Himalaje 2018

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
Qter
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3396
Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Reguły
Kontakt:

Re: Himalaje 2018

Post autor: Qter »

Ślicznie się prezentujesz :)

Pzdr

Qter

piję bro i palę sziszę
Geniusz tkwi w prostocie...

we don't cry very hard
Sylwek
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1528
Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Lisków

Re: Himalaje 2018

Post autor: Sylwek »

Zakratowane okna, Ty bez butów i w gustownym wdzianku.
Raczej Guantanamo, niż Himalaje :grin: .
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Dzień 7: piątek
Czas uszyć się dalej- rano pobudka i ruszamy z Leh w stronę Manali - oczywiście jest to plan po zmianie planów. Po drodze okazuje że nie był to zły wybór bo widoki przepiękne, ruch minimalny. Docieramy wg. napisu do drugiej najwyższej przełęczy dopuszczonej do ruchu na świecie ale czy na pewno druga - hmmmmm ....... ?

Na nocleg zatrzymujemy się w jakimś kampie. Wysokość trochę się odczuwa bo przy skłonach, przenoszeniu bagażu trochę mniej powietrza dociera do płuc.
Picie herbatki w takich okolicznościach jest niesamowite.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Dzień 8: sobota

Jak zwykle poranny rytuał, czyli wstawanie i pakowanie. Jedziemy dalej podziwiając widoczki, nic szczególnego się nie dzieje aż do czasu kiedy dojeżdżamy do check piontu. Tak to chyba ten dzień – wydaje mi się że mnie pamięć nie zawodzi a jak cos pomyliłem to trudno będzie to w tym dniu opisane.
Jak opisywałem wcześniej do tej pory zatrzymywałem się na wszystkich bramkach ale tym razem jakiś diabeł mnie podkusił aby zrobić inaczej. Znajomi, którzy jechali z nami pojechali szybciej – bo oni sami na motocyklach a my trochę wolniej ale dotoczyliśmy się do punktu kontrolnego. Kiedy podjechałem pod szlaban przede mną stał samochód, wiec postanowiłem że podjadę obok niego i jak szlaban się uniesie to dam dyla. Jak pomyślałem tak tez zrobiłem.
Po przejechaniu jakiegoś może kilometra zrównuje się ze mną cywilny samochód i coś tam kierowca ze środka krzyczy – udaje głupa że nie wiem o co chodzi i jadę dalej, samochód odjeżdża. Za chwile podjeżdża drugi i ta sama sytuacja – nie reaguję. Jednak ten nie widząc mojej reakcji zajeżdża nam drogę. Myślę sobie o kurka nieciekawie. Z samochodu wychodzi jakiś policjant, legitymuje się i pyta dlaczego nasi znajomi uciekli z policyjnego punktu kontrolnego i my też.
Zastanawiam się co robić – wpada mi do głowy pomysł że stworzę sytuacje mało komfortową i będę udawał głupa że nie wiem o co chodzi i że nie rozumiem co mówi bo gadam tylko po rosyjsku.
Mówię – oczywiście po rosyjsku – że tamci to nie z nami że my jedziemy sami. Na twarzy policjanta widać wkurw, prosi o paszport. Mój plan nie przynosi efektu, upór i o paszport jest ogromy a ja przecież swego nie mam bo zostawiłem w Srinagar. Każe nam zawracać stanowczym głosem – widać że to nie przelewki, zawracamy.
Dojeżdżamy do policyjnego punktu i ta sama śpiewka – paszport. Tłumaczę po rosyjsku, bo przecież teraz już nie mogę się wycofać ze swojej mistyfikacji że paszport został w wypożyczalni. Policjanta to nie interesuje mam dać paszport inaczej będzie problem. Mówi coś jeszcze o tych dwóch którzy uciekli, jest na to dodatkowo wkurwiony. Do akcji wkracza Edyta która jako kobieta próbuje łagodzić sytuacje ale jak na razie bez efektu. Policjanci pytają kolejnych motocyklistów czy znają rosyjski bo maja problem z dwoma Polakami – jakaś meksykanka cos tam zakumała i przetłumaczyła na angielski (my dalej że angielski to dla nas coś niezrozumiałego). Walimy do nich po Polsku i Rosyjsku.
W końcu trzeba się poddać i idę po paszport Edyty bo takowy przecież mam a dla siebie mam przecież promesę wizową, której nie wyrzuciłem – może coś to da.
Policjant widząc że daje jeden paszport i tłumacze że ja mam tylko promesę (oczywiście po rosyjsku) łapie znowu wkurwa bo myśli że go oszukuje, że skoro mam jeden paszport to drugi też pewnie mam. Po jakimś czasie, po bardzo ciężkich i stresujących negocjacjach udaje się Policjanta przekonać dzięki zasłudze kobiecego daru przekonywania że spisuje dane z paszportu i z mojej promesy i nas puszcza.
Cała ta sytuacja nauczyła mnie jednego aby kierować się swoja intuicją i postępować jak do tej pory postępowałem a mianowicie lepiej od razu przedstawić sprawę jak się ma i nic nie kombinować bo wtedy jest ona do załatwienia. Dodatkowo wiem że lepiej się zatrzymywać na takich bramkach bo kto wie na kogo się trafi, nie jest to region stabilny i za taka ucieczkę może komuś przyjść do głowy aby do ciebie strzelić – może demonizuje ale na pewno nikt by afery od strony konsulatu naszego za takie coś nie zrobił bo przecież uciekałeś z punktu kontrolnego.
Po całej aferze i dobrym zakończeniu jedziemy dalej. Ujechaliśmy może ze dwadzieścia kilometrów i co łapiemy kapcia. Nasi towarzysze pojechali gdzieś do przodu, co robimy a no stajemy bo co mamy zrobić jak nie mamy sprzętu naprawczego bo pojechał na innym motocyklu.
Tak sobie stoimy i stoimy aż podjeżdżają jacyś Hinduscy motocykliści – gadaka szmatka Pytają czy tamci dwaj biali co uciekli z punktu kontrolnego są z nami – co tu odpowiedzieć? Odpowiadam że tak – oni na to żebym się nie martwił że zorganizują jakąś pomoc. Okazało się że dogonili naszych kompanów i powiedzieli im co się stało – jeden ze znajomych wraca do nas z miejscowym mechanikiem, który łata opnę. Podczas wymiany stwierdza że złamana szprycha i pęknięta opona – nie sprawdziłem tego podczas wypożyczenia motocykla, cóż teraz już za późno. Zakłada tą sama opnę podkładając jakieś łaty, które były i jedziemy dalej. Dalsza jazda bez przygód już tylko na podziwianiu widoczków. Nocleg pod namiotami jakiegoś miejscowego kampusu.

Ps. Zdjęcia jak zwykle wieczorem 
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio zmieniony 21.08.2018, 19:09 przez przemo77390, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1431
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: Himalaje 2018

Post autor: herni74 »

Nigdy paszportu ani dowodu osobistego nie dałem żadnemu zasrańcowi w łapy ani nie zostawiłem w zastaw! Prawo jazdy mogę mu dać!
magyar
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 384
Rejestracja: 15.12.2009, 20:26
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: Himalaje 2018

Post autor: magyar »

przemo77390 pisze: Start z Kasziru: Srinagar - (przelecz Zoj La) - Kargil - Leh - dalej na Manali - Jammu - Srinagar

Mam mape ktora tam kupilem, jak uda sie zeskanowac to wstawie
Dlaczego pojechaliście w Keylong w stronę Manali, a nie na północny zachód przez Killar? Dla przełęczy Rohtang? Podobnie skąd wybór dalszej trasy przez Jammu?
marcopolo
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 212
Rejestracja: 07.04.2017, 08:01
Mój motocykl: XL700V

Re: Himalaje 2018

Post autor: marcopolo »

przemo77390 pisze: Czy jest jakiś smutek – nie koniecznie trochę szkoda bo chciałoby się zobaczyć ale wizja tego tłumu turystów pozwala stwierdzić że może kiedy indziej że następnym razem i cieszyć się tym co dostajemy w zamian. Przecież obcowanie z naturą jest o wiele przyjemniejsze w ciszy i zdala od utartych szlaków – chociaż nie widzieliśmy nie żałujemy jedziemy dalej.
Poza tym że jest to najwyższa przejedna przełęcz na świecie (podobno) to droga do i widoki z przełęczy nie powalają. To co ciekawe zaczyna się za przełęczą. Nubra Valley moim zdaniem to jest to co warto zobaczyć w rejonie Leh. No i oczywiście chociaż jedno z wysokogórskich jezior. Jest więc czego żałować.

Odnośnie płacenia haraczy. Małe sumy zachęcają do tego żeby pozbyć się problemu płacąc. Efekt jest taki, że jeśli gringo płacą dzisiaj grosze, to jutro następni zapłacą dwa razy więcej i więcej będzie szlabanów. Moim zdaniem jednak trzeba choć próbować z tym walczyć. Ja zawsze uprzejmie proszę takich gości o fakturę, zazwyczaj działało, a jak nie to udaję głupa i biorę ich na przeczekanie. Ucieczka, tak jak sam wspomniałeś może różnie się skończyć.
...jak nie teraz to kiedy?
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

magyar pisze:
przemo77390 pisze: Start z Kasziru: Srinagar - (przelecz Zoj La) - Kargil - Leh - dalej na Manali - Jammu - Srinagar

Mam mape ktora tam kupilem, jak uda sie zeskanowac to wstawie
Dlaczego pojechaliście w Keylong w stronę Manali, a nie na północny zachód przez Killar? Dla przełęczy Rohtang? Podobnie skąd wybór dalszej trasy przez Jammu?
Przez przełęcz tą od killar (zwaną drogą śmierci) od początku nie chcieliśmy jechać bo ponoć trudna droga choć pewnie mega widokowa. Założenie było aby polecieć przez Sach pass ale po drodze stwierdziliśmy że pojedziemy na Rothang pass - które okazało się ciekawym doświadczeniem. Tam jest tyle ciekawych dróg że aby pewnie wszystko zobaczyć trzeba by pojechać jeszcze kilka razy.
Dalsza trasa przez Jammu miała nas doprowadzić do miejsca startu i oddania motocykli.
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

marcopolo pisze:
przemo77390 pisze: Czy jest jakiś smutek – nie koniecznie trochę szkoda bo chciałoby się zobaczyć ale wizja tego tłumu turystów pozwala stwierdzić że może kiedy indziej że następnym razem i cieszyć się tym co dostajemy w zamian. Przecież obcowanie z naturą jest o wiele przyjemniejsze w ciszy i zdala od utartych szlaków – chociaż nie widzieliśmy nie żałujemy jedziemy dalej.
Poza tym że jest to najwyższa przejedna przełęcz na świecie (podobno) to droga do i widoki z przełęczy nie powalają. To co ciekawe zaczyna się za przełęczą. Nubra Valley moim zdaniem to jest to co warto zobaczyć w rejonie Leh. No i oczywiście chociaż jedno z wysokogórskich jezior. Jest więc czego żałować.

Odnośnie płacenia haraczy. Małe sumy zachęcają do tego żeby pozbyć się problemu płacąc. Efekt jest taki, że jeśli gringo płacą dzisiaj grosze, to jutro następni zapłacą dwa razy więcej i więcej będzie szlabanów. Moim zdaniem jednak trzeba choć próbować z tym walczyć. Ja zawsze uprzejmie proszę takich gości o fakturę, zazwyczaj działało, a jak nie to udaję głupa i biorę ich na przeczekanie. Ucieczka, tak jak sam wspomniałeś może różnie się skończyć.
Nubra Valley - trochę żałuję ale to jest powód żeby tam wrócić za parę lat. Będę chciał teraz zacząć od Leh (objazdówka 2 tygodnie) a potem Kalkuta i Varanasii. Trzech tygodni na góry bym nie poświecił.
Dają kwity - to jest jakiś bilet nawet z ta sama ceną jaka krzyczą. Z takim biletem podjechałem do policjanta i mówię że to nielegalne ale on na to że to jest legalne.
Awatar użytkownika
JL79
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 239
Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski

Re: Himalaje 2018

Post autor: JL79 »

Przemo dawaj kolejny odcinek, czytaćsięchce :smile:
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Dzień 9: niedziela

Chyba mi coś się pomieszało z dniami (tak sobie analizuję - ale tak to jest jak się nie prowadzi notatek) ale kontynuuję jak jest dalej.

Kolejny dzień to jazda w stronę Manali. Decyzja że nie jedziemy w stronę Killar a jedziemy w stronę Rothang Pass - tak jest to te słynne Rothang z dokumentu jakim była jazda ciężarówkami.
Droga fajna widoki też ale kociołek jest niesamowity. Wszyscy się pchają, każdy musi być pierwszy, ciężarówka za ciężarówką.
W pewnym momencie jest takie zderzenie pogodowe - wjeżdża się w dwa klimaty gdzie monsun zderza się ze strefą bez monsunową - tak się domyślam. Dopadła nas niezła mgła, widoczność może na 10-20 metrów. Jadąc w takiej mgle od strony przepaści myśli się tylko żeby żadnemu hindusowi nie strzeliło do łba że mgła go nie dotyczy i że on przecież jest szybszy.

W samym Manali znajdujemy bardzo przyjemny Hotelik. Po rozpakowaniu część ekipy pojechała do centrum a my z Edytą na spacer i po piwko. Szukając piwka znajdujemy taką knajpę (widać ją na zdjęciach - w Europie sanepidowi włos na głowie jeżyłby się przez rok na sam widok) gdzie kupujemy przepyszną rybę smażoną w oleju. Zjadamy ją z przyjemnością przy piwku.

Manali to takie miejsce gdzie kończą lub zaczynają się te klimatyczne, jak z kosmosu Himalaje.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Dzień 9, 10 11: poniedziałek, wtorek, środa,

Z Manali ruszamy niestety w deszczu - pierwszy raz deszcz, w głębi duszy mamy nadzieję żeby nie było już tak do końca. Prośby wysłuchane bo po jakiś może 50-80 kilometrach deszcz mija i już go nie doświadczamy przez kolejne dni.

Te dni to sama jazda bez większych przygód. Tym razem przyglądamy się na zieloną część Indii zbliżając się do Kaszmiru. Różnica jest sporo od tych kosmicznych gór. Te też są jednak piękne, mają swój urok.

Por drodze napotykamy na wesele na które nas zapraszano ale nie mogliśmy sobie na to pozwolić ze względu na czas. Znowu w kolejnym dniu trafiamy i jesteśmy zaproszeni na baby party - tu już zeszliśmy i trochę pogadaliśmy bo spaliśmy w tym samym hotelu co była impreza.

Korzystamy też z uroków i smaków przydrożnych knajp, wodopojów ze świeżo wyciskanym sokiem z bambusa. Korzystamy też w każdym z miejsc w których nocujemy ze sklepów wine shop, gdzie kupujemy rum, piwko i wypijamy ze smakiem. Czasem zdarza się że trzeba się napić w parku - co wzbudza duże zainteresowanie miejscowych bo jak to biały człowiek tak może pić w parczni -heheheh

Trafiamy też do miasta gdzie nie bardzo chcieli nam wynająć hotel - mało przyjazna miejscowość. Po sporych poszukiwaniach w końcu udaje się znaleźć ale drożyzna jak cholera 1700 rupii za pokój ponoć vip - pokój vip był bez ani jednego okna, hahaa.

Tu za dużo nie ma co pisać więc więcej zdjęć.

Podróż mija i dostarcza nam nowych doznań.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Dzień 12 czwartek:
Dzień jak co dzień. Pobudka i w drogę. Plan jest taki że albo dzisiaj dotrzemy do Srinagar albo sobie gdzieś przenocujemy w ciekawym miejscu.
Ruszamy i niestety po jakichś 50 kilometrach zostaje zauważone że nie mam w tylnym kole powietrza, wiec na pobocze i dymanie aby może doturlać się do wulkanizatora. Niestety ale okazuje się że mam złamanych 8 szprych – ja jebie. Ściągamy kółeczko i decyzja że koledzy jadą ogarną temat z moim kołem a my z Edytą czekamy.

Niestety po raz kolejny u wulkanizatora wychodzi że on tego nie ogarnie – nie ma szprych, trzeba wracać 50 km do miasta z którego rano ruszyliśmy, trudno chłopaki jadą a my czekamy sobie przy pięknej pogodzie.
Mijają godziny a ich nie widać na horyzoncie. Tak sobie czekamy słoneczko grzeje mnie dopada coraz większe nasłonecznienie co skutkuje pogarszaniem samopoczucia. Gdy tak leże już wyczerpany od nasłonecznienia podjeżdża samochód a z niego wysiadają dwaj Hinduscy transwestyci i cos tam do mnie gadają, potańcują. Na początku myślałem że już mam omamy ale nie Edyta potwierdziła sytuację - nieźle.
Słońce daje się we znaki zmuszając mnie do pójścia po wodę – jeden termos wypity, drugi też ale nic nie pomaga. Kładę się w cień ale nie jest dobrze. Nieopodal mieszkała taka rodzina, która ratowała nas wodą. Chłopak widząc sytuację że ze mną słabo próbuje mnie ratować. Przynosi mi jedzenie z domu abym nabrał sił (swoją drogą było bardzo pyszne), zatrzymuje się też przejeżdżający jego kolega Sikh, który próbuje pomóc – przywozi zimne napoje. Jakoś dochodzę do siebie.

Pojawiają się też chłopaki z kołem – okazuje się że nie można było tak łatwo znaleźć warsztatu który to by naprawił ani koła ale udało się. Zostało zakupione nowe koło, łożyska i inny osprzęt przełożone ze starego i jest, jest. Zakładamy koło i pakujemy manele. Jestem uratowany – Cena całej operacji 1500,00 rupii – nowe koło i robota.
Dziękuję też moim ratownikom za opiekę i całokształt – do tej pory jest korespondencja na fajsie.
Dziś już z naszych planów za dużo nie wyszło i po przejechaniu może z 30 kilometrów zatrzymujemy się w górach w jakimś hoteliku.
Po rozpakowaniu szukanie jedzonka – zachodzimy do jakiegoś baru, gdzie podawano alkohol dla miejscowych na wynos w torebkach foliowych, takich naszych śniadaniówkach. Bar nie wyglądał na ciekawy i nie spodziewałem się że będzie dobrze można zjeść. Jednak jak dostaliśmy jedzonko to się rozczarowałem pozytywnie bo było przepyszne. Wypijamy po piwku i do spania.
Hmmmm – z tego dnia nawet chyba nie mam zdjęć.

Dodam tylko że warto jechać przynajmniej na dwa moto bo wtedy jest latwiej.

Dzień 13 piątek:
Rano pobudka – może dziś bez przygód. Jazda dzisiejszego dnia okazała się sympatyczna. Koło robiło swoją robotę. Jedziemy – po drodze podejmujemy decyzję że jedziemy bezpośrednio do Srinagar bo nie ma sensu nocować 30 km przed.
Po drodze mijamy pełno wojska, uzbrojeni po zęby ale mamy świadomość w jakim regionie jesteśmy – to przecież kaszmir rejon mocno niestabilny.
Docieramy na miejsce bez problemów – w duchu trochę smutno bo przygoda z motocyklami już się kończy. Na miejscu szukamy hotelu i tam się rozkładamy – jednak dziś już nam się nie chce oddawać motocykli, zrobimy to jutro.

Po rozpakowaniu do sklepu po zapasy alko żeby potem nie zamknęli nam sklepów – już wiemy gdzie go w Srinagar kupić. Jeszcze chodzimy po mieście w poszukiwaniu osłony lampy przedniej która kolega rozwalił podczas wywrotki – lepiej ja założyć przed oddaniem żeby nas nie skasowali. Jednak cena była wysoka i stwierdza że ryzykuje oddanie tak moto.
Dzień upływa na sielance i chodzeniu po Srinagar a motocykle dzielnie stoją przed hotelem.

Dzień ostatni przygody z motocyklami – zdanie motocykli:
Budzimy się rano i ruszamy zdać motocykle. Każdy w swoje miejsce.
U mnie i kolegi zdanie przebiegło w miarę ok. Wypożyczający od razu zaczął sprawdzać w moim motocyklu koło – wiedział przecież ze dał mi motocykl bez szprychy jednej. Jednak był chyba zdziwiony bo nie mógł nic znaleźć, dodatkowo musiał zauważyć że jest nowiutkie koło założone ale nie czepiał się bo co miał powiedzieć że dał mi motocykl z kołem bez szprych.
Jazdy testowe Właściciela i jednym motocyklem i drugim. W końcu doczepił się że łożyska w tylnym kole zużyte i w kolegi motocyklu złamana jedna szprycha i że trzeba to naprawić. Trochę się kłócimy bo łożyska mogły być już zużyte przy wydaniu. Ciężkie negocjacje i pada cena - musimy zapłacić za łożyska w dwóch motocyklach i szprychę 1000,00 rupii - godzimy się i płacimy tzn. kwota zostaje potrącona z kaucji którą zostawiliśmy. Odzyskujemy nasze paszporty i resztę kaucji, czyli 9000,00 rupii (przypomnę że kaucja za motocykl wynosiła 5000,00 rupii).

Ruszamy na zwiedzanie Srinagar bo kolejny kolega się umówił na oficjalne oddanie swojego motocykla na wieczór, właściciel miał go do tego czasu obadać.

Po zwiedzaniu ruszamy z kolegą na zdanie jego motocykla i niestety tu już nie było różowo. Właściciel podsumował go na ok. 19 000,00 rupii – wymyślał mu masę spraw, łącznie z tym że ponosi koszt za zużycie oleju itp. , dodatkowo stwierdził że w oleju silnikowym jest woda i że gdzie on jeździł. Suma summarum kolega z zostawionej kaucji 20 000,00 rupii odzyskał niewiele. Pragnę przestrzec abyście uważali na takie praktyki bo nie wszyscy wypożyczający chcą się łatwo pozbyć kaucji.

Ps. Resztę wycieczki tzn. jeszcze tydzień spędziliśmy na penetrowaniu Indii ale już bez motocykli. Zwiedziliśmy Jaipur i Agrę.

Posumowanie:
To już wszystko w tej krótkiej historii. Zadając sobie pytanie czy było warto to tak było warto – góry były majestatyczne. Kiedyś trzeba będzie tam wrócić i przejechać już inną część.

Niebawem jeszcze parę fotek i film
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości