Meczy mnie ostatnio brak jazdy na moto, to czas odgrzac kotleta z zeszlego lata. Plan kiedys padl luzno w rozmowie z kumplem, ot mala przygoda i mozliwie "niskobudzetowy" wyjazd w ladne miejsce, w tym rundka po calej dlugosci pirenejow i powrot do Uk. Przyjelo sie, ja na TA 600, Przemek na goldasie 1500 . Tak byc nie bedzie...........szybko znalazlem pare "ekstremalnych" fotek przeleczy etc, i sukces, wystraszylem chlopa, goldas sie nie nada Szybko znalazl TA 600, male przygotowania techniczne u mnie i u Przema. Posiedzialem troche nad mapami google, rozkminiem co i jak, nadchodzi koniec maja, poczatek czerwca -pogoda zapowida sie ukrop, jest git lecimy.
Dzien 0
Wylot w piatek praktycznie po pracy, prom z Newheaven w Uk do Dieppe (tereny Normandii). Prom o 23.00, wiec kolo 20 wylot i do przejechania okolo 260km. Trasa nic ciekawego, jak to dojazdowka po Uk, zatankowani, po ominieciu Brighton (stolicy uk pedalstwa) -czekamy na prom. Pakuje sie z nami banda rowerzystow drogowych, w liczebnosci ze 30-40 sztuk, maja wsparcie busika -fajna ekipa widac, browarki poszly w ruch
Na promie, pojedli, pogadali z poznanym motorzysta z Francji, starszy kolo, ale pojezdzil troche po swiecie z tego co opowiadal. Jak sie potem okazalo, udalo mi sie tylko z godzinke przespac, prom specjalnie zwolniony zeby ludzi we Francji na droge zmeczonych o 3 rano nie wypuscic, doplynal dopiero o 5 rano. Zapowiada sie dlugi dzionek.....No nic, zobaczymy jak bedzie
Dzien 1
Zapowiada sie bez rewelacji, plan przelot trasami krajowymi do Saintes 560km, wujek google liczy ze to bite 8.5h w siodle -nic nie poradzisz, trzeba jechac......
Poczatkowo dosc plasko, ale wreszcie krajobrazy przypominjace Ojczyzne, trawa, las pachnace zborza, maki w polach..... jest dobrze. Po poludniu, zmeczenie brakiem snu daje mi sie we znaki, mamy radiokomunikatory, wiec gadamy o pierdolach. Czas mija, widoki wciaz ladne, mamy na ten dzien zarezerwowany jedyny hotel na calej trasie (zwyjke F1 za 45 euro za 2 osoby), dojezdamy zmeczeni -szczegolnie mła. Male zakupy w lidlu (bagieta, pomidorki, ser i padlina jakas, plus owoce) - zanim zapadl wieczor mnie juz nie bylo.
Wspomnienie lata Pireneje 2019
Re: Wspomnienie lata Pireneje 2019
Dzien 2
Wypoczeci, pelni optymizmu, ze w Pireneje juz dojedziemy po sniadaniu ruszyli w droge. A plan na dzien byl taki, zeby bokami dotrzec do miejscowosci Jaca, juz po stronie Hiszapanskiej.
W Saintes ladna katedra jest
KIlka fotek i mamy niecale 500 km do pokonania.
Jedzie sie nie za szybko (80-100 km/h) ale za to mozna okolice poogladac dokladnie. Teren zdecydowanie sie zmienia na bardziej gorzysty, to cieszy. Okolica piekna, drogi super -zyc nie umierac. Wspominanie Pireneje zaczynaja nad krajobrazem sie rysowac, nawet ceny wahy okolo 1.60 -1.70 euro nie zabijaja uczucia przyjemnosci z jazdy.
Gory blizej i blizej, w koncu jestesmy w pirenejach po lekko ponad 1000km nawinietych
Po Hiszpanskiej juz stronie (Jaca) myslimy nad noclegiem, pogoda super dopisuje -decyzja szybka, wbijamy na kemping. Lekko od miasta odjezdzamy i na uboczu mamy super miejscowke, cena jakies 12 euro na glowe (za motor i namiot) -targedii nie ma. Jest maly sklepik na kempingu , ale basen zamkniety. Trudno, w sumie i tak nie umiem plywac , jakos damy rade. Kibelki zadbane, wiec szybki prysznic i mozna odpoczac. Widoki z kampingu rewelacja, a to dopiero poczatek naszej wloczegi po gorach.
Na kempngu wieczorem, przysiedlismy sie do trojki zabojadow wracajacych z 3 tygodniowej wycieczki po Hiszpanii i Portugalii. Zaczelo sie od zwyklej technicznej dyskusji (parka byla na AT 07), a skonczylo na kilku butelkach wina i wieczornych rozmowach we wszytskich mozliwych jezykach swiata. Poszlo chyba dobrze, dobre imie Polakow ze pija etc.... zostalo obronione. Sterta szkla lezala u sympatycznych zabojadow
Przed namiotem, na moto czaila sie na mnie dzika zielona bestyja, udalo sie bezpiecznie w namiocie zakotwiczyc kolo polnocy
Wypoczeci, pelni optymizmu, ze w Pireneje juz dojedziemy po sniadaniu ruszyli w droge. A plan na dzien byl taki, zeby bokami dotrzec do miejscowosci Jaca, juz po stronie Hiszapanskiej.
W Saintes ladna katedra jest
KIlka fotek i mamy niecale 500 km do pokonania.
Jedzie sie nie za szybko (80-100 km/h) ale za to mozna okolice poogladac dokladnie. Teren zdecydowanie sie zmienia na bardziej gorzysty, to cieszy. Okolica piekna, drogi super -zyc nie umierac. Wspominanie Pireneje zaczynaja nad krajobrazem sie rysowac, nawet ceny wahy okolo 1.60 -1.70 euro nie zabijaja uczucia przyjemnosci z jazdy.
Gory blizej i blizej, w koncu jestesmy w pirenejach po lekko ponad 1000km nawinietych
Po Hiszpanskiej juz stronie (Jaca) myslimy nad noclegiem, pogoda super dopisuje -decyzja szybka, wbijamy na kemping. Lekko od miasta odjezdzamy i na uboczu mamy super miejscowke, cena jakies 12 euro na glowe (za motor i namiot) -targedii nie ma. Jest maly sklepik na kempingu , ale basen zamkniety. Trudno, w sumie i tak nie umiem plywac , jakos damy rade. Kibelki zadbane, wiec szybki prysznic i mozna odpoczac. Widoki z kampingu rewelacja, a to dopiero poczatek naszej wloczegi po gorach.
Na kempngu wieczorem, przysiedlismy sie do trojki zabojadow wracajacych z 3 tygodniowej wycieczki po Hiszpanii i Portugalii. Zaczelo sie od zwyklej technicznej dyskusji (parka byla na AT 07), a skonczylo na kilku butelkach wina i wieczornych rozmowach we wszytskich mozliwych jezykach swiata. Poszlo chyba dobrze, dobre imie Polakow ze pija etc.... zostalo obronione. Sterta szkla lezala u sympatycznych zabojadow
Przed namiotem, na moto czaila sie na mnie dzika zielona bestyja, udalo sie bezpiecznie w namiocie zakotwiczyc kolo polnocy
Re: Wspomnienie lata Pireneje 2019
Dzien 3
Tu zaczynamy parwdziwe Pireneje ogladac. Wiec po sniadaniu, walimy droga A-136 na strone francuska, a tam podazamy za trasa D918 widoaca przez slynne przelecze z Tour the France. O rowerzystach szosowych nie da sie tam zapomniec, maja co niektorzy nawet fantazje na kolano schodzac prawie przy zjazdach
Punktem nawazniejszym dnia jest przejazd przez Gavarnie (D923) do konca, jak daleko w gore sie tylko da, gdzie trasa konczy sie w poblizu granicy z Hiszpania. Widoki super i droga praktycznie pusta. Na lazenie po szlakach w gorach niestety czasu nie przewidzielismy, dzienne przebiegi do 300 km tak jak zakladalismy. Stare trampki daja spokojie rade w 30 stopniowym upale na wysokosciach powyzej 2000m
Na nocleg zatrzymujemy sie we francuskim Arreau na kempingu, tuz obok strumyka. Szumia on jak dla mnie nawet troche za mocno, ale szybkie piwko na sen i nie bylo problemu.
Dzien 4
Wracamy na strone hiszpanska, ale zanim tam dojedziemy, jest fajna miejscowka jeszzce po stronie francuskiej, z elektrownia wodna w gorach i tam sie zaraz z rana udajemy podazajac za trasa D929. Znowu agrawa za agrawa, pniemy sie w gore na zbiornik, jest dobrze. Kolega chwali sie swoim lekiem wysokosci i strachem przed przepasciami, tak w sam raz do otaczajacych nas realiow.
Po pokonaiu kilku fajnych tuneli, zaplanowany postoj u podnorza najwyzszego szytu Pirenejow Pico de Aneto. Miejscowka na kemping znaleziona przez Benasque (A139 do konca). Rozladowujemy graty z motorow, rozstawiamy namioty i na pusto lecimy do juz nieczynnego w lecie resotru narciarskiego w Celer
Zaczyna do nas docierac, ze jeszcze tylko 1 dzien w Pirenejech zostal, potem kumpel jedzie w kierunku Polski a ja wracam do Uk...........
Tu zaczynamy parwdziwe Pireneje ogladac. Wiec po sniadaniu, walimy droga A-136 na strone francuska, a tam podazamy za trasa D918 widoaca przez slynne przelecze z Tour the France. O rowerzystach szosowych nie da sie tam zapomniec, maja co niektorzy nawet fantazje na kolano schodzac prawie przy zjazdach
Punktem nawazniejszym dnia jest przejazd przez Gavarnie (D923) do konca, jak daleko w gore sie tylko da, gdzie trasa konczy sie w poblizu granicy z Hiszpania. Widoki super i droga praktycznie pusta. Na lazenie po szlakach w gorach niestety czasu nie przewidzielismy, dzienne przebiegi do 300 km tak jak zakladalismy. Stare trampki daja spokojie rade w 30 stopniowym upale na wysokosciach powyzej 2000m
Na nocleg zatrzymujemy sie we francuskim Arreau na kempingu, tuz obok strumyka. Szumia on jak dla mnie nawet troche za mocno, ale szybkie piwko na sen i nie bylo problemu.
Dzien 4
Wracamy na strone hiszpanska, ale zanim tam dojedziemy, jest fajna miejscowka jeszzce po stronie francuskiej, z elektrownia wodna w gorach i tam sie zaraz z rana udajemy podazajac za trasa D929. Znowu agrawa za agrawa, pniemy sie w gore na zbiornik, jest dobrze. Kolega chwali sie swoim lekiem wysokosci i strachem przed przepasciami, tak w sam raz do otaczajacych nas realiow.
Po pokonaiu kilku fajnych tuneli, zaplanowany postoj u podnorza najwyzszego szytu Pirenejow Pico de Aneto. Miejscowka na kemping znaleziona przez Benasque (A139 do konca). Rozladowujemy graty z motorow, rozstawiamy namioty i na pusto lecimy do juz nieczynnego w lecie resotru narciarskiego w Celer
Zaczyna do nas docierac, ze jeszcze tylko 1 dzien w Pirenejech zostal, potem kumpel jedzie w kierunku Polski a ja wracam do Uk...........
Re: Wspomnienie lata Pireneje 2019
Fajna wyprawa Nic tylko pozazdrościć takich widoków.
Nasza kochana ojczyzna też ma sporo miejsc, które warto zobaczyć.
Nasza kochana ojczyzna też ma sporo miejsc, które warto zobaczyć.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość