Po kilkudziesięciu km po wioskach zachciało mi się wjechać do lasu w który mnie jeszcze nie było. Miałem wątpliwości sporo padało gleba mocno rozmiękła , gdzieniegdzie koleiny, woda, drogi które były ubite kompletnie rozmiękły, koła grzęzły. Wiadomo, drogi polne które bywają jeszcze nie rozjeżdżone to niezła pułapka wyglądają na twarde a tu jak na maśle, a klocków nie mam, doświadczenie też niewystarczające. Ale nie było źle, dupa tańczyła na wszystkie strony, moja jeszcze bardziej ( niesądziłem że takie pozycje mogę odstawiać), balans ciałem i gaz, wszędzie chlapie, bajka
najgorsze przejechane prędkość pomogła, ryj się cieszy o i jeszcze jedna kałuża. . . Coś mnie przyhamowało, nie wiem jakie dno w końcu, ale wygląda tak niewinnie . . .
nie wiem co było na dnie ale w tamtym momencie myślałem że to rów mariański z serpentynami, gaz , przeleciałem i kiedy myślałem że już się udało . . . udało ale nie wiedzieć czemu motor leżał na polu obok ja nie pamiętam czy leżałem czy klęczałem, czy stałem, wiem tylko że podbiegłem do moto i myślałem o wyłączeniu silnika.
Na szczęście nic poważnego się nie stało, coś tam z kolanem ale wtedy nie czułem ( teraz jest gorzej no i kuśtykam)
Mam nadzieję że do zlotu się zagoi. A dzisiaj tak ładnie
Motor, no cóż szybke i tak miałem wymienić
. Te wingracki na prawdę nie mają szczęścia (Ostry, odkupie ci). jakieś mocowanie jedno czy dwa od plastików poszły a tak wydaje jest ok 
. Wsiadłem i pojechałem jeszcze ok 40 km do domu.Tyle
Uważać na niewinne dziewicze kałuże, taka nauczka, no i klocki założyć bo inaczej nie ma sensu a zawracać nie lubię
http://picasaweb.google.pl/gerard822/Tr ... ZzoooGZjwE#
to ile tam miałeś na blacie pędząc przez tą kałużę,że aż takie straty? 
Nie przejmuj się, ważne że się nie połamałeś, nauka w las nie idzie. Jak się nie sparzysz , to się nie nauczysz 
. Przyznam się ,że brakowało mi fotek mojej byłej ale NIE W TAKIM STANIE!!! 
A ja będę miał nowe Wingracki 
, już tu kombinuję od kilku dni jak je mocować gdybym ewentualnie przesiadł się na Caponord 
