Przejechał kto kota ? Moturem ?

poza dwoma kółkami
Awatar użytkownika
szczepan
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 209
Rejestracja: 27.03.2012, 09:20
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Osielec

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: szczepan »

Ja przejechałem po kocie :mouthshut: :mouthshut: :mouthshut: moja rada to nie kombinować tylko mocno kierownicę zblokować i musi przejść :-D :-D :-D ja żyję, a kot to nie wiem.
Awatar użytkownika
Leo
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1815
Rejestracja: 27.09.2011, 16:15
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: Warszawa

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: Leo »

Mam nadzieję, że mieliście chociaż na tyle przyzwoitości, żeby się zatrzymać i pomóc zwierzakowi :/
Serwus... Jestem nerwus :D

http://www.onetemuwinne.wordpress.com

Był Trampek 600 i KTM LC4 640 ADV, jest Afryka RD07a
Awatar użytkownika
wojtekk
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5533
Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: wojtekk »

Jak się pomaga przejechanemu motocyklem zwierzakowi? Serio pytam.
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
Awatar użytkownika
Leo
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1815
Rejestracja: 27.09.2011, 16:15
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: Warszawa

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: Leo »

Wojtek zawsze należy się zatrzymać.
Jeśli zwierzę nie żyje to należałoby zwłoki przesunąć na pobocze.
Jeśli żyje to zabrać do weterynarza lub wezwać straż miejską/leśniczego... Tu już wiele zależy od sytuacji i od stanu i gabarytów zwierza.

Niestety sporo ludzi wychodzi z założenia, że to tylko zwierzę... albo, że na pewno nie przeżyło, więc nie będę się zatrzymywać.... i taki pies/kot czy inny stworek kona czasami nawet kilka dni w męczarniach, w przydrożnym rowie :(
Serwus... Jestem nerwus :D

http://www.onetemuwinne.wordpress.com

Był Trampek 600 i KTM LC4 640 ADV, jest Afryka RD07a
Awatar użytkownika
kewis
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 364
Rejestracja: 09.10.2010, 23:26
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Topolin

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: kewis »

Basia, 3xTAK!
Zatrzymać się i sprzątnąć zwłoki na pobocze.
Bardzo często są to czyjeś zwierzęta i jeśli ktoś szuka to ma szanse znaleźć. Zwierze po jakimś czasie jest nie do rozpoznania ("mokra plama" wielokrotnie przejechana kołami samochodu ) a właściciel szuka.
Sam osobiście znalazłem w ten sposób dwa swoje zwierzaki (jednego prawdopodobnie ktoś przełożył na pobocze a drugiego sąsiad znalazł zaraz po potrąceniu). Gdyby nie to to do dzisiaj nie wiedziałbym czy żyją i gdzieś poszły (koty tak potrafią) czy coś im się stało.
Zazwyczaj za tymi zwierzętami kryje się człowiek. Dla jednych jest to tylko goniący sierściuch a dla innych ktoś ważny...

Jeśli chodzi o pomaganie to można by założyć osobny wątek. Sprawa nie jest prosta.
Każdą podróż pokonuje się głową a nie mięśniami
Awatar użytkownika
wojtekk
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5533
Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: wojtekk »

Jasne! Dzięki - teraz lepiej rozumiem.
Czyli zatrzymać się, przesunąć, pójść do okolicznych domostw szukając właściela i informacji o weterynarzu.

Na motocyklu chyba nie mamy szansy przewozić. Czy jest jakiś ogólny numer telefonu do wzywania pomocy do zwierząt? Bo jak znaleźć miejscowego weterynarza, leśniczego?
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
Awatar użytkownika
kewis
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 364
Rejestracja: 09.10.2010, 23:26
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Topolin

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: kewis »

Twoje pytania pokazują, że nie jest to takie proste.
Jeśli jest to w okolicach naszego domu, w znajomej okolicy to zazwyczaj kojarzymy jakiegoś weterynarza. Ewentualnie możemy zadzwonić do znajomego, który ma zwierzęta. takie osoby często maja namiar lub nawet wiedza, który weterynarz ma dyżur.
Najczęściej takimi sprawami zajmują się straże miejskie/gminne. Ale tu różnie bywa, bo niektóre pracują tylko do 16:00/18:00.
I bywają również przypadki chorej rejonizacji. Kiedyś weterynarz opowiadał, że do potrąconego psa przyjechała straż i nie chciała pomóc bo pies leżał kilka metrów za znakiem.

Ale, tak jak wspomniałeś, przejście po pobliskich domach jest dobrym pomysłem. Często pod koła wpadają domowe zwierzaki. Bezpańskie psy i koty mają większe doświadczenie.

Jest jeszcze kwestia pokrycia kosztów uszkodzenia pojazdu przez zwierzaka, którego nie upilnował właściciel. Ludzie tego nie wiedzą ale w ubezpieczeniu OC (do karty kredytowej itp), które często posiadają mają taką pozycję. Za szkody wyrządzone przez zwierzęta domowe.
Każdą podróż pokonuje się głową a nie mięśniami
Awatar użytkownika
bogdan79
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 436
Rejestracja: 30.03.2011, 17:24
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: bogdan79 »

a ludzia moturem ktuś przejechał?
Silnik, dwa koła i mina wesoła…
whiter
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 256
Rejestracja: 28.01.2017, 19:17
Mój motocykl: XL650V

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: whiter »

Na wstępie zaznaczę, że dziadek zawsze bardzo kochał babcię, ale gdy kupił mi pierwsze dwa kółka (Simson) i wręczał kluczyki, powiedział :
"wnusiu uważaj, bo przejedziesz babę, a będziesz odpowiadać za człowieka"
:D
To apropo ostatniego postu.
Awatar użytkownika
kewis
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 364
Rejestracja: 09.10.2010, 23:26
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Topolin

Re: Przejechał kto kota ? Moturem ?

Post autor: kewis »

bogdan79 pisze:a ludzia moturem ktuś przejechał?
No niestety mnie się kiedyś zdarzyło :lanie:
To był Simson. Jechałem wąską drogą. W tą sama stronę szło dwóch chłopaków. Ja ich widziałem i oni mnie też (obejrzeli się).
Chciałem ich wyprzedzić z lewej strony. I w momencie jak do nich dojeżdżałem to oni się rozsunęli na boki żeby mnie przepuścić środkiem.
Efekt: Chłopak złamana noga a ja podbite oko i wstrząs mózgu.
I oczywiście pierwsze słowa w szpitalu do ojca: co z simsonem? :)
Ale to było bardzo, bardzo dawno. Około 1990 roku.
Każdą podróż pokonuje się głową a nie mięśniami
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość