Projekt ODRA 2013
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 532
- Rejestracja: 06.06.2011, 10:26
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: O! Pole
Projekt ODRA 2013
Projekt ODRA
Kolejny rok, kolejne plany - pora na podsumowanie zeszłorocznej eskapady.
Czy można przejechać z dala od asfaltu wzdłuż Odry z południa na północ? Czy da się to zrobić trampkiem/afrą?
Założenia były proste - jedziemy bez napinki starając się nie rozstawać na zbyt długo z Odrą. Celem jest Szczecin, a następnie w ramach dalszej rozrywki: Bałtyk.
Kilka(naście) godzin rysowania trasy na sztabówkach/weryfikowania trasy na Google Earth dawało nadzieję na realizację planu. W ramach prologu zrobiłem przejazd z Opola na południe. W majowym słoneczku przejazd był łatwizną.
Drogi polne wzdłuż Odry
W szczerym polu brukowana droga
Przeprawa promowa (ręczna) - pechowo w tym dniu była zamknięta
Kolejny rok, kolejne plany - pora na podsumowanie zeszłorocznej eskapady.
Czy można przejechać z dala od asfaltu wzdłuż Odry z południa na północ? Czy da się to zrobić trampkiem/afrą?
Założenia były proste - jedziemy bez napinki starając się nie rozstawać na zbyt długo z Odrą. Celem jest Szczecin, a następnie w ramach dalszej rozrywki: Bałtyk.
Kilka(naście) godzin rysowania trasy na sztabówkach/weryfikowania trasy na Google Earth dawało nadzieję na realizację planu. W ramach prologu zrobiłem przejazd z Opola na południe. W majowym słoneczku przejazd był łatwizną.
Drogi polne wzdłuż Odry
W szczerym polu brukowana droga
Przeprawa promowa (ręczna) - pechowo w tym dniu była zamknięta
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 532
- Rejestracja: 06.06.2011, 10:26
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: O! Pole
Re: Projekt ODRA 2013
Dzień I - 29.05.2013
Plan zakłada wymarsz kolumny ok. 16., stąd od wczesnych godzin porannych w pracy tryskam energią i entuzjazmem. Optymizmem napawa mnie szczególnie fakt, iż przez ostatnie 2 dni zamiast się pakować opracowywałem u sąsiada plan przejęcia władzy nad światem (przynajmniej przy którymś tam browarze tak nam się wydawało)...
Wyrywam się z pracy godzinę wcześniej, ekspresowo pakuję osła (jak się okazało aż zanadto). Z informacji zwiadu wynika że forpoczta jest już na miejscu zbiórki (czyt. sąsiad mija na obwodnicy zapakowaną Afrę).
Na miejscu jest juz prawie cała ekipa - ja na trampku, Igor Afrą, Rychu DRką (cwaniak ) i Przemek na KLR.
Czekamy jeszcze na Krzyśka, który żeby sobie urozmaicić życie postanowił wyjechać o godz. 7 rano z Siedlec
W tle widać koneserów najlepszego grillowanego kuraka w Opolu.
Dokonujemy również rytualnego oznaczenia sprzętów.
Trasa pierwszego dnia miała służyć jako zapoznanie z warunkami. 90 km z Opola pod Wrocław chcemy pokonać jak najrzadziej wjeżdżając na asfalt.
Muszę wspomnieć o pewnym istotnym elemencie. Otóż kilka dni przed wyjazdem Igor z Rychem stwierdzili że "przydałby się z 1 dzień deszczu przed wyjazdem, żeby się nie kurzyło"... Nie kurzyło się... Deszcze, burze, urwania chmury towarzyszyły nam przez cały wyjazd.
Po drodze pokazujemy Krzychowi lokalne atrakcje Jedna z nich jest obelisk ku czci gierojów z bratniej Armii Czerwonej... Wg propagandy na przeprawie przez Odrę zginęło 40.000 żołnierzy, naprawdę było ich ok. 300. Pomnik za komuny był częstym miejscem uroczystości: "(...) gdzie władze miejscowe i wojewódzkie oraz młodzież i dzieci z okolicznych szkół przyjeżdżają składać kwiaty z okazji różnych rocznic, a żołnierze jednostek Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej z pobliskiego Brzegu – składać przysięgi." Ot, taka ciekawostka. Więcej info: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Żoł ... _Mikolinie
Za chwilę pakujemy się w jakąś ledwie widoczną ścieżynkę, a Rychu zalicza efektowną figurę...
Plan zakłada wymarsz kolumny ok. 16., stąd od wczesnych godzin porannych w pracy tryskam energią i entuzjazmem. Optymizmem napawa mnie szczególnie fakt, iż przez ostatnie 2 dni zamiast się pakować opracowywałem u sąsiada plan przejęcia władzy nad światem (przynajmniej przy którymś tam browarze tak nam się wydawało)...
Wyrywam się z pracy godzinę wcześniej, ekspresowo pakuję osła (jak się okazało aż zanadto). Z informacji zwiadu wynika że forpoczta jest już na miejscu zbiórki (czyt. sąsiad mija na obwodnicy zapakowaną Afrę).
Na miejscu jest juz prawie cała ekipa - ja na trampku, Igor Afrą, Rychu DRką (cwaniak ) i Przemek na KLR.
Czekamy jeszcze na Krzyśka, który żeby sobie urozmaicić życie postanowił wyjechać o godz. 7 rano z Siedlec
W tle widać koneserów najlepszego grillowanego kuraka w Opolu.
Dokonujemy również rytualnego oznaczenia sprzętów.
Trasa pierwszego dnia miała służyć jako zapoznanie z warunkami. 90 km z Opola pod Wrocław chcemy pokonać jak najrzadziej wjeżdżając na asfalt.
Muszę wspomnieć o pewnym istotnym elemencie. Otóż kilka dni przed wyjazdem Igor z Rychem stwierdzili że "przydałby się z 1 dzień deszczu przed wyjazdem, żeby się nie kurzyło"... Nie kurzyło się... Deszcze, burze, urwania chmury towarzyszyły nam przez cały wyjazd.
Po drodze pokazujemy Krzychowi lokalne atrakcje Jedna z nich jest obelisk ku czci gierojów z bratniej Armii Czerwonej... Wg propagandy na przeprawie przez Odrę zginęło 40.000 żołnierzy, naprawdę było ich ok. 300. Pomnik za komuny był częstym miejscem uroczystości: "(...) gdzie władze miejscowe i wojewódzkie oraz młodzież i dzieci z okolicznych szkół przyjeżdżają składać kwiaty z okazji różnych rocznic, a żołnierze jednostek Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej z pobliskiego Brzegu – składać przysięgi." Ot, taka ciekawostka. Więcej info: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Żoł ... _Mikolinie
Za chwilę pakujemy się w jakąś ledwie widoczną ścieżynkę, a Rychu zalicza efektowną figurę...
-
- miejski lanser
- Posty: 407
- Rejestracja: 20.06.2008, 19:35
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Projekt ODRA 2013
Zaczyna się dobrze - spokojnie czekam na rozwój akcji
... na drzewie to każdy bażant potrafi.....
-
- przycierający rafki
- Posty: 1285
- Rejestracja: 07.03.2010, 20:01
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle
Re: Projekt ODRA 2013
Będę śledził . Czekam na cd.
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..
[ Julian Tuwim ]
[ Julian Tuwim ]
- MARCINm10
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 474
- Rejestracja: 11.09.2012, 20:49
- Mój motocykl: mam inne moto...
- Lokalizacja: Wielowieś
Re: Projekt ODRA 2013
Ciekawa trasa fajne widoki zaczyna być ciekawie
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 532
- Rejestracja: 06.06.2011, 10:26
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: O! Pole
Re: Projekt ODRA 2013
Rycha odnaleźliśmy w metrowych zaroślach, leżącego pod DR-ką. Nie powiem - po ostatnich przygodach Ryśka myślałem że to już koniec wyjazdu bo bedziemy szukać ortopedii, a Ola (jego żona) nas zamorduje...
Na szczęście figura była efektowna, ale mało efektywna. Strat w sprzęcie nie zanotowano więc ruszyliśmy dalej. Z uwagi na metrowe zarośla poszukaliśmy bardziej przejezdnego szlaku. Minęliśmy Popielów i polami lasami, czasem wspierając się lichym asfaltem, dotarliśmy do Brzegu gdzie przekroczyliśmy ponownie Odrę.
Miało się ku końcowi dnia a pogoda przestała nas rozpieszczać więc dalej polecieliśmy asfaltem. I też było pięknie.
Nocleg (dzięki radom z forum) zaplanowałem pod wieżą widokową w Kotowicach (http://www.siechnice.gmina.pl/strona-98 ... icach.html)
Tuż przed naszym przyjazdem do Kotowic przez miejscowość przeszła burza i w lokalnym sklepie było wszystko oprócz prądu. Po krótkich negocjacjach udało nam się przekonać panią że nie jest to żaden nalot ze skarbówki i droga kupna nabyliśmy niezbędny (!!!) prowiant. Dojechaliśmy pod wieżę zabytkowa jak się później okazało przedwojenna brukowaną drogą. Też się zrobiło klimatycznie, wiec raźno pozbieraliśmy chrust na ognisko i zarządziliśmy kolacje. Skonsumowaliśmy Rychowi zapas domowego smalcu z przednimi koszonymi ogórkami
Po zachodzie słońca chwilę cieszyliśmy się mrokiem - po chwili do akcji włączyła się fotokomórka...
Chwilę debatowaliśmy czy rozbijać się przed wieżą (na niezbyt suchym terenie) czy za ogrodzeniem (kusiła skoszona trawa, trochę straszyła kamera monitoringu). W podjęciu decyzji pomocna okazała się wizyta dwóch starszych lokalesów - zdecydowaliśmy, że śpimy na ogrodzonym terenie wieży. Obozowisko stanęło szybko a że dzisiejszy teren dał nam w kość to rozmowy dość szybko zamieniły się w pochrapywanie.
Na szczęście figura była efektowna, ale mało efektywna. Strat w sprzęcie nie zanotowano więc ruszyliśmy dalej. Z uwagi na metrowe zarośla poszukaliśmy bardziej przejezdnego szlaku. Minęliśmy Popielów i polami lasami, czasem wspierając się lichym asfaltem, dotarliśmy do Brzegu gdzie przekroczyliśmy ponownie Odrę.
Miało się ku końcowi dnia a pogoda przestała nas rozpieszczać więc dalej polecieliśmy asfaltem. I też było pięknie.
Nocleg (dzięki radom z forum) zaplanowałem pod wieżą widokową w Kotowicach (http://www.siechnice.gmina.pl/strona-98 ... icach.html)
Tuż przed naszym przyjazdem do Kotowic przez miejscowość przeszła burza i w lokalnym sklepie było wszystko oprócz prądu. Po krótkich negocjacjach udało nam się przekonać panią że nie jest to żaden nalot ze skarbówki i droga kupna nabyliśmy niezbędny (!!!) prowiant. Dojechaliśmy pod wieżę zabytkowa jak się później okazało przedwojenna brukowaną drogą. Też się zrobiło klimatycznie, wiec raźno pozbieraliśmy chrust na ognisko i zarządziliśmy kolacje. Skonsumowaliśmy Rychowi zapas domowego smalcu z przednimi koszonymi ogórkami
Po zachodzie słońca chwilę cieszyliśmy się mrokiem - po chwili do akcji włączyła się fotokomórka...
Chwilę debatowaliśmy czy rozbijać się przed wieżą (na niezbyt suchym terenie) czy za ogrodzeniem (kusiła skoszona trawa, trochę straszyła kamera monitoringu). W podjęciu decyzji pomocna okazała się wizyta dwóch starszych lokalesów - zdecydowaliśmy, że śpimy na ogrodzonym terenie wieży. Obozowisko stanęło szybko a że dzisiejszy teren dał nam w kość to rozmowy dość szybko zamieniły się w pochrapywanie.
- Beduin
- miejski lanser
- Posty: 376
- Rejestracja: 11.01.2012, 16:37
- Mój motocykl: XL700V
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Projekt ODRA 2013
Super pomysł - z planem jak i zrobieniem relacji. Będę śledził z zainteresowaniem. Do tego pomysł z naklejką - też chciałbym taką zdobyć
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 532
- Rejestracja: 06.06.2011, 10:26
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: O! Pole
Re: Projekt ODRA 2013
Mogę ci dać projekt - bedziesz miał naklejkę w wersji "zrób to sam"
https://www.dropbox.com/sh/yj4d87y2234x0j6/YIVRKhBPZH
https://www.dropbox.com/sh/yj4d87y2234x0j6/YIVRKhBPZH
- Beduin
- miejski lanser
- Posty: 376
- Rejestracja: 11.01.2012, 16:37
- Mój motocykl: XL700V
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Projekt ODRA 2013
mishieck pisze:Mogę ci dać projekt - bedziesz miał naklejkę w wersji "zrób to sam"
https://www.dropbox.com/sh/yj4d87y2234x0j6/YIVRKhBPZH
Dziękuję Nie do końca to miałem na myśli, ale pewnie chętny się znajdzie
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 532
- Rejestracja: 06.06.2011, 10:26
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: O! Pole
Re: Projekt ODRA 2013
Dzień II - 30.05.2013
Pobudkę sponsorowały ptaszyska.
Zmobilizowaliśmy się z Igorem i w ramach rozgrzewki wdrapaliśmy na wieżę. Polecam - świetna panorama Wrocławia.
Ciekawostka: w 2014 roku wieża ma zostać podwyższona - będzie wyższa niż Statua Wolności
Na początek wymyśliłem dojazd offem z Kotowic do Wrocławia - jak na poranek/warunki pogodowe plan okazał się zbyt ambitny (na początek dnia nikt nie chciał się topić w błocie).
Trasa alternatywna po kilku kilometrach szutrówek/błotnych dróg zakończyła się przy obwodnicy Siechnic.
Chcąc niechcąc skorzystaliśmy z niej aby jak najszybciej ominąc Wrocław (i ewentualny ruch w mieście). Tak dotarliśmy do Wrocławia i na placu Grunwaldzkim urządziliśmy tankowanie z drugim śniadaniem i obowiązkowa kawką.
Trochę szuterkami, trochę asfaltem dotarliśmy do Brzegu Dolnego. Planowaliśmy przeprawę promową ale trafiliśmy na przerwę a propozycja specjalnej przeprawy expresowej nie była zbyt atrakcyjna więc wybór był tylko jeden - jedziemy dalej.
Nie ma rady kawa robi swoje
Narada w poszukiwaniu drogi ktora powinna tu byc a jej nie ma do tego jakis rezerwat i natura 2000 itp
Wybieramy inna drogę. Na domiar złego doganiają nas chmury, przed którymi wcześniej skutecznie uciekaliśmy. Zaczyna się deszcz a wraz z nią rzeź niewiniątek...
Jadąc na czele zatrzymuje się przed większą kałużą - chciałem poczekać na chłopaków którzy zaginęli mi gdzieś za zakrętem. Kiedy już dojechali okazało się ze kałuża jest głębsza niż przewidywałem...
Sprawy nie ułatwia dobór opon, które doskonale spisywały sie na suchych szutrach i piachach, ale kompletnie nie dają radę w błocie.
Chłopaki badają teren - każdy ma swoja teorię, wiec każdy jedzie swoim torem. Rychu na DR pierwszy - bez problemu, Krzychu na afrze na TKC-ach też dał rade. Igora Mitasy E07 kolejny raz pozytywnie mnie zaskakują - afra idzie jak złoto.
Trochę to trwało ale daliśmy radę. W tym momencie zaczęła się ulewa - zarządziliśmy odwrót z offa na stabilniejszy grunt. Kilka kilometrów dalej znaleźliśmy fajne miejsce do przeczekania deszczu.
Poczekaliśmy aż deszcz spłucze parę kilo błota z motorów, ale nie zanosiło się na to ze przestanie padać. Wręcz przeciwnie - daszek zaczął przeciekać i po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy jechać dalej (bardziej mokrzy i tak nie moglibyśmy juz być).
Obserwujemy zupełnie jak w "Foreście Gumpie" wszystkie rodzaje deszczu: gruby, drobny, zacinający z boków, nawet z tyłu a do tego jeszcze z dołu z kałuż i z pod aut.
Po parudziesięciu kilometrach znaleźliśmy miasteczko a w nim pizzerie gdzie przeczekaliśmy ulewę i zjedliśmy obiad a także dokonaliśmy zmiany przemoczonej bielizny.
Ulewa po dłuższym czasie ustała, zrobiło się nawet ciepło i całkiem późno.
Szybka narada wykazała, że nikt nie ma ochoty rozbijać namiotu w błocie i kałużach, wiec szukamy twardej podłogi.
Zerkamy na mapę - dochodzimy do konkluzji że najprędzej znajdziemy coś w okolicach Sławy a że to jeszcze z 70 km to trzeba się brać do roboty.
Drobne opady jeszcze nas nękały tego dnia ale dotarliśmy do Sławy i zaczęliśmy szukać noclegu. Po chwili poszukiwań znajdujemy nocleg: 3 pokoje, kuchnia, łazienka, każdy ma osobne łózko i do tego kominek - wypas.
Kierownik przywiózł nam 3 taczki drewna i zaczęliśmy suszyć rzeczy. Potem jeszcze nocne polaków rozmowy i oddaliśmy się z lubością w objęcia morfeusza (w oparach mokrych gaci)...
Pobudkę sponsorowały ptaszyska.
Zmobilizowaliśmy się z Igorem i w ramach rozgrzewki wdrapaliśmy na wieżę. Polecam - świetna panorama Wrocławia.
Ciekawostka: w 2014 roku wieża ma zostać podwyższona - będzie wyższa niż Statua Wolności
Na początek wymyśliłem dojazd offem z Kotowic do Wrocławia - jak na poranek/warunki pogodowe plan okazał się zbyt ambitny (na początek dnia nikt nie chciał się topić w błocie).
Trasa alternatywna po kilku kilometrach szutrówek/błotnych dróg zakończyła się przy obwodnicy Siechnic.
Chcąc niechcąc skorzystaliśmy z niej aby jak najszybciej ominąc Wrocław (i ewentualny ruch w mieście). Tak dotarliśmy do Wrocławia i na placu Grunwaldzkim urządziliśmy tankowanie z drugim śniadaniem i obowiązkowa kawką.
Trochę szuterkami, trochę asfaltem dotarliśmy do Brzegu Dolnego. Planowaliśmy przeprawę promową ale trafiliśmy na przerwę a propozycja specjalnej przeprawy expresowej nie była zbyt atrakcyjna więc wybór był tylko jeden - jedziemy dalej.
Nie ma rady kawa robi swoje
Narada w poszukiwaniu drogi ktora powinna tu byc a jej nie ma do tego jakis rezerwat i natura 2000 itp
Wybieramy inna drogę. Na domiar złego doganiają nas chmury, przed którymi wcześniej skutecznie uciekaliśmy. Zaczyna się deszcz a wraz z nią rzeź niewiniątek...
Jadąc na czele zatrzymuje się przed większą kałużą - chciałem poczekać na chłopaków którzy zaginęli mi gdzieś za zakrętem. Kiedy już dojechali okazało się ze kałuża jest głębsza niż przewidywałem...
Sprawy nie ułatwia dobór opon, które doskonale spisywały sie na suchych szutrach i piachach, ale kompletnie nie dają radę w błocie.
Chłopaki badają teren - każdy ma swoja teorię, wiec każdy jedzie swoim torem. Rychu na DR pierwszy - bez problemu, Krzychu na afrze na TKC-ach też dał rade. Igora Mitasy E07 kolejny raz pozytywnie mnie zaskakują - afra idzie jak złoto.
Trochę to trwało ale daliśmy radę. W tym momencie zaczęła się ulewa - zarządziliśmy odwrót z offa na stabilniejszy grunt. Kilka kilometrów dalej znaleźliśmy fajne miejsce do przeczekania deszczu.
Poczekaliśmy aż deszcz spłucze parę kilo błota z motorów, ale nie zanosiło się na to ze przestanie padać. Wręcz przeciwnie - daszek zaczął przeciekać i po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy jechać dalej (bardziej mokrzy i tak nie moglibyśmy juz być).
Obserwujemy zupełnie jak w "Foreście Gumpie" wszystkie rodzaje deszczu: gruby, drobny, zacinający z boków, nawet z tyłu a do tego jeszcze z dołu z kałuż i z pod aut.
Po parudziesięciu kilometrach znaleźliśmy miasteczko a w nim pizzerie gdzie przeczekaliśmy ulewę i zjedliśmy obiad a także dokonaliśmy zmiany przemoczonej bielizny.
Ulewa po dłuższym czasie ustała, zrobiło się nawet ciepło i całkiem późno.
Szybka narada wykazała, że nikt nie ma ochoty rozbijać namiotu w błocie i kałużach, wiec szukamy twardej podłogi.
Zerkamy na mapę - dochodzimy do konkluzji że najprędzej znajdziemy coś w okolicach Sławy a że to jeszcze z 70 km to trzeba się brać do roboty.
Drobne opady jeszcze nas nękały tego dnia ale dotarliśmy do Sławy i zaczęliśmy szukać noclegu. Po chwili poszukiwań znajdujemy nocleg: 3 pokoje, kuchnia, łazienka, każdy ma osobne łózko i do tego kominek - wypas.
Kierownik przywiózł nam 3 taczki drewna i zaczęliśmy suszyć rzeczy. Potem jeszcze nocne polaków rozmowy i oddaliśmy się z lubością w objęcia morfeusza (w oparach mokrych gaci)...
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 532
- Rejestracja: 06.06.2011, 10:26
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: O! Pole
Re: Projekt ODRA 2013
Dzień III - 31.05.2013
Rano Przemek z Rychem pakują manatki i zbierają się do powrotu do Opola. Pozostała trójka niespiesznie zbiera graty. Humor dopisuje, niebo (choć pochmurne) nie zapowiada większych atrakcji. W trosce o lekkość bagaż wyżeramy resztę zapasów Rycha i Przemka.
W końcu ruszamy. Po 5 minutach aura postanawia kolejny raz zagrać nam nam nosie - zaczyna padać... Od tej pory cały czas uciekamy przed deszczem, gonimy go lub omijamy.
Modyfikuje lekko pierwotny plan na ten dzień - Krzychu nie był nigdy na Ziemiach Odzyskanych więc przejmujemy z igim obowiązki przewodnika. Do południa chcę dolecieć do MRU, a potem z powrotem nad Odrę w okolicach Kostrzyna. Wbijam w giepsa trasę zadupiami - pierwszą atrakcją już po kilku kilometrach jest prom przez Odrę.
Omijamy łukiem Zieloną Górę i lecimy do Kaławy.
Po drodze zauważam Rio de Świebodzineiro - fotka pod Chrystusem jest obowiązkowym punktem tej wycieczki.
Do MRU dojeżdżamy mając cały czas burzowe niebo za nami. Chłopaki podłączają się do jakiejś wycieczki, ja wyleguję się na "Rudym".
Po 30 minutach pierwsze krople deszczu oznaczają dla nas jedno - na koń! Lecąc na przodzie nie zauważam jakiegoś pioruna, który uderza kolo drogi. Lubuskimi dróżkami ze znikomym ruchem docieramy do Kostrzyna. Stąd mamy wrócić na naszą pierwotną trasę wzdłuż Odry, ale najpierw musimy napełnić żołądki strawą. Parkujemy, siadamy pod dachem - w tym momencie burzowe chmury w końcu nas doganiają i rozpętuje się prawdziwe urwanie chmury.
Po obiedzie wracamy na szlak. Trasa z Kostrzyna do Cedyni biegnie bliżej lub dalej od Odry, ale w większości eleganckimi szutrówkami. Czasem trafiło się więcej piachu, a przy wylocie z jednej z bocznych dróżek widzę w lusterku Igora driftującego Afrą
Przed Cedynią próbujemy dobić do Odry - dróżka z mapy kończy się w krzaczorach i musimy wbić na asfalt. Po jakimś czasie zauważamy kolejny zjazd. Popas i przerwa na fajkę kończy się podnoszeniem trampka równie zmęczonego jak kierownik.
Malownicza droga prowadzi nas do Zatoni Dolnej - jedziemy teraz Doliną Miłości
Trzymamy się blisko Odry, w jakiejś miejscowości zjeżdżamy w stronę wałów - chłopaki urządzają sesję przy słupach granicznych. Wynajduje też kawałek z większym offem żeby Krzychu był zadowolony
Dzień mija nam dosyć szybko i ok. 19 dojeżdżamy do cywilizacji w Gryfinie. Podejmujemy decyzje że szukamy jakieś kwatery żeby wysuszyć szmaty.
Zerkamy na mapę i postanawiamy kierować się w stronę J. Miedwie, a po drodze rozglądać się za jakąś agroturystyką. Mijamy kolejne wioski i nic...
Po chwili zatrzymujemy się w jakiejś dziurze - wiedza aborygenów dot. bazy noclegowej okazuje się jednak dość znikoma. Igor kierowany przebłyskiem geniuszu wyszukuje coś w googlach i przejmuje rolę przewodnika stada. Po drodze widzę że 2-3 agroturystyki, ale Igor prze niezłomnie do założonego wcześniej celu. Po 20 minutach docieramy na miejsce.
Obiekt przerasta nasze najśmielsze oczekiwania - ba, zasługuje nawet na oddzielny odcinek tej opowieści
Rano Przemek z Rychem pakują manatki i zbierają się do powrotu do Opola. Pozostała trójka niespiesznie zbiera graty. Humor dopisuje, niebo (choć pochmurne) nie zapowiada większych atrakcji. W trosce o lekkość bagaż wyżeramy resztę zapasów Rycha i Przemka.
W końcu ruszamy. Po 5 minutach aura postanawia kolejny raz zagrać nam nam nosie - zaczyna padać... Od tej pory cały czas uciekamy przed deszczem, gonimy go lub omijamy.
Modyfikuje lekko pierwotny plan na ten dzień - Krzychu nie był nigdy na Ziemiach Odzyskanych więc przejmujemy z igim obowiązki przewodnika. Do południa chcę dolecieć do MRU, a potem z powrotem nad Odrę w okolicach Kostrzyna. Wbijam w giepsa trasę zadupiami - pierwszą atrakcją już po kilku kilometrach jest prom przez Odrę.
Omijamy łukiem Zieloną Górę i lecimy do Kaławy.
Po drodze zauważam Rio de Świebodzineiro - fotka pod Chrystusem jest obowiązkowym punktem tej wycieczki.
Do MRU dojeżdżamy mając cały czas burzowe niebo za nami. Chłopaki podłączają się do jakiejś wycieczki, ja wyleguję się na "Rudym".
Po 30 minutach pierwsze krople deszczu oznaczają dla nas jedno - na koń! Lecąc na przodzie nie zauważam jakiegoś pioruna, który uderza kolo drogi. Lubuskimi dróżkami ze znikomym ruchem docieramy do Kostrzyna. Stąd mamy wrócić na naszą pierwotną trasę wzdłuż Odry, ale najpierw musimy napełnić żołądki strawą. Parkujemy, siadamy pod dachem - w tym momencie burzowe chmury w końcu nas doganiają i rozpętuje się prawdziwe urwanie chmury.
Po obiedzie wracamy na szlak. Trasa z Kostrzyna do Cedyni biegnie bliżej lub dalej od Odry, ale w większości eleganckimi szutrówkami. Czasem trafiło się więcej piachu, a przy wylocie z jednej z bocznych dróżek widzę w lusterku Igora driftującego Afrą
Przed Cedynią próbujemy dobić do Odry - dróżka z mapy kończy się w krzaczorach i musimy wbić na asfalt. Po jakimś czasie zauważamy kolejny zjazd. Popas i przerwa na fajkę kończy się podnoszeniem trampka równie zmęczonego jak kierownik.
Malownicza droga prowadzi nas do Zatoni Dolnej - jedziemy teraz Doliną Miłości
Trzymamy się blisko Odry, w jakiejś miejscowości zjeżdżamy w stronę wałów - chłopaki urządzają sesję przy słupach granicznych. Wynajduje też kawałek z większym offem żeby Krzychu był zadowolony
Dzień mija nam dosyć szybko i ok. 19 dojeżdżamy do cywilizacji w Gryfinie. Podejmujemy decyzje że szukamy jakieś kwatery żeby wysuszyć szmaty.
Zerkamy na mapę i postanawiamy kierować się w stronę J. Miedwie, a po drodze rozglądać się za jakąś agroturystyką. Mijamy kolejne wioski i nic...
Po chwili zatrzymujemy się w jakiejś dziurze - wiedza aborygenów dot. bazy noclegowej okazuje się jednak dość znikoma. Igor kierowany przebłyskiem geniuszu wyszukuje coś w googlach i przejmuje rolę przewodnika stada. Po drodze widzę że 2-3 agroturystyki, ale Igor prze niezłomnie do założonego wcześniej celu. Po 20 minutach docieramy na miejsce.
Obiekt przerasta nasze najśmielsze oczekiwania - ba, zasługuje nawet na oddzielny odcinek tej opowieści
- ant6
- pogłębiacz bieżnika
- Posty: 849
- Rejestracja: 17.03.2013, 20:10
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Projekt ODRA 2013
fajne, fajne ...dawajcie dalej
If nobody hates you, you're doing something wrong
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 532
- Rejestracja: 06.06.2011, 10:26
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: O! Pole
Re: Projekt ODRA 2013
Odcinek specjalny- Życie na Bogato
Nawigacja Igora kieruje nas do kolorowej willi z napisem SPA...
Nie jestem przekonany czy nasz budżet udźwignie te luksusy, ale niezrażony Igi pędzi zapytać o nocleg. Co ważne, jesteśmy uwaleni błotem...
Pani krzątająca się na zewnątrz budynku mówi nam, że dzisiaj miała dojechać jakaś grupa i nie wiadomo czy znajdzie się dla nas miejsce, ale dzwoni do szefowej żeby ustalić szczegóły. W trakcie rozmowy z właścicielką słyszymy kilka słów-kluczy: salon, 30 zł Tym sposobem lądujemy w salonie z kominkiem, tv a na dodatek załapujemy się na domowe gołąbki.
Ilość kolorowych gadżetów i farfocli w salonie jest porażająca W międzyczasie robimy szybki wypad na Orlen po browarka. Właścicielka lokalu okazuje się mieć sentyment do motocyklistów- zarówno ojciec jak i brat byli motonitami. Rozpalamy w kominku, rozstawiamy szuszarkę z ciuchami i lecimy na taras. Gdy po kwadransie wróciłem do salonu okazało się że kominek jest wyjątkowo wydajny - w pomieszczeniu jest prawie 30 stopni Zapach z butów motocyklowych suszących się w salonie przed kominkiem jest również specyficzny. Szybkie wietrzenie pomieszczenia przywraca temperaturę do rozsądnych wartości.
Jak się okazało byliśmy również o krok od celebrytów - otóż właścicielka lokalu była teściową Steffena Möllera (znanego swego czasu z M jak Miłość, itp.)
Zmęczeni padamy w objęcia Morfeusza, wcześniej planując ostatni dzień naszej eskapady.
Nawigacja Igora kieruje nas do kolorowej willi z napisem SPA...
Nie jestem przekonany czy nasz budżet udźwignie te luksusy, ale niezrażony Igi pędzi zapytać o nocleg. Co ważne, jesteśmy uwaleni błotem...
Pani krzątająca się na zewnątrz budynku mówi nam, że dzisiaj miała dojechać jakaś grupa i nie wiadomo czy znajdzie się dla nas miejsce, ale dzwoni do szefowej żeby ustalić szczegóły. W trakcie rozmowy z właścicielką słyszymy kilka słów-kluczy: salon, 30 zł Tym sposobem lądujemy w salonie z kominkiem, tv a na dodatek załapujemy się na domowe gołąbki.
Ilość kolorowych gadżetów i farfocli w salonie jest porażająca W międzyczasie robimy szybki wypad na Orlen po browarka. Właścicielka lokalu okazuje się mieć sentyment do motocyklistów- zarówno ojciec jak i brat byli motonitami. Rozpalamy w kominku, rozstawiamy szuszarkę z ciuchami i lecimy na taras. Gdy po kwadransie wróciłem do salonu okazało się że kominek jest wyjątkowo wydajny - w pomieszczeniu jest prawie 30 stopni Zapach z butów motocyklowych suszących się w salonie przed kominkiem jest również specyficzny. Szybkie wietrzenie pomieszczenia przywraca temperaturę do rozsądnych wartości.
Jak się okazało byliśmy również o krok od celebrytów - otóż właścicielka lokalu była teściową Steffena Möllera (znanego swego czasu z M jak Miłość, itp.)
Zmęczeni padamy w objęcia Morfeusza, wcześniej planując ostatni dzień naszej eskapady.
-
- pogłębiacz bieżnika
- Posty: 942
- Rejestracja: 07.12.2011, 17:03
- Mój motocykl: nie mam motocykla
Re: Projekt ODRA 2013
fajna wyprawa . Przypomina ostatnią moją przejażdżkę . Te fotki z klimatem deszczowym .... blllllllleeeeee ostatnio jechałem chyba z 10 dni w deszczu . od tamtej pory nie wsiądę na motor jak pada. Zgniło i spleśniało mi w kufrze i na mnie wszystko . Nie miej jednak fajnie się to oglada .
Konto dezaktywowane na prośbę użytkownika
- poss'ter
- pogłębiacz bieżnika
- Posty: 931
- Rejestracja: 02.01.2013, 18:10
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Projekt ODRA 2013
Nie marudź. Jak by to Aruka powiedział... ale "SZCZERZE" :"Twardym trzeba być, nie miętkim". A! i opalarka zdawała egzaminmodern25 pisze:Przypomina ostatnią moją przejażdżkę . Te fotki z klimatem deszczowym .... blllllllleeeeee ostatnio jechałem chyba z 10 dni w deszczu . od tamtej pory nie wsiądę na motor jak pada. Zgniło i spleśniało mi w kufrze i na mnie wszystko ...
Ale nie śmiećmy mishiekowi.
Fajna relacja, czekam na c.d.
"NIE ŁAM SIĘ" - Wajdek
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość