Miejsce zlotu odludnione i to już wielka zaleta (no poza jednym gospodarzem, od którego jak mi się wydaje był prąd - Danek wspominał coś o 300m przewodzie elektrycznym).
Cena za zlocik 60 PLN a w tym: piwko z beczki, dzik, warzywka z kotła (pycha) oraz upominek - Zwierzyńcowa czapeczka.
Wszystko rozplanowane jak należy: park maszyn, pole namiotowe,toi toi najwyższej klasy na świecie.
Muzę na żywo zapodawały aż trzy zespoły, dobry rock przy którym można było się wyskakać. Zagrali chyba ulubiony kawałek każdego trampkarza:
http://www.youtube.com/watch?v=VE9CMUNwla4
Byłem pod wrażeniem bębniarzy - wielki
Jakiś desperat dorwał się do bębna i nap... do rana kołysankę do snu.
A wycieczka...
Szkoda tylko, że nie mogliśmy zostać do końca
Ci , dla których to był pierwszy zlot mowia ze postawil on wysoka poprzeczke w stosunku do nastepnych tego typu imprez 
Szkoda że nie było możliwości posłuchać samych bębnów. Były super. Zwłaszcza że w nocy, przy ogniu. Graty za pomysła.
