Cytat z jednego takiego forum (tekst mój) gdzie kpię z Duszy. Dziewczyny, która chodzi. Na pierwszych jej Kolosach podziwialem ją, po drugich zadedykowałem jej ten tekst.
Dzisiaj dedykuję go Dobie. Byłem na jego pierwszych Kolosach w 2009-tym (a może 10-tym?). Opłynął wtedy Bajkal kajakiem dookoła. Hm... fajna impreza ale ja objechałem Bajkał zimą na Karacie dookoła i jakoś na Kolosach się nie widzialem. Ch..., że w wyobraźni ale wkręciłem kolegów bez mydła. Wszyscy mi uwierzyli, z wyjątkiem wspierających wkręt. Zresztą temat otwarty jest.
Potem obserwowałem zmagania Doby i traiłem dla niego zainteresowanie w prost proporcjonalnym stopniu do stawania się przez niego celebrytą podróżniczym.
Co ciekawe ostatni jego wyczyn jest zaprawdę z kategorii mega.
Podróże morskie, to mój trzeci konik. Prześwietlilem historię wszystkich wartych tego wypraw. Moim nie kwestionowanym liderem jest William Willys i Andrew McAuley który płynął kajakiem a nie jakimś kosmicznym tworem Doby i to przez jedne z najburzliwszych mórz świata.
Doba zyskał mój aplauz, ponieważ pokonał Atlantyk w najtrudniejszą mańkę. nie udało się to dwukrotnie Willysowi (łódką ONE). Szacunek, szacunek, szacunek ale... nie pogadasz już z celebrytą Alkiem. On nie potrafi robić nic innego. Stał się niewolnikiem swojej pasji.
Pierdolę to.
I za to kolego Paweł odszedłem z forum FAT. Miałem tam swój JEDEN wątek w którym pisałem o wyrypach i produkowałem "złote" myśli. Od czasu do czasu kopałem się w innych watkach z ludźmi. Prowokacyjnie - nie ukrywam.
Byłem raportowany w MOIM wątku! Niewiarygodne, że na niby podróżniczym forum są tak opiniotwórcze, zwykłe pedały, które zadecydowaly o tym, że nie powinienem być na tym forum. Nie pozwoliłem się wyrzucić jak z advrider.pl...
Post adagiio w wątku sneera była tak żenujący dla mnie, że mi się żygać chciało.
I potem te "rozmowy" z moderatorami... k***a mać... Odszedłem.
https://youtu.be/X5K4IedLfK4?t=78
"Granie o Kolosa.
Na Kolosach niskie ceny!
Hurrra, hurrra, hurrra!
Kolosa publiczności za 2018 rok otrzymują...
Przedstawiam wam człowieka, który ze 107kg zszedł do 81.5. Ale żeby zejść musiał wejść. Przywitajmy go brawami!
Tu burza braw.
Panie Darku, to jest w istocie dość niewiarygodne, jak pan tego dokonał... Jak pan tego dokonał?!
- Hm... to nie jest łatwe... Bo żeby zejść, trzeba wejść a ja ciągle schodziłem a jednak weszłem...
No właśnie, no właśnie... jak, jak...?!
- Wie pan... Niech pan sobie spróbuje odpowiedzieć na takie pytanie: co to jest? Wchodzi pan jedną dziurą a wychodzi dwoma. Jak pan wyjdzie, to jest pan w środku. Ba... I wykonuje pan tę czynność CODZIENNIE!
Wersja dla zaawansowanych - z trzema dziurami.
Cha, cha... Pakuję się w dziurę, wychodzę dwoma, by znaleźć się w środku? To trochę abstrakcyjne... jakby...
- Nie, to real. Pełen real. Z tymi trzema dziurami też pan codziennie... no. W istocie banalne czynności.
Zostawmy wywiad. Zajmijmy się jednakowoż bohaterem od środka. Co czuje nasz bohater, który się znalazł na Kolosach?
Czuje spełnienie. Np. jak Dusza... Chodzisz latami, chodzisz i nagle schody... Wchodzisz i k***a światło. Całe te chodzenie tylko po to, by zobaczyć światło. Zajebisty ten tunel. Idziesz w ciemności latami i nagle jeb!
To samo czuje ćma, jak wpada do ognia. To lepszy finał niż napieprzanie przez ileś tam lat ćmowską główką w szkło żarówki np... Cały czas bariera.
Wpadając do ognia spełniasz się całkowicie.
Ile tych Kolosów trzeba zaliczyć, by się wpierdolić w końcu do ogniska?
No i najważniejsze. By się do tego ogniska wpierdolić w tych wszystkich błonach... A ja sobie pójdę zimą w trampkach na Rysy w proteście."