Po 11 dniowym wypadzie, odmeldowuję się w domu, ostatnie 4 stówki od MAŁYSZKA dłużyły się w nieskończoność, albo za dużo imprezowania, albo... się zestarzałem...
Dziękuję za MAŁYSZKOWE Pieniny, wszelkie (także durne)
wygłupy, piłkarskie zakłady, plotki, ploteczki a przede wszystkim niezliczone be(cz)ki śmiechu, przepyszne, wspólne biesiadowanie i... towarzystwo pewnej pięknej i niezwykle uczynnej Kobiety
z którą się (parę razy) mijałem na Zakopiance...
Będę wdzięczny za podzielenie się fotkami, szczegóły poproszę przez PW.
P.S. Nawet pedalski (wodny) rowerek (nie) tylko z krakowskimi parówami nie zrył mojej psychiki...
dozo! Wkrótce na kolejnej imprezie!