Więc postanowiłem spróbować choć na jakiś czas usprawnić tą małą, wredną czarną puszkę. Po kolei:1. Po demontażu modułu bardzo ostrożnie odcinamy jego górną pokrywę (tą z wytłoczonym logo fabryki - producenta) przyrządem typu dremel, proxxon. Może być też ręczna piłka, wszystko zależy od zdolności manualnych operatora. Pod plastikiem jest około 1,5mm gumy i tu przeba uważać aby nie dopiłować się do samej płytki drukowanej. Więc ostrożnie i powoli. Po zdjęciu plastiku musimy "obrać" płytkę drukowaną z przyklejonej do niej ww. gumy. I tu także robimy to ostrożnie aby nie oderwać razem z gumą kilku elementów które są wlutowane powierzchniowo.
2. Jak widać poniźej - u mnie razem z gumą zeszła część farby ze ścieżek. Później sobie z tym poradzimy. Co ciekawe - już po zdjęciu plastiku guma w tych miejscach nie przylegała do płytki, myślę że to jeden z powodów niesprawności. Drugi powód którego się dopatrzyłem - część lutów była pęknięta (poziomo), nie odchodziły od płytki ale były delikatnie pęknięte. Takich lutów było około 20.
3. Początkowo zabrałem się za najbardziej newralgiczne miejsce - luty gniazdka modułu i okolice. Dodatkowo w okolicach lutowań poszerzyłem obszar lutowniczy zdrapując farbę i traktując miedź pastą lutowniczą. Następnie - odsysanie cyny.
4. Zdecydowałem się na usunięcie cyny z wszystkich lutów - widać poniżej na zdjęciu. Żmudna i czasochłonna robota - ale popłaca.
5. Na poniższym zdjęciu - cała płytka polutowana na nowo, świeżą cyną, ze sporą ilością kalafonii. Jeszcze bardziej żmudna robota
Nie polecam lutownicy transformatorowej, raczej coś około 50-60W ale punktowe i precyzyjne. Do tego cienka - 1mm cyna. Ja używam prostej stacji lutowniczej za ok 140zł. 
6. Po sprawszeniu pod lupą poprawności wszystkich lutowań - zabieramy się za malowanie płytki płynną kalafonią. Jest to dobre rozwiązanie z co najmniej dwóch powodów - dobrze zabezpiecza ścieżki i luty oraz w razie konieczności dalszego lutowania na płytce - nie ma żadnego problemu. Zdecydowanie polecam. Wada - schnie około 24 godziny, można przyspieszyć podgrzewając co jakiś czas suszarką (ostrożnie - nie przegrzać elementów na płytce!)
7. Poniżej cała płytka pomalowana kalafonią.
8. Z jakiejś paczki wyciąłem dwa kawałki miękkiej folii/wypełniacza, nie wiem jak to dokładnie nazwać. Łączna grubośc około 3mm. Przede wszystkim nie przewodzi prądu i jest dość miękkie - w zastępstwie gumy która była tu poprzednio.
9. Całość przyklejam klejem na gorąco - uważam to za dużo lepsze rozwiązanie od zwykłego silikonu. Równie dobrze uszczelni, lepiej sklei, a nie zawiera dodatków octowych, nie przewodzi prądu. Wiem że koledzy składali moduły na silikon i działają - ja wybrałem rozwiązanie które wydaje mi się pewniejsze.
10. Następnie obrobienie naddatków kleju skalpelem.
11. Na wszelki wypadek szczelnie i dokładnie okleiłem moduł taśmą izolacyjną.
I to by było na tyle - moduł działa bez zarzutu, maszyna elegancko pali na dwa cylindry
. Ważne - należy dokładnie sprawdzić działanie modułu przed zaklejeniem, a najlepiej przed pomalowaniem kalafonią. Zobaczymy na jak długo takie rozwiązanie posłuży. Mam też nadzieję że powyższe wypociny będą dla Was przydatne 
Pozdrawiam
zimny
i 
za kawał dobrej roboty!
Widziałem że koledzy spawali jakieś poprzeczki do ramy moto. Ja poszedłem na skróty i nieinwazyjnie, kupioną na allegro poprzeczkę przykręciłem do siedzenia (od spodu). Idealnie opiera się o ramę (przez gumowe podkładki) i nie ma żadnej ingerencji w ramę moto. Nic nie dotyka też modułów. Polecam ten patent 
