Czeski film

Krótsze lub dłuższe wyjazdy.
Awatar użytkownika
Reindeer
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1139
Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)

Czeski film

Post autor: Reindeer »

Tytułem wstępu: jako, że planuję częściej odwiedzać naszych południowych sąsiadów i to nie tylko w poszukiwaniu piwa i smażonego sera, pozwolę sobie na stworzenie zbiorczego tematu na opisy tych wypadów. Na początek wspomnienie dojazdu na wiosenny Rogacz.

Zeszłoroczny wypad na Rogacz na tyle pozytywnie zapadł w pamięć, że widząc zapowiedź tegorocznej edycji nie mogłem się nie zapisać. Od zapisu do samego wyjazdu minęło wystarczająco dużo czasu, by powstała koncepcja dojazdu i powrotu okrężnymi drogami (no bo kto to widział by jechać najkrótszą trasą lub, o zgrozo!, autostradą). Chociaż wbrew własnym zasadom właśnie od autostrady, a dokładnie Autostradowej Obwodnicy Wrocławia zacząłem swój wypad. Z niej zjechałem na drogę krajową nr 8, a z niej na drogi niższej kategorii odśnieżania, czyli takie jakie najbardziej lubię. Niestety niższa kategoria nie gwarantowała spokoju, o czym w dość bolesny sposób przekonali się kierowcy dwóch rozbitych aut, które miałem nieprzyjemność mijać nieopodal Strzelina. Na szczęście była to pierwsza i ostatnia taka niespodzianka.

Czeska strona przywitała mnie ładnymi serpentynami, niestety częściowo spowitymi mgłą. Po ich drugiej stronie pojawiło się miasteczko Loucna nad Desnou w którym moją uwagę przykuł nietypowy lotnik

Obrazek

i stojąca nieopodal rzeźba.

Obrazek

O ile tamtejszy zamek nie był szczególnie interesujący, to już ten w miejscowości Velke Losiny zasługiwał na dłuższy postój.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Spacer wzdłuż jego murów pozwolił odkryć dość nietypową figurę.

Obrazek


Następnym punktem na trasie miał być Sumperk, ale ostatecznie skończyło się na Stemberku i tamtejszym zamku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Głównym punktem był jednak Olomouc. Tutaj pierwszym problemem, po wjeździe do centrum, było znalezienie bezpłatnego parkingu. Ostatecznie padło na teren przy restauracji Podkova, z której to menu postanowiłem niezwłocznie się zapoznać. I tak oto po raz kolejny okazało się, że kuchnia czeska nie rozczarowuje. Pierwszym daniem była zupa czosnkowa z jajkiem i grzankami, a drugim filet z kurczaka z mozarellą i suszonymi pomidorami. Do pełni szczęścia brakowało tylko kufla piwa, ale niestety podróżowanie motocyklem ma swoje prawa (a w tej kwestii nie uznaję półśrodków).

Po pysznym obiedzie można było na spokojnie pójść na spacer. Na dzień dobry oczom mym ukazało się zbiorowe malowanie na parkanie,

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


doskonale widoczne ze stopni Kościoła Marii Panny Śnieżnej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Niestety zwiedzanie sąsiedniego Kościoła Św. Maurycego okazało się niemożliwe, z uwagi na trwającą właśnie mszę. Za to Rynek można było zwiedzać do woli.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I właśnie tam wpadł mi w oko dość nietypowy plakat.

Obrazek



A kawałek dalej jeszcze bardziej nietypowa (jak na polskie standardy) dekoracja apteki.

Obrazek


Niestety miłe zwiedzanie dość brutalnie przerwał deszcz. Nie pozostało nic innego jak wrócić pod restaurację i założywszy na siebie ciuchy przeciwdeszczowe ruszyć w stronę Cieszyna. W momencie postoju na tankowanie było już praktycznie sucho, ale kolor nieba nie zachęcał do pozbycia się dodatkowej warstwy odzieży. Nie były to obawy bezpodstawne, zważywszy oberwanie chmury jakie zaczęło się na odcinku Frydek-Mistek - Tesin. Co gorsza ten fragment drogi ekspresowej nie zapewniał nawet wiaduktu by pod nim przeczekać deszcz. Nie pozostało zatem nic innego jak zwolnić i mieć nadzieję na bezpieczny dojazd do najbliższego miasta. Na szczęście obyło się bez przygód i na stację benzynową w Tesinie trafiłem cały i zdrowy i nawet nieprzesadnie mokry.

Sączenie kawy i podziwianie burzy było miłym zajęciem, ale niestety ta pierwsza skończyła się znacznie szybciej od tej drugiej. Nie chcąc czekać do zachodu słońca zapiąłem się szczelnie i ruszyłem na polską stronę, gdzie pierwszym widokiem były rozkopane drogi. Deszcz na szczęście słabł z każdą minutą, ale i tak dojazd do Rogacza przywitał mnie błotnistą drogą i szeroką kałużą na trawniku przed schroniskiem. Czyli wszystko było jak ostatnio.
Awatar użytkownika
Reindeer
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1139
Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)

W krainie Rumcajsa z Gradem i Adą

Post autor: Reindeer »

Tak się jakoś złożyło, że w Boże Ciało nie miałem nic do roboty a w dodatku pogoda nie sprzyjała siedzeniu w domu. Nic dziwnego, że jeszcze przed ósmą znajdowałem się na Moście Milenijnym, a chwilę później na BP, gdzie przyszło mi troszkę poczekać na Grada74 z Adą. I to właśnie ich miałem poprowadzić na całodniową wycieczkę do Czech i z powrotem. Było to powodem lekkiej tremy, bo jak dotąd to ja jeździłem za kimś, a najczęściej sam. Zatem krótkie omówienie trasy, ustalenie prędkości i można opuścić Wrocław by przez Kąty Wrocławskie i Jawor dotrzeć do Złotoryi. W międzyczasie wiatr daje się we znaki i konieczny jest postój na uzupełnienie stroju. Momentami niebo zasnuwają chmury, ale na szczęście nie spada z nich ani kropla. W Złotoryi zatrzymujemy się na CPNie, by poplotkować z Zaczekaj i odebrać od niej książkę. O ile ta ostatnia czynność poszła błyskawicznie, to pierwszą trzeba było w końcu przerwać i ruszyć dalej.

Przez Lwówek Śląski i Gryfów Śląski wjeżdżamy do Bogatyni, gdzie wita nas przemysłowy krajobraz - lokalna fabryka chmur oraz kopalnia. Potem jeszcze parę kilometrów krętymi drogami i wjeżdżamy do Czech. Pojawiają się problemy z dotarciem do zamku Frydlant, z uwagi na tymczasowo zamknięte drogi. W końcu jednak trafiamy na przyzamkowy parking. Jak się okazuje Grad o mało co nie zalicza kontaktu z ziemią przy samym dojeździe. Ja mam podobny problem chwilę później, w trakcie przeparkowania trampka. Przy ruszaniu silnik gaśnie i przez dłuższą chwilę walczę o utrzymanie motocykla w pionie. Udaje się to, kosztem lekko bolącego nadgarstka. W końcu oba trampki znajdują schronienie pod budką pani z obsługi parkingu, a my po szybkim posiłku znajdujemy się pod zamkową bramą. Tu okazuje się, że zwiedzanie tylko z przewodnikiem a i to dopiero za godzinę. Odpuszczamy zatem oglądanie wnętrz na rzecz spaceru wzdłuż murów.

Obrazek

Obrazek


Obrazek


Obrazek


Do Liberca decydujemy się dojechać mniej uczęszczaną, acz bardziej krętą drogą. I wszystko idzie dobrze, dopóki nie pojawia się niespodziewany znak oznaczający ślepą ulicę. Po kilkunastu minutach błądzenia, w końcu trafiamy na właściwą drogę, którą bez przygód dojeżdżamy do celu. Krótki pobyt w mieście wykorzystujemy na spacer po rynku i okolicach i szybką przekąskę. Niestety, tamtejszy zamek udaje się obejrzeć tylko z zewnątrz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Mając chwilowo dość bocznych dróg, wyprowadzam naszą grupkę na dwupasmówkę nr 35. Po jakimś czasie droga się zwęża, ale dalej jest w świetnym stanie, co nieco przesadnie wykorzystują niektórzy kierowcy, uskuteczniając dość ryzykowne wyprzedzanie. W Jicinie nawigacja po raz kolejny prowadzi w remontowaną ulicę. Tym razem jednak Grad decyduje się zignorować znaki zakazu, a ja ruszam jego śladem. Parkujemy nieopodal rynku i udajemy się na poszukiwanie restauracji. Znajdujemy ją dość szybko i tak jakoś wychodzi, że całą trójką zamawiamy to samo - smażony ser z frytkami i surówką. Do tego idealne by było czeskie lane piwo, ale niestety nie tym razem. Zamiast tego pozostaje piwo bezalkoholowe, lub w moim wypadku Kofola. Zaś "prawdziwe" piwo kupujemy w charakterze pamiątek, niestety jedynych bo pozostałe sklepy już są pozamykane. Podobnie jak tamtejsze Muzeum Rumcajsa. Na szczęście urokliwe kamieniczki można podziwiać o każdej porze, podobnie jak oryginalną rzeźbę smoka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W jednej z bram trafiamy na oryginalny rower wodny, który Grad koniecznie chciał zbadać (czytaj zepsuć :tongue: ).

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Jeszcze tylko szybka kawa i w drogę do Polski. Do granicy znów docieramy przez serpentyny z widokiem na Karkonosze. W Kamiennej Górze tankujemy, a ja zakładam podpinkę i cieplejszą kominiarkę. Pora jest zdecydowanie późna i nie ma mowy o dodatkowej atrakcji jaką miał być powrót przez okolice Sowiej Góry. Zamiast tego jest nudna droga numer pięć, a potem jeszcze nudniejsza autostrada. I tak do samego Wrocławia.

Wszystko wskazuje na to, że za jakiś czas ponownie zawitam za południową miedzą, bo jest tam co zwiedzać, a i więcej pamiątek by się przydało :)
Awatar użytkownika
grad74
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 2704
Rejestracja: 23.06.2012, 07:09
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Siechnice

Re: Czeski film

Post autor: grad74 »

Mały OFT, nie "badałem" rowerka, nie ignorowałem zakazu (złamałem go perfidnie) :mouthshut: , ale fakt , dzień był za krótki. Za to następnym razem mam pomysła na trasę... ale to mała niespodziewajka . Ale Reinder - opis i zdjęcia super - jak Twoje wszystkie z resztą. Mam nadzieję że "kopytko" już ok? :wink:
.
Honda TransalpPD10-99r, Honda Revere RC33-96r, Honda Nx125-99r, SHL M11-62r, WSK Garbuska-68r,Skuterek Motobi 50 z Hondowskim silniczkiem ;).

Gdyby Transalp kardan miał, ideałem by się zwał :)
Awatar użytkownika
ada
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 135
Rejestracja: 10.03.2014, 21:20
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Wrocław

Re: Czeski film

Post autor: ada »

Reindeer pięknie to opisałeś :) Ja tam byłam, i było super, ale w Twoich "ustach" to brzmi jeszcze ładniej. Zorganizowałeś bardzo ciekawą trasę i dzięki za mile spędzony czas ... o smażonym serze nie wspomnę :)
Awatar użytkownika
Reindeer
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1139
Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)

Re: Czeski film

Post autor: Reindeer »

ada pisze:Reindeer pięknie to opisałeś :) Ja tam byłam, i było super, ale w Twoich "ustach" to brzmi jeszcze ładniej. Zorganizowałeś bardzo ciekawą trasę i dzięki za mile spędzony czas ... o smażonym serze nie wspomnę :)
Polecam się, choć ser to nie moja zasługa, jeno kucharza z Jicina :)
grad74 pisze:Mały OFT, nie "badałem" rowerka, nie ignorowałem zakazu (złamałem go perfidnie) :mouthshut: , ale fakt , dzień był za krótki. Za to następnym razem mam pomysła na trasę... ale to mała niespodziewajka . Ale Reinder - opis i zdjęcia super - jak Twoje wszystkie z resztą. Mam nadzieję że "kopytko" już ok? :wink:
.
Tak, trwałych uszkodzeń na szczęście nie było :)
Awatar użytkownika
Klepka
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 114
Rejestracja: 02.10.2011, 12:25
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Zielona Góra

Re: Czeski film

Post autor: Klepka »

Bardzo cieka wa wycieczka :crossy: . Super fotki :thumbsup:
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5547
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: Czeski film

Post autor: falco »

Reindeer - dzięki za wspólne, kilkudniowe penetrowanie czesko-słowackich zamków, jak tylko będę miał okazję, to znów tam ruszę, bo choć bywałem na wielu srazach Chrobaków i Brouków, to zupełnie co innego od szwędania motocyklowego... :crossy:

P.S. Jak będziesz miał chwilkę, to podrzuć mi proszę traski, którymi jechaliśmy albo chociaz kilka orientacyjnych punktów. Dzięki!

Moim okiem:
https://picasaweb.google.com/MaciejFalk ... oSOwacja02#
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
Awatar użytkownika
Reindeer
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1139
Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)

Re: Czeski film

Post autor: Reindeer »

Falco już wrzucił swoje zdjęcia, to teraz pora na coś ode mnie. W dwa i pół dnia zwiedziliśmy część Czech i Słowacji. Trasa wyglądała mniej więcej tak: Wrocław - Bogatynia - Czeska Szwajcaria - Decin - Hradec Kralove - Litomysl - Ceska Trebova - Bouzov - Zilina - Svaty Kriz - Liptovsky Mikulas. Poniżej link do relacji i zdjęć z wyjazdu:

http://trampkiem.wordpress.com/2014/09/ ... oslowacja/

Niestety nie udało się zwiedzić wszystkiego, ale i tak wyszło fajnie. Szczególnie, że pogoda dopisała, i mimo drobnych problemów udało się obie noce spędzić na campingach.
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5547
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: Czeski film

Post autor: falco »

Hehehehe... pamiętam zilinowską pobudkę w "środku nocy", na pukanie do namiotu spytałem: "...czy jest już jasno...?". :haha:

Co do pechowej gleby, to w sumie cały wyjazd parkowaliśmy blisko siebie (błąd!) a na ostatnim kampingu coś mnie tknęło i zrobiłem kilkudziesięcio centrymetrowy zapas. Zsiadłem, odwróciłem się i usłyszałem głuche... łup! Gdybym postawił się tak jak wcześniej straty mogły być znacznie większe. Na szczęście moja poszerzona stopka robi robotę od lat. Polecam!

Co do pogody, to ja miałem niesamowitego fuksa, bo dojazdowy wtorek miałem słońce aż do zachodu, cała sobota była super (nie licząc krótkiej mżawki w Małopolsce) a jeśli już jechałem po mokrym, to po deszczu. Niedziela, choć ranek był mokry i pochmurny, to zanim ruszyłem zrobiło się super ciepło i również miałem słoneczko, które raz się chowało, raz wychodziło podgrzewać atmosferę. :thumbsup:

Aha - nie polecam we wrześniu jeździć po zmroku, potrafi osiąść tak gęsta mgła, że nie widać końca własnego nosa.
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
Awatar użytkownika
Reindeer
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1139
Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)

Re: Czeski film

Post autor: Reindeer »

Udało się nadrobić zaległości z września i na Słowacji odwiedzić Spissky hrad, a później Lewoczę. Oba miejsca były ciekawe. Spissky hrad zwiedziłem tylko pobieżnie, bo z uwagi na wielkość obiektu wypadałoby tam spędzić kilka godzin by poznać go bliżej. Nieco dłużej posiedziałem w Lewoczy z uwagi na dobrą kuchnię i ciekawą architekturę. Zdjęcia niestety są za duże by je tu wkleić, więc zainteresowanych odsyłam do relacji, w której ww. miejsca pojawiają się praktycznie pod koniec. Zaś wcześniej można sobie poczytać o trasie szlakiem polskich zamków.

http://trampkiem.wordpress.com/2014/10/ ... nne-zamki/
Awatar użytkownika
Reindeer
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1139
Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)

Re: Czeski film

Post autor: Reindeer »

Pogoda dopisała, znalazł się też czas i poniżej można znaleźć kilka słów o weekendowym wypadzie na południe Czech.

https://trampkiem.wordpress.com/2015/06 ... -wartburg/
Awatar użytkownika
Reindeer
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1139
Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)

Re: Czeski film

Post autor: Reindeer »

Na czas jakiś zrobiłem sobie przerwę od Czech, na rzecz innych krajów. Ale temat nie umarł. Wczoraj, korzystając z pięknej pogody, udało się odwiedzić Adršpašské skalní město. Spacer tamtejszymi szlakami zajmuje ok. 3 godzin. Wejście dla osoby dorosłej kosztuje 70 koron, z opcją dopłaty za pływanie łódką po jeziorze. Przy wejściu znajduje się restauracja, gdzie można zregenerować się po spacerze. Krótko mówiąc, miejsce warte polecenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości