PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: mirkoslawski »

Ale czemu wszystkie moje????!!! Jak mam "pilnować" tematu, skoro jako jedyny straciłem wszystkie swoje wpisy, nawet te na temat :tongue:
Awatar użytkownika
mmax
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 393
Rejestracja: 13.08.2009, 21:56
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Łódź, Ujazd, Tomaszów...

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: mmax »

No już... ciii... Teraz masz już jeden. Będą zwrotki. Jutro w pracy napiszę swój kolejny odcinek.
...wymiana wałków zdawczych i wszystkie inne niewykonalne naprawy...
Awatar użytkownika
Biedron
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 815
Rejestracja: 20.05.2010, 11:56
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Pruszków

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Biedron »

henry pisze: M32 jest trochę wyżej niż ulica którą dojeżdżamy. Jest wcześnie, na drogach pusto, widoczność dobra z prawej i z lewej. Jedziemy niezbyt szybko. Patrzę w prawo - pusto, patrzę w lewo – jeden samochód, ale dosyć daleko, znowu jadąc patrzę w prawo i … jeb.
Przywaliłem czachą w Afrykę Maxa. Ale przecież jego nie powinno tu być, obaj powinniśmy już być na prawym pasie M32 w kierunku Karabutak. Co się stało ? Ja myślałem, a właściwie to nie myślałem bo byłem pewien, że jest tyle czasu i miejsca, że spokojnie pojedziemy, a Max w tym momencie pomyślał „a co się będziemy spieszyć, poczekamy, niech sobie przejedzie'', czy coś w tym rodzaju, no i było jeb. U Maxa nic, bo trafiłem w płytę bagażnika u mnie dziura w czasze po prawej stronie. Światła całe, nocą tylko się okazało, że prawe lekko przestawione w prawo i do góry. Wkur...ny na maksa, tzn. maksymalnie na siebie, muszę się opanować. Jedna chwila rozprężenia, nieuwagi, braku koncentracji i już nie jest tak radośnie jak przed chwilą.
Zrozumiał bym, gdybym przywalił w jakiś obcy samochód, albo on we mnie, ale my dwaj ? Jeden w drugiego ? Bez sensu kużwa ! No nic, trzeba jechać dalej.

Obrazek
Cóż za sytuacja, nieprawdopodobna....
Niemal identyczna jaką zafundowaliśmy sobie z Krisem w 2013 w Bośni.... :omg:
Biedron pisze:
Ostatnia pakuję się kuchenka i czajniczek i przed to zawsze mamy małą poranną obsuwę. Ruszamy ok 9 rano, ostry podjazd po kamieniach pod górę do głównej drogi i trach …. Nie działa mi prędkościomierz. Mam nadzieję że to linka, ale wieczorem okazało się że to nie linka… Zmartwiony całą sytuacją, jak tu jechać bez prędkościomierza, dojeżdżam do głównej drogi z zamiarem skrętu w prawo. Patrzę w lewo, samochód, patrzę w prawo, samochód, patrzę znów w lewo, nie ma samochodu… gdzie on jest? W tym momencie TRACH…, odwracam się, Krisa Trampek zaparkował w moim kufrze. Myślę sobie %^&^%$%!!, znów to samo co w Rumunii. Odjeżdżam i zatrzymuje się przed tunelem na poboczu. Za chwilę dojeżdża Kris.
Patrzę:
Obrazek

Nie jest dobrze, szkło rozsypane, rozjeżdżone przez samochody, nie poskleja się. Sytuację ratuję butelka po wodzie mineralnej. Klika ruchów nożem, potem kilka metrów taśmy bezbarwnej i klosz jak nowy. Wszystko w niecałą godzinę i wszystkie niezbędne materiały mieliśmy ze sobą. Może na granicy nikt nie zauważy i da się przejechać
Biedron
Awatar użytkownika
joker
dwusuwowy rider
dwusuwowy rider
Posty: 189
Rejestracja: 10.08.2008, 15:59
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Wrocław, Radwanice

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: joker »

herni74 pisze:eeeee tam, kto płaci to.......co nie Magyar ??
A nie pamiętasz juz jak w Kazachtanie nas zatrzymali za podwójna ciągłą i dali Magyarowi kwit żeby zapłacił z 1500 zł i stalismy chyba ze 40 min na słońcu ;-) skurwy..... ;-) ale wyszedł przypał i nas puścili ;-) a co do wjechania w dupę w motocykl z przodu to Translapy w tamtych rejonach lubia atakowac Afryki od tyłu ;-) prawda frendziul Magyar ;-)
Awatar użytkownika
mmax
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 393
Rejestracja: 13.08.2009, 21:56
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Łódź, Ujazd, Tomaszów...

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: mmax »

Wjeżdżając do Kazachstanu, widząc ten napis "KA3AKCTAH" na budynku, czułem że spełniają się moje marzenia. Wiedziałem że zaczyna się przygoda. Podekscytowanie to nie minęło mi szybko. Chyba dopiero po powrocie na Ukrainę.

Obrazek

Rosja mnie niczym nie zdziwiła. No może oprócz studzienki kanalizacyjnej w mieście... Jakie to było miasto? Heniek pomóż! Była na środki ruchliwej drogi bez jakiejkolwiek pokrywy. Wielka dziura na środku jezdni! Wszyscy ją zgrabnie mijali, jak by była tam zawsze. Ja byłem w szoku. Mówię do Heńka - Poczekaj, zrobię zdjęcie, będzie dobre! A Heniek na to że szkoda czasu, że będą lepsze miejsca na zdjęcia. To fakt. Były setki zajebistych widoków które obfotografowałem. To wszystko jeszcze zobaczycie. Ale tej jednej studzienki żałuję.
Na szczęście Heniek pozwolił zatrzymać się przed McDonaldem z pięknem napisem po rosyjsku. Fota moje marzenie.

Obrazek

Heniek robił to zdjęcie moim aparatem, a ja wybór pola ostrości mam ustawiony na manual. W ten sposób ostrość ustawiła się na makdonaldzie a nie na mnie. No nic, będę tam musiał wrócić po kolejne zdjęcie :)

Po przekroczeniu granicy pierwsze co to sklep. Ciężko to nazwać sklepem. To chyba było czyjeś mieszkanie. Dziewczyna spała na tapczanie. Na półce kilka słodyczy i jakieś dziwne napoje.
-O! Kola! jest kola. KokaKola parzałsta!
- Spasiba
Obrazek

Była ciepła. Ale za to jeszcze oryginalna. Bo to co piliśmy pod brendem CocaCola w Tadzykistanie to na pewno nie miało nic wspólnego z tym co reklamuje ta czerwona ciężarówka w TV.

Obrazek
Ostatnio zmieniony 30.11.2016, 12:03 przez mmax, łącznie zmieniany 3 razy.
...wymiana wałków zdawczych i wszystkie inne niewykonalne naprawy...
Awatar użytkownika
mmax
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 393
Rejestracja: 13.08.2009, 21:56
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Łódź, Ujazd, Tomaszów...

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: mmax »

Heńka gaźniki. To temat długi. Wyciągaliśmy je chyba ze trzy razy. Pierwszy raz pod tą wiatą. Była tam jadłodajnia dla tirowców. Były też zimne napoje. Spędziliśmy tam dłuższy czas. Tak naprawdę pod pozorem regulacji karburatorów chroniliśmy się przed największym, koszmarnym skwarem. Było naprawdę gorąco. Cały Kazachstan pamiętam jako jeden wielki żar z nieba. Dopiero gdy słońce schodziło niżej kilometry zaczęły się tak naprawdę nawijać.


Obrazek

Był nawet pomysł żeby jechać nocą, ale wszyscy to wiem że to głupi pomysł.

Obrazek
Ostatnio zmieniony 29.11.2016, 21:39 przez mmax, łącznie zmieniany 1 raz.
...wymiana wałków zdawczych i wszystkie inne niewykonalne naprawy...
Awatar użytkownika
mmax
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 393
Rejestracja: 13.08.2009, 21:56
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Łódź, Ujazd, Tomaszów...

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: mmax »

No i najważniejsze. Wcześnie rano. Wyjeżdżamy z osiedla gdzie nocowaliśmy. Muzyczka gra. Humory super. Zatrzymuje się żeby przepuścić żiguliego, bo se myśle - A co się będę śpieszył, kusił los. Pośpiech poniża! Moje motto. I jeb!!! Aż mnie wygło do tyłu.
Heniek leży, motur leży! Ale był zły! Na filmie idzie to zauważyć...



Mówię mu:
-Po co Ci ten kawałek plastiku? I tak tego się już nie poskleja. Kupisz se oryginalną czachę i normalną lampę a nie to brzydactwo. Na dobre to wyjdzie.
Nie był w nastroju żartować.
Już się humory spiepszyły...
Ostatnio zmieniony 29.11.2016, 21:33 przez mmax, łącznie zmieniany 2 razy.
...wymiana wałków zdawczych i wszystkie inne niewykonalne naprawy...
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3092
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

No widzisz, jak fajnie przypomnieć sobie ten smak :lol:
a ten dzwonek ? ...rzeczywiście, byłem wkur...ny, ale myślę, że mimo to i tak panowałem nad sobą :lol:
Ostatnio zmieniony 29.11.2016, 21:49 przez henry, łącznie zmieniany 1 raz.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
joker
dwusuwowy rider
dwusuwowy rider
Posty: 189
Rejestracja: 10.08.2008, 15:59
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Wrocław, Radwanice

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: joker »

Jazda nocą ma swoje plusy, my jadąc do Pamiru jedną całą noc jechaliśmy aż do wschodu słońca to było w Rosji i było fajnie, a tylko dlatego ze padał od rana deszcz i straciliśmy parę godzin u chłopaków którzy nas ugościli (MUSTANGI KURSK ) i wyjechaliśmy od nich ok 17.00 i jadąc zastała nas noc i stwierdziliśmy że nikomu nie chce się spać i jedziemy , jak ktoś będzie śpiący to stajemy i idziemy spać. Lecieliśmy sobie 115 km /h droga szeroka pusta , auto raz na 15 minut , długie włączone i tak do 6 rano. Zrobiliśmy sporo km i ok 7 rano rozłożyliśmy mokre namioty na łące i poszliśmy spać. Pospaliśmy do 12 w południe i w miarę wypoczęci pojechaliśmy dalej ;-) Pomijam jazdę nocą w Uzbekistanie czy w Kazachstanie po piachach i remontowanej drodze ;-)
Awatar użytkownika
mmax
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 393
Rejestracja: 13.08.2009, 21:56
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Łódź, Ujazd, Tomaszów...

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: mmax »

Jazda nocą w Kazachstanie odpada bo w dzień nie dało by się spać przy takim upale. Poza tym zwierzęta... Zwierzęta na drodze... będzie o tym obszerny odcinek. Mam to do dziś przed oczami. Ale to dopiero w Kirgistanie.
...wymiana wałków zdawczych i wszystkie inne niewykonalne naprawy...
Awatar użytkownika
Adam_M
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 790
Rejestracja: 26.02.2014, 12:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Warszawa-Targówek/Wesoła

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Adam_M »

Ale temat ruszył do przodu! :) czekam na dalszy ciąg :)

Tapnięte z Huawei P7
XJ600N 94'->TA600V 96'
Sylwek
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1525
Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Lisków

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Sylwek »

Dziwne.
Dużo się pozmieniało w Kazachstanie od roku.
Upały, wilki jakieś,pardon, łowiecki na drogach.Myśli o nocnej jeździe :omg: .
Cuś chłopaków permanentnie rozkojarzało,non stop się trykali.

Hmm, coś mi tu nie gra.
Mam szczery zamiar, sprawdzić te rewelacje, w roku przyszłym.
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3092
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

Sylwek pisze:Dziwne.
Dużo się pozmieniało w Kazachstanie od roku.
Upały, wilki jakieś,pardon, łowiecki na drogach.Myśli o nocnej jeździe :omg: .
Cuś chłopaków permanentnie rozkojarzało,non stop się trykali.

Hmm, coś mi tu nie gra.
Mam szczery zamiar, sprawdzić te rewelacje, w roku przyszłym.
Ale uparty jesteś, a przecież mówiłem Ci, że jest gorąco, niebezpiecznie i w sumie, nic ciekawego :haha:
Ale jedż, sprawdź to na własnej skórze :ok:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3092
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

Dzień 8 Piątek 5.08.2016

Wcześnie rano budzi nas wschodzące słońce i wtedy okazuje się, że rozbiliśmy się w jakimś rumowisku. Pozostałości po bazie rakietowej, czy cuć ?

Obrazek

Obrazek

Temperatura szybko rośnie. Jemy kolejną puszkę z naszych zapasów i wyjeżdżamy z rumowiska na M32 w kierunku na Kyzyłordę.
Szybko połykamy kilometry. Droga … tankowanie … droga … Rezerwa na ogół włącza się przy 200 km. Paliwo marnej jakości, niezależnie czy jest to E92, czy E95.

Obrazek

Droga dobra, równa, lecimy szybko. Obwodnica Kyzyłordy. Duże skrzyżowanie M32 z drogą lokalną.
Lecimy równo. Jakieś pół kilometra za skrzyżowaniem, chaltuje nas policja na pobocze, stoi tam już kilka samochodów. Okazało się, że oczywiście lecieliśmy trochę za szybko. W okolicy wiaduktu mają zainstalowane kamery, które nagrywają na bieżąco i na bieżąco kasują.
Max zostaje zaproszony do policyjnego samochodu i ma okazję obejrzeć sobie nasz przejazd na dużym ekranie, ale za tą przyjemność musimy zapłacić 40$.

Obrazek

Lecimy.

Po pewnym czasie widzimy po prawej chałupkę z napisem „kafe''. To, że „kafe'' nie jest tak ważne jak to, że przy chałupce rosną drzewa, a jak rosną drzewa to jest cień i na dodatek obok stoi spory zbiornik z wodą i z węża leje się bieżąca woda. Nie można nie skorzystać z takiej okazji, żeby coś zjeść, odpocząć i ochłodzić się w przyjemnym cieniu. Nigdy wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będziemy marzyć o możliwość odpoczynku w w zacienionym miejscu. Starsza pani oferuje nam … oczywiście „kurdaki'', a do tego czaj i salat, za co płacimy 2100 Tenga.
W oczekiwaniu na posiłek, ucinamy sobie drzemkę o chłodnym wnętrzu chaty, a po posiłku odpoczywamy jeszcze jakiś czas na zewnątrz.
Kiedy zaczynamy przygotowywać się do dalszej drogi, czyli zakładam kurtkę i buty, czuję nagle, że coś mi cieknie po twarzy, patrzę na Maxa, a on mówi … krew.
Ocieram ręką nos, a tam oczywiście czerwono od krwi, leci i nie zamierza przestać.
W takim stanie, raczej nie pojadę, więc szykuje się przedłużony odpoczynek.
Kładę się na wznak na drewnianym podeście obok zbiornika z wodą, zmoczona chustka na czoło, tampon z papierowego ręcznika w nos i czekamy. Po pewnym czasie czuję, że jest dobrze, krew przestała lecieć, obmywam twarz wodą, do nosa nowy tampon i jedziemy dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przystanek na arbuza. Tutaj również, cień jest najważniejszy.

Obrazek

Obrazek

Kolejne tankowanie na stacji gdzieś za Szyimkent i znowu krew z nosa. Leci mocniej niż za pierwszym razem, to znak, że chyba jestem już mocno zmęczony. Znowu mamy dłuższy odpoczynek, a ja tym razem zalegam w cieniu za stacją, wprost na kostce brukowej z kurtką pod głową. Pamiętam, że nawet się trochę zdrzemnąłem.

Z Szymkentu do Taraz mamy 180 km i chcemy tam dotrzeć na nocleg. Droga dobra, tylko silny, boczny wiatr przeszkadza w jeżdzie, targając nami na prawo i lewo. Gdzieś po 100 km. okazało się, że to nie był największy problem, bo tu droga nagle się skończyła. To znaczy, droga jest, ale w budowie, a ruch odbywa się utwardzonymi poboczami, w tumanach kurzu, raz prawą, raz lewą stroną drogi.
Nie mamy jednak wyboru, musimy jechać dalej, chociaż jest coraz trudniej, bo robi się ciemno, a jazda w kurzu i to w ciemności naprawdę nie jest łatwa.
Jestem wykończony, Max zresztą też.
Póżną nocą dojeżdżamy do Taraz.

Obrazek

Szukamy jakiegoś noclegu, ale na obrzeżach miasta nic nie znajdujemy i w ten sposób, gdzieś w centrum trafiamy do hotelu „Orda'' z czterema gwiazdkami i za pokój płacimy 16000 Tenga. W tym jednak momencie, kasa się nie liczy. Musimy mieć łóżko, łazienkę, klimatyzację, musimy się dobrze wyspać, wypocząć, bo jesteśmy wypompowani, a przed nami jeszcze kawał drogi. Grubo po północy idziemy spać i można powiedzieć, że był to dosyć spokojny dzień.

Obrazek

Dystans 870 km Temperatura 41*
Ostatnio zmieniony 30.11.2016, 11:16 przez henry, łącznie zmieniany 1 raz.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1429
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: herni74 »

mmax pisze:Jazda nocą w Kazachstanie odpada bo w dzień nie dało by się spać przy takim upale. Poza tym zwierzęta... Zwierzęta na drodze... będzie o tym obszerny odcinek. Mam to do dziś przed oczami. Ale to dopiero w Kirgistanie.

my znamy ,znamy ...był z nami taki jeden KillerCamel. :lol:
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3092
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

A tak przy okazji ... może ktoś posiada na zbyciu czachę do PD10 ... może być nawet w kawałkach :grin:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Sylwek
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1525
Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Lisków

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Sylwek »

henry pisze:Ale uparty jesteś, a przecież mówiłem Ci, że jest gorąco, niebezpiecznie i w sumie, nic ciekawego :haha:
Ale jedż, sprawdź to na własnej skórze :ok:
A popędzę,popędzę :grin: .
henry pisze:Wcześnie rano budzi nas wschodzące słońce i wtedy okazuje się, że rozbiliśmy się w jakimś rumowisku. Pozostałości po bazie rakietowej, czy cuć ?

Image
Pierwsze zdjęcie jak z pustyni.
pete17
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 556
Rejestracja: 23.08.2016, 08:18
Mój motocykl: XL700V
Lokalizacja: Pabianice

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: pete17 »

Superancka relacja! Nie mogę pracować przez Was...tylko czytam z rozdziawioną gębą i marzę,że i ja kiedyś pojadę w te strony. :crossy: Uprasza się kolegów o ciąg dalszy...
Lubię motory...wszystkie.
Awatar użytkownika
joker
dwusuwowy rider
dwusuwowy rider
Posty: 189
Rejestracja: 10.08.2008, 15:59
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Wrocław, Radwanice

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: joker »

mmax pisze:Jazda nocą w Kazachstanie odpada bo w dzień nie dało by się spać przy takim upale. Poza tym zwierzęta... Zwierzęta na drodze... będzie o tym obszerny odcinek. Mam to do dziś przed oczami. Ale to dopiero w Kirgistanie.
Ja w Kazachstanie w dzień , w zasadzie już się ściemniało troszkę, trafiłem wielbłąda na pustej prostej drodze i do dzis nie wiem jak to było że Magyar i Herni za mną go widzieli a ja nie ;-) jakby mi spadł z nieba ja 115 km a tu 100 metrów przede mną przechodzi przez droge wielbłąd jeba.. ;-) też już miałem koniec wycieczki przed oczami , ale udało się go tylko drasnąć i uciec w step.A co do jazdy nocnej to trochę nocami jeździliśmy z chłopakami i czasami było ciężko zwłaszcza na remontowanej drodze w Kazachstanie , kurz że widoczność na metr i grząski piach i pędzące ciężarówki , masakra , to naprawde była masakra ten odcinek drogi ;-)
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3092
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

joker pisze:
mmax pisze:Jazda nocą w Kazachstanie odpada bo w dzień nie dało by się spać przy takim upale. Poza tym zwierzęta... Zwierzęta na drodze... będzie o tym obszerny odcinek. Mam to do dziś przed oczami. Ale to dopiero w Kirgistanie.
Ja w Kazachstanie w dzień , w zasadzie już się ściemniało troszkę, trafiłem wielbłąda na pustej prostej drodze i do dzis nie wiem jak to było że Magyar i Herni za mną go widzieli a ja nie ;-) jakby mi spadł z nieba ja 115 km a tu 100 metrów przede mną przechodzi przez droge wielbłąd jeba.. ;-) też już miałem koniec wycieczki przed oczami , ale udało się go tylko drasnąć i uciec w step.A co do jazdy nocnej to trochę nocami jeździliśmy z chłopakami i czasami było ciężko zwłaszcza na remontowanej drodze w Kazachstanie , kurz że widoczność na metr i grząski piach i pędzące ciężarówki , masakra , to naprawde była masakra ten odcinek drogi ;-)
Są czasami sytuacje , których w żaden logiczny sposób nie da się wytłumaczyć. Wszyscy "to'' widzieli, wiedzieli że trzeba uważać, tylko nie Ty i sam nie wiesz i nie możesz uwierzyć, jak mogłeś "tego'' nie widzieć. Jakaś "pomroczność jasna".
A te remontowane drogi ? Nocą jechaliśmy mały fragment, ale nawet w ciągu dnia, przejechanie 100 km wykańczało bardziej, niż 800km asfaltu.
W przyszłym roku, jak ktoś będzie jechał tym szlakiem, remontów już nie będzie :thumbsup:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości