Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Na wstępie chciałem napisać że HONDY te to nie Transalpy. Ale swoja droga opisana niżej wyprawa zadecydowała, że muszę mieć jednak turystyczne enduro. Aktualnie rozglądam się więc usilnie za dobrym egzemplarzem Transalpa... Ale do rzeczy... :

Pomysł na wyprawę na motocyklach chodził mi po głowie od wiosny. W planach była wyprawa na kilka motocykli na Ukrainę i Rumunię. Zakupiłem nawet nowe dokładne mapy tych terenów, ale jak to w życiu bywa tuż przed wyjazdem skład się rozsypał.
-No to co robimy? – krótka narada w gronie dwóch osób i decyzja - wyjazd na 2 motocykle, kierunek Serbia, Czarnogóra (Durmitor) … a dalej zobaczymy. Dlaczego tam ? … tereny te kiedyś przejechaliśmy autem i pozostawiły w pamięci wiele pięknych obrazów.

Plan zakładał wyjazd w miejsca gdzie piękne widoki i dzikość przyrody wynagradzać miały trudy braku cywilizacji. A wszystko to oczywiście w przełożeniu na możliwości naszych wiekowych motocykli Honda: model VT750 C z 1984r. i model CB450 SC Nighthawk z 1986r. Maszyny wiekowe ale wierzyliśmy że dadzą radę.
Aby jednak zbytnio nie kusić losu i mieć komfort psychiczny zawsze mieliśmy ze sobą wszystko co potrzeba do przeżycia na pustkowiu przez min. 3 dni. W tym czasie, nie ma siły, człowiek nawet w największych tarapatach się odnajdzie :mrgreen: . Były więc namiociki, butla z gazem, suchy prowiant, woda i paliwo w dodatkowych kanistrach 5 l zamontowanych na motocyklu.

Dzień 1 - 6 lipiec 2011r. - wyjazd –
zaplanowaliśmy uruchomienie silników na godz. 5.00 . I tu pierwsza niespodzianka … godz. 4.15 budzik dzwoni, wstajemy, rzut okiem za okno i załamka – leje deszcz! Nie pada… leje. Hmmm, szkoda, śpimy do 7.00, wstajemy, deszcz nie odpuszcza … czekamy do 9.00 ale że sytuacja się nie zmienia to w drogę. Opady są bardzo intensywne ale już po 100 km przestaje nam to przeszkadzać :lol: - do wszystkiego można się przyzwyczaić. Co 50 km zatrzymujemy się tylko aby wykręcać z deszczówki skórzane rękawice.
Trasa prowadzi przez Zamość, Szczebrzeszyn, Janów Lubelski, Rzeszów. Pierwszy postój robimy w barze Taurusa w Jasionce przed Rzeszowem. Zamawiamy kawę, pierogi … ale czemu ci ludzie tak się na nas patrzą? :shock: No tak, przemierzając salę jadalną pozostawiliśmy za sobą mokre ścieżeczki. To znak że ubranie puszcza i oddaje wodę ... będzie dobrze :!: .

Dalej kierujemy się na przejście graniczne w Barwinku i Słowację. Leje jeszcze mocniej. Pomiędzy Presovem a Koszycami jest autostrada. Odzyskujemy humory, bo wiemy, że dla motocykli autostrady na Słowacji są bez opłat i dodatkowo na chwilkę na parkingu deszcz odpuszcza. Szybko strzelamy fotę ukazującą skutki przemoczenia skórzanych rękawic.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Jedziemy dalej, wpadamy na Węgry. Piękne asfalty prowadzą nas do Miszkolca i tu decyzja – ponieważ z założenia wyprawy czas wypoczynku liczymy od pierwszego kilometra, więc nigdzie się nie śpieszymy, a i o noclegu czas pomyśleć.
Odpuszczamy więc autostrady i wyznaczamy równoległą trasę na Budapeszt, trochę mniej uczęszczaną. Po 50 km zjeżdżamy z asfaltu w polną drogę i biwakujemy w krzaczorach. Właśnie po 10 godz. przestało padać i słońce kolorowo zachodzi. Za nami pierwsze 540 km wyprawy. Czas na odpoczynek.
Obrazek

cdn...
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 2.
Rano wstajemy bo w namiocie robi się gorąco … to dobry znak. Po poprzednim deszczowym dniu ani śladu. Słoneczko świeci na czystym niebie. Dostajemy skrzydeł - kierunek Serbia. Omijamy nudne autostrady. Trasa wiedzie przez Heves, Szolnok, Kecskemet, Tompa.

Granicę z Serbią przekraczamy za miejscowością Tompa a przed Suboticą.
Obrazek

Dalsza decyzja co do trasy – nadal bez autostrad. Jedziemy, ale droga nie zachęca do szybkiej jazdy. Trochę tłoczno i asfalt miejscami przypomina dobrze dojrzały ser z dziurami. Po drodze krótki przystanek na obiad (pyszny arbuz)
Obrazek Obrazek

Przed Novim Sadem aby dać odsapnąć zawieszeniu w motocyklach wpadamy boczną dróżką na autostradę. Cieszymy się bo nie było bramki. Będzie darmowa autostrada. Asfalt ładny, ruch nieduży – odkręcamy więc manetki nieco mocniej … jest super.
20 km autostrady szybko mija. Radość też okazuje się przedwczesna. Bramka pojawiła się przy zjeździe... qrcze... Opłata w cenniku tylko jedna - za całe 100 km autostrady. To nic że nie jedziemy od początku, nie ma tłumaczenia. Do tego motocykle płacą tyle co samochody. Płacimy dinary :-( i wpadamy do Novego Sadu.

Kierujemy się na Valjevo…
Hehe, łatwo powiedzieć. Wiem, że musimy przeprawić się mostem przez Dunaj i odbić w prawo. Ale w mieście jest bardzo słabe oznakowanie i dodatkowo trafiamy na miejską imprezę. Słowem miasto stoi w korkach i my stoimy w upale 35°C.
Nagle podjeżdża skuter a na nim 2 facetów. Pytają gdzie chcemy jechać i pokazują, aby śmigać za nimi. Ruszamy, pierwsze światła na skrzyżowaniu – czerwone ale oni machają żeby jechać więc gonimy za nimi. Totalny slalom. Na kolejnym skrzyżowaniu znów czerwone i do tego na rogu stoi policjant. Ja wymiękłem i dałem po hamulcach ale skuterek pociął dalej ... jakby mu się linka gazu zacięła ;) . Skręcając na czerwonym w prawo omal nie pozostawił śladów bieżnika na oficerkach policjanta. I tu dopadła mnie dygresja - może u nich tak się jeździ? Może sygnalizacja nie dotyczy skuterów? Nie chcąc kusić losu stanęliśmy więc w korku ustawionym na wjazd na most i skokami cierpliwie poruszaliśmy się naprzód.
Po 30 min. pokonaliśmy most i patrzymy, a na chodniku za mostem czeka nasz skuter. Na migi pokazuje że miasto jest częściowo zamknięte ze względu na imprezy i że oni nas wyprowadzą we właściwym kierunku tylko trzeba śmiało za nimi. Tak też było. Na odchodne dziękczynnego trąbienia nie było końca......

..... Jedziemy dalej przez N.P. Fruśka Gora, Sabać, Valjevo aż do kempingu w miejscowości Divcibare. Tu zajeżdżamy na godz. 22-gą. Jest ciemno :-? . Na campie same domki. Dozorca widząc że łapię się za rozkładanie namiotu przynosi mi klucze od domku i informuje że policzy jak za namiot, 2 moto i dwie osoby, czyli 1000 dinarów (ok. 9 euro). Dziękujemy i wskakujemy do łóżek. Tego dnia przejechaliśmy 570 km. Czas odpocząć. Przed nami 3 dzień wyprawy ...
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 3.
Wstajemy i szykujemy śniadanko. Nagle podchodzi dziadek – tubylec z groźna miną i po angielsku pyta: „Polacy? … Dlaczego wy tak nienawidzicie Rosjan?
Kurde ??? , zastrzelił nas tym pytaniem. O co mu chodzi? Przecież go nie znam! Szuka guza? …
Po krótkim namyśle i błyskawicznej analizie sytuacji (Serbowie w większości są wyznania prawosławnego, jak Rosjanie) odpowiadam mu po rosyjsku: „ A dlaczego tak sądzisz? Gdybym nienawidził Rosjan to nie rozmawiałbym przecież z tobą po rosyjsku.”. Fortel zadziałał ;) , dziadek rozchmurzył się. Z dalszej rozmowy wynikało że tak nas tubylcy postrzegają. Na odchodne przybiliśmy z dziadkiem piątkę.

Dalsza trasa prowadziła przez: Kosjerić i Użice w kierunku pasma górskiego Durmitor.
Obrazek
Ponieważ koniecznie chciałem wjechać do Czarnogóry od strony przełomu rzeki Pivy więc po minięciu miejscowości Użice odbiliśmy w prawo na Bośnię do miejscowości Visegrad. Cudna okolica!
Na granicy SRB-BiH oczywiście bez problemu, rzucają tylko okiem na paszporty. Nawet o zieloną kartę nie pytają, choć w Bośni nas obowiązuje. Dalej wzdłuż rzeki Dviny docieramy do miejscowości Foca, gdzie trzeba bardzo uważać aby odpowiednio wcześnie skręcić w lewo przez most a następnie w prawo zaraz za nim. Oznakowanie jest szczątkowe - o ile pamiętam na Plużine (miejscowość już w Czarnogórze). My pytaliśmy się tubylców bo nawet GPS w Bośni robił numery.
Po skręcie za mostem trzeba zatankować na stacji paliw bo następna daaaaleko !
Obrazek Obrazek

Tak a propos nawigacji - sporadycznie wspomagałem się tylko GPS-em w mojej Noki korzystając z Ovi map. Działało super, ale na Węgrzech, w Chorwacji, natomiast w Czarnogórze i Bośni wgrane mapy obejmują tylko kilka głównych dróg więc jeśli ktoś nie ma orientacji i mapy przed oczami to może nadrobić kilkaset km ...
I tak, wąską drogą wijącą się wzdłuż gór i lasów, drogą którą w życiu nie posądzilibyście że prowadzi do przejścia granicznego, nie śpiesząc się docieramy niemal do miejscowości Hum.
Kilka kilometrów przed granicą zajeżdżamy w prawo nad rzekę, gdzie widnieje napis „camping”
Obrazek
Wszyscy tu obecni przyjechali na rafting, bardzo pospolity w tych stronach.
Właściciel campu dziwi się, że nie chcę wynająć domku i upieram się przy rozkładaniu namiotu. Będzie to jedyny namiot na polu :) . Tłumaczy mi, że przecież to tylko 10 euro za cały domek! Mi jednak nie o pieniądze chodzi. Wcześniej zerknąłem do domku do środka - trochę leciało zapachem stęchlizny, co skutecznie zablokowało chęć noclegu „jak człowiek”.
Właściciel nie wiedział nawet jak liczyć za namiot, 2 motory i 2 osoby …. Niby camping a nie było namiotów w cenniku. Po namyśle rzucił 5 euro, które otrzymał.
Wieczorem w campingowej knajpce przy piwie, podczas rozmów okazało się że w mentalności tubylców w namiotach mieszkają tylko cyganie i biedacy.
Ogólnie w Bośni określenie „camping” wskazuje na domek lub ciasno ułożone przy sobie przyczepy campingowe gotowe do zamieszkania. Na większości kraju nie ma campingów z polami namiotowymi i wygodami, bo w namiotach legalnie można nocować na dziko wszędzie .. no poza rezerwatami przyrody (informacja pozyskana bezpośrednio od policjantów). Idziemy spać. Tego dnia przejechaliśmy 250 km. .... cdn, jeśli was nie nudzę :)
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 4.
Rano śniadanko, pakowanko i wyjazd w kierunku Montenegro - przejścia granicznego w Scjepan Polje.
Obrazek Obrazek Obrazek

Upał od rana. Na granicy kilka aut. Stoimy pół godzinki. Tuż za przejściem granicznym, cudownym asfaltem wjeżdżamy w przepiękny przełom rzeki Pivy.
Obrazek Obrazek

Najbliższe kilkanaście kilometrów to niekończące się tunele, mosty, winkle i cudowne widoki… Już wiemy, że warto było tu przyjechać chociażby dla widoków :) .
W ślimaczym tempie, mocno rozglądając się aby nie przeoczyć żadnego cuda natury, omijając odłamki kamieni na asfalcie, filmując i robiąc zdjęcia dojeżdżamy do zapory wodnej na rzece Piva.
Obrazek Obrazek

Wielkość jej i położenie wśród gór robi wrażenie. Kilka fotek, kilka zawrotów głowy i dalej w kierunku pasma Durmitor.
Obrazek Obrazek Obrazek

Przed mostem prowadzącym do miejscowości Plużine skręcamy w lewo na Żabljak (Durmitor). Wąski asfalt prowadzi w górę serpentynami wykutymi w skale. Coś cudownego! Im wyżej to widoki piękniejsze.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wyjeżdżamy na płaskowyż. W oddali widać zabudowania niewielkiej miejscowości Trsa. Odbijamy w prawo i najbliższe kilkanaście kilometrów to droga wijąca się coraz wyżej wśród szczytów pasma Durmitor.
Obrazek Obrazek Obrazek
Jest coraz bardziej dziko, pusto, temperatura lekko spada a powietrze robi się coraz bardziej ostre. Czuć góry. Do tego asfalcik i niekończące się zakręty. Klimacik niesamowity. W efekcie uśmiechy nie znikają z naszych twarzy. Tego nam trzeba było – odrobina dzikości, góry i motocykle.

Obrazek Obrazek Obrazek

Uważając na owce, które robią wrażenie jakby założyły się która ostatnia przebiegnie przed kołami motocykla pokonujemy przełęcz (1908 m.n.p.m.) i po niedługim czasie i nieco dłuższym postoju w głuchej ciszy na kawę widzimy w oddali zabudowania miejscowości Żabljak.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Jest południe, naprawdę fajnie … i niemiłosiernie gorąco. Upał daje nam się we znaki. Okolice Żabljaka w swoim pięknie dają możliwości zwiedzania nawet przez kilka dni, więc decyzja – pozostawiamy ten teren na przyszłe wojaże, jako magnes przyszłych wypraw. Upał wyzwolił w nas nieodpartą chęć zanurzenia się w chłodnych wodach morza Adriatyckiego, który przecież jest niedaleko.... Tam też kierujemy swe maszyny. Aby jednak nie stracić widoków wybieramy trasę prowadzącą kanionem rzeki Tary.

Obrazek Obrazek Obrazek

Kanion ten należy do najgłębszych w Europie. Pokonywanie kilometrów po dobrym asfalcie wśród zacienionych miejsc daje nam wiele frajdy.

Obrazek Obrazek Obrazek

Docieramy do miejscowości Mojkovac i tankujemy paliwo. Żar nieubłaganie leje się z nieba, silniki rozgrzane a gość z obsługi dystrybutora przez grzeczność i dla podwyższenia świadczenia usług upiera się że nam zatankuje …. Oczywiście pozwalamy, co jednak było błędem. Facet zapatrzył się i niechcący wylał sporo paliwa na gorący silnik …. To był jedyny raz na wyjeździe kiedy pozwoliliśmy zatankować obcemu nasze rumaki , i jedyny raz kiedy nie wiedziałem czy wycierać benzynę z silnika czy uciekać, bo wokół motocykla zrobiła się niezła zapachowa aura :)...

Podążając dalej w kierunku morza, pokonując pasmo górskie i niezliczoną ilość serpentyn docieramy do przełomu rzeki Moraca. Widoki ładne, ale ruch większy i trzeba częściej patrzeć na drogę.
Przed stolicą - miastem Podgorica – zatrzymujemy się przy sklepie na zimne picie. Dowiadujemy się od sprzedawczyni że w południe centrum było zamknięte dla ruchu z uwagi na upały i rozpływający się asfalt.
Wjeżdżamy do Podgoricy. Jest 17.30 a termometr na stacji paliw wyświetla 41ºC :!: . Faktycznie ciężko wytrzymać. Dobrze że motocykl (chłodzony cieczą ) pozwala na omijanie pojazdów stojących w korku.
Dość szybko podążamy w kierunku Skadarskiego Jezera, aby pokonać płatny tunel pod pasmem gór oddzielających nas od wód Adriatyku.

Na dwupasmówce przed tunelem mijamy policjanta na motocyklu stojącego na poboczu. Patrzę w lusterko a on odpala i za nami … Szybka analiza sytuacji, kłębiące się myśli i pytania typu: „Za co ?” oraz „Ciekawe ile ?” … nie mam pojęcia. Fakt, trochę odkręciliśmy manetki ale droga ładna i czujemy już niemal morską bryzę. To chyba nas powinno usprawiedliwiać !
Policjant pomału nas wyprzedza i bacznie obserwuje nasze motocykle. Później przyśpiesza i staje na poboczu. Podnosi rękę, ale nie zatrzymuje tylko uśmiecha się i pokazuje kciukiem do góry… No tak, pewnie zadziałała magia 27-mio i 25-cio letniego motocykla marki Honda oraz dżokejów ubranych w czarne skóry hehe... .

Dalsza podróż już bez przygód – 5 km płatnego tunelu, w którym przyśpieszając fajnie słychać tłumiki naszych motocykli i mniej fajnie czuć smród spalin. Mijamy tunel i widzimy błękitne wody Jadranu. Skręcamy na Budvę. Nasz cel to camping Cervena Glavica przed Budvą.
Bez przygód, choć w dość dużym ruchu, dobijamy do celu. Słoneczko zachodzi a my postanawiamy zabalować w tym miejscu 2 dni.

Obrazek Obrazek

Jest co zwiedzać, woda w morzu gorąca, cudne widoki … a i hemoroidom przyda się wytchnienie od siodła :).
Tego dnia, a był to 4-ty dzień wyprawy przejechaliśmy 320 km, niemal całość w górskim terenie.
cdn .... jeśli chcecie czytać !
Awatar użytkownika
airwolf
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1521
Rejestracja: 29.04.2011, 00:34
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Wrocław

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: airwolf »

tak trzymaj i pisz dalej :thumbsup:
XL600v -> XRV 750 RD04 -> CRF1000
parafrazujac mój ulubiony cytat:
"jazda na moto jest jak pudełko czekoladek,
nigdy nie wiesz na co trafisz"
Awatar użytkownika
Adamek
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 96
Rejestracja: 30.12.2010, 16:29
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Tarnobrzeg

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: Adamek »

Opis extra zdjęcia też. Jadę 28.04.2012 tą samą trasą tylko trochę dalej nad zatokę Kotorską i powrót Chorwacką Riwierą w górę. Motocykla nie zmieniaj, my jedziemy we trzech ja trampek i dwóch wariatów na drag starach 1100. Czekam na ciąg dalszy :ok:
Awatar użytkownika
zaczekaj
przycierający rafki
przycierający rafki
Posty: 1198
Rejestracja: 28.03.2011, 20:40
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Złotoryja
Kontakt:

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: zaczekaj »

Czytałam juz Waszą relację, ale z chęcią przeczytam raz jeszcze ! :smile:
Z życiem jest jak z motocyklem. Jak masz mało oleju to daleko nie zajedziesz...

https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze

Tramp600, crf300Rally, swm300rs, xt660r
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

zaczekaj pisze:Czytałam juz Waszą relację, ale z chęcią przeczytam raz jeszcze ! :smile:
Fakt, zapodałem ją na innym forum, ale tam trzeba się logować więc nie jest dostępna dla wszystkich ...
A relację zamieszczam, bo tereny piękne i może ktoś zachęcony widokami skorzysta z opisu i porad. Chętnie udzielę różnych informacji bo na Bałkanach byłem już wielokrotnie.
I nie wykluczone że i w tym roku zawitam ... jeśli oczywiście kupię Trampka !!!
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 5.
W planach snutych na ten dzień mamy od rana tylko plażę i morze. Ale jak tu wytrzymać bez zapachu benzyny?
Po śniadaniu robimy więc krótki wypad do Sv. Stefana po zakupy, później krótki wypad na motocyklach po okolicy a wieczorem postanawiamy bez bagażu wspiąć się boczną drogą na okoliczny szczyt.

Obrazek Obrazek Obrazek

Jest coraz stromiej, ale nie rezygnujemy. Wąska dróżka prowadzi nas do pięknych widokowo miejsc. Słoneczko zaczyna zachodzić … i tylko powracająca myśl o drodze powrotnej na obydwu hamulcach nieco rozprasza nasze doznania estetyczne :) .

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Rozkoszując się widokami zachodzącego słońca, przy akompaniamencie cykad i wśród zapachów okolicznych ziół pomalutku zjeżdżamy na dół osiągając po półgodzinnej jeździe bramę campingu. Tego dnia zrobiliśmy tylko kilkadziesiąt km.

Obrazek Obrazek Obrazek

Sam camping Cervena Glavica bez rewelacji – drogo jak na Czarnogórę (15 euro na namiot, 2 osoby i 2 rumaki), sanitariaty słabe, ciepła woda w kranie tylko jak jest słonko … ale ma w sobie to coś co pozwala nam odpocząć. Miejsca na namiot fajne, mocno zacienione, sąsiedzi nie zaglądają ci do garnka, wszystko bez nadmiaru cywilizacji i pomimo kilkusetmetrowego oddalenia od morza całość ma swój klimacik. Trzeba tylko uważać na żółwie spacerujące wolno po campie. A jaka okolica? :!:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Jak dobrze myszkować obiektywem po okolicy to okazuje się że wcale nie jest pusto , hehe: Można wypatrzeć amatorów "pełnego" obcowania z przyrodą, nie skrępowanych tekstyliami ... i o to chodzi - wakacje i luzik :!

Obrazek Obrazek

Obrazek
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 6.
Jedziemy dalej w kierunku Chorwacji. Rano zbieramy się dość szybko. Czeka nas sporo zwiedzania, bo oczywiście nie możemy ominąć tutejszych atrakcji turystycznych. Tak więc kierunek Cetinje. Jeszcze tylko kilka fotek strzelonych niedaleko campu.

Obrazek Obrazek

Droga wspinająca się nad Budvę jest naprawdę piękna widokowo. I choć mamy przed sobą kawał drogi korzystamy z widoków, często przystajemy i robimy fotki. Upał znowu zaczyna dokuczać.

Obrazek Obrazek Obrazek

Z Cetinje kierujemy się dalej do góry, na Lovcen – mauzoleum Njegosza, dawnego władcy Czarnogóry, który zażyczył sobie aby po śmierci spocząć na szczycie skąd widać cały kraj. Wspinamy się więc asfaltem do góry.

Obrazek Obrazek Obrazek

Nagle na jednej z serpentyn widzimy przed sobą zapalający się autobus. Pasażerowie już się ewakuowali. Pomoc wezwana, ludzi sporo, ale nie ma czym gasić. Czekamy więc na strażaków – zawodowców.
Pojazd zaczyna palić się coraz śmielej. Świadomi niebezpieczeństwa trzymamy się na odległość od pożaru. Inni wyskakują z dojeżdżających aut i podbiegają z aparatami aby zrobić fotkę życia. Pożar się rozkręca. Kiedy kolejno zaczynają eksplodować opony, łowcy super ujęć schodzą do parteru i na czworaka chowając się za kamienie skokami wycofują się z obszaru zagrożenia (widzieć przerażenie w ich oczach – bezcenne ;). Pojawiają się pierwsze wozy strażackie, i choć pożar rozprzestrzenił się już na okoliczne drzewa udaje się nad nim zapanować.

Obrazek Obrazek Obrazek

Trwa dogaszanie, a my korzystając z zamieszania postanawiamy przebić się do góry. Obok gorącego jeszcze wraku autobusu poboczem po wypalonej i parującej trawie śmigamy dalej. Samochód się nie zmieści, ale motocykl tak! :) …
Po kilku kilometrach mijamy szlaban i dokonujemy opłaty w euro za wstęp do parku narodowego LOVCEN . Jedziemy kilka km wijącym się asfaltem do góry i docieramy na parking u stóp mauzoleum, do którego prowadzi tunel wykuty w skale i parę setek schodków.

Obrazek Obrazek Obrazek

Widoki z góry są rewelacyjne. Mauzoleum stoi na wysokości 1750 m.n.p.m.

Obrazek Obrazek Obrazek

Czas na odwrót. Przed nami ponad 20 km zjazdu w dół do poziomu morza. Kierujemy się do Kotoru.
Wybieramy oczywiście tzw. starą drogę, niesamowicie malowniczą i opisywaną w przewodnikach jako jedną z najpiękniejszych tras widokowych w Europie.
Po drodze na przełęczy zaopatrujemy się na straganach u tubylców w pyszne wędzone sery i prsiut (surowe mięso wieprzowe cienko krojone i głęboko wędzone) oraz oczywiście rakiję. Pomimo tego że jesteśmy dość wysoko nad poziomem morza upal jest niemiłosierny.

Obrazek Obrazek

Trasa w dół to rozkosz dla oczu i zmysłów. Widoki zapierają dech w piersiach. I choć jestem tu kolejny raz to muszę przyznać że jadąc motocyklem widać najwięcej bo można zatrzymać się nawet na serpentynie przyklejając się do bandy. Pod nami panorama Boki Kotorskiej

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek

Pokonując kolejne kilometry nie zapominamy o obiadku, kawie i innych rozkoszach dla podniebienia ... oczywiście na łonie natury : Problem jedynie z upałem, ale udaje się nam złapać trochę cienia ... to tzw. "obiad z widokiem na świat" :-D

Obrazek Obrazek

Upał który dokuczał nam już na wysokości 1600 m.n.p.m. jest jeszcze większy gdy dobijamy do Kotoru – miasta leżącego nad samymi wodami Jadranu, czyli 1600 metrów niżej. Krótki odpoczynek, lody i jedziemy dalej wokół Boki Kotorskiej w kierunku Chorwacji.

Granicę z Chorwacją przekraczamy późnym popołudniem i kierujemy się na Dubrovnik, na górę Srd. Stąd panorama miasta w promieniach popołudniowego słońca zapiera dech w piersiach.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Chwila odpoczynku, kilka fotek, krótkie nagrania kamerą i przemieszczamy się kilkaset metrów poniżej aby zrobić zdjęcie z innej perspektywy. I już mamy odjeżdżać gdy widzimy faceta który biegnie w dół za nami i daje znaki abyśmy zaczekali. Okazuje się ze to Polak, który znalazł na górze portfel, zajrzał do środka i zobaczywszy polski paszport skojarzył go z nami po biało-czerwonej fladze powiewającej na moim motocyklu. Przecieramy oczy ze zdziwienia – to nasze!
W środku paszport z dokumentami motocykla. Widocznie wysunął się z kieszeni gdy właściciel rozłożył się w cieniu na asfalcie :) i prostował kości. Podziękowaniom nie było końca, bo zdaliśmy sobie sprawę, że dalszy scenariusz mógł nie być ciekawy.

Ponieważ słoneczko chyliło się nieuchronnie ku zachodowi, na nocleg zaplanowaliśmy camping Prapratno na płw. Peljesac.
Ponad godzinna jazda asfaltową jadranską magistralą w zachodzącym słońcu, gdy widoki zmieniające się za każdym zakrętem cieszyły zmysły a temperatura powietrza spadła poniżej 35°C , wśród śpiewu cykad i zapachu drzew piniowych – było to piękne zakończenia dnia. Dotarliśmy do campu niemal o zmierzchu. Tego dnia przemierzyliśmy 275 km oraz niezliczoną ilość serpentyn. ...
Awatar użytkownika
bathory
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 635
Rejestracja: 20.12.2011, 15:48
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: bathory »

Dobry trip. Pisz dalej bo szukam inspiracji na urlop :)
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 7.
Rano budzimy się w świecie cywilizacji. Camp Prapratno na półwyspie Peljesac piękny, alejki wyasfaltowane, prysznice z gorącą wodą, lodówki, wszędzie czyściutko, pełno camperów z zachodnimi rejestracjami. Jakże inaczej niż w Czarnogórze – słowem standardy chorwackie (ale jak się potem okazało ceny też – 2 nocki kosztowały nas razem ok. 230 zł).

Obrazek Obrazek

Ten dzień przeznaczamy na zwiedzanie półwyspu Peljesac słynącego z klifowych krajobrazów, kojotów, małży, soli uzyskiwanej przez odparowanie wody morskiej (Ston), świetnych win (Dingac) i gorącego Adriatyku. Szczególnie utkwiła nam w pamięci wyprawa motocyklami do winiarni, bez bagażu który został w namiocie.

Obrazek Obrazek

Ponieważ ruch na półwyspie był nieduży a upał niemiłosierny postanowiliśmy jeden, jedyny raz pojechać ubrani na krótko – w spodenkach i krótkich koszulkach.
Jazda pomimo że wolna nie była jednak zbyt komfortowa ze względu na gorące powietrze utrzymujące się tuż nad asfaltem, które momentami wręcz parzyło w odsłonięte części skóry. Dużo przyjemności przyniosło natomiast zajechanie do wsi Potomje, niedaleko Orebica, a szczególnie zwiedzanie podziemnych pomieszczeń winiarni, miejsc składowania i leżakowania własnych win. Bardzo miła obsługa, super jakości wina i klimatyzowane pomieszczenia pozostawiły bardzo miłe wspomnienia. Pamiątki w postaci pełnych butelek ze szlachetnymi trunkami też się przydały po powrocie do domu.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Okolica słynie zresztą z wyśmienitych win (wspominał o nich Robert Makłowicz w jednym ze swych kulinarnych programów kręconych na Chorwacji). Długo mógłbym opowiadać o urokach półwyspu Peljesac i jego atrakcjach turystycznych. Jest to jedno w moich ulubionych rejonów w Chorwacji i pomimo iż znam ten rejon dość dobrze to zawsze chętnie tam wracam.

Obrazek Obrazek Obrazek

Tego dnia zrobiliśmy ok. 100 km zwiedzając półwysep Peljesac.
.....
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 8.
Rano pakujemy graty na motocykle, w recepcji płacimy kartą Visa za 2 noclegi i kierujemy się w dalszą drogę - kierunek Bośnia i Hercegovina. Postanowiliśmy dotrzeć nad wodospady Kravica , które w swojej dzikości bardziej podobają mi się niż np. wodospady Krka.
Granicę przekraczamy w miejscowości Metkovic, gdzie godzinne stanie w kolejce przy temp. powietrza wynoszącej 40°C było udręką. Korzystaliśmy z cienia jaki rzucał samochód ciężarowy poruszający się skokami naprzód i zazdrościliśmy klimatyzacji w polskim autobusie stojącym obok, którego wycieczkowicze wspierali nas gestami jak tylko mogli :ok: .
Po przekroczeniu granicy i przejechaniu 12 km skręciliśmy w lewo w drogę 6-05. Nad same wodospady Kravica, znając nieco już te tereny, podjechaliśmy starą drogą „od kuchni”.
Motocykle zostawiliśmy nad wodospadami na górze. Stąd tylko 200m zacienioną ścieżką na dół i jesteśmy u stóp wodospadów. W ten sposób ominęliśmy konieczność pozostawienia motocykli na parkingu i schodzenia w upale asfaltową drogą wśród pielgrzymek ludzi odwiedzających okoliczne sanktuarium Maryjne w Medugorje. Same wodospady rewelacyjne :thumbsup: .

Obrazek Obrazek Obrazek

Wszędzie można podpłynąć, wszędzie wejść, nikt nie zabrania, nie ma barierek. Pełen luzik. Niemniej i tu zaczynają już robić biznes i stawiają bary, budują parkingi i asfalty. Kiedyś był to naprawdę zakątek zupełnie dzikiej ziemi z cudowną przyrodą.

Obrazek Obrazek Obrazek

Orzeźwiwszy się nieco w chłodnej i słodkiej :lol: wodzie wracamy na górę do motocykli. Kilka fig zjedzonych prosto z drzewa i świeżo zaparzona kawa pozwala odzyskać siły i postawić nas na nogi (a raczej posadzić na siodła).
Udajemy się drogą przez Mostar w kierunku przełomu rzeki Neretvy. Widoki są bardzo ładne, ale ruch samochodów duży – trzeba mocno uważać. Mijamy Jablanicę, Konic, Sarajevo i odbijamy na Olovo i Kladanj. Nigdy tędy nie jechałem, a szkoda bo trasa ładna widokowo – prowadzi przez góry. Trzeba tylko uważać na niespodzianki czyhające za zakrętem...

Obrazek Obrazek

Granicę z Chorwację (zachodnią Slavonią) przekraczamy w Oraśje. Na granicy celnik pytał jedynie czy mamy alkohol i z niedowierzaniem patrzył na moje dwa 5litrowe kanistry zamocowane na motocyklu. Chyba nie uwierzył że w jednym wiozę wodę a w drugim benzynę :grin: .
A swoją drogą to niezły pomysł na przemyt …. Dodatkowe 10 litrów rakiji w długie zimowe wieczory na pewno by się nie zmarnowało :drinking: .
Nocleg wypadł nam w szczerym polu 15km za granicą.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Odbiliśmy kilka metrów polną drogą pomiędzy kukurydzę i na dużych ilościach słomy rozbiliśmy namiot. Ale było wygodnie!! Tego dnia jazdę w kierunku domu zamknęliśmy ilością około 500 km na liczniku...
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 9.
Rano same przyjemności … smaczne śniadanko, kawa, śpiew ptaków i rześkie powietrze. Wokół cisza jakby czas się zatrzymał. Ruszamy w kierunku węgierskiej granicy, którą przekraczamy w miejscowości Udvar.
Celnicy znowu pytają o alkohol … ciekawe dlaczego :ysz: Czyżby wygląd wskazywał? :blush:
Chcieliśmy wracać autostradą ale wybraliśmy boczne trasy jako ciekawsze - więcej miejsc do odpoczynku, więcej straganów z pysznymi owocami dojrzewającymi w przydomowych ogródkach. A i tak przecież nigdzie nam się nie śpieszy.

Mijamy kolejno Mohacs, Szekszard, Paks, Solt, Kecskemet, Jaszbereny, Mezokovesd (gdzie odbijamy 11 km w lewo). Cały dzień spokojnej jazdy doprowadził nas na camping w miejscowości Bogacs.
Jest to miejsce przez nas lubiane ze względu na fajne położenie. Na campie znajdują się baseny z gorącą termalną wodą oraz wiele punktów gastronomicznych z menu również w jęz. polskim. W sumie bez luksusów ale wszystko co potrzebne i za rozsądną cenę. Żałuję tylko że nie spróbowałem potrawy z karty gdzie małym drukiem przetłumaczone było po polsku jako „gulasz z grzebienia i jąder koguta:haha: … jakoś nie odważyłem się.
Ciekawe też maja tablice rejestracyjne :lol: ...

Obrazek Obrazek Obrazek

Wieczorem oczywiście obowiązkowa wyprawa do lokalnych winiarni usytuowanych w piwniczkach na obrzeżach miejscowości. Wino mają przepyszne, prosto z beczek. Donoszą je w dzbankach litrowych. Polecam szczególnie białego Muskata, lokalną specjalność :thumbsup: .
Bogacs leży w okolicach Egeru, niedaleko miejscowości Tokaj. Rejon ten znany jest z produkcji dobrych win.

Dzień zakończyliśmy na campie mocząc się do godz. 23-ciej w otwartym basenie z gorącą wodą leczniczą oglądając gwiazdy ( i żeby była jasność - wybór basenu był świadomy i nie był on następstwem upojenia :wacko: ) .
Podsumowanie dnia – ok. 560 km.
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Dzień 10. (ostatni).
Przed południem opuszczamy camping w Bogacs płacąc za pobyt w forintach (kart płatniczych niestety nie przyjmują, więc trzeba było zaliczyć bankomat).
Po drodze na straganach i w sklepie kupujemy owoce na drogę i lokalne wina

Obrazek Obrazek Obrazek

Jedziemy trasą: Miskolc, granica ze Słowacją, Kosice, Presov, Svidnik, granica z Polską.

W Barwinku zaczyna padać. Przez ostatnie 100km temperatura spadła o 15°C. Ubieramy się cieplej i kierunek Rzeszów, Nisko, Szczebrzeszyn, Zamość.
Kiedy do domu zostało już tylko 35km wokół pojawiają się błyskawice i rozkręca się żywioł :ysz: . Jeszcze nie pada, mamy z wiatrem więc decyzja – ryzykujemy i odkręcamy mocniej manetki :crossy: aby jak najszybciej zobaczyć rodzinne miasto Krasnystaw.
Wraz z pierwszymi kroplami deszczu wpadamy do garażu…. po paru sekundach nie widać już świata. Tym razem się udało! :ok:
Licznik wskazał 552 km jako dzienny przebieg.
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Podsumowanie wyprawy w liczbach :
Czas wyprawy - 10 dni
Granice państw - przekraczane 12 razy
Przejechane łącznie - 3.600 km
Średnie spalanie - 3,85 l/100km
Motocykle Honda - VT750C (1984r.) i CB450 SC (1986r.)
Koszty wyprawy - … warto było


Na wyprawie miałem też turystyczną kamerę, więc trochę kręciłem. Musiałem jednak trzymać ją w lewej ręce, a jazda po serpentynach niemal bez trzymanki i bez sprzęgła :ohmy: nie zawsze była bezpieczna. Nie dało się więc sfilmować wszystkich pięknych miejsc i niektóre ujęcia "mają drgawki" .
Niemniej jakiś ogólny pogląd jest ... :thumbsup:

Linki do filmów z wyprawy (2 x 15 min):
Cz.1 Durmitor
Cz.2 Wybrzeże Adriatyku
Ostatnio zmieniony 29.03.2012, 17:16 przez emtomek, łącznie zmieniany 1 raz.
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Tak sobie teraz dumam ... ile miejsc więcej bym odwiedził na tej wyprawie, żebym miał moto bardziej endurowate - takie jak Transalp ! Jakie tam były drogi szutrowe :thumbsup: , a ja nie zjeżdżałem z asfaltów .... ech :sad:
Awatar użytkownika
Radekk
naciągacz linek
naciągacz linek
Posty: 63
Rejestracja: 01.01.2011, 21:47
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Chełm/Warszawa

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: Radekk »

Witam, fajna trasa, w tamte wakacje też byłem w okolicach, konkretniej tylko w Chorwacji i bardzo miło wspominam :smile: Będę musiał wrócić ponieważ, nie udało mi się wiele pozwiedzać.
Ogólnie to jesteśmy praktycznie sąsiadami - jestem z Chełma. :smile:
pozdrawiam:)
Radek, ta600 90r
emtomek
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 124
Rejestracja: 26.03.2012, 17:39
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Krasnystaw

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: emtomek »

Do Chełma mam faktycznie rzut beretem ... :thumbsup:
Można będzie kiedyś razem pośmigać ... muszę tylko najpierw kupić trampka, a widzę że nie jest to takie proste :niewiem:
Awatar użytkownika
Radekk
naciągacz linek
naciągacz linek
Posty: 63
Rejestracja: 01.01.2011, 21:47
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Chełm/Warszawa

Re: Bałkany na 2 HONDACH z 1984 i 1986 r.

Post autor: Radekk »

Bardzo chętnie, akurat jak jestem w domu to mam problem żeby z kimś pojeździć.
Szczególnie w lubelskim jest problem, motocykli niewiele i ciężko trafić coś w dobrym stanie i przyzwoitej cenie. Ale życzę powodzenia, na pewno coś trafisz :smile:
pozdrawiam:)
Radek, ta600 90r
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot] i 1 gość