Strona 1 z 2

Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 09.08.2017, 13:04
autor: wojtekk
Tak sobie myślę, że lepiej się uczyć na cudzych błędach i chciałbym się podzielić moim największym.

Niedawno miałem glebę (http://www.forum.transalpclub.pl/viewto ... 85&t=23603), która dość łaskawie się dla mnie skończyła. I tak sobie dumam, co z niej wynoszę. Może komuś się przyda.

1. Bardzo polubiłem samotne wypady. Jeżeli wróćę do motocykla to pewnie nadal będę chciał jeździć samemu. Ale jeżeli masz glebę i na Tobie motocykl (i do tego niesprawna ręka) to może być marnie z pomocą.
2. Jeżeli już jeździć samemu to pomyśleć, gdzie umieszczasz telefon. Ja miałem na prawym udzie (coś jak bojówkowa kieszeń). I dokładnie na prawym boku leżałem nie mogąc się podnieść. Dodatkowo miałem złamany prawy obojczyk co uniemożliwiało jakikolwiek ruch w prawą stronę (nie mówiąc o leżącym na mnie motocyklu). Idealnym miejscem jest chyba kieszeń na piersi/klacie. Sięgniesz obiema rękami. Gdy glebisz (mam nadzieję, że nie), to chronisz przed roztrzaskaniem. Ewentualnie wozić na kierownicy w etui. Są plusy i minusy takiego rozwiązania. Plus - blisko, chroniony przed glebą. Minus - a co jeżeli odleciałeś od motocykla (lb on od Ciebie)?
3. Nie widzę - nie jadę. Najmniej sensowna chyba rada w offie. Nauczyłem się jej na naszych szkoleniach motopozytywnych. POlicjanci mówili o zakręcie - nie wjeżdżać w coś, czego się nie widzi z prędkością, w której nie wyhamujesz. Nie wyprzedzać przed górką jeżeli nie widzisz co za nią/zwolnić. Rozszerzyłbym to na off. Ja założyłem, że kupka trawy na którą najeżdżam to jakby ślad po dzikach. Że to miękkie będzie. NIe było (chyba był gruz ale niewiele pamiętam). Jedziesz po widocznej trakcji. Unikasz wpadnięcia w nieznane. Dlaczego najmniej sensowna? Bo w offie właśnie nieznane jest cudowne :) Przynajmniej dla mnie.

Ot i tyle. Wracam się kurować :) Może coś jeszcze wydumam.

Zdrowia!

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 07:33
autor: Toma2
Ad2. Miałem w kieszeni "na klacie" portfel i telefon - przeleciałem przez kierownicę prosto na klatkę - efekt - na wysokości kieszeni pęknięte dwa żebra.
Dobrze jest mieć interkom - głosowe wybieranie numeru załatwia temat fizycznej niemożliwości skorzystania z telefonu.

Ja po moim dzwonie, który był w części wynikiem tego, że nie patrzyłem przed siebie, tylko jadąc 50 km/h zerkałem czy reszta wycieczki skręciła za mną, nie spoglądam już za siebie :wink:

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 08:01
autor: mirkoslawski
Bliskie mi sytuacje i przemyślenia...
Co do telefonu - ja mam dwa, jeden na moto a drugi albo w "saszetce" na pasie albo w kurtce na wysokości klatki piersiowej. Czy to jest gwarancja? Oczywiście że nie. Nie ma gwarancji - to zwiększenie liczy możliwych opcji.
Według mnie dużo lepszym rozwiązanie jest mówienie gdzie i na ile się jedzie (jak przy wyjściu w góry). W razie nieszczęścia zawęża się obszar poszukiwań i czas, kiedy ktoś pośpieszy nam na pomoc. Czy to gwarancja? No pewnie, że nie.
Jazda samemu - ja uwielbiam taki byt czy może lepiej stan, w jakim jestem będąc tylko z motocyklem i przyrodą. Uwielbiam i nie zrezygnuję z jazdy samemu nigdy, bo jest to dla mnie kwintesencja motocyklizmu w moim rozumieniu. Jeśli jazda przestanie przynosić radość (a dla mnie bez samotnej jazdy po bezdrożach właśnie tak by się stało) przestanę to robić bo przestanie to mieć sens. Mam rodzinę i mam dla kogo żyć ale właśnie chcę żyć a więc realizować swoje pasje. Myślenie, myślenie i jeszcze raz myślenie oraz myślenie powoduje, że mamy więcej szans...czy to gwarancja? Znacie przecież odpowiedź. Taka nasz pasja.

Wykorzystujmy dostępne opcje poprawy bezpieczeństwa, używajmy mózgu ale miejmy też radość z tego, co robimy i świadomość, że gwarancji nie mamy.

P.S. Ja dodatkowo jestem potrójnie ubezpieczony - tak zabezpieczyłem rodzinę finansowo.

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 08:33
autor: wojtekk
Toma2 pisze:Ad2. Miałem w kieszeni "na klacie" portfel i telefon - przeleciałem przez kierownicę prosto na klatkę - efekt - na wysokości kieszeni pęknięte dwa żebra.
Dobrze jest mieć interkom - głosowe wybieranie numeru załatwia temat fizycznej niemożliwości skorzystania z telefonu.

Ja po moim dzwonie, który był w części wynikiem tego, że nie patrzyłem przed siebie, tylko jadąc 50 km/h zerkałem czy reszta wycieczki skręciła za mną, nie spoglądam już za siebie :wink:
Ha! To moje teoria runeła. :)

Co do patrzenia za siebie. Ja raz zerknąłem na gps. PRosta droga. Ale za długo się gapiłem, czy przy nim gmerałem - nie pamiętam. Potem już pamiętam lot w pole i nie mogłem wyjść spod motocykla. :) Skupienie, skupienie i jeszcze raz skupienie, poza tym, że... motocykl tak zajebiście odpręża...

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 08:43
autor: wilq.bb
Co do poszukiwania w razie tfu tfu... się odniosę. Praktyka co prawda z roweru, ale na moto też się nada. Od czasu jak i ja sobie obojczyk podzieliłem na części po locie koszącym przez kierownice (przy 30kmh) - na szczęście wtedy z bratem jechałem, to miał kto mnie zdrapać z błota i do szpitla zawieźć - na endomondo paru osobom najbliższym udostępniam widoczność lokalizacji - sam sporo po górach kręcę (bo tak najbardziej lubię) i liczę, że się nie przyda, ale niech wiedzą gdzie truchła z wilka szukać.
Na FAT była dyskusja odnośnie softu na telefon, który nawet przy jakiś tam przeciążeniach wysyła sms z pozycją na wybrany numer.... poszukam w wolnej chwili i polinkuje tutaj.

To tak odnośnie tego co Mirek pisał, żeby mówić, gdzie się jedzie...to też warto.

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 08:51
autor: Biedron
Ja dziecku zakupiłem taki zegareczek:
Obrazek

Dzięki niemu mam podgląd gdzie się młoda znajduje , mogę wysłać krótką wiadomość (tekstową i dźwiękową), zadzwonić.
Ona również ma wprowadzone 3 nr telefonu gdzie może zadzwonić.
I zegarek ma też przycisk SOS. Po jego naciśnięciu na moim telefonie pojawia się ALARM.
Można takie coś wozić na sobie. Kartę SIM przekładać ze swojego tel lub zakupić nową.
Jakaś bliska osoba ma aplikację na telefonie i może nas śledzić i otrzymywać powiadomienia.

Kosztowało to mniej niż stówkę.

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 09:45
autor: Leo
Biedron a jak to działą?
W sensie, że tylko w kraju? Czy poza też?

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 10:09
autor: Biedron
Leo pisze:Biedron a jak to działą?
W sensie, że tylko w kraju? Czy poza też?
To działa jak telefon. Masz roaming to działa za granicą. Trzeba się liczyć, że cały czas urządzenie łączy się z Internetem (za granicą spore opłaty).
Drugie wymaganie, to trzeba mieć kartę SIM bez pinu, bo w tym zegarku który mam, nie ma możliwości wpisania PIN.

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 10:40
autor: Leo
Rozumiem :)
Tak czy inaczej fajna zabawka - czasami się szwendam sama, więc może się przydać. Dasz linka?

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 10:54
autor: Biedron
Nie dam linka :tongue:
Kupiłem gdzieś na Allegro wpisując w szukajkę zegarek gps dla dziecka

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 10:57
autor: Toma2
Dla dziecka, któremu nie chcemy dawać smartfona to super sprawa, dla osoby z telefonem lepszym, moim zdaniem, rozwiązaniem będzie apka - sossmart czy coś podobnego.

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 11:02
autor: Leo
Tak, dopóki nie uszkodzisz telefonu przy glebie albo nie masz go gdzieś na motku a nie możesz go sięgnąć :)

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 11:09
autor: Toma2
Apka sama da znak, że jest coś z Tobą nie tak. Zegarek też można uszkodzić.
Nie jestem przeciwnikiem zegarka, tak tylko piszę, co myślę. Jasne jest, że im więcej urządzeń, tym większa szansa, że któreś spełni swoje zadanie.

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 11:33
autor: wojtekk
Słabo mi idzie pisanie na klawiaturze a miałem wcześniej dopisać. JEszcze jeden case. Terenówka (legalnie, na zlecenie) wjechała w las. Omiając jeden ze szlabanów (szybciej ominąć niż jechać do leśniczego) mijała się na centrymetry z dzrewem. Gość wystawił ngę przez otwarte drzwi aby czuć, czy do niego dojeżdża. No i noga spadła ze sprzęgła. Nogę na drzewie wciągnęło pomiędzy drzewo a samochód. Gość stał ma baczność. Telefon leżał kawałek dalej w szoferce i nie mógł sięgnąć...

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 13:03
autor: JL79
wojtekk pisze:Słabo mi idzie pisanie na klawiaturze a miałem wcześniej dopisać. JEszcze jeden case. Terenówka (legalnie, na zlecenie) wjechała w las. Omiając jeden ze szlabanów (szybciej ominąć niż jechać do leśniczego) mijała się na centrymetry z dzrewem. Gość wystawił ngę przez otwarte drzwi aby czuć, czy do niego dojeżdża. No i noga spadła ze sprzęgła. Nogę na drzewie wciągnęło pomiędzy drzewo a samochód. Gość stał ma baczność. Telefon leżał kawałek dalej w szoferce i nie mógł sięgnąć...
To to już jest głupota wystawiać nogę z samochodu :omg:
A w temacie to 100% nigdy się nie zabezpieczycie. Można mieć jeszcze spota i masę gadżetów. Myślę sobie, że wypadki gdzie jest się totalnie unieruchomionym, utrata przytomności itp jednak zdarzają się rzadko.
Ogólnie wypadki zdarzają się rzadko (chyba). Żeby ich uniknąć trzeba myśleć do przodu, "skanować" otoczenie i być przygotowanym na ewentualne sytuacje awaryjne.
Np. jak nie widać co za zakrętem to mieć taką prędkość żeby móc zareagować odpowiednio. Ogólnie jechać na miarę swoich możliwości i właściwie oceniać sytuację, to myślę, że jest klucz do sukcesu :wink:

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 13:59
autor: Qter
to jeszcze moje 3gr

zgubna jest jazda na pamięć - ja w większości ostatnio latam utartymi ścieżkami koło domu (więcej sam niż z kimś) i można czasem się zdziwić, np. gdy rolnik drogę przekopał w poprzek na 0,5m bo rury nawadniające pola układa a ty masz na bandzie pod 80km/h....

podobnie jest z wyobraźnią - lecąc przez las czasem myślę co by było gdyby tu sarna wyskoczyła albo łoś wylazł na drogę... widziałem już skaczące sarny nad motocyklistami....

wszystkich zagrożeń nie da się uniknąć ale można wiele z nich zminimalizować

zdrowia!

Qter

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 10.08.2017, 19:26
autor: Bosman78
Ja tez praktycznie 99% przelotów robię sam i kiedy mając jeszcze trampka latalem po lesie to meczyla mnie ta kwestia...bo taki pas gdzieś w glebokim lesie to nawet trudno wytłumaczyc gdzie sie jest. Teraz problem sie częściowo rozwiazal bo na sztormiaku pozostaly mi gliwnie rowne szutry więc wcześniej czy później ktos mnie znajdzie

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 11.08.2017, 00:16
autor: wilczek
Kolejne przemyślenie : sprawdzić przed wyjazdem, który szpital jest ostry i szczególnie w week sprawdzić , kto ma dyżur. Bo jak już zadziałają zegarki , apki i helikopter , to ktoś musi umieć te puzzle poskładać :mouthshut: a to nie takie oczywiste. Najlepiej mieć też wykupioną dodatkową polisę od kosztów leczenia, żeby nie być skazanym na procedury nfz, bo nawet jeśli będzie spec co potrafi , to może mieć ograniczenia . :crossy:

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 11.08.2017, 19:09
autor: Leopold
Wojtku, czy w wtedy miałeś swój zestaw złożony z zbroi i lekkiej kurtki . Czy to coś pomogło czyli zmniejszyło obrażenia?

Re: Przemyślenia po kraksie, czyli nauka na cudzych błędach

: 11.08.2017, 19:27
autor: wojtekk
Leopold pisze:Wojtku, czy w wtedy miałeś swój zestaw złożony z zbroi i lekkiej kurtki . Czy to coś pomogło czyli zmniejszyło obrażenia?
Miałem na sobie wszystko co mogłem/mam. Na moje to przed złamaniem obojczyka niewiele można pomóc. Można pogorszyć i nie mieć nic. Ale chyba by musiała być poprzeczka :)