Ooo! I o to pany chodziło.
Nie mam ambicji (czyt. funduszy) jeździć prawie nowym, tylko właśnie bezawaryjnym (na ile to możliwe) i prostym konstrukcyjnie wołem. Nie muszę startować ze świateł jako pierwszy.
Wiele wskazuje na sprintka. Wiadomo, zawsze jest jakieś "przeciw", ale łatwiej reanimować blachę, niż serce. Muszę jeszcze tylko dopaść gdzieś iveco, bo strasznie mnie nęci i mascotta, bo w życiu nawet w podobnym nie siedziałem. LT, z tego co wnioskuję, będzie drogi i w zakupie, i w serwisowaniu.
Sprinter 312 z motorem, o którym pisze Krzyho wydaje się dość interesujący, bo jeśli do takiej budy wkłada ktoś 2,2; lub nawet 2,3 ccm, to nie ma bata: silnik żyłowany fabrycznie w kwestii mocy i piłowany przez użytkownika, żeby mógł się poruszać. A czym zrywniejszy silnik, tym łatwiej dojechać sprzęgło i dyfer z wałem. To wszystko składa się na żywotność i później wychodzi na to, że czym nowsze konstrukcje, tym mniejsze przebiegi do remontu głównego.
Jakiś obraz mam, dziękuję za opinie, a gdyby ktoś miał jeszcze jakieś rewelacje - będę wdzięczny