Strona 4 z 6

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 22.03.2018, 14:34
autor: trud
Sylwek pisze:...Czy mam żonę, bo jedna z nich jest rozwódką, jakby co...
Zapewne dobrze gotuje, dobrze sprząta i głowa ją nie boli, z reguły tak kandydatki ze wschodu się reklamują.

Z tym pociągiem, to bardzo interesujące. Oszczędza czas, a jak się nie jest emerytem, to czasu na podróże zawsze mało.

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 22.03.2018, 22:48
autor: Sylwek
Podoba mi się. Szczególnie fragment:
trud pisze:głowa ją nie boli,
Ponieważ aktualnie jestem stanu wyzwolonego, przemyślę temat :grin: .

O pociągu napiszę jeszcze w drodze powrotnej. Mało jest jednoznacznych informacji w necie. Kazachstan sukcesywnie się modernizuje, tyczy to również pociągów. Będąc ostatnio, wszędzie widziałem nawiązania do EXPO 2017. Wystawa ta, to kolejna z przyczyn unowocześniania kolei, zarówno taboru, jak i obsługi. Wg mnie, warto skorzystać z tego środka lokomocji w kraju wielkich przestrzeni.

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 23.03.2018, 13:30
autor: piotreksdz
Wyprawa rewelacja! W sieci od groma opisów i filmów z wypraw do Rumunii i okolic, mega oklepane wypady... a tu taki trip, jestem pod wielkim wrażeniem. To się nazywa przygoda, stare kultowe moto i namiot. Czekamy na więcej:)

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 23.03.2018, 15:40
autor: krzysiek_honda
Rumunia może i jest oklepana, ale ja osobiście jestem w tym kraju zakochany i latam tam rok w rok. Polecam Rumunię każdemu, jest piękna poprostu i mieszkają tam fajni ludzie, a już nie wspomnę o kobietach, są urocze.

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 23.03.2018, 18:27
autor: Banan70
Sylwek brachu, mimo że dużo rozmawialiśmy o Twojej wyprawie to czytam i oglądam z ogromnym zainteresowaniem. :thumbsup:

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 28.03.2018, 00:14
autor: Sylwek
Jestem.
Jeszcze zima za oknem, więc nie śpieszę się zbytnio. Dziękuję przedmówcom za kilka słów komentarza. Piotreksdz, niedalekie rejony zasiedlasz; może będzie okazja gdzieś się widzieć, Banan: jeszcze nie raz pogadamy :smile: .
W tym odcinku mało pisaniny, dużo obrazków. Całkiem możliwe, że osobistości, które jeszcze się wahają, zgubią wątpliwości i pomkną w kierunku wschodzącego słońca. Niekoniecznie na SHL, może być np. WSK albo MZ, skoro poruszamy się w temacie demoludowych oldtimerów :grin: . Wróble ćwierkają, że w tym roku, będą kręcić się w tych okolicach dwa Junaki :smile: . Bo Trampkiem, Afrą czy inną Tenerką to jakoś tak trywialnie :tongue: Zajeżdżasz, smakujesz, milion wspomnień i dzida do domu. A naprawy w rowie?

Dobra, wracam na drogę.
Cóż może być piękniejszego, niż słoneczny poranek w motocyklowej podróży?
2908

Cóż może być, do cholery, za zakrętem?
2909

Jeszcze piękniejsze zakręty:
2910

Kicz i landszaft normalnie. Nic dodać, nic ująć. Przebiegi dzienne i średnia prędkość spadły do takich wartości, że nie podam ich do publicznej wiadomości. Wielce szacowne grono, bardzo podróżniczego forum, mogłoby mnie tu śmiechem zmieść. A tak w ogóle, to zaczęły się poważniejsze górki. Tu po raz pierwszy musiałem przyjąć do wiadomości fakt, że wymarzony Tadżykistan, nie będzie tak łatwo osiągalny, choć jest na wyciągnięcie ręki. Natenczas cierpliwie wspinamy się na jedynce, czasem, gdy wiatr w plecy zawieje, na dwójce, na przełęcz Otmok. Dojeżdżając do takich miejsc, nie dajcie się zwieść sielance z obrazka:
2911

Miejscowe psy: złe, okropne i całkiem duże, już czekają na takie łatwe cele jak Elka i ja. Pilnują miejscowych stad, a że ewidentnie nie podchodził im dźwięk wyjącego na podjazdach cwajtakta, ścigały mnie dość skutecznie. Jeden to pikuś, gorzej gdy było ich kilka. Pewnie nim pasterz podjechałby na koniu lub zdezelowanym Audi cygarem, już by oblizywały moje kosteczki :lol: . Za to, na zjazdach, mogły tylko wąchać subtelny zapach półsyntetyka w mieszance.

Tymczasem wspinamy się. Im wyżej ,tym chłodniej, ale i ciszej. Jest przepięknie, głowa obraca mi się niczym peryskop.
2912

Na zdjęciach tego nie widać, ale stromizna jest spora. Zatrzymując się na postój, często podkładam kamień pod koło. Aby ruszyć i nie palić sprzęgła, rozpędzam się, biegnąc obok SHL i dopiero, gdy nabierze prędkości, wskakuję na siodło. Ze zrozumiałych względów, staram się nie parkować w pobliżu wilków okropnych :lol: .
A tu gratka dla tomkape: prawie selfie :smile: . Cóż, czas się zdemaskować:
2913

W dobrym stylu (czyt. silnika nie zatarłem), wjechałem na przełęcz Otmok.
2914

Jakoś mi umknęło, że pogoda zaczęła się zmieniać. Poranek śliczny, a tu zaczyna się chmurzyć. Zrobiło się zimno, wietrznie i jakoś mało przyjaźnie. W końcu góry.

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 28.03.2018, 12:56
autor: nazir
Sylwek, naprawdę podziwiam, szacunek. Muszę przyznać że jadąc takim sprzętem w takie rejony zawstydzasz mnie trochę (i pewnie nie tylko mnie) który na teoretycznie ''lepszym'' motocyklu nie raz zawaha się czy jechać, czy dam radę... Cóż, jednak wiedza i umiejętności praktyczne są jednak najważniejsze.

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 28.03.2018, 13:22
autor: tomekpe
Sylwek.. no cóż, prawie robi różnicę :) Niestety - czytam cały czas i nadal się podoba. Nie zniechęcisz łatwo. Zazdrość wzbiera... :/

A odnośnie tematu selfie, to tu trochę tła do mojej poprzedniej wypowiedzi (chociaż pewnie to dość jasne).
http://tomekmichniewicz.pl/podroznicy-selfie/

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 02.04.2018, 21:51
autor: Sylwek
nazir pisze:jadąc takim sprzętem w takie rejony zawstydzasz mnie trochę (i pewnie nie tylko mnie) który na teoretycznie ''lepszym'' motocyklu
Ja mam kilka(naście) :smile: motocykli, teoretycznie lepiej i gorzej przystosowanych do dalszych wypadów :grin: , SHL to był świadomy wybór na wyjazd. Niemniej, usłyszałem również opinię od współpracownika kumpla, cyt.:
"co, on lepszego MOTORA nie ma?" :lol: :lol:

Tomekpe:
tomekpe pisze:A odnośnie tematu selfie, to tu trochę tła do mojej poprzedniej wypowiedzi (chociaż pewnie to dość jasne).
http://tomekmichniewicz.pl/podroznicy-selfie/
w sedno.

Cd. dziś lub jutro. Tekst zgrubny jest, wybieram zdjęcia :smile: .

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 08.04.2018, 09:25
autor: Sylwek
Korzystając z ciszy w eterze..

Gęstniejące chmury przerwały moje zasiadanie na przełęczy. Silnik wystygł zupełnie, ale teraz to z górki; przynajmniej chwilowo. Niechcący uciekło mi dużo czasu; zresztą dlaczego zaraz uciekło? Wszak jestem na wakacjach, moc maszyny nie pozwala na harce, więc szybko dostosowuję się do nowej sytuacji. Odpuszczam ambitne 500+ :grin: na dzień i skupiam na widokach. A tych nie brakuje.
Dojechałem do drogi M41, na skrzyżowaniu harmider, znienacka ruch drogowy wzrósł znacząco. Oczywiście stado sprzedających wszystko, co potrzebne podróżnikowi. Kozy i barany obok wykładzin i dywanów to podstawa ;-) . Kierunek Biszkek odpuściłem, byłem w tych stronach dwa lata wcześniej więc pozostało jechać w prawo. Grubo przed zmrokiem (niesamowite), znalazłem jakieś sympatyczne, spokojne miejsce na nocleg. Coś na odkażenie i na ząb, sms, że żyję i że tu jest ekstra ( jakby odbierający o tym nie wiedzieli :smile: ). Próbowałem wydzwonić Gila, bo wiedziałem, że kręci się gdzieś w pobliżu, ale wyłączył telefon. Gilu, do tablicy!
Kolejny dzień to snucie się po okolicach, gdzie osią była droga M41 w kierunku Toktogul i Osh, ale i bardziej nieśpieszne zaglądanie w boczne drogi, skoczyłem w kierunku Toluk i Kyzył-Oi. Starałem się nie mieć bliskich spotkań ze złymi wilkami pasterskimi, ale to nie zawsze się udawało. Jeden z nich capnął mnie za nogę i oderwał kawałek podeszwy. Pokleiłem kapcia powertaśmą, ale po powrocie buty poszły na złom. Nie zajmowałem się zdobywaniem kolejnych przełęczy, gdy w Elce jęczało sprzęgło, po prostu odpuszczałem. Postój, wychłodzenie mechanizmów- miałem świadomość, że jeszcze kawałek drogi powrotnej przed nami.
Dużą burzę i ulewę napotkałem w okolicach Uch- Terek. Podczas tego wypadu, zweryfikowałem moje dotychczasowe (skromne) postrzeganie Kirgistanu jako miejsca, gdzie zawsze świeci słońce. Tym razem otrzymałem sporą dawkę deszczu, a zwłaszcza na przełęczach. Zresztą wyścigi i unikanie ulew na podjazdach, to osobna historia. Jeśli, szanowny czytelniku, w tamtych rejonach świata dosiadłbyś narowistego ogra o mocy 10-12 KM, zrozumiesz o czym piszę. Kilka albo i więcej km pod górę pod górę na jedynce, a i tak zdarzało mi się wyprzedzać jeszcze wolniejsze ciężarówki. Nie liczę tych, które stały przegrzane na poboczach. Niełatwo znaleźć w tych warunkach kawałek prostej, aby łyknąć Elką coś jeszcze wolniejszego i nie być zjedzonym przez szybszych i osobliwie dużo trąbiących, użyszkodników.
2921
2922
2923
2924
2925
2926

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 11.04.2018, 11:34
autor: Kasjer
Piękne krajobrazy.
A wyprawa - szacun.

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 17.04.2018, 21:48
autor: pete17
Sylwek,kontynuuj waść bom ciekaw co dalej...już tydzień cisza trwa :wink:

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 08.05.2018, 21:40
autor: trud
Miesiąc już i cisza, zarobiony waść, czy budujesz napięcie?

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 16.05.2018, 21:29
autor: tomekc
Piekna wyprawa kolego, kozak jestes 100% :resp:

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 16.05.2018, 22:22
autor: Sylwek
tomekc pisze:Piekna wyprawa kolego, kozak jestes
Dziękuję, pochlebstwa miło głaszczą ego, ale myślę, że tych prawdziwych kozaków, trzeba szukać gdzie indziej. Nie sztuka, będąc zdrowym, wsiąść np. na moto i jechać.
Kasjer pisze:Piękne krajobrazy.
Prawda to.
pete17 pisze:już tydzień cisza trwa :wink:
Nawet trochę dłużej..
trud pisze:Miesiąc już i cisza, zarobiony waść, czy budujesz napięcie?
Nie, nie, nie buduję napięcia. Po dłuższej przerwie, nazwijmy ją techniczną, wracamy na drogę.

Stwierdziłem, że snucie się bez napinki na zdobywanie kolejnych punktów na trasie, najlepiej nam wyjdzie na zdrowie- jednym słowem: czoperowanie po Kirgistanie :smile: . Więc oganiam się od wilków złych, oglądam zmieniające plenery i nieśpiesznie konsumuję:
2948

500+ definitywnie odpuściłem (przynajmniej natenczas), podobnie jak i Tadżykistan. Z perspektywy czasu wiem, że rąbnąłbym te kilka km więcej, najwyżej pchając Elkę na stromiznach, ale przestało mnie rajcować zaliczanie dystansu. Najmłodszy nie jestem, trochę podróży już w życiu odbyłem. Pewnie łatwiej byłoby zawieźć zabytek na lawecie i śmigać świeżą maszyną na miejscu. W tyle głowy miałem ilość km do przejechania w drodze powrotnej i fakt, że na dobrą sprawę, dopiero poznawaliśmy się z SHL. Może to wstęp do czegoś większego?

A, tu dygresja. Przypomniałem sobie, gdy mając 21 lat, rankiem zabierałem się za składanie silnika AWO Sporta, by już po południu, w ramach docierania, gnać na zlot do Nysy i do Czech. Niechybnie, za 20 lat, podobnie wspominał będę ten wypadzik do Azji. Tylko realia bogatsze, bo i zapasowe części, waszyngtony w kieszeni i wiedza, a przede wszystkim pewność siebie, większa. A wtedy? Zamontowane najbardziej pewne z wątpliwych: regulator i prądnica, parę kluczy i płaski tłok z pierścieniami od Skody setki w plecak i dużo wiary, że się uda. Z reguły tak było :grin: .

Ale wracamy do Kirgistanu. Pojechałem odwiedzić bielika. Ciągle bez korony, czyli jakby nie nasz;-) i kibice również inną czcionką się podpisują :smile: .
2949

Nieśpieszne rozmowy z miejscowymi (nieśmiertelne kuda, atkuda? na początek) ,rozglądanie się za miejscem na nocleg, wieczorne piwo i .. samotność. Bliskość technicznego porozumiewania się, a intuicyjnie dużej, i powiększającej się, odległości. Wtedy nieokreślonej, a dziś zrozumiałej i ciągle jeszcze boleśnie odbijającej we wspomnieniach. Niespecjalnie wychodzi mi fotografowanie ludzi, a i z tego wypadu mam ich maleńko. Jest za to trochę gór i przestrzeni, oceńcie sami.
2947
2951
2950

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 17.05.2018, 06:54
autor: szymon.c
Cześć Sylwek, chwilę pogadaliśmy jak zakładałem szybę do swojego trampka na zlocie jesiennym. Jak czytam Twoją relację to przypomina mi sie: raz oczywiście kazachstan, a dwa to moja "wycieczka" bo wyprawa-to za dumnie powiedziane, na junaku do chorwacji sprzed 13 lat, tylko wtedy wszystko bylo jak na Twoim wyjeżdzie AWO po złożeniu silnika jak pisałeś. Kilka kluczy, srubokręt, kawalek przewodu, taśma izolacyjna, mało doświadczenia, mało pieniędzy w kieszeni i brak swiadomości konsekwencji jak coś by poszło nie tak, ale za to jaka przygoda. Z wiekiem człowiek robi się ostrożniejszy i wygodniejszy.

Sorry za offtopic.

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 18.05.2018, 14:05
autor: Marcin 78
Sylwku zrobiłeś napięcie więc teraz pisz bo tu wszyscy ciekawi jak SHL podołała na tej wyprawie

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 24.05.2018, 00:16
autor: Sylwek
szymon.c pisze:chwilę pogadaliśmy jak zakładałem szybę do swojego trampka na zlocie jesiennym.
Prawda ci to. Gawędziliśmy :smile: .
Marcin 78 pisze:Sylwku zrobiłeś napięcie więc teraz pisz
Już jestem,jestem, choć pora to mocno śpiąca i piszę dalej. :grin:

Wracamy.
2957

Teraz już (czasem) z górki. Choć niektórzy wzięli to zbyt dosłownie,
2966
staram się trzymać fason. Dostojnie, na pierwszym biegu, pomykam na północ, jednakowoż zdaję sobie sprawę, że dla niektórych, może to wyglądać jak odwrót pewnego, nikczemnego wzrostu Francuza, względnie, niedointernowanego i niespełnionego austriackiego malarza sztalugowego- spod Moskwy. Chwilę pobył i już wraca ;-) Choć widzę różnice- na pewno było cieplej i nie odnotowano strat w ludności i sprzęcie .
Na kolejnym, deszczowym, stromym podjeździe, spotykam grupę motocykli na polskich numerach, jadących z naprzeciwka. Podniosłem rękę, ale gdzie by tam beemiarze spojrzeli na SHL ;-) Odwinęli manety, dymka puściła jadąca za nimi Delica, a ja zadumałem się nad marnością moich mechanicznych habet. Czas zmienić motocykl na prawilny i wdzianka na jakieś bardziej nowoczesne, szaro-popielate-odblaskowe, bo człek uschnie z samotności w stadzie, hy,hy. Pod tym względem, humor poprawiło mi dopiero spotkanie z miejscowymi bikerami w Tałasie.
2959
Przestałem martwić się notorycznym brakiem kufrów aluminiowych na wyposażeniu moich rumaków;-)

Klimatyczny przystanek:
2958

Kolejne kilometry nie byłyby warte wzmianki,; lawirowanie wśród chmur i deszczu i wreszcie jest! AWARIA! Pierwsze lekkie spuchnięcie tłoka na długim podjeździe, i ostatnie zarazem . Zjechałem na pobocze i dojrzałem solidny wyciek benzyny z gaźnika. Poluzowała się nakrętka od komory pływaka, kilka zwojów dzieliło ją od lotu, gdzieś w kamienie na poboczu. Tu nieśmiała rada: jeśli będziecie wybierać się dalej motocyklem zasilanym Pegazem, zabierzcie taki gadget w kieszeń, gwint 6x0,75 niezbyt często jest spotykany u innych pojazdów.
Po kilkunastu minutach, pomknąłem dalej. Wracając, znów zatrzymałem się chwilę na Otmoku, przymocowałem moją naklejkę na tablicy. W dolinach gorąco i parówa, burze krążyły w pobliżu, ale nie zmokłem. Zajechałem na nocleg w pobliże gospodarstwa.
2960
Chwila rozmowy z rodziną, dałem dzieciakom drobne rzeczy z moich skromnych zasobów, otrzymałem pomidory, chleb. Miłe chwile.

Kolejnego dnia, poszedłem się pożegnać, a tu zaproszenie na śniadanie. Lepioszka, czaj, ser, warzywa, ajran. Skromnie, acz treściwie. Dłuższa chwila pogaduch, doładowałem baterię telefonu i rozstaliśmy się. Pojechałem w kierunku Chanach, pokręciłem po okolicy.
2961
2962
2963
Na skrzyżowaniu w Kyzył-Adyr spotkałem policjantów w zdezelowanym radiowozie. Trochę późno pomachali, ale nawróciłem i tradycyjne zdziwienie: z Polszy, na takim motocyklu? Podchwytliwe pytanie, ile mam euro;-) , tego udałem ,że nie rozumiem :grin: . Jeden chciał coś uszczknąć z mej kieszeni bogatego westmana, ale ostatecznie chłopaki dostali na pamiątkę po 20 gr, bo akurat takie miałem w dwu egzemplarzach. Sprawiedliwie musi być.
Znów zbiornik im. Kirowa,
2964

znów granica i Kazachstan. Chwila krążenia po Dżambule i jestem na dworcu.
2965

W kasie nie bardzo mogłem się dogadać, ale jak spod ziemi, znienacka, pojawiła się elokwentna starsza pani, która znała rosyjski, angielski, możliwe, że trochę niemiecki, bo i w tym języku, pytająco wypowiedziała kilka słów. Oprowadziła mnie po budynku, wyszukała dogodne połączenie, objaśniła nieco leniwym kasjerkom sprawę biletu na Elkę. Ledwo zdążyłem podziękować, zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Cicho i dyskretnie. :thanks: :thanks:
Ponieważ zrobiło się późne popołudnie, odnalazłem leniwą Bardzo Ważną Kierownik działu bagażowego.
-Sylwester, szybko objechałeś; już wracasz? Co się stało?
-Maszyna słaba, nie rabotajet w wysokich górach.
-A, fakt maleńka ona i stareńka.
-Ano stareńka, nie da się ukryć. Skolko za bilet?
-A 8000 tenge.
O, to ciekawostka. W Aktobe zapłaciłem około 18 tys. tenge. Oficjalnie, z kwitancją. Nie wnikałem w szczegóły, już miałem się oddalić, ale:
-Sylwester, ale benzyny niet w maszinie?
Wrrr, cholera, jak na złość, sporo.
-Musisz wylać.
Dobra, tylko gdzie? Na szczęście, w zasobach pani kierownik, znalazły się puste butelki. Spuściłem dla spokojności klika litrów, tylko co zrobić z paliwem? I na to jest sposób, a konkretnie tajemna szafka na różne souveniry kolejowe;-)

Cdn.

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 24.05.2018, 00:31
autor: Qter
pięknie!

PZDR

Qter

Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).

: 24.05.2018, 10:15
autor: Work
Czytam Twoją opowieść jak dobrą książkę podróżniczą :). Dziękuję za super relację z podróży!