MInęły nieco ponad 2 tygodnie. Siedzimy przy stole, opychamy się śiątecznymi potrawami. Jest barszcz biały, i mięsiwa, i biała kiełbasa. Jak u wielu Polaków stół się ugina od pyszności. U Nas nie tylko stół, bo ugieły Nam się i nogi z ulgi ..... z odprężenia po wielu tak mocnych emocjach. Jak miło jest patrzeć, jak dzieci szaleją na klatce w jednym z ursynowskich bloków. Tu nikt nie krzyczy, nikt nie złości. Tu każdy miło sie uśmiecha, gdy słyszy dziecięcy gwar. Ja biegnę z kubkiem, a za Mną wataha urwisów z butelkami, jajkami i każdy leje co nie miara. Kapiś ukryty za szafą, przeładowuje wodny karabin. Ooooo, Wujek się nie spodziewa i chlup seria wodnych pocisków. Trafiony!!!!! Zatopiony!!!!!
To nic, że głowa mokra, to nic, że majciochy przemiękły......ważny jest szczery uśmiech i radosny okrzyk zwycięstwa!!! Ponad 2 tygodnie minęło, nic nie widać, jakby nigdy nic, jakby koszmar dni minionych, nigdy nie istniał .....