Wrześniowa pętelka.

Krótsze lub dłuższe wyjazdy.
Pawel
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 506
Rejestracja: 05.11.2017, 09:44
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Orzesze

Re: Wrześniowa pętelka.

Post autor: Pawel »

Fajny wypad, na luzie, bez większego planu i napiętego grafiku :thumbsup: . Kiedyś w końcu trzeba będzie się wybrać, tak po prostu przed siebie, ale do tego czasu... trzeba realizować plan(y) :tongue: .

Super, że są tutaj jeszcze osoby stojące przy "forumowym respiratorze" i podtrzymujące funkcje życiowe tego ważnego działu. Może to dobry czas żeby też sobie coś tam przypomnieć... :crossy: .

Czekamy na dalszy ciąg wydarzeń :punk: .
Awatar użytkownika
Artek
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 2513
Rejestracja: 09.10.2011, 16:33
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: ZMY

Re: Wrześniowa pętelka.

Post autor: Artek »

Co do diety to jedno mi przychodzi na myśl: Mój brzuch, moja sprawa. :lol: :haha:


Paweł-pisz, nawet jeśli wycieczka miała jeden dzień lub choćby kilka godzin.
Dominator.
Awatar użytkownika
Artek
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 2513
Rejestracja: 09.10.2011, 16:33
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: ZMY

Re: Wrześniowa pętelka.

Post autor: Artek »

Zegar biologiczny budzi mnie skoro świt, na zewnątrz niskie chmury i wilgotne, ciepłe powietrze. Noc jak kilka ostatnich, chwilami burzowa.
Nie jem śniadania mimo, że jest w cenie. Jadę w kierunku miasteczka i jeżdżę bez celu między zabudowaniami. Na wylocie staję przy "pekarze" i kupuję 2 bułki. Robię dwa gryzy, a resztę w kufer. Są pyszne i niczym nie przypominają mi pompowanego pieczywa, które kupuję na co dzień w domu. Do granicy rzut beretem. Przejeżdżam bez przeszkód przejście i jadę doliną... Po chwili staję i szukam drogi w górę, aby znaleźć się powyżej chmur. Przeglądam gps i zawracam. Mapa pokazuję białą krętą linię. Dojeżdżam do drogi i widzę znak stop. Zatrzymuję się, gaszę moto i przeglądam gps. Słyszę człowieka, który nadchodzi z tyłu z niodległych zabudowań. Obracam się i podchodzi żołnierz. :omg: Gadamy chwilę i okazuje się, że powinienem jeszcze drugie przejście z Serbią zaliczyć. :wink: To pas ziemi niczyjej z posterunkiem dla takich matołków, jak ja. Ruszam asfaltem i po kilku minutach odprawiam się bez przeszkód. Na granicy dużo więcej mundurowych. Telefon dalej chodzi na karcie z Czarnogóry, próbuję wykorzystać limit danych tak długo, jak się da.

Od razu dała się odczuć zmiana państwa. Drogi dużo gorszej jakości, często przy drodze płyty pamiątkowe po śmiertelnych wypadkach, czasem po całych rodzinach. Wjeżdżałem boczną drogą w głąb kraju i najechałem na przemieszczanie wojsk.
3691
Kilka km dalej na krętej drodze w dół, na poboczu siedziała 30-40 letnia kobieta, która sprzedawała kilka kiści winogron na trawie. Żadnego mikro straganu, kartonu, nic. Po prostu winogron na trawie i ona. Kupiłem jedną, zjadłem. Kilka słów po rusku wymieniliśmy. Poraził mnie kontrast czołgów i zwykłej biedy. Po tych obrazkach z wiosek i mikro miasteczek wbiłem w park krajobrazowy Golija.
36873688 Świetne tereny do offa, drogi z drobnego kamienia, ze dwie godziny błąkałem się po pagórkach i lasach. 36893690
Podczas spokojnego pyrkania po tych kamienistych drogach stanąłem na chwilę zrobić sobie fotę.
3693 W moim kierunku, a raczej w kierunku, gdzie jechałem szedł miejscowy rolnik. Usłyszałem głos krzyczącej kobiety, sam mężczyzna gestem ręki jednoznacznie mówił tak modne u nas teraz słowo W...J. Widocznie nie raz ktoś na lekkim enduraku przez przypadek wjechał na jego posesję.
Zjechałem do miasteczka na południowe espresso w lokalnym barze. Dużo mężczyzn w sile wieku rozmawiających, popijających wodę, kawę lub soki. Część kobiet w hidżab w trakcie robienia sprawunków. Dostrzec tam można styk różnych kultur, nawet po sposobie ubierania kobiet. W sklepie spotkałem się z serdecznością i ciekawością kobiet wobec turysty z odległego kraju. Bardzo dużo aktywnej policji na drogach, rogatkach miast. Po drobnej kolizji w mieście, po minucie było 5 umundurowanych pieszych policjantów. Zjeździłem trójkąt Czaczak, Krajlewo, Użice. Przy drodze bardzo często widywałem hałdy śmieci, często podpalone, wałęsające się bezpańskie psy z kawałkiem czegoś z zębach. Niemiłosierny smród, także spalin starych aut, którego nie doświadczałem przez kilka ostatnich dni tej wycieczki. Złomowiska wraków na wielu podwórkach.
Obrazy zmusiły mnie do szybkiego opuszczenia tego kraju. Bardzo źle jeżdżący kierowcy. Chciałbym ten kraj, jak i swoją Rumunię sprzed lat wymazać z pamięci.
Popołudnie zastało mnie w godzinach szczytu w Belgradzie. Stamtąd przycisnąłem na Nowy Sad i dalej na granicę z Węgrami. Przy granicy jeszcze chwilę zastanawiałem się, czy nie złapać jakiego noclegu, ale byłem zły na to co widziałem. Przy wyjeździe z kraju serbski celnik przerzucając kartki w moim paszporcie zwrócił uwagę na pieczątkę z MNE. Dało się bardzo wyraźnie odczuć jego wrogość do sąsiadów zza miedzy. Zobaczył tylko pieczątkę w paszporcie.

Sama granica z Węgrami przebiegła dość sprawnie, mimo dość dużej ilości oczekujących. Na granicy kilka szczegółowych pytań i kontrola kufra centralnego. Nikt nie naklejał mi naklejki tranzytowej. Północ złapała mnie w Budapeszcie.
3695
Zajechałem do miasta zjeść najgorszego kebaba w życiu. Dorzuciłem trochę cieplejszych ciuchów na siebie, zmieniłem rękawiczki i ruszyłem na północ. Jechałem całą noc robiąc sobie przerwy, przez Słowację i Czechy. Miałem mała niespodziewaną kontrolę na pięknie podświetlonym zabytkowym moście, granica Sk-Cz. Nad ranem wjechałem do ojczyzny w okolicach Kłodzka. Potem S3-ką pośpiesznie do domu...
Po 14.oo padłem zmęczony do własnego łózka.










Podsumowując...
Na pewno muszę kupić jakiś mały compactowy aparat. Mi jakość zdjęć telefonem wystarcza, ale...
Ponad 6300 km. Koszt ok 1200-1300 zł.( nie liczyłem dokładnie). Bardzo mało jadłem, bo lepiej jest zrzucić tłuszczyk, niż odchudzać motor :tongue:
Początek wycieczki był spontaniczny, dalszą część planowałem sobie w głowie od dawna. Tęskniłem do miejsc we Francji i Włoszech. Bałkany mnie zaskoczyły i na pewno chciałbym tam wrócić na dłużej. Motor nie zawiódł. Bez problemu płaciłem kartą i w euro, czasem (Serbia, Czarnogóra i Chorwacja) resztę dostawałem w lokalnej walucie, ale wymieniłem wszystko na granicy z Węgrami. Odpocząłem bardzo mocno od codzienności, choć :dupa: bolała jeszcze tydzień :haha: Prawie codziennie (oprócz wizyty w Lionie) jechałem od wczesnego poranka do późnego popołudnia/wieczora. Bardzo fajnie wyrównałem sobie wewnętrzny cykl dobowy, brakowało mi tego od bardzo dawna. Samotna jazda jest ok., jestem introwerykiem i nie walczę z tym :wink: Musiałem się pokłócić z moim najlepszym przyjacielem, aby trochę pobyć z sobą. To wampir energetyczny :pob: Ale już jest dobrze. :impreza:

Temat z FAT (kilka fajnych miejscówek i dróg, warto zajrzeć przy planowaniu przyszłego września :thumbsup: ) http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=38124
Dominator.
Dlugi1
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 415
Rejestracja: 14.06.2017, 09:52
Mój motocykl: XL650V

Re: Wrześniowa pętelka.

Post autor: Dlugi1 »

Poczytałem, fajna jazda.
Dwa pytania jak na razie - jaka to opona tak kleiła na Jardance oraz co masz wpisane w DR - Afrikę czy TA700?
Awatar użytkownika
Artek
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 2513
Rejestracja: 09.10.2011, 16:33
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: ZMY

Re: Wrześniowa pętelka.

Post autor: Artek »

Rama jest z Rd03 i tak stoi w dokumentach.
Przód była (jestem w trakcie zmiany) pirelli str scorpion, tył to motoz gps. Na Jardance asfalt jest bardzo dobrej jakości.
Dominator.
Awatar użytkownika
leoon
zgłębiacz wskaźników
zgłębiacz wskaźników
Posty: 47
Rejestracja: 09.10.2016, 15:15
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Sądecczyzna

Re: Wrześniowa pętelka.

Post autor: leoon »

"tył to motoz gps"
Naczytałem sie dobrych ocen i równiez "złapałem" się na tę oponę. Na suchym była idealna, jak tylko popadało to zmieniłem zdanie. Na Motomyczkach w czasie deszczu przybyło mi drugie tyle siwych włosów, tylne koło kilka razy sobie ubzdurało, że chce być przednim.
Co do wyprawy to podziwiam i gratuluje, sam chętnie pojechałbym chociaż połowę tej trasy.
Awatar użytkownika
Artek
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 2513
Rejestracja: 09.10.2011, 16:33
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: ZMY

Re: Wrześniowa pętelka.

Post autor: Artek »

Motoza GPS porównałbym do mitasa 07. Czyli tak, jak kolega pisze śliski-na mokrym. Nad Zatoką Kotorską się o tym mocno przekonałem lądując na przeciwległym pasie. Ale motoz (porównując do mitasa07) cichszy na prostych, a głośniejszy w jeździe po zakrętach. Motoz GPS można także zmieniać kierunkiem. Ponoć Piter!!!! zadowolony ze zmiany kierunku na bardzie off. Należy tez pamiętać, że z tyłu mam szeroką felgę od xl700 i opona inaczej leży, niż na felgach starszych trampków. Dla mnie najlepszą gumą na mokrym jest michelin sirac. Tylko po takiej wycieczce już by jej nie było :cool:


Leoon, wszystko przed Tobą. Na Bałkany masz rzut beretem.
Dominator.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość