Kazachstan 2019_krótka nostalgia

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Kazachstan 2019_krótka nostalgia

Post autor: przemo77390 »

Witam,

Nie będzie to szeroki opis dzień po dniu bo zwyczajnie w tranzycie nie bardzo jest co opisywać – jest to po prostu jazda i jazda.
Z założenia wyjazd był dość ambitny ze względu na ilość kilometrów do pokonania. Wyjazd nie był traktowany jako mega wyzwanie, które za wszelką cenę musi być zrealizowane a miał odkryć turystyczną namiastkę Kazachstanu. Wielu się zastanawiało czy się da 9nie brakowało głosów że nie da się), zresztą sam się też zastanawiałem ale optymizm pokazał że jak się marzy i się chce to można wiele – siedzenie na dupie zawsze będzie powodowało że nie realne stanie się jeszcze bardziej nierealne a dłubanie po mapie i snucie marzeń doprowadzi nas ku jednej słusznej drodze jaką jest koniec żywota bez realizacji i przeżycia życia jakim byśmy chcieli przeżyć. Wiem że środki często są ogromną barierą która nas hamuje i szczęśliwi Ci co mają sponsora – jednak czasem można skromniej i też cos się da.

Dzień spotkania wypadł w sobotę 06.07.2019 w Suwałkach, skąd ruszyliśmy na bazę pierwszego noclegu wypadającego na Łotwie – pogoda dopisała.
Następny dzień to niedziela 07.07.2019 która rozpoczęła 7 godzinne oczekiwanie na przejściu granicznym Łotwa – Rosja a następnie żmudny tranzyt przez Rosję, która z kolei była dość kapryśna jeśli chodzi o pogodę a doprecyzowując chodzi o deszcz. Mieliśmy dni gdzie padało a nawet spotkaliśmy się ze ścianą deszczu – cud miód moja ulubiona pogoda.
Przestój na granicy spowodował też małe przesunięcie czasowe w realizacji założeń ale cóż czasem tak bywa.

Do Kazachstanu wjechaliśmy jak dobrze pamiętam po 5 dniach jazdy i nie od tej strony, która zaplanowaliśmy – pomyliliśmy trasę. Jednak potem okazało się że dobrze się złożyło.
Objazd Kazachstanu zaczął się od Aktobe a potem Aralsk (gdzie poznaliśmy gdzie zaczynało się morze Aralskie) – niby nic takiego ale warto było się z tym zapoznać. Przejeżdżaliśmy też przez Bajkonur i cyknęliśmy sobie pamiątkową foteczkę.
Kolejnym przystankiem na naszej mapie był Turkiestan w którym jest Muzeum Chodży, które oczywiście zwiedziliśmy.
Ta trasa dodatkowo była urozmaicana temperaturami jakie nam towarzyszyły a dochodziły one do 47 stopni na termometrze motocyklowy – myślę że od asfaltu pewnie było pod 55.
Zapas wody w camelbagach jak i butelkach widok tak bardzo oczekiwanych wolno biegających wielbłądów pozwolił nam to jakoś przetrwać i pokonać nie mały dystans.
Z Turkiestanem wiąże się też właśnie historia z pomyleniem wjazdu do Kazachstanu. W pierwotnej wersji mieliśmy do niego pojechać z Ałmat a potem wrócić do Ałmat. Jednak całe szczęście że źle wjechaliśmy bo jakbym miał jechać z Ałmat do Turkiestanu i abarot to chyba poczułbym trochę niesmaku. Nie mówię że nie warto zwiedzać zabytków bo warto aby nie pozostała w pamięci tylko droga (ja wyznaje zasadę że jak jadę tak daleko to chciałbym cos jeszcze zobaczyć oprócz drogi ale też nadmiernym fanatykiem zwiedzania pewnych rzeczy nie jestem) – jednak dystans dzielący Ałamty a Turkiestan i monotonia drogi zrobiłaby swoje.
Suma summarum odwiedziliśmy Turkiestan i byliśmy zadowoleni.

Dalsza droga to zwiedzanie Ałmat – trochę rozczarowania bo wiele atrakcji zamkniętych dla ruchu kołowego np. Shymbulak – wjazd tylko kolejką. Jednak pomimo tego i tak warto, nie wszystko trzeba zobaczyć na własnych kołach, czasem odmiana tez się przydaje.
Odwiedziliśmy też Jezioro Kaindy – bardzo urokliwe miejsce na zatrzymanie się i udanie na trekking (można ponoć dojść aż do jeziora Issyk – Kul w Kirgistanie).
Część ekipy pojechała też do Jeziora kolsay – ja zrezygnowałem bo droga okazała się kiepska na jazdę z pasażerem a bez sensu aby pasażer szedł pieszo – nie o to w tym chodzi. Czasem nie trzeba się na siłę napinać a pozwolić wszystkim cieszyć się wakacjami.
Pojechaliśmy za to na Kanion Szaryński, który przeszliśmy pieszo – tak niestety jest zakaz wjazdu na dół, więc przebraliśmy się na parkingu zostawiając całe graty i udaliśmy się na spacer, który miło wspominam i którego nie żałuję. Dzięki temu też szybciej minął czas w oczekiwaniu na resztę ekipy.
Zgodnie po obejrzeniu filmiku na youtube odpuściliśmy sobie wszyscy Park Narodowy Altyn Emel – wydma nie zawsze ćwierka a droga ponoć bardzo męcząca uwzględniając panujące upały jakie mieliśmy.
Z Ałmat ruszyliśmy nad jezioro Bałchasz, które robi wrażenie swoim ogromem i wg. mnie nie było takie brudne. Tam spędziliśmy milo noc popijając gorzałkę i zajadając się rakami – jak ja dawno ich nie jadłem. Pamiętam kiedy na mazurach łapaliśmy cale wiadra raków a teraz? a teraz poprzez zły wpływ człowieczeństwa zapomnij Pan o rakach.
Dwieście kilometrów drogi z Ałamat w stronę jeziora Bałchasz nabiera innego wymiaru – koleiny tak wielkie że można przytrzeć podnóżkami, remonty, które nie mają perspektyw na szybkie zakończenie ogólnie droga fatalna ale do przejechania.
Później odwiedziliśmy stolicę Nur Sułtan, która mnie na kolana nie powaliła, ot miasto ale jak już byliśmy w Kazachstanie to czemu by nie odwiedzić i zobaczyć. Jednak jak ktoś chce pozostać w tej części Kazachstanu na noclegu to lepiej pyknąć jeszcze jakieś 100 kilometrów i zrobić sobie relaks w parku Barubaj – bardzo ładny i warty zatrzymania się.

Kazachstan opuściliśmy nie pamiętam którego dnia i pocięliśmy przez Ural do domu.
Sam przejazd przez Ural uświadomił mi że musi być tam ciekawie i ładnie i że może warto jednak pojechać w góry Uralu, które wyglądają niezwykle dziewiczo.
Mieliśmy też jeden cały dzień dla siebie w Moskwie, która spenetrowaliśmy pieszo. W Moskie właśnie znalazłem tez cukierki, które tam kupowałem w dzieciństwie o nazwie Miszka kosołapyj – jak nie jadam zbytnio słodyczy to one mi ogromnie smakują a może to tylko smak dzieciństwa spędzanego od czasu do czasu w Moskwie.

Posumowanie:
Czy żałuję wyjazdu do Kazachstanu – ja i mój plecaczek nie (reszta musi sama zająć stanowisko). Doświadczyłem co to step i bezkres przestrzeni. Zobaczyłem com chciał i spełniłem swoje marzenie o poznaniu Kazachstanu – a to jest najważniejsze bo daje mi szczęście na lata że mogłem że podjąłem wyzwanie i się udało zobaczyć kolejny kawałek ziemi, które zawsze będzie ze mną i nikt mi tego nie zabierze.

Zwieńczeniem powyższej mega skrótowej relacji zamiast zdjęć będzie krótki film, który wstawię niebawem.

Ps. Wyszło 12 tyś kilometrów w 23 dni.

Pozdrawiam Was wszystkich z osobna i całe forum które daje inspiracje i nadzieje na dalszą realizację planów,
Przemo
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kazachstan 2019_krótka nostalgia

Post autor: przemo77390 »

Małe trudności z filmem - nie chce zapisać z dźwiękiem. To na osłodę parę fotek :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kazachstan 2019_krótka nostalgia

Post autor: przemo77390 »

Awatar użytkownika
Megi
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 94
Rejestracja: 14.02.2014, 19:19
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: Kazachstan 2019_krótka nostalgia

Post autor: Megi »

Dzięki za relację Przemo
Wersji dema dawno nie ma, to prawdziwa ja...
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot] i 2 gości