A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady?

Krótsze lub dłuższe wyjazdy.
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady?

Post autor: Megi »

Podtytuł pomocniczy: „Są takie rzeczy na tym świecie, których się nie da wytłumaczyć…”

Ekipa: Megi aka „Stefan” aka „Silna Ekipa z Łodzi” (Łodzianka na Transalpie), HarryLey4x4 aka „Maciek” (Poznaniak na Transalpie)

Kiedy: 8 maja – 10 maja 2015 r.

Trasa: Poznań - Łódź - Rzepedź – Komańcza - Prełuki – Duszatyn – Smolnik – Cisna – Wetlina – Brzegi Górne – Ustrzyki Górne – Wołosate – Bereżki – Stuposiany – Lutowiska – Czarna – Polana – Wołkowyja – Polańczyk – Solina – Bóbrka – Lesko – Tarnawa Górna – Szczawne – Rzepedź – Łódź - Poznań

Jak?

O godz. 9:32 w piątek Maciek zamieszcza post na lokalnym łódzkim podforum trampkarskim:

Ponieważ w Wielkopolsce niewiele się dzieje, to chętnie się podłączę pod jakiś wypad weekendowy w Waszych rejonach”.

Jeszcze nie wie co go czeka. Trzy minuty później odpisuję:

To może Bieszczady dzisiaj po południu?

Tak właśnie się rozpoczął nasz trzydniowy weekendowy trip.

Z racji, że się nie znamy, dochodzi do standardowej wymiany uprzejmości, tzn. mówię jak mam na imię i przedstawiam zarys planowanej trasy. Klepnięte, jedziemy. :ok:

Po pracy jadę się spakować (tym razem nie wykazałam dostatecznej czujności i nie wzięłam plecaka ze sobą do firmy), ogień na tłoki i uderzam do małej urokliwej wioski pod Rzepedzią w Beskidzie Niskim. Docieram tam nieco po północy drżąc z zimna (mam na sobie ponownie moje cienkie jeansy + 70 do nieśmiertelności, + 3 do głupoty). Maciek jedzie z Poznania, więc kima gdzieś na trasie i dobija do mnie rano. Jest głęboko rozczarowany, że wszyscy pozostali chętni - zgłaszający akces do ekipy, porezygnowali. :swieczki:

Aby nie czuł się zanadto skrępowany i zawstydzony :blush: , przyjmuję pseudonim operacyjny „Stefan” i w ten sposób oficjalnie rozpoczynamy naszą chłopięcą przygodę. Maciej szyderczo obwołuje mnie „silną ekipą z Łodzi”, co wbrew zamierzeniom podbudowuje tylko moje ego. Mam dzięki temu energii odpowiadającej średniej wielkości oddziałowi tatarskiemu.

W sobotę rano, przed przyjazdem Maćka, opracowuję dokładnie trasę bujając się na huśtawce ogrodowej. Po rozpisaniu wszystkiego na karteczce, piję kawę i obchodzę granią okoliczne wzgórza, robiąc zdjęcia poglądowe. Moje buty ulegają głębokiemu przemięknięciu, więc witam nowego kolegę w workach na śmieci założonych na skarpetki (+ 20 do nieśmiertelności).

Po przycięciu worków nożem dokoła pasują do butów idealnie. Jest o wiele bardziej profesjonalnie niż w workach z Biedronki.

Po herbacie uderzamy na Szlak Szwejka z Komańczy na Prełuki, Duszatyn i Smolnik. Droga jest bardzo urokliwa, Szwejk płakał jak się tam wywracał po pijaku na dziurach, piachu i szutrach. Przejeżdżamy przez cztery brody, wyobrażając sobie dryfujące ciało tego dzielnego wojaka. Po zwilżeniu się po pachy jedziemy dalej na Wolę Michową, Żubracze i Cisną.

Jest cały czas pochmurno, trochę mży, ale jedzie się bardzo przyjemnie. Naszym celem jest Wołosate, spodziewam się znowu ujrzeć Hucuły spacerujące w poprzek ulicy i przeczucie mnie nie myli.

Mijamy Smerek, Wetlinę, Ustrzyki Górne i już w pełnym deszczu osiągamy cel. Jako, że upał zelżał i jest dość rześko, jemy żurek i rozprawiamy żywiołowo o polityce i religii. :bija:

Rozgrzani ruszamy dalej, kontynuując naszą pętlę dookoła Bieszczad. Im bardziej w górę tym bardziej się przejaśnia. Docieramy do Pszczelin, Smolnika i Lutowisk. W punkcie widokowym doskonale widać pasmo Otrytu. W Czarnej jest już całkiem słonecznie. Na trasie do Polany przy płonących retortach zastanawiamy się czy nie porzucić swojej pracy i rodzin. Jesteśmy już prawie zdecydowani, gdy zjawia się lokalna loża szyderców, która zagrzewa mnie okrzykami do wykręcania Transalpem na wybojach i dziurach. :fuck:

Właśnie skończyli obserwowanie stada Żubrów na polanie i najwyraźniej brakuje im wrażeń. Podnoszę rzuconą rękawicę. Kręcę ósemki i wygrywam butelkę bimbru. :drinking: No dobra, nic nie wygrywam oprócz szacunku i braku szydery. Z podniesionym czołem odjeżdżam. Maciek za mną.

Mijamy Rajskie, Wołkowyję i wjeżdżamy na punkt widokowy w Polańczyku. Jezioro Solińskie prezentuje się wspaniale w pełnym słońcu, za chwilę mamy zamiar być już na tamie. Na horyzoncie widać dym z retort, które mijaliśmy. Ponownie rozważam poświęcić życie wypalaniu drewna, graniu w karty na pieniądze i piciu. Całe szczęście, że Maciek jest wcieleniem odpowiedzialności i rozsądku, bierze mnie za bety i zjeżdżamy na dół. :wacko:

Pędzimy do Soliny. Maciek dociera nawet na parking przed tamą, jesteśmy o krok. Ja łapię kapcia w przednim kole jakieś dwieście metrów wcześniej. Zaczyna się walka.

Dopychamy mój motocykl pod przystanek PKS-u. Maciek kombinuje adresy i telefony do wszystkich wulkanizatorów i mechaników w promieniu 20 kilometrów. Na drodze do Leska objeżdża ich wszystkich ze trzy razy w nagłej ulewie - wie już kto z kim śpi, ile ma dzieci i czyja krowa uczyniła szkodę na poletku drugiego. Kobiety witają go kwiatami, dzieci mówią per „tato”, burmistrz proponuje honorowe obywatelstwo miasta. Niestety w sobotę wieczorem większość mechaników jest wypita, nie odbiera albo zwyczajnie ma nas w d*pie.

Ja w tym czasie obdzwaniam pomoce drogowe, ale większość jest wypita, nie odbiera albo ma nas w d*pie (czy wspominałam już, że większość jest wypita?). W końcu Maciek informuje mnie telefonicznie, że jeden mechanik przerwie rodzinnego grilla i załata dziurę, jeśli przywieziemy mu koło. Niestety, wszystkie potrzebne narzędzia zostały na naszej kwaterze. :lanie:

Nagle mój wzrok zatrzymuje się na czwórce motocyklistów z Bielska- Białej, którzy wciąż wahają się jak spędzić ten romantyczny wieczór. :wub:

Niby chcą iść zwiedzać tamę, ale tak jakoś stoją bez ruchu. Czuję zew krwi, to jest mój czas. Dochodzę i przedstawiam swoją jakże opłakaną sytuację. Ci wspaniali dzielni chłopcy odkręcają mi koło i pompują je ręczną pompką (słuchamy gdzie syczy powietrze żeby zlokalizować dziurę). Maciek ładuje je na tylną kanapkę i wiezie do mechanika. Tam trwają prace, a u nas jest naprawdę wesoło. :zabawa:

Podjeżdżają kolejni ludzie oferujący pomoc i wpadamy w imprezowy nastrój. Maciek za jakiś czas wraca z tarczą z twardym jak kamień kołem, witamy go oklaskami. Część tubylczych kobiet widząc go mdleje jak na koncercie Beatlesów.

Chłopcy wspólnie przykręcają koło. Nie jest wyważone, ale jeździ się cudownie. Czego się nie robi dla Stefana – wychodzi ta męska solidarność nasieniowodów. Po naszym wspólnym sukcesie (ja dociążałam Trampka z tyłu w czasie odkręcania koła i rozkręcałam tę imprezę) idziemy zwiedzać tamę. Jest już zmierzch, nie ma tam prawie nikogo, wszystkie budki są pozamykane. Rozkoszujemy się widokiem. :thanks:

Na parkingu rozdzielamy się - obiecuję osobiście dowieźć Jasia Wędrowniczka w podzięce dla moich wybawców z Bielska (Olo, masz to teraz na piśmie). Jest już ciemno, kiedy bohaterscy chłopcy ruszają na nocleg do Lutowisk, a my do Leska. Lokalne kobiety standardowo wykrzykują imię Maćka, bo jest tu już czwarty raz na przestrzeni ostatnich trzech godzin, krowy muczą, wilki wyją, jest epicko. :lol:

Mnie nikt nie zna, ale grzeję się w świetle jego sławy. Z Leska ruszamy ciemnym lasem do Tarnawy. Jest zimno, ciemno, ale czujemy się wygrani. Dojeżdżamy na kwaterę, pijemy kila gorących herbat i idziemy luleczki. Aby uniknąć gejowskich konotacji, nasze pokoje oddalone są od siebie o całe hektary, a Stefan zamyka się kluczykiem od środka.

Rano skoro świt odpalamy nasze motocykle i ruszamy z powrotem. Na kawałku trasy z Rzepedzi do Bukowska świeci ostre słońce, jesteśmy więc ubrani jak na wywczas. Chwilę potem zaczyna się nasz koszmar i w ostrej ulewie przerywanej łagodną ulewą jedziemy prawie do Kielc.Tam dla odmiany wieje i jest przenikliwie zimno, ale chociaż świeci słońce. Rozdzielamy się w Piotrkowie Trybunalskim gdzie wiatr jest tak gwałtowny, że miota mną jak Szatan od jednej strony autostrady do drugiej. Docieram do Łodzi kole 18:00. Maciek pędzi dalej do Poznania.

Dziękuję Maćkowi za wspaniały wyjazd i podziwiam za odwagę w kontaktach z nieznajomymi :ok:

Dziękuję ekipie z Bielska za opiekę i doborowe towarzystwo :impreza:

Specjalne wyrazy wędrują do Olo, on wie za co :wub:
Ostatnio zmieniony 14.05.2015, 18:58 przez Megi, łącznie zmieniany 2 razy.
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Awatar użytkownika
ostry
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 3967
Rejestracja: 12.06.2008, 21:52
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Kraśnik

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: ostry »

No Stefan piękny opis, z jajem! Świetny, spontaniczny wypad z przygodami, wiernym towarzystwem i kiepską pogodą dla niczym niezrażonych prawdzywych facetów :grin: . Jeszcze fotki Maćka w tym blasku chwały i tle padających z wrażenia kobiet, że o krowach nie wspomnę by się przydały do kompletu :thumbsup: .
PD 06,RD 01,PD 06,PD 06,RD 04,PD 06,PD 10,RD 10,RD 13,PD 06,T7 ...
Awatar użytkownika
toper
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 377
Rejestracja: 16.09.2012, 18:47
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Dębica
Kontakt:

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: toper »

... dobrze że nie lało :smile:
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Megi »

Nie lało, nakurwiało Złem. Takiej ulewy to chyba Maciek nigdy nie przeżył. Ale dał radę :resp:
A fotki oczywiście będą.
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5547
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: falco »

Stefan-ek bardzo dobre imię. :cool:
Indywidualny tekst, chwali się! :thumbsup:

P.S. A to wszystko w maju.
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
Miły
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 241
Rejestracja: 07.09.2013, 12:12
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Myślibórz

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Miły »

Madzia! Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia. :thumbsup:
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Megi »

Dziękuję i wrzucam obiecane fotki :wink:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Megi »

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Megi »

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Awatar użytkownika
HarryLey4x4
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 712
Rejestracja: 29.01.2015, 22:45
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: spod Poznania

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: HarryLey4x4 »

malutkie resume z mojej strony. :resp:

Czwartek – dowiaduję się ,że nasi przyjaciele z Ostrowa Wlkp. , którzy mieli dojechać do nas na weekend, nie dojadą. On zerwał ścięgno Achillesa i w piątek ma mieć zabieg, Ona ma urodziny i spędzi je u boku miejscowych znajomych i miejscowego męża. Moja małżowinka zaplanowała za to na ten weekend przygotowanie przed sezonem kampera. Te kilka zbitych do kupy informacji spowodowało u mnie silne parcie na znalezienie alternatywy. :wacko:
Ponieważ na motocyklowym forum wielkopolskim, ani na forum TCP nie znalazłem nikogo kto organizuje jakiś wypad w poszukiwaniu mniejszych lub większych przygód, ani odkrywaniu bliższych lub dalszych nieznanych mi miejsc , po napisaniu jakichś PW i nieotrzymaniu odpowiedzi , po próbie krzyczenia przez okno dachowe i próbie usłyszenia odpowiedzi , gdy dotarło do mnie tylko echo mojego wołania i zdawkowo rzucone przez sąsiada „..Spie…laj..” :hammer: – uznałem ,że w Wielkopolsce jestem tylko ja sam i mój Transalp, dwóch śmiałków chcących odkrywać nieznane. Efektem tego, o godz. 9.32 odezwałem się na forum łódzkim , w poszukiwaniu chętnych na wyprawę w nieznane. Po kilku minutach odzew był ze strony Megi, jak się potem okazało , wariatki organizującej męskie wyjazdy w nieznane, prowadząc przy okazji badania naukowe mające na celu wywołanie złudzenia ,że jedziesz z jedną kobietą, a myślisz ,że masz za sobą ze dwudziestu chłopa na motocyklach. Ponoć po takim wyjeździe każdy chłopiec, a nawet każda dziewczyna, staje się mężczyzną, a spodnie uszyte z materiału dla amerykańskich farmerów, zyskują miano nieprzemakalnych spodni motocyklowych (po prostu nie mogą już bardziej przemakać). :szab:

Określony cel zadziałał na mnie jak tarcza na Wilhelma Tella, w punkt.

BIESZCZADY to rejon , który w stosunku do miejsca przeze mnie zamieszkiwanego zawsze na mapie był oddalony o tyle samo co np. Islandia. Kompletne zadupie, do którego nigdy nie ma czasu dojechać i się po nim poszwendać.

Ok. 9.48 zacząłem przeszukiwać listy wyjazdowe z pomocnymi informacjami co należy zabrać, by przeżyć przez jeden dzień w Bieszczadach na motocyklu. Było tam wszystko , zatem zabrałem wszystko, jak się niestety później okazało okrojone o trzy najważniejsze elementy , które co prawda, chciałem upchnąć do moich kufrów , ale po kolejnej próbie , gdy się okazało ,że nie mogę ich wsadzić bo inaczej nie zabrałbym miksera do sałatek, mikrofalówki oraz maszyny do szycia, postanowiłem pozostawić je w garażu. To był mój największy jak się potem okazało błąd (stawiam go zaraz po moim pierwszym małżeństwie). Chodziło oczywiście o przednie koło , dętkę i oponę do Transalpa XL650V.
Ech , człowiek uczy się całe życie… :punk:

W godzinach 12.30 – 14.30 moje obowiązki zawodowe oderwały mnie od przygotowań wyjazdowych. Ok. 14.48 zorientowałem się ,że próba zapakowania motocykla i objuczenia go kuframi, bukłakami z wodą i telewizorem LCD 48 cali może zakończyć się niepowodzeniem, ponieważ po badaniu fizykalnym motocykla w garażu – NIE STWIERDZONO. :cool: Przypomniałem sobie wówczas ,że owy motocykl znajduje się u mojego mechanika. Chwilę główkując , niczym pomysłowy Dobromir, gdy kulka po raz ostatni uderzyła o czerep, wskoczyłem o godz. 15.01 do samochodu odjeżdżającej mojej pracownicy i terroryzując ją przy pomocy złapanej w pośpiechu trzepaczki do dywanów, kazałem się zawieźć do warsztatu. :witch:

Mechanik , był równie zaskoczony jak przed chwilą kierująca pojazdem ,który mnie dowiózł na miejsce. Przy pomocy trzymanej w ręce trzepaczki, wyrwałem z objęć mojego mechanicznego samochód wraz z przyczepką na której był przymocowany mój motocykl. Tylko w lusterkach przez wzbity w powietrze kurz, widziałem zdziwioną minę p. Krzysia przypominającą minę nastolatka , któremu przy pierwszym użyciu pękła prezerwatywa. W rękach trzymał narzędzia, a żuchwa opierała się o podłogę warsztatu.

Dojechawszy do domu szybko zdemontowałem motocykl z przyczepki, i już chciałem się pakować i wyjeżdżać, gdy przypomniałem sobie o rodzinnych obowiązkach. A to trzeba wyprowadzić kampera z garażu, a to dziecku napompować kółka w rowerze, a to , a tamto , a panienki stygną jak mawiają grabarze.
Wreszcie objuczony jak afrykański Beduin, na sam koniec musiałem wpakować śledziki w słoikach, które miałem dowieźć do mojego obolałego po zabiegu przyjaciela z Ostrowa Wlkp. oraz urodzinowy prezent dla jego małżonki, który miała dostać będąc u nas w czasie weekendu. Ubrany w swój bajerancki kombinezon, na głowie odziany w kask, czy hełm z mikrofonem z przodu dającym wrażenie ,że mam kontakt z bazą, zasiadłem na tronie mojego Trampka.
Naciągając czas jak gumę i prawie siedemset kilometrową zaplanowaną na dziś trasę w Bieszczady, po ucałowaniu kochającej zapłakanej żony, córek, córek sąsiadów i córek sąsiadów sąsiadów, goniony przez to z maczetami przez owych sąsiadów, wyruszyłem za bramę swojej posesji ok. 17.00 w nieznane, czując ,że wszystkie drogi świata należą teraz do mnie.

Jadę …, dojechałem do Ostrowa Wlk.

Pod domem moich ziomków, całując klamkę zamiast uroczej żony przyjaciela i jej dzieci, oraz żon sąsiadów i córek sąsiadów, zostawiłem wiezione wiktuały u jednego ze znajomych moich znajomych, aby ten poprzez znajomych przekazał moim znajomym to co miał przekazać.

W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wyruszyłem w dalszą drogę przekonując się po raz kolejny ,że Transalp, to najlepszy motocykl na polskie drogi zarówno szutrowe jak i asfaltowe. W zasadzie miejscami nie wiedziałem, co jest czym. Docierając do autostrady w ok. Krakowa czułem się podobnie jak człowiek pocisk z wcześniejszej opowieści Megi, który widzi już tylko środek tarczy. Niestety w ok. północy tuż przed Tarnowem musiałem skorzystać z WC. Zatrzymałem się przy barze na MOP’ie przy autostradzie. Nie wiedziałem dlaczego nieliczni osobnicy w barze mają takie zdziwione miny, gdy pojawiłem się w drzwiach baru. Zrozumiałem gdy spojrzałem w lustro. Kształt mojego ciała był taki jakbym siedział na motocyklu, tyle tylko ,że pode mną nie było motocykla. Kilka chwil w ciepłym zaciszu baru , miska flaczków, wypróżniony pęcherz, przywróciły moje kształty przypominając bardziej ludzkie , co sprawiło ,że nowo przybyli do baru nie zwracali na mnie większej uwagi. Kilka smsów z Magdą, która na odległość chciała mi załatwić nocleg i już jestem pod prysznicem , a zaraz potem w łóżku. To był moment , bo zaraz po zamknięciu oczu musiałem je otworzyć , a na zegarku była godzina 5.50. Nie wiedziałem , czy zepsuło się coś w moim zegarku , czy też u mnie w głowie. Uznałem, że tylko jedno z dwojga jest możliwe. Przecież mój zegarek to poczciwe 10 letnie Casio. One nigdy się nie psują. Upewniłem się ,co do stwierdzenia ,że z moją głową jest coś nie tak gdy wyszedłem przed hotel. Jestem w Tarnowie o 6.00 rano, mam tylko motocykl, siebie i cel jakim są Bieszczady, a przed sobą konfrontację z silną ekipą z Łodzi w postaci dziewczyny w dżinsach na Trampku, bo inni faceci speniali przed pogarszającą się pogodą. Zaszedłem tylko na moment w głowę , dlaczego ja nie byłem na tyle inteligentny , by także speniać… Odsuwając temat na bok, poprosiłem w hotelu o przyspieszenie śniadanka na 7.30. Po jego skonsumowaniu wyruszyłem , jak się potem okazało, do d*py szatana. :dupa:
Po przyjechaniu na miejsce moje obawy okazały się zupełnie nieuzasadnione. :shit:

Powinny być o wiele większe.

Magda miała przygotowaną listę miejscowości po jakich chce mnie obwieźć. (Tak przy okazji, gdyby ktoś szukał kompletnego spisu miejscowości Bieszczad, to służę pomocą.) Palcem po mapie Magda pokazała mi po jakich przełęczach chce się „poprzedzierać”. Spojrzałem na nią :cool: ,potem na wysokość jej Trampka :cool: , po czym na jej długość nóg dziwnie zapatulonych w foliowe worki zamiast butów :cool: i stanowczo stwierdziłem, że absolutnie powinna przejść się do psychiatry. Po kilku chwilach rozmowy , wybiciu z jej głowy niektórych najbardziej ekstremalnych pomysłów oraz zapewnieniu jej ,że na pewno na partnera życiowego powinna wybrać na stałe lekarza od głowy, zostawiając większość bagażu w pokojach, wyruszyliśmy na trasę.

Dalej było w zasadzie tak jak pisze Magda :bija: , co jak czytam, upewnia mnie tylko w tym, że na pewno kobiety oraz mężczyźni są z zupełnie dwóch różnych planet. Tyle tylko ,że my faceci, na Ziemię dolecieliśmy przygotowani (zarówno softwarowo jak i hardwarowo) , a kobiety cały czas próbują nam wmówić, że to dzięki nim samym tylko wiemy jak tego wszystkiego używać. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zapewniam, że moje siedzenie było cały czas suche. W przeciwieństwie do jajek. I tu się okazuje ,że nie tylko moich, bo jak już czytelnicy wiedzą , po tym wyjeździe każdy uczestnik ma jaja. I wszystkie były po nim zmoczone. Dziękuję zatem za miły wyjazd i polecam każdemu chłopcu oraz każdej dziewczynie , którzy chcą stać się mężczyznami, taki wyjazd.

Było zajehardcorowo, mimo ,że nie było błota. :fuck:

Do zobaczenia na szlaku.

P.S. drobne korekty sensu wypowiedzi postaram się dodać jeśli będą pytania. :ok:

P.S.2
Ponieważ po tym wyjeździe zmężniałem, to możecie do mnie teraz zwracać się z japońska Maciej San
Obrazek
Ostatnio zmieniony 13.05.2015, 21:56 przez HarryLey4x4, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Megi »

Maćku, i tak masz wiele szczęścia, że Twoja metamorfoza w mężczyznę była tak delikatna i bezbolesna. :cool:

Chłopcy z plemienia Satere Mawe, aspirujący do miana mężczyzny muszą np. wytrzymać kąszenie przez mrówki, a ból jest porównywalny z postrzałem. Nie mogą krzyczeć ani płakać, tylko dzielnie znosić tortury, bo w przeciwnym razie czeka ich powtórka. Po rytuale ciało nieszczęśników jest sparaliżowane, a nieszczęśnicy często dochodzą do siebie nawet kilka miesięcy. Warto więc wiedzieć, że niektórzy mają gorzej. :lol:

Gratuluję silnej psyche, po takich przygodach docenia się zapewne dom rodzinny :resp:
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Awatar użytkownika
grad74
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 2704
Rejestracja: 23.06.2012, 07:09
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Siechnice

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: grad74 »

No nie wiem ale chyba w kolejce w której dość dlugo stałem i parskalem śmiechem co jakiś czas czytając Wasza "wypociny" musieli mnie wziac za normalnego inaczej, ale nie ważne . Stefanek - Hary opis świetny. Ubawilem Sie i też nabrałem ochoty na to żeby w pierony to wszystko rzucić i zająć Sie "wypalaniem" ... drewna też :mouthshut: :lol:
P.S. szkoda, ze było z Wami jakichś kobiet :wink:
Honda TransalpPD10-99r, Honda Revere RC33-96r, Honda Nx125-99r, SHL M11-62r, WSK Garbuska-68r,Skuterek Motobi 50 z Hondowskim silniczkiem ;).

Gdyby Transalp kardan miał, ideałem by się zwał :)
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Megi »

Ależ kobiet było zatrzęsienie, szczególnie na trasie Solina-Bóbrka-Uherce-Lesko. :yaho: :shock: :wub:

Uśmiechnij się do kolegi Macieja Sana, to Ci sprzeda kajet z kontaktami do żon i kochanek wulkanizatorów oraz mechaników.
Jak już dotrzesz na tę trasę śmierci i rozkoszy, to profilaktycznie pozbądź się brody - unikniesz płacenia alimentów i wywiezienia na wozie z gnojem poza granicę wsi. :playboy:
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Awatar użytkownika
HarryLey4x4
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 712
Rejestracja: 29.01.2015, 22:45
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: spod Poznania

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: HarryLey4x4 »

jak łaziłem po wsiach to miałem kominiarkę... :mouthshut: zatem mogą mnie poznać po oczach, jak Ciebie w kasku.
Awatar użytkownika
ostry
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 3967
Rejestracja: 12.06.2008, 21:52
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Kraśnik

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: ostry »

HarryLey4x4 też ciężkiego pióra nie ma :thumbsup: .
PD 06,RD 01,PD 06,PD 06,RD 04,PD 06,PD 10,RD 10,RD 13,PD 06,T7 ...
Awatar użytkownika
wojtekk
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5534
Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: wojtekk »

Pysznie piszecie Państwo!
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Megi »

Pióro się wyostrzyło Maćkowi, nie powiem.
Może to też być kwestia inspiracji i szoku spowodowanego nadmiarem granicznych przeżyć oraz błogością zachowania życia, w każdym razie jest super. Lubię się śmiać z przepony, a tu kilkakrotnie opluwałam monitor :ok: :zabawa:

Pozdrawiam, Wasz Stefan :dupa:
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Miły
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 241
Rejestracja: 07.09.2013, 12:12
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Myślibórz

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Miły »

Ciekawe opisy :thumbsup: Megi czego te Góry niższe niż przed tygodniem, to te same? Maciek ale co Twój trampek ma wygląda to ja nie mam pytań. Dla mnie malowanie 10/10.
Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: Megi »

Malowanie lepsze od Repsola. :thumbsup: W ogóle Maciek odpicowany był i uzbrojony w najnowszy szpej rodem z centrum dowodzenia NASA. Nie wiem co prawda po co, w końcu miał się przecież spotkać z 20-tką nieogolonych i nieokrzesanych chłopców ze wzrokiem mętnym i w sukniach plugawych. :ysz:
A góry trochę niższe, więc trzeba było nadrobić czymś innym :wink:
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
Awatar użytkownika
wilczek
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1831
Rejestracja: 05.03.2012, 13:45
Mój motocykl: inne endurowate moto

Re: A Może By Tak Rzucić Wszystko I... Wyjechać W Bieszczady

Post autor: wilczek »

Stefan, :dupa: to niebawem pokażesz.... :grin: :wink:
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość