PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 556
- Rejestracja: 23.08.2016, 08:18
- Mój motocykl: XL700V
- Lokalizacja: Pabianice
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Ok,Sylwek.Czasem puszką przejeżdżam nieopodal,to dryndnę i jak będziesz w zasięgu to wpadnę do Waszmości!
Lubię motory...wszystkie.
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 556
- Rejestracja: 23.08.2016, 08:18
- Mój motocykl: XL700V
- Lokalizacja: Pabianice
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Właściwie to przepraszam że jakieś prywatne ustawki uskuteczniam,ale tak mnie wzięło że już bym dziabkę odpalał i wyruszał...tam chyba tyż zima tera.Na Maroko mnie nie stać więc trza czekać.Henry&Max! zarąbista relacja Co ja będę w styczniu,w lutym czytał?? A tak w ogóle to muszę sprzęta ogarniać bo nie wiadomo kiedy +5 się zrobi i już można "podziabkowac"
Lubię motory...wszystkie.
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
fajnie się czyta machnąłem cały wątek na raz, i to nie koniec waszej opowieści... Nie chcę wychodzić przed szereg bo może będzie na końcu podsumowanie w stylu, przejechanych km tyle i tyle, wachy spalonej tyle i tyle... ale jaki jest przybliżony koszt takiej wyprawy? I drugie pytanie jak wygląda sprawa zasięgu komórki, oczywiście nie chodzi mi o Ukrainę tylko Tadżykistan (w miastach to pewnie bez problemu, ale co poza?) i Bartang
Ostatnio zmieniony 20.12.2016, 19:51 przez Marcinnn6, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Jak sam widzisz, do końca wyprawy jeszcze daleko, więc i z podsumowaniem trzeba poczekać
Jeżeli chodzi o zasięg komórek, to problem mieliśmy jedynie na Bartangu
Jeżeli chodzi o zasięg komórek, to problem mieliśmy jedynie na Bartangu
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
hehe dyplomatycznie, ok czekam na ciąg dalszy
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Dzień 14 Czwartek 11.08.2016
Hotel „ Sarez '' to budynek przyklejony do ściany skalnej, a najlepiej widać to na drugim piętrze, tam gdzie są pokoje hotelowe. Nasz pokój ma nr 1 i jest to pierwsze okno po prawej, a pod oknem, na dole stoją nasze motory.
Hotel, to nie tylko spanie w miękkim łóżeczku ( chociaż, łóżka bywały różne ), ale to również kąpiel i możliwość wyprania naszej bielizny, której, ze względu na mocno ograniczony bagaż, mieliśmy tylko jedną zmianę. Dla tych co będą się pakować na kolejny wyjazd, powiem, że wcale nie trzeba mieć trzech kufrów i worka, można się zmieścić w jednej torbie zabierając to co jest naprawdę niezbędne. Nam, to co mieliśmy ze sobą wystarczało i nie musieliśmy nic dokupować.
Śniadanie hotelowe składa się z jajecznicy ( ale u nich jajecznica to jajko sadzone ), serdelka, chleba i czaju. Ja zażyczyłem sobie ryż gotowany na mleku i pani bez problemu mi to zrobiła.
Jedziemy. W Chorogu dzień targowy, na ulicy wielki ruch, masa samochodów, ludzi i policjantów, niby kierujących tym ruchem.
Zatrzymujemy się w cieniu pod drzewem, Max idzie poszukać sklepu z elektroniką, żeby kupić nowe gniazdo USB z którym ma ciągłe problemy, a ja pilnując motorów, obserwuję ulicę. Kiedy Max wraca, zjadamy jakieś miejscowe przysmaki i lecimy na północ w kierunku Rivak.
Na wylocie z Chorog jeszcze tankowanie do pełna i za litr E95 płacimy 5.90 Somów.
Asfalt z początku jest niezły, ale z czasem robi się coraz gorzej.
Szuter, nierówny szuter … to nawet trudno nazwać szutrem, kamiory, wyrwy.
Czasem jest niby asfalt z takimi zapadliskami, że aż trudno sobie wyobrazić, że tam jeżdżą TIRY, a jeżdżą. Ciężarówki, najczęściej mają chińskie tablice rejestracyjne. No, ale przecież jak ciężarówki dają radę, to my nie możemy narzekać, więc lecimy, nie mamy wyboru.
Ten samochodzik, to Opel Corsa z czterema facetami z Anglii. Biorą udział w rajdzie, a meta rajdu znajduje się w Indiach. Po drodze, widzieliśmy więcej uczestników tego rajdu.
Lecimy … lecimy … lecimy. Górki po lewej, górki po prawej, przed nami też górki, ale … to tylko górki, w sumie nic ciekawego. Gdzie te widoki, gdzie te szczyty ? Nie ma, nie ma, nie ma …
Oooo, wreszcie cuś ciekawego !!! Ciekawego na tyle, że warto się zatrzymać, żeby zrobić fotki.
Lecimy. Jest już chyba po południu, bo nasze żołądki przypominają o sobie. Po 209 km od Chorogu, jesteśmy w Alikur. Wioska jak inne w tym rejonie. Płaskie domki po prawej i po lewej. Pytamy kogoś o jedzenie, mówi, że dalej po prawej, więc jedziemy. Nic nie widać, żadnej tablicy, żadnego „ Kafe '' a wieś się kończy. Zjeżdżamy do ostatniej chałupy po prawej i okazuje się, że trafiamy we właściwe miejsce.
Zamawiamy … a co tu można zamówić !!! Baraninę z chlebem i czaj za co płacę 30 Somoni, czyli 17 zet. Max, chyba jadł to samo. W sumie, mięsko nie było złe, powiem więcej, było całkiem dobre.
Po obiadku, Max instaluje nowe gniazdo USB, a ja tymczasem, jak to po sytym obiadku, zapadam w chwilową drzemkę.
Pędzimy dalej, bo na kolejny nocleg chcemy dotrzeć do Murgob, a przed nami jeszcze ok. 100 km.
Do Murgob wjeżdżamy już wieczorem. Hotel „ Pamir '' po lewej przy M41, więc trudno go przeoczyć nawet po ciemku, bo jest nieżle oświetlony.
W samym hotelu jest komplet gości, ale w jurcie są jeszcze wolne miejsca, więc za 5 $ + 2 $ za motor, będziemy spać w jurcie. Śpi już tam kilku podróżników, więc po cichutku rozkładamy się, gdzie kto może.
Dystans 320 km Temperatura 10 – 20*
Hotel „ Sarez '' to budynek przyklejony do ściany skalnej, a najlepiej widać to na drugim piętrze, tam gdzie są pokoje hotelowe. Nasz pokój ma nr 1 i jest to pierwsze okno po prawej, a pod oknem, na dole stoją nasze motory.
Hotel, to nie tylko spanie w miękkim łóżeczku ( chociaż, łóżka bywały różne ), ale to również kąpiel i możliwość wyprania naszej bielizny, której, ze względu na mocno ograniczony bagaż, mieliśmy tylko jedną zmianę. Dla tych co będą się pakować na kolejny wyjazd, powiem, że wcale nie trzeba mieć trzech kufrów i worka, można się zmieścić w jednej torbie zabierając to co jest naprawdę niezbędne. Nam, to co mieliśmy ze sobą wystarczało i nie musieliśmy nic dokupować.
Śniadanie hotelowe składa się z jajecznicy ( ale u nich jajecznica to jajko sadzone ), serdelka, chleba i czaju. Ja zażyczyłem sobie ryż gotowany na mleku i pani bez problemu mi to zrobiła.
Jedziemy. W Chorogu dzień targowy, na ulicy wielki ruch, masa samochodów, ludzi i policjantów, niby kierujących tym ruchem.
Zatrzymujemy się w cieniu pod drzewem, Max idzie poszukać sklepu z elektroniką, żeby kupić nowe gniazdo USB z którym ma ciągłe problemy, a ja pilnując motorów, obserwuję ulicę. Kiedy Max wraca, zjadamy jakieś miejscowe przysmaki i lecimy na północ w kierunku Rivak.
Na wylocie z Chorog jeszcze tankowanie do pełna i za litr E95 płacimy 5.90 Somów.
Asfalt z początku jest niezły, ale z czasem robi się coraz gorzej.
Szuter, nierówny szuter … to nawet trudno nazwać szutrem, kamiory, wyrwy.
Czasem jest niby asfalt z takimi zapadliskami, że aż trudno sobie wyobrazić, że tam jeżdżą TIRY, a jeżdżą. Ciężarówki, najczęściej mają chińskie tablice rejestracyjne. No, ale przecież jak ciężarówki dają radę, to my nie możemy narzekać, więc lecimy, nie mamy wyboru.
Ten samochodzik, to Opel Corsa z czterema facetami z Anglii. Biorą udział w rajdzie, a meta rajdu znajduje się w Indiach. Po drodze, widzieliśmy więcej uczestników tego rajdu.
Lecimy … lecimy … lecimy. Górki po lewej, górki po prawej, przed nami też górki, ale … to tylko górki, w sumie nic ciekawego. Gdzie te widoki, gdzie te szczyty ? Nie ma, nie ma, nie ma …
Oooo, wreszcie cuś ciekawego !!! Ciekawego na tyle, że warto się zatrzymać, żeby zrobić fotki.
Lecimy. Jest już chyba po południu, bo nasze żołądki przypominają o sobie. Po 209 km od Chorogu, jesteśmy w Alikur. Wioska jak inne w tym rejonie. Płaskie domki po prawej i po lewej. Pytamy kogoś o jedzenie, mówi, że dalej po prawej, więc jedziemy. Nic nie widać, żadnej tablicy, żadnego „ Kafe '' a wieś się kończy. Zjeżdżamy do ostatniej chałupy po prawej i okazuje się, że trafiamy we właściwe miejsce.
Zamawiamy … a co tu można zamówić !!! Baraninę z chlebem i czaj za co płacę 30 Somoni, czyli 17 zet. Max, chyba jadł to samo. W sumie, mięsko nie było złe, powiem więcej, było całkiem dobre.
Po obiadku, Max instaluje nowe gniazdo USB, a ja tymczasem, jak to po sytym obiadku, zapadam w chwilową drzemkę.
Pędzimy dalej, bo na kolejny nocleg chcemy dotrzeć do Murgob, a przed nami jeszcze ok. 100 km.
Do Murgob wjeżdżamy już wieczorem. Hotel „ Pamir '' po lewej przy M41, więc trudno go przeoczyć nawet po ciemku, bo jest nieżle oświetlony.
W samym hotelu jest komplet gości, ale w jurcie są jeszcze wolne miejsca, więc za 5 $ + 2 $ za motor, będziemy spać w jurcie. Śpi już tam kilku podróżników, więc po cichutku rozkładamy się, gdzie kto może.
Dystans 320 km Temperatura 10 – 20*
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- Qter
- swobodny rider
- Posty: 3404
- Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Reguły
- Kontakt:
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
o to to to to to...henry pisze:Dzień 14 Czwartek 11.08.2016
Hotel „ Sarez '' to budynek przyklejony do ściany skalnej, a najlepiej widać to na drugim piętrze, tam gdzie są pokoje hotelowe. Nasz pokój ma nr 1 i jest to pierwsze okno po prawej, a pod oknem, na dole stoją nasze motory.
Hotel, to nie tylko spanie w miękkim łóżeczku ( chociaż, łóżka bywały różne ), ale to również kąpiel i możliwość wyprania naszej bielizny, której, ze względu na mocno ograniczony bagaż, mieliśmy tylko jedną zmianę. Dla tych co będą się pakować na kolejny wyjazd, powiem, że wcale nie trzeba mieć trzech kufrów i worka, można się zmieścić w jednej torbie zabierając to co jest naprawdę niezbędne. Nam, to co mieliśmy ze sobą wystarczało i nie musieliśmy nic dokupować.
CUT!
pięknie tam!
widzę, że w tej wiosce Alikur jesteście cieplej ubrani - jaka temperatura była?
PZDR
Qter
Geniusz tkwi w prostocie...
we don't cry very hard
we don't cry very hard
- joker
- dwusuwowy rider
- Posty: 189
- Rejestracja: 10.08.2008, 15:59
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Wrocław, Radwanice
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Pięknie Panowie , i te widoki , masakra a tym którzy by chcieli tam kiedyś pojechać proponuje zacząć to realizować bo na taką wyprawę nigdy nie ma odpowiedniego momentu bo zawsze 30 dni to jest sporo czasu i można go (bardziej rozsądnie ) wykorzystać , i kasa która pójdzie na taki wyjazd a jest to 7000-10000 zł też zawsze (teoretycznie) można wydać bardziej rozsądnie zwłaszcza wg kogoś kto nie marzy o takim wyjeździe
- wojtekk
- oktany w żyłach
- Posty: 5564
- Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Jest pięknie! Jadę z Wami z wielką przyjemnością!!!
Wspominaliście o pakowaniu się. Idea minimalistycznego pakowania się jest mi bardzo bliska. Możecie w wolnej chwili podać co zabieraliście ze sobą?
Wspominaliście o pakowaniu się. Idea minimalistycznego pakowania się jest mi bardzo bliska. Możecie w wolnej chwili podać co zabieraliście ze sobą?
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
***
Enduro się kulom nie kłania.
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Namiot był jeden, wspólny. Ja miałem; śpiwór do -10*, matę samopompującą, dwie kominiarki, kołnierz ocieplający, dwie koszulki termo, polar ciepły, kurtkę Vanucci, dwie pary rękawic, dwie pary majtek, dwie pary kalesonów termo, dwie pary skarpet, dwie pary spodni moro, buty motocyklowe, lekkie buty trekkingowe ( nie używałem, czyli nie potrzebne ) klapki basenowe (potrzebne ), dwa ręczniki z mikrofibry, kosmetyczka i to chyba wszystko.
Oczywiście, wszystko podwójne dzielimy na pół, jedna część jedzie na mnie, a druga jest w torbie.
Miałem torbę Musto 60 l i nie była wypełniona. Uważam, że zmieścił bym się w jednej torbie 50 l.
Oczywiście, wszystko podwójne dzielimy na pół, jedna część jedzie na mnie, a druga jest w torbie.
Miałem torbę Musto 60 l i nie była wypełniona. Uważam, że zmieścił bym się w jednej torbie 50 l.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
-
- pałujący w lesie
- Posty: 1526
- Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Lisków
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
To zdjęcie mówi:co ja tu q.... robię i dlaczego nie jestem na wyspach Bahama.henry pisze: Image
- falco
- oktany w żyłach
- Posty: 5544
- Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: K-J
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Jedzie niezłym hardkorem...henry pisze:...dwie pary majtek, (...) dwie pary skarpet...
Ostatnie (górskie) fotki bardzo ładne, dobrze, że po tylu mękach i długiej, pustej drodze wreszcie pojawiły się piękne widoki.
- wojtekk
- oktany w żyłach
- Posty: 5564
- Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Braliście:
- kondony na deszcz
- sprzęt kuchenny z kuchenkami?
- kondony na deszcz
- sprzęt kuchenny z kuchenkami?
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
***
Enduro się kulom nie kłania.
- colles
- pałujący w lesie
- Posty: 1379
- Rejestracja: 20.09.2011, 22:20
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Jaworzno
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
oj tam oj tam Trojan zawsze bierze na wyjazd 14 par majtek a chodzi tylko w jednejfalco pisze:Jedzie niezłym hardkorem...henry pisze:...dwie pary majtek, (...) dwie pary skarpet...
Jeśli czegoś nie wolno , a bardzo się chce , to można ..... :))))))))))
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
W normalnej sytuacji te dwie pary spokojnie wystarczają, chyba że, po "użyciu" wyrzucasz. U mnie, jedna para schła pod pająkiem i zawsze była gotowa na zmianę.falco pisze:Jedzie niezłym hardkorem...henry pisze:...dwie pary majtek, (...) dwie pary skarpet...
Tak się dzieje w normalnej sytuacji, bo w nie normalnej ... musiałem dokupić jednak
Ja miałem dwuczęściowy komplet wędkarski za 35 zet. Przydał się chyba jeden raz.wojtekk pisze:Braliście:
- kondony na deszcz
- sprzęt kuchenny z kuchenkami?
Jedna mała kuchenka na gaz, plus kubki. Robiliśmy tylko herbatę.
Ostatnio zmieniony 23.12.2016, 21:47 przez henry, łącznie zmieniany 1 raz.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
-
- swobodny rider
- Posty: 3276
- Rejestracja: 28.10.2008, 23:26
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: KRAKóW
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Bo lÓbie !!!colles pisze:oj tam oj tam Trojan zawsze bierze na wyjazd 14 par majtek a chodzi tylko w jednejfalco pisze:Jedzie niezłym hardkorem...henry pisze:...dwie pary majtek, (...) dwie pary skarpet...
- herni74
- pałujący w lesie
- Posty: 1430
- Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
henry pisze:W normalnej sytuacji te dwie pary spokojnie wystarczają, chyba że, po "użyciu" wyrzucasz. U mnie, jedna para schła pod pająkiem i zawsze była gotowa na zmianę.falco pisze:Jedzie niezłym hardkorem...henry pisze:...dwie pary majtek, (...) dwie pary skarpet...
Tak się dzieje w normalnej sytuacji, bo w nie normalnej ... musiałem dokupić jednakJa miałem dwuczęściowy komplet wędkarski za 35 zet. Przydał się chyba jeden raz.wojtekk pisze:Braliście:
- kondony na deszcz
- sprzęt kuchenny z kuchenkami?
Jedna mała kuchenka na gaz, plus kubki. Robiliśmy tylko herbatę.
Za 5 par majtor dasz 1 dolca.Ja kupiłem klapki ,które zgubiłem po drodze to dałem na bazarze w Uzbekistanie ok. 5 zł
Ducati Multistrada ,Cagiva Elefant 750,TA650, Cagiva GranCanyon 900
http://www.facebook.com/pages/Project-P ... 6340945760
https://www.facebook.com/himalaje2018/
https://www.facebook.com/PAKVENTURE2020/
http://www.facebook.com/pages/Project-P ... 6340945760
https://www.facebook.com/himalaje2018/
https://www.facebook.com/PAKVENTURE2020/
- falco
- oktany w żyłach
- Posty: 5544
- Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: K-J
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Jasna sprawa, wiem, że ludzie jeżdżący do Azji często bazują na miejscowych zakupach, bo to groszowe sprawy, gdybym używał bawełny pewnie robiłbym podobnie, ale ja zawsze (różnych) ciuchów biorę "na zaś". Na szczęście termokurczki dobrze się kompresują i błyskawicznie schną.
Henry - często wspominasz o zaproszeniach na herbatę, powiedz proszę czy to przede wszystkim gościnność Miejscowych czy jednak (ze względu na biedę - jasna sprawa!) liczą przy okazji na jakiś grosz?
Na szczęście bez umiaru się kąpał...
Henry - często wspominasz o zaproszeniach na herbatę, powiedz proszę czy to przede wszystkim gościnność Miejscowych czy jednak (ze względu na biedę - jasna sprawa!) liczą przy okazji na jakiś grosz?
Znam takiego, co w 1 spodenkach "chodził" nie tylko w dzień, ale także spał, na kajakach pływał, przy ognisku siedział a nawet w siatkówkę (i to po nocy) grał a przez cały ten czas... nie używał koszulki (nawet w nocy), choć... miał cały kufer ciuchów na zmianę...colles pisze:oj tam oj tam Trojan zawsze bierze na wyjazd 14 par majtek a chodzi tylko w jednej
Na szczęście bez umiaru się kąpał...
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Na herbatkę, byliśmy zapraszani na Bartangu. Wszędzie tam, gdzie się zatrzymaliśmy, albo kiedy przejeżdżaliśmy obok tubylców, słyszeliśmy "czaj pit choczete ?"
Skorzystaliśmy z zaproszenia dwa razy i za każdym razem zostawialiśmy jakieś pieniądze. Oni, oczywiście niczego nie sugerują, nie mówią ile to kosztuje, że trzeba płacić, ale my kasę zostawialiśmy i myślę, że wszyscy robią podobnie. Wydaje mi się, że jest to słuszna metoda i zapraszani goście zostawiają różną kasę, ale na ogół o wiele więcej wartą niż poczęstunek.
Skorzystaliśmy z zaproszenia dwa razy i za każdym razem zostawialiśmy jakieś pieniądze. Oni, oczywiście niczego nie sugerują, nie mówią ile to kosztuje, że trzeba płacić, ale my kasę zostawialiśmy i myślę, że wszyscy robią podobnie. Wydaje mi się, że jest to słuszna metoda i zapraszani goście zostawiają różną kasę, ale na ogół o wiele więcej wartą niż poczęstunek.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- mmax
- miejski lanser
- Posty: 393
- Rejestracja: 13.08.2009, 21:56
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Łódź, Ujazd, Tomaszów...
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Czytam i wspominam. To były piękne chwile, takie egzotyczne. Widoki przepiękne... Heniek opisuje wszystko świetnie i bardzo dokładnie.
Wie że powinienem coś dopisać od siebie ale... to trzeba zobaczyć i przeżyć. Każdy dzień nie był łatwy i przynosił niespodzianki. Te miłe jak i również kłopotliwe.
Radzenie sobie w takich trudnych sytuacjach naprawdę sprawia przyjemność. Może nie od razu... może nie na następny dzień, ale przychodzi taki dzień że mówisz do siebie w myślach - Dumny jestem z siebie.
Wie że powinienem coś dopisać od siebie ale... to trzeba zobaczyć i przeżyć. Każdy dzień nie był łatwy i przynosił niespodzianki. Te miłe jak i również kłopotliwe.
Radzenie sobie w takich trudnych sytuacjach naprawdę sprawia przyjemność. Może nie od razu... może nie na następny dzień, ale przychodzi taki dzień że mówisz do siebie w myślach - Dumny jestem z siebie.
...wymiana wałków zdawczych i wszystkie inne niewykonalne naprawy...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości