajny opis . Miło jest znowu pooglądać znajome miejsca.
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
02.05.2012, środa.
Poprzedniego dnia ustaliliśmy, że z samego rana zwijamy manele i lecimy dalej, do Szybenika. Motocykle zostawiliśmy na nabrzeżu, przy okazji obadaliśmy pierwsze napotkane palmy
Uliczki tego miasta zaskakują rozplanowaniem, bardzo łatwo się tam pogubić, dobrze mieć ze sobą mapę
Najciekawszym zabytkiem była katedra, wpisana na listę Unesco
Swoją drogą w niemal każdym zakamarku czai się jakiś kościół, czy też inne zabytki
Gdy wróciliśmy do motocykli podszedł do nas starszy pan oferując pokój. Jak się później okazało był to były pracownik ambasady chorwackiej w Polsce. Wspominał Warszawę, zabytki, kawiarenki i czasy Gomółki i Hanki Bielickiej. Przy okazji opowiedział nam jak naprawdę żyje się w Chorwacji. W sumie, gdyby nie turystyka, to ten kraj byłby daleko w polu.
Po dobrych 40 minutach rozmów ruszyliśmy w stronę wodospadów Krka. Z nieba zaczyna lać się żar, termometry wskazują 30- 32 stopnie. Na parkingu pod wodospadami przebieramy się z teksów w ciuchy cywilne. Zostawiliśmy je na motocyklach, buty pod nimi i odziwo nic nie zginęło- ciekawe czy w Polsce takie coś by przeszło… Ruszyliśmy na wodospady Krka. Tego Parku Narodowego nie trzeba opisywać, wystarczy zerknąć na zdjęcia, jest tam po prostu pięknie.
Wychodząc z terenu wodospadów kupiliśmy jeszcze wina figowe, które udało się cało przetransportować do Polski, zjedliśmy też obiad
Nasze miejsce docelowe tego dnia to Trogir. Wg nas było to chyba najładniejsze miasteczko spośród odwiedzonych. No i masa skuterzystów, bez kasków, chodnikami, na 3,4,5, bałagan komunikacyjny na drodze. Od pracy skuterów było słychać jedno wielkie „bzyczenie”.
Gdy słońce miało się ku zachodowi skoczyliśmy na kwaterę, ale wróciliśmy już po zmroku.
Miasteczko budziło się do nocnego życia, na zacumowanych łajbach słychać było liczne imprezy. Miasteczko zdecydowanie polecamy do bliższego obadania.
Poprzedniego dnia ustaliliśmy, że z samego rana zwijamy manele i lecimy dalej, do Szybenika. Motocykle zostawiliśmy na nabrzeżu, przy okazji obadaliśmy pierwsze napotkane palmy
Uliczki tego miasta zaskakują rozplanowaniem, bardzo łatwo się tam pogubić, dobrze mieć ze sobą mapę
Najciekawszym zabytkiem była katedra, wpisana na listę Unesco
Swoją drogą w niemal każdym zakamarku czai się jakiś kościół, czy też inne zabytki
Gdy wróciliśmy do motocykli podszedł do nas starszy pan oferując pokój. Jak się później okazało był to były pracownik ambasady chorwackiej w Polsce. Wspominał Warszawę, zabytki, kawiarenki i czasy Gomółki i Hanki Bielickiej. Przy okazji opowiedział nam jak naprawdę żyje się w Chorwacji. W sumie, gdyby nie turystyka, to ten kraj byłby daleko w polu.
Po dobrych 40 minutach rozmów ruszyliśmy w stronę wodospadów Krka. Z nieba zaczyna lać się żar, termometry wskazują 30- 32 stopnie. Na parkingu pod wodospadami przebieramy się z teksów w ciuchy cywilne. Zostawiliśmy je na motocyklach, buty pod nimi i odziwo nic nie zginęło- ciekawe czy w Polsce takie coś by przeszło… Ruszyliśmy na wodospady Krka. Tego Parku Narodowego nie trzeba opisywać, wystarczy zerknąć na zdjęcia, jest tam po prostu pięknie.
Wychodząc z terenu wodospadów kupiliśmy jeszcze wina figowe, które udało się cało przetransportować do Polski, zjedliśmy też obiad
Nasze miejsce docelowe tego dnia to Trogir. Wg nas było to chyba najładniejsze miasteczko spośród odwiedzonych. No i masa skuterzystów, bez kasków, chodnikami, na 3,4,5, bałagan komunikacyjny na drodze. Od pracy skuterów było słychać jedno wielkie „bzyczenie”.
Gdy słońce miało się ku zachodowi skoczyliśmy na kwaterę, ale wróciliśmy już po zmroku.
Miasteczko budziło się do nocnego życia, na zacumowanych łajbach słychać było liczne imprezy. Miasteczko zdecydowanie polecamy do bliższego obadania.
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Kolejny dzień przywitał nas min takim widokiem:
Ale zaraz.... poczatek maja... skąd te owoce? Coż taki klimat... Zima 2011/2012 była wyjątkowo mroźna i śnieżna- śnieg leżał aż.... tydzień... bez komentarza.
Spakowaliśmy manele i udaliśmy się w stronę Splitu. Motocykle z bagażami zostawiliśmy przy stadzie skuterów i z buta na zwiedzanie.
Stare miasto w Splicie robi wrażenie:
Wąskie, kilkusetletnie uliczki robią wrażenie. Mimo upału chce się tam spacerować.
Wyjście ze starówki jest niemal na nabrzeże, duża promenada z palmami i ławkami do odpoczynku:
Po kilku dniach intensywnego łażenia chcieliśmy trochę odpocząć. Zadecydowaliśmy, że jedziemy na jakieś pole namiotowe, na południe wzdłuż wybrzeża.
Padło na camping w Zivogoscach. Ludu praktycznie zero, pisza, spokój, z jednej strony morze, z drugiej góry- Biokovo.
Tutaj też po zakupach w sąsiedniej wiosce zjedliśmy coś na kształt obiadu:
Klimat miejsca pozwalał zrelaksować się po długiej podróży
Gdy zbliżał się wieczór usłyszeliśmy jadący na camp motocykl. Jechały 2 osoby na Marauderze 650cc, z mini namiotem, mini sakiewkami. Okazało się, że to polacy. Zrobiliśmy wieczór zapoznawczy. Leszek i Renia jechali z Gdańska, spali na dziko w namiocie z Biedronki, który mógłby co najwyżej służyć jako magazyn na rzeczy do motocykla, bez tropiku, z karimatą z biedronki i kilkoma innymi patentami w stylu hardcore. Zrobiła się dobra ekipa, która postanowiła podróżować dalej razem.
Ale zaraz.... poczatek maja... skąd te owoce? Coż taki klimat... Zima 2011/2012 była wyjątkowo mroźna i śnieżna- śnieg leżał aż.... tydzień... bez komentarza.
Spakowaliśmy manele i udaliśmy się w stronę Splitu. Motocykle z bagażami zostawiliśmy przy stadzie skuterów i z buta na zwiedzanie.
Stare miasto w Splicie robi wrażenie:
Wąskie, kilkusetletnie uliczki robią wrażenie. Mimo upału chce się tam spacerować.
Wyjście ze starówki jest niemal na nabrzeże, duża promenada z palmami i ławkami do odpoczynku:
Po kilku dniach intensywnego łażenia chcieliśmy trochę odpocząć. Zadecydowaliśmy, że jedziemy na jakieś pole namiotowe, na południe wzdłuż wybrzeża.
Padło na camping w Zivogoscach. Ludu praktycznie zero, pisza, spokój, z jednej strony morze, z drugiej góry- Biokovo.
Tutaj też po zakupach w sąsiedniej wiosce zjedliśmy coś na kształt obiadu:
Klimat miejsca pozwalał zrelaksować się po długiej podróży
Gdy zbliżał się wieczór usłyszeliśmy jadący na camp motocykl. Jechały 2 osoby na Marauderze 650cc, z mini namiotem, mini sakiewkami. Okazało się, że to polacy. Zrobiliśmy wieczór zapoznawczy. Leszek i Renia jechali z Gdańska, spali na dziko w namiocie z Biedronki, który mógłby co najwyżej służyć jako magazyn na rzeczy do motocykla, bez tropiku, z karimatą z biedronki i kilkoma innymi patentami w stylu hardcore. Zrobiła się dobra ekipa, która postanowiła podróżować dalej razem.
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Poranek przywitał nas słońcem i takimi oto widokami:
Kobitki miały dosyć motocykli i ogłosiły dzień leżenia na plaży. My w międzyczasie obadaliśmy mapę i zorganizowaliśmy sobie wypad w 3 motki na górę św. Jerzego w parku narodowym Biokovo.
Do przejechania nie było dużo km, ale częste posoje widokowe sprawiły, że straciliśmy prawie cały dzień na zwiedzaniu.
Wybrałem dojazd nieco mniej uczęszczaną trasą, ale jeszcze asfaltową.
Podjazd na szczyt góry ma coś ok 22km, co kawałek jakieś punkty postojowo-widokowe:
Na pewnej wysokości można było zauważyć opuszczone budynki pasterskie:
Sam szczyt to miejsce wspaniałych widoków
Dobre pół godziny rozglądaliśmy się na górze po okolicy. Zjazd też zapowiadał się ciekawie
Po zjechaniu do miasteczka zrobiliśmy od razu zaopatrzenie na wieczorną biesiadę. Ty, razem testowaliśmy wino białe
Przed pójściem spać przyuważyliśmy pływające łodzie rybackie. Poszliśmy na mały rekonesans i znaleźliśmy miejsce, gdzie wracają. Niestety sieci dopiero były wstawiane, ale dogadaliśmy się z rybakiem, że o 6 mamy się zjawić i jakieś rybki nam sprzeda. Nie pozostało nic innego, jak wrócić w rejon namiotu i kontynuować imprezkę. Kolejny dzień zakończony,
Kobitki miały dosyć motocykli i ogłosiły dzień leżenia na plaży. My w międzyczasie obadaliśmy mapę i zorganizowaliśmy sobie wypad w 3 motki na górę św. Jerzego w parku narodowym Biokovo.
Do przejechania nie było dużo km, ale częste posoje widokowe sprawiły, że straciliśmy prawie cały dzień na zwiedzaniu.
Wybrałem dojazd nieco mniej uczęszczaną trasą, ale jeszcze asfaltową.
Podjazd na szczyt góry ma coś ok 22km, co kawałek jakieś punkty postojowo-widokowe:
Na pewnej wysokości można było zauważyć opuszczone budynki pasterskie:
Sam szczyt to miejsce wspaniałych widoków
Dobre pół godziny rozglądaliśmy się na górze po okolicy. Zjazd też zapowiadał się ciekawie
Po zjechaniu do miasteczka zrobiliśmy od razu zaopatrzenie na wieczorną biesiadę. Ty, razem testowaliśmy wino białe
Przed pójściem spać przyuważyliśmy pływające łodzie rybackie. Poszliśmy na mały rekonesans i znaleźliśmy miejsce, gdzie wracają. Niestety sieci dopiero były wstawiane, ale dogadaliśmy się z rybakiem, że o 6 mamy się zjawić i jakieś rybki nam sprzeda. Nie pozostało nic innego, jak wrócić w rejon namiotu i kontynuować imprezkę. Kolejny dzień zakończony,
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
5 maja.
O 5:30 razem z Leszkiem siedzieliśmy na plaży i czekaliśmy na rybaka, z którym ustawiliśmy się na odbiór ryb. Po morzu pływało kilka łodzi ściągających sieci, zaprzyjaźniony rybak z daleka nas pozdrawiał. Kupiliśmy od niego 5 ryb w ramach testu, ryba zwała się Cipal.
Po ogarnięciu ryb obadaliśmy Zastavę, którą śmigali ogrodnicy:
Na campie zorganizowaliśmy też grilla i zrobiliśmy ryby doprawione przyprawą z zupek chińskich- rewelacja!
Wjazd na górę św. Jerzego tak mi przypasował, że postanowiłem jeszcze raz tam wyskoczyć. Tym razem skoczyliśmy tylko we dwoje
Na zdj poniżej widać końcowe serpentyny
To miejsce ma swój urok
Po powrocie na camp trochę czasu nam zeszło na rozmowach, a dzień powoli się kończył
O 5:30 razem z Leszkiem siedzieliśmy na plaży i czekaliśmy na rybaka, z którym ustawiliśmy się na odbiór ryb. Po morzu pływało kilka łodzi ściągających sieci, zaprzyjaźniony rybak z daleka nas pozdrawiał. Kupiliśmy od niego 5 ryb w ramach testu, ryba zwała się Cipal.
Po ogarnięciu ryb obadaliśmy Zastavę, którą śmigali ogrodnicy:
Na campie zorganizowaliśmy też grilla i zrobiliśmy ryby doprawione przyprawą z zupek chińskich- rewelacja!
Wjazd na górę św. Jerzego tak mi przypasował, że postanowiłem jeszcze raz tam wyskoczyć. Tym razem skoczyliśmy tylko we dwoje
Na zdj poniżej widać końcowe serpentyny
To miejsce ma swój urok
Po powrocie na camp trochę czasu nam zeszło na rozmowach, a dzień powoli się kończył
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Chyba 6 maja.
Z samego rana słychać ryk silnika motorówki. ZASPALIŚMY!
Lecimy z Leszkiem biegiem na plażę, akurat rybak ściągał sieci blisko nas:
Na ośmiornicę jednak się nie zdecydowaliśmy, znów rybka jak poprzedniego dnia
Po śniadaniu poszliśmy zagadać Bośniaków, którzy akurat byli w naszym sąsiedztwie. Stwierdziliśmy, że skoczymy do Medugorje i może do Mostaru.
Do granicy było coś ok 50km. Samo miejsce jest bardzo komercyjne, same pamiątki, masa turystów, ogólnie masakra.
Zbyt długo tam nie byliśmy..
Szybka ewakuacja w stronę Wodospadów Kravitza. Sam dojazd ok, ale okolica sprawia wrażenie, jakby rok temu skończyła się tutaj wojna. Liczne pola minowe, zniszczone domy, ślady po kulach.
Same wodospady są ok, brak opłaty za wstęp co nas zaskoczyło.
Posiedzieliśmy trochę łapiąc zawieszone w powietrzu zimne krople wody, a następnie wracamy na bazę
Z samego rana słychać ryk silnika motorówki. ZASPALIŚMY!
Lecimy z Leszkiem biegiem na plażę, akurat rybak ściągał sieci blisko nas:
Na ośmiornicę jednak się nie zdecydowaliśmy, znów rybka jak poprzedniego dnia
Po śniadaniu poszliśmy zagadać Bośniaków, którzy akurat byli w naszym sąsiedztwie. Stwierdziliśmy, że skoczymy do Medugorje i może do Mostaru.
Do granicy było coś ok 50km. Samo miejsce jest bardzo komercyjne, same pamiątki, masa turystów, ogólnie masakra.
Zbyt długo tam nie byliśmy..
Szybka ewakuacja w stronę Wodospadów Kravitza. Sam dojazd ok, ale okolica sprawia wrażenie, jakby rok temu skończyła się tutaj wojna. Liczne pola minowe, zniszczone domy, ślady po kulach.
Same wodospady są ok, brak opłaty za wstęp co nas zaskoczyło.
Posiedzieliśmy trochę łapiąc zawieszone w powietrzu zimne krople wody, a następnie wracamy na bazę
- Klepka
- osiedlowy kaskader
- Posty: 114
- Rejestracja: 02.10.2011, 12:25
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Zielona Góra
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Widzę że pogoda dopisała wycieczka musiała być udana i nawet miejscowe wino było pozdrowionka.
- MARCINm10
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 474
- Rejestracja: 11.09.2012, 20:49
- Mój motocykl: mam inne moto...
- Lokalizacja: Wielowieś
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Supre zdjęcia i po fotkach widać że wyprawa musiała sie udać pogratulować fajnie sie czytało
- andrzej_tr
- dwusuwowy rider
- Posty: 170
- Rejestracja: 01.11.2008, 14:06
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Lubaczów
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
Ładna wyprawa, tym bardziej, że za oknem zima. Powiedzcie, jakie są temperatury i pogoda w północnej Chorwacji na przełomie kwietnia/maja (Senj, Zadar). Fajnie by było tam pojechać na majówkę - na początku sezonu
- BigBoyKR
- emzeciarz agroturysta
- Posty: 312
- Rejestracja: 29.04.2010, 11:28
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Chorwacja, 27.04- 11.05.2012
W 2012 roku było sporo ponad 20 stopni... czasami ponad 30 też
http://polish.wunderground.com/q/zmw:00000.1.14323 tutaj możesz sobie wyklikać kalendarz, na którym będziesz miał wypisane średnie temperatury i opady.
Na weekend majowy polecam te rejony. Jest ciepło i przyjemnie a jeszcze nie ma ruchu wakacyjnego (w sensie tłok niemiłosierny).
Ja w tym roku też lecę do Chorwacji i Czarnogóry w weekend majowy.
http://polish.wunderground.com/q/zmw:00000.1.14323 tutaj możesz sobie wyklikać kalendarz, na którym będziesz miał wypisane średnie temperatury i opady.
Na weekend majowy polecam te rejony. Jest ciepło i przyjemnie a jeszcze nie ma ruchu wakacyjnego (w sensie tłok niemiłosierny).
Ja w tym roku też lecę do Chorwacji i Czarnogóry w weekend majowy.
http://bigboykr.blogspot.com/ się uzupełnia powoli...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość