MTR-2 2013 Magyar Transalp Rally - maj 2013

Zloty i rajdy motocyklowe, zloty TCP osobno - w części klubowej
Awatar użytkownika
wilq.bb
Kontroler
Kontroler
Posty: 2674
Rejestracja: 27.08.2012, 08:41
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

MTR-2 2013 Magyar Transalp Rally - maj 2013

Post autor: wilq.bb »

Dzień 1 - 02.05.2013
Start wyjazdu planowany był na wczesny poranek 2 maja - oczywiście nie była obsówa, najpierw na pakowanie, potem piękne oberwanie chmury i burza nad Bielskiem bardzo starała się pokrzyżować mi szyki. Bardzo się pogoda starała abym nie pojechał...nie dałem się i ok 10:20 ruszyłem z domu. Ciuchy na kurtkę moto ortalion, kamizelka odblaskowa i można jechać. Kierunek na dziś Budapeszt. ETA koło 16:00 (prawie się udało - ale o tym później). Opuszczam rogatki Bielska jadąc DK69 i niewiele brakowało, a cały wyjazd zakończyłby się jakieś 15 km od domu...ale bez szczegółów - w każdym razie LUDZIE UŻYWAJCIE KIERUNKOWSKAZÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (szczególnie czerwone punta).
Dojeżdżam do Żywca - przebija się słoneczko - jest nadzieja :) dalej do granicy w Korbielowie droga schnie, słoneczko się przebija - ogólnie będzie dobrze. Pierwszy piss-stop na granicy, gdzie na odjezdnym sympatyczna para studentów robi zdjęcie mojej osobie:
Obrazek

Dalej przez już "tylko" Słowacja i Węgry. Pierwsza przerwa na Słowacji to Oravski Podzamok (obowiązkowa fota):
Obrazek

Deszczyk jeszcze straszy więc nie rozbieram się aż do Bańskiej Bystrzycy. Gorąco polecam przejazd przez góry między Różemberokiem a Bańską - jest cudnie, w ciort zakrętów i świetne widoczki (zdjęcie w opisie powrotu).
W Zvoleniu tankowanko (konsumpcja na poziomie 4,2/100 jest bardzo OK) - po prostu spokojna jazda robi swoje. Dalej już w słoneczku pomykam do granicy z Madzirstanem - gdzieś w polach przerwa na konsumpcję - sielanka po prostu:
Obrazek

Tutaj piszę sms-y do wszystkich, w tym do Agi (mojego hosta w Budapeszcie) - wszystko jest pod kontrolą - tylko mam bezpiecznie dojechać - tutaj już zaczynam czuć zmęczenie - to moja pierwsza taka dłuższa trasa na 2oo - ale skoro piszę, tzn, że dałem radę :)
Jedziemy dalej, w końcu parę km jeszcze to zrobienia. Granicy w jakiejś wiosce "zabitej dechami" ale pięknie położonej wśród wzgórz. Pierwsza stacja- kupuję winietkę (na Słowacji motocykle nie potrzebują) - całe 1470 forintów i można śmigać po autobanach.
Droga wiedzie pięknymi wzgórzami nad Dunajem - szeroko, kręto - ogólnie "jest git".
W pewnym momencie widzę ograniczenia prędkości 80, 60, 40 - zwężka roboty drogowe na moście, wahadło ze światłami - ale przelatuje na końcówce zielonego.... jakieś 200 metrów dalej pan w mudurku radośnie do mnie macha, cóż zrobić grzecznie hamuje, kierunkowskaz, stop. Wyłączam silnik, szczęka w górę i słyszę jak gość się produkuje w ich wspaniałym języku - po angielsku mówię że ja nie pojmuję tego bełkotu - na to pada odwiedź: "motor papiren". OK - daje dowód rejestracyjny, gość studiuje go z każdej strony i znów swoje bełkotanie - domyślam się, że o prawko chodzi - daje, gość szczęśliwy, że ja go rozumiem... (niech będzie taka wersja) - w każdym razie to była zwykła rutynowa kontrola - oddali wszytko i życzyli szerokiej drogi (chyba - równie dobrze mogli mnie od nie wiem czego wyzywać ale bardzo się uśmiechali).
Dalej to autobanowy dojazd do centrum miasta - w mieście korki, a ja muszę pod Most Łańcuchowy dojechać - tam Aga mieszka.... Było ciężko, było gorąco, było duszno - ale dotarłem. Jeszcze tylko poszukiwanie miejsca do parkowania. W czasie błądzenia po uliczkach spostrzegłem miejsce gdzie stało kilka moto, a koło zielonej Kawy kręcił się właściciel - no to podchodzę do niego i pytam co i jak.
Jak się okazało trafiłem idealnie - oficjalnie za parkowanie w centrum trzeba płacić, ale tylko na drodze, tutaj był szeroki chodnik, gdzie parkować nie wolno - ale i tak to wszyscy robią (nikt za to nie kara) i to uczyniłem wjeżdżając na miejsce Kawy. Dodatkowo miejsce było obok banku więc monitoring gratis o czym oczywiście sympatyczny Węgier powiedział.
Późniejszy fragment poszukiwania mieszkania Agi przemilczę - bo same kropki by były (cenzura). Po telefonie i pomocy udało się - dotarłem do właściwego miejsca. Długi zimny prysznic - miałem wrażenie, ze lekko się przegrzałem.
Zwiedzanie miasta było bardzo krótkie bo przed i w ulewie - ale było fajnie :)
Obrazek
Wieczorem jeszcze zdegustowaliśmy butelkę Tokaju i o 23 zakończyłem dzień pierwszy.

p.s. do wszystkich części - na blogu jest więcej zdjęć :pob:
"Logowanie się na forum jest jak wchodzenie do knajpy za rogiem - zawsze te same mordy przy barze, barman rzuci drwiną a kiblu trochę śmierdzi... Jednak się przychodzi." by Matjas
Jako dżentelmen upijam się po 18-stej.
Awatar użytkownika
wilq.bb
Kontroler
Kontroler
Posty: 2674
Rejestracja: 27.08.2012, 08:41
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Re: MTR-2 2013 Magyar Transalp Rally - maj 2013

Post autor: wilq.bb »

Dzień 2 - 03.05.2013

Wczesna pobudka, pakowanie, śniadanko i w drogę - plan bojowy na dziś - Balaton i na kemping w Dunapataj (roboczo Dunajpatataj).
Jeszcze w Budapeszcie karmię Hanię - dolewam oleju - zażerała trochę mimo, że nie powinna - ale trudno (olej był droższy niż paliwo, które wlałem). Kierunek południe z lekkim odchyleniem zachodnim - jadę krajówkami, wzdłuż Dunaju - wokół równo jak stół - i gdyby nie wiszące nad horyzontem chmury byłoby bosko.... cóż - za pięknie być nie może... jakieś 20 km przed Siofok dopada mnie ulewa - przebieram się na przystanku autobusowym - moto stoi na zewnątrz (takie malutkie mają wiaty).
Obrazek
Nad Balatonem już słoneczko - ale wiaterek urywa głowę razem z kaskiem - za to widoczek miodzio:
Obrazek
Po deszczyku pod wiatą (wyglądająca na nieczynny jeszcze bar) zatrzymałem się na smarowanko łańcucha. W międzyczasie podjeżdża auto - wysiada gość koło 50-tki - jak się okazało właściciel baru, który będzie czynny lada dzień. Pyta czy wszystko ok - w ogóle gadka szmatka wychodzi, że facet też powozi 2oo - ma HD. Ja się powoli zbieram, wtem gość ze szklanką kawy wyskakuje - masz napij się i gadamy dalej.... po jakiś 20 min ruszam - oczywiście za kawę mimo, że chciałem nie zapłaciłem w końcu też na moto jeździ ... sympatyczni....
Dalej prosto na wschód do Dunajpatataj - gdzie koło 14:00 docieram - i tu niespodzianka - więcej naszych z TCP niż Węgrów (tak było gdzieś do 18:00). Powitanie palinką - hasło przewodnie wieczoru to kooorwa palinka. W międzyczasie sesja zdjęciowa Hani z siostrą:
Obrazek
z młodszym rodzeństwem (650-tki):
Obrazek
Koło 19:00 pyszna kolacja - zupa rybacka - coś jak pomidorowa z rybami i papryką oraz dużą ilością śmietany - pycha :)

Po 21:00 Shrek (główny organizator) oficjalnie rozpoczyna zlot - każdy dostał koszulkę MTR 2013, a nas Polaków ugoszczona szczególnie - butelką Palinki z etykietką "Polak, Węgier dwa bratanki" - bardzo sympatycznie.

Potem była impreza - więc, kto nie był ,niech żałuje i na tym kończymy dzień drugi.
"Logowanie się na forum jest jak wchodzenie do knajpy za rogiem - zawsze te same mordy przy barze, barman rzuci drwiną a kiblu trochę śmierdzi... Jednak się przychodzi." by Matjas
Jako dżentelmen upijam się po 18-stej.
Awatar użytkownika
wilq.bb
Kontroler
Kontroler
Posty: 2674
Rejestracja: 27.08.2012, 08:41
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Re: MTR-2 2013 Magyar Transalp Rally - maj 2013

Post autor: wilq.bb »

Dzień 3 wjazdu - 4.05.2013

Poranna pobudka, dla niektórych była bolesna, dla innych nie (na szczęście byłem wśród tych "innych").
Koło dziewiątej Shrekowa woła wszystkich na śniadanko - Langosz (chyba tak się to pisze) - smażone placuchy, ze śmietaną i czosnkiem w płynie, do popicia mleczko - po prostu strzał energii (oj przyda się nam).
Decydujemy, że Team PL jedzie w jednej grupie: 3 sztuki XL600, 2 Afryki i 1 sztuka BMW.
Itinery opisane i przypięte, zapas wody na moto.... ruszamy...
Prowadzi Herflik z Idą na Afri, dalej trampki, GS i zamyka druga Afri - po 1900 metrach kończy się asfalt - twardy szuter, banan na twarzy, lewa w dół i ogień. Kolejne setki metrów lecą kurzu co niemiara, zaliczamy kolejne punkty z trasy...i pierwsza gleba... biały trampi leży, z kierownikiem wszystko OK więc otrzepujemy kurz (zupełnie nie potrzebnie ;P) i lecimy dalej:
Obrazek
W pewnym momencie lądujemy nad samym Dunajem (wśród krwiopijczych bestii) - okazało się, że droga troszkę się nam potentegowała (ten pierwszy i prawie ostatni raz) - pada decyzja odwrót, padam i ja (po raz pierwszy i nie ostatni) - przednie koło ześlizgnęło mi się przy prawie zerowej prędkości z wilgotnej gałęzi - strat zero (poza moralem - ale to je rally - więc OK).
Obrazek
Jest super - pot po dupie się leje (a będzie gorzej), ale lecimy dalej....znów nad Dunajem - ale bez bestii więc po dojściu ekipy Węgrów robimy przerwę na tankowanie wody do organizmów (trzeba i to bardzo!!)
Obrazek
Chwila on-roadu - jest coś a'la kawiarnia - parking - chcemy dobić kofeiny... nie ma jest tylko piwo i winko - nie dla nas póki co (ale czas na foto jest : )
Obrazek
Łykamy kolejne km-y asfaltu i betonowych płyt i dojeżdżamy znów do miejsca z panoramką na...? Tak zgadliście na Dunaj:
Obrazek
Nasze rumaki też odpoczywają:
Obrazek
Ruszamy...kolejne kilometry praktycznie do mety będą oznaczone błotem, błotem, błotem i jeszcze raz glebami i błotem :)
Zaczyna się niewinnie:
Obrazek
Tutaj czekamy na Madrafiego, który na szosowych oponach walczy o życie... (miejscami dosłownie) - ale niektórzy mieli to za nic i odpoczywali:
Obrazek
Gdy jesteśmy już w komplecie zbieramy zady i ruszamy gęsiego - po jakiś 200 metrach przednie koło wypada mi z koleiny i zaliczam nurkowanie do rowu - start zero, ale chwila walki o wyciągnięcie była.
Później na szczęście było lepiej dało się tak do 80kmh odkręcić i wzbić tumany kurzu - na szczęście crosswind robił swoje i można było w szyku jechać.
W oddali widzimy stoją dwa defendery organizatorów z wodą (każdy pije pije i pije - tankowanie do butelek).
Obrazek
Dostajemy wskazówki, że mamy pominąć ok 10 pkp-ów bo są nie przejezdne (deszczyk zrobił swoje) - chociaż i tak najlepsze (o czym nawet orgowie dowiedzą się na własnej dupie) przed nami.
Lecimy Herflik, ja długo długo nic - potem reszta.... jakieś 5-6 km było cudowne (nie licząc gleby Madrafiego) - można odkręcić i spokojnie schłodzić silnik (miejscami dało się 5-ke wbić na szuterku).
Taki uroczy odcinek nie mógł trwać wiecznie - dojeżdżamy do miejsca, gdzie widać nasz cel (charakterystyczna wieża), ale pojawia się problem w postaci braku drogi.... Co to dla nas - skoro nie ma drogi to sami ją wytyczmy :) Poznajemy niezwykle ważną zasadę, jasnozielona trawa nie jedź, ciemnozielona - można jechać... z tego co pamiętam w szkole trochę inaczej uczyli (coś o czerwonym było....) Kopiemy się w błocie po pół koła, orgowie też nie wiedzą co zrobić...ale jak wspomniałem - sami wytyczamy drogę przez.... lucernę, która została ochrzczona marchewką:
Obrazek
Zdarzało się nam wznosić modły w "marchewce":
Obrazek
Po dłuższej walce docieramy do drogi polnej, a cała ekipa wygląda jak mustangi w polu... cudowne uczycie być tam - wiatr, błoto, dźwięk fałek i jednego boksera w powietrzu.... jednym słowem bajka (choć niektórzy mieli dość)
Obrazek
Jeszcze troszkę docieramy do asfaltu i w eskorcie organizatorów jedziemy na kemping - część Węgrów na lepszych gumach walczy dalej.... (zejdzie im jakieś 3-4 godziny jeszcze - taką rzeźnia była)....
Dojazd na metę prawie bez przygód - przestrzelony zakręt się nie liczy ;)
Na mecie, każdy marzy o prysznicu... nasze maszyny też - tutaj organizatorzy się popisali i było miejsce z "karczerem" do dokonania ablucji moto..
Po jakiś półtorej godziny pojawia się obiadek - gołąbki z kiszoną kapuchą i śmietaną.... bajka w paszczy.
Wieczorna impreza i tak kończymy ten kolejny wspaniały dzień.... nikt tu po nagrody nie przyjechał tylko dobrze się bawić!

Dzień 4 i ostatni czyli 05.05.2013

Wieczorną imprezę zakończyłem wcześnie (pobudka o 6 rano była), o 7:00 śniadanko i ogień na północ - przede mną "jedyne" 540 km.
Do Budapesztu lecę kawałek autobaną, kawałek krajówkami (które Węgrzy mają zacne) - gdzie w polu sikpłaza i fotogemachen:
Obrazek
Przed samą stolicą pochrzaniłem zjazdy i zamiast objechać miasto zaliczyłem kolejne zwiedzanie... na szczęście koło 9:00-10:00 było pusto - tylko jestem jakieś pół godziny w plecy, cóż czasem nie warto ufać nawigacji.
Jeszcze na Węgrzech małe zakupy winko i coś ostrego dla rodziców, paliwko do Hani i ogień.
Przed Zvoleniem postanowiłem się posilić - ładny zamek pojawił się na horyzoncie, więc jadę pod niego. Wjeżdżam na parking, zatrzymuje się i momentalnie słyszę tępy strzał.... pękła szyba czołowa - ot tak sama z siebie (pewnie jakieś naprężenia). Dalej czeka mnie jazda bez deflektora i jest duuuuużo głośniej, a z ogólnego wkurzenia nie zrobiłem ani jednej foty zamku. Posilony i wkurzony ruszam przez góry do Polski:
Na najwyższej przełęczy fotka pamiątkowa:
Obrazek
Do Polski wjeżdżam przez Chyżne i zakopianką spokojnie jadę do Krakowa - tutaj mimo kilku korków przejeżdżam płynnie - i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jak kierowcy robili mi miejsce - w imieniu swoim i innych motorzystów dziękuję.
Koło 17:00 parkuję Hanie i szczęśliwy, ale też padnięty kończę piękną węgierską przygodę:
Magyar Transalp Rally 2013:
Obrazek

Dziękuję wszystkim za uwagę, mam nadzieję, że nikt nie zasnął czytając powyższą "epopeję".
Jak któś chce więcej obrazków zapraszam na:
https://picasaweb.google.com/1075495857 ... H9uYf8kwE#
"Logowanie się na forum jest jak wchodzenie do knajpy za rogiem - zawsze te same mordy przy barze, barman rzuci drwiną a kiblu trochę śmierdzi... Jednak się przychodzi." by Matjas
Jako dżentelmen upijam się po 18-stej.
Awatar użytkownika
bankier
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 567
Rejestracja: 27.01.2009, 21:33
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: MTR-2 2013 Magyar Transalp Rally - maj 2013

Post autor: bankier »

Bardzo ładnie :thumbsup:
Przyszedł czas na Varadero
Awatar użytkownika
robii23
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 804
Rejestracja: 02.11.2010, 22:42
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Re: MTR-2 2013 Magyar Transalp Rally - maj 2013

Post autor: robii23 »

Lekko się czyta, fajnie wyszło :thumbsup:
Wrażenia kierowników najważniejsze :crossy:
Awatar użytkownika
MADRAFi
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1382
Rejestracja: 27.07.2011, 19:06
Mój motocykl: BMW GS
Lokalizacja: Warszawa (Ursus)

Re: MTR-2 2013 Magyar Transalp Rally - maj 2013

Post autor: MADRAFi »

chcialem tylko powiedziec ze boxer byl 1 i nie jechal z nami bo byl magyarow, a moje bmw jest twinem :)
Awatar użytkownika
wilq.bb
Kontroler
Kontroler
Posty: 2674
Rejestracja: 27.08.2012, 08:41
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Re: MTR-2 2013 Magyar Transalp Rally - maj 2013

Post autor: wilq.bb »

MADRAFi pisze:chcialem tylko powiedziec ze boxer byl 1 i nie jechal z nami bo byl magyarow, a moje bmw jest twinem :)
Przepraszam, że uraziłem twoje BMW obiecuję się nie poprawić :tongue:
"Logowanie się na forum jest jak wchodzenie do knajpy za rogiem - zawsze te same mordy przy barze, barman rzuci drwiną a kiblu trochę śmierdzi... Jednak się przychodzi." by Matjas
Jako dżentelmen upijam się po 18-stej.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość