Hmm.. Mam motocykl po to, abym mógł myśleć, że kiedyś gdzieś na nim mógłbym pojechać Jakbym nie miał motocykla, to kombinowałbym nad zakupem...zimny pisze:Odświeżam kotleta. Ciekaw jestem jak koledzy mający małe dzieci ogarniają czas na jazdę. Ja mam go permanentnie brak - lub jak już mam tą godzinę czy dwie to zwyczajnie się nie chce.
Syn urodził się w lutym zeszłego roku. W międzyczasie, latem kupiłem motocykl...hmm.. docelowy - V-Strom 2012. Marzyłem o praktycznie nowym motocyklu i taki mam. Tyle że asfaltowy głównie. Obiecywałem sobie że będę jeździł do pracy, na jednodniowe wycieczki. Synek ma 15 miesięcy i odkrył że chodzenie jest mało fajne - najlepsza zabawa to bieganie gdy ojciec goni i pilnuje żeby się mały kamikaze nie poobijał (czego i tak nie da się uniknąć). A pracuję sporo i dojeżdżam daleko do roboty - w tygodniu po powrocie nawet nie wpadłbym na to aby motocykl wyciągać z garażu. W weekendy jest co robić, a nawet jak już pojadę po okolicy - jakoś nie ma weny. Efekt - w zeszłym sezonie 1800km, w tym może ze 400km. Moto od miesiąca stoi i nawet je przykryłem aby się nie kurzył. Wszak to dość wartościowy mebel w garażu.
Aby skończyć ckliwy wywód - jak to u Was jest, pytam tych dzieciatych. Jak się organizujecie aby gdzieś dalej pojechać przy małym dziecku? Tych co mają 2-3 dzieci nawet nie pytam
Ostatnio mam wrażenie, że motocykle zupełnie mi przeszły, jakiś kryzys wieku średniego. Rozważałem nawet wiosną całkowitą rezygnację z motocykla, jak wojtekk czy mirkosławski. Ale też równolegle przeszło mi ciągłe zmienianie motocykli co jest plusem
W jakim wieku mieliście dzieci gdy wróciliście do dalszej turystyki we dwoje (a dziecko np. u dziadków?). Żeby była jasność - synek jest dla mnie ważniejszy od motocykli i nic jego kosztem.
Pozdrawiam
zimny
Moje dzieci mają 3 i 4 lata, starsze już teraz nadaje się do samodzielnego pozostania z dziadkami na np. tydzień. Inna sprawa, czy nam się będzie chciało dymać tydzień na motocyklu, chęci na niewygody już takiej nie ma - zatem osobiście wątpię w taki wyjazd kiedykolwiek. Ale rozważam czasami opcję dalszego wyjazdu solo, oraz od czasu do czasu (np. 2 razy w sezonie) jestem w stanie wyjechać na weekend, np. na zlot. Dzieci to nie koniec świata, są kochane, ale nie można spędzić przy nich 100% czasu. Jeśli tylko są dziadkowie, rodzina, to dzieciom dobrze zrobi oderwanie "od cycka", tak samo dobrze zrobi rodzicom, a główna bariera jest w głowie.
Używanie motocykla w ilości 1, 2 lub 3 tysiące kilometrów na sezon to nadal jeżdżenie, nie musisz siedzieć na nim kilka razy w tygodniu, aby pozostać motocyklistą. A jazda dozowana w małych ilościach smakuje bardziej Natomiast osobiście godzę się z tym, że z tego hobby można po prostu wyrosnąć lub mocno je ograniczyć. Jeśli będę miał do wyboru wakacje na moto albo wakacje z dziećmi - to wybiorę dzieci, przynajmniej przez najbliższe 10 lat. Podsumowując - moim zdaniem takie koleje losu, z pewnych rzeczy się wyrasta i dzieci są tylko katalizatorem nieubłaganych procesów w naszych głowach.
Trzymaj motocykl w garażu i korzystaj z niego wtedy, jak będziesz miał ochotę i czas. Nawet, jak to będzie bardzo rzadko...