Himalaje 2018

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Przygoda z motocyklami Royal Enfield zakonczona. Czesc gor objechana - widoki przepiekna, miejscami trasa dajaca wycisk.Roual to w miare dobry osiolek - ma ciekawy przedni zawuas ktory jak sie jedzie wolniutko trzesie kiera jak nie wiem ale na kamieniach, brodach z kamieniami idzie dosc plynnie.Kolejna wada to chyba to ze w gorach lepiej sie jezdzi samemu.Moje awarie to zlamane 8 szprych tylnego kola co skutkowalo wymiana calej felgi - ciezko dostepna, caly dzien straty. Po powrocie opisze na co wg. moich spostrzezen zwracac uwage przy wypozyczaniu Royala.Opis caly i zdjecia po powrocie bo nie zawsze jest wifi a czasem jak jest to tak slabe ze zdjecia sie nie laduja.

Ps. W Srinagar odnalezione sklepy alko wiec prohibicja obalona mozna sie dezynfekowac Dzis czas na druga czesc przygody juz bez moto 

Pozdrawiam
marcopolo
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 212
Rejestracja: 07.04.2017, 08:01
Mój motocykl: XL700V

Re: Himalaje 2018

Post autor: marcopolo »

przemo77390 pisze: Ps. W Srinagar odnalezione sklepy alko wiec prohibicja obalona mozna sie dezynfekowac 
Minęło już 6 lat kiedy tam byłem ale nie sądzę żeby się coś w tym względzie zmieniło. Fakt, że był chyba tylko jeden sklep lecz jakoś nie było problemu z jego namierzeniem.

PS czekamy na relację
...jak nie teraz to kiedy?
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1431
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: Himalaje 2018

Post autor: herni74 »

Pisz Pan pisz bom ciekaw! Może będzie mi dane zawitać tam za miesiąc. :ok: :ok:
Awatar użytkownika
Fihu
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 330
Rejestracja: 21.02.2013, 20:13
Mój motocykl: inne endurowate moto

Re: Himalaje 2018

Post autor: Fihu »

Szkoda że temat powrotu do domu zakupionym tam Royalem jest tak trudny ...
RD03 + XL 250 S
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem wędkarzem i rybą
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Wczoraj doswiadczylismy piekna podrozy hinduska koleja Jaipur - Agra i nazad.
W pierwsza strone w miare ok ale nazad z 3 godzinnym opoznieniem i zachodzilo ryzyko na stojaka bo pomimo ze mielismy przedzial sleep to okazalo sie ze sprzedano w kasie z miejscami rezerwowymi co kolwiek to znaczy. Udalo sie jednak znalezc wolne deski do spania :)
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

herni74 pisze:Pisz Pan pisz bom ciekaw! Może będzie mi dane zawitać tam za miesiąc. :ok: :ok:
Polecam - Polnoc to troche inne Indie
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Fihu pisze:Szkoda że temat powrotu do domu zakupionym tam Royalem jest tak trudny ...
Czyzby koszty transportu?
marcopolo
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 212
Rejestracja: 07.04.2017, 08:01
Mój motocykl: XL700V

Re: Himalaje 2018

Post autor: marcopolo »

przemo77390 pisze:Przygoda z motocyklami Royal Enfield zakonczona. Czesc gor objechana
jak jechaliście? Manali - Leh czy dalej?
...jak nie teraz to kiedy?
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

marcopolo pisze:
przemo77390 pisze:Przygoda z motocyklami Royal Enfield zakonczona. Czesc gor objechana
jak jechaliście? Manali - Leh czy dalej?
Start z Kasziru: Srinagar - (przelecz Zoj La) - Kargil - Leh - dalej na Manali - Jammu - Srinagar

Mam mape ktora tam kupilem, jak uda sie zeskanowac to wstawie
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Mała przygoda z motocyklami Royal Enfield. Dwa tygodnie w siodle :) - taka mała zajawka, mam nadzieję że relacja powstanie dość szybko.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
marcopolo
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 212
Rejestracja: 07.04.2017, 08:01
Mój motocykl: XL700V

Re: Himalaje 2018

Post autor: marcopolo »

Dobrze widzę? Jechaliście na jednym Enfieldzie we dwoje?
...jak nie teraz to kiedy?
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

marcopolo pisze:Dobrze widzę? Jechaliście na jednym Enfieldzie we dwoje?
Dokładnie i z bagażami :) nie było zle
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1431
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: Himalaje 2018

Post autor: herni74 »

Na nas podobno nowe cztery enfieldy himalayany czekają we wrześniu...
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

herni74 pisze:Na nas podobno nowe cztery enfieldy himalayany czekają we wrześniu...
Trzymam kciuki za wasza wyprawę. Uważajcie na miejscu bo Hindusi jeżdżą strasznie, w myśl zasady duży może więcej.
Dlaczego mówię uważajcie - Najechaliśmy na dziwna akcję, mało optymistyczną: W drodze do Leh mijaliśmy grupę motocyklistów, wszyscy na Himalayanach, potem spotkaliśmy ich w knajpce - mała gadka i każdy w swoją stronę. Po konsumpcji ruszyliśmy dalej i w drodze widzieliśmy jednego z tych samych Himalayanów (nie wiem czy to z tej ekipy) który wypadł z drogi. Poszkodowanego już nie było ale bardzo źle to wyglądało. Droga asfalcik jak się patrzy, łuk - nie wiem co mogło być przyczyną i mam nadzieję że ten ktoś przeżył.

Dodatkowo sprawdzajcie strasznie co dostajecie - czasem może lepiej wziąć troszkę poobdzierany sprzęt niż nówkę wychuchaną. Tak niemiła sytuacja spotkała kolegę który był z nami. Szukaliśmy motocykli w Srinagar i trafiliśmy na takiego kolesia co niby dawał nowiuteńkie Royale, wychuchane wydmuchane. Pięknie opowiadał i był mega sympatyczny - ale mi jakoś nie pasował. Kolega stwierdził że bardzo miły człowiek i że bierze od niego - potem przy oddawaniu zapłacił drugie tyle co za wypożyczenie, bo tamten zaczął wymyślać łącznie z tym że jest woda w silniku.
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Dzień 1: Sobota
Rano wcześnie pobudka i na lotnisko. W końcu to ten dzień wyjazdu na który długo się czekało.
Samolot o czasie i pierwszy przelot do Kijowa. W związku z tym że w Kijowie mieliśmy przesiadkę i długi czas oczekiwania na kolejny lot postanowiliśmy powłóczyć się po Kijowie.
Bierzemy taksówkę (korzystnie wychodzi na 4 osoby) , która zawozi nas na Majdan – uzgodniliśmy że będzie też na ans czekała o konkretnej godzinie aby odwieźć nas na lotnisko.
Majdan zwiedzony, obiad zjedzony wiec znowu na lotnisko. Zostało jeszcze trochę czasu więc do bezcłowego zakupić napitki procentowe i je zacząć opróżniać.
W końcu odprawa i długi długi lot do Delhi.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Dzień 2: Niedziela
Jesteśmy w Delhi więc szybki odbiór bagaży i trzeba się przemieścić miedzy terminalami aby z lokalnego lotniska wsiąść w samolot do Srinagar. Odbyło się to sprawnie i po jakimś czasie siedzimy w samolocie. W Srinagar lądujemy po jakichś 2 godzinach od startu, odbiór bagażu i zorganizowanie taksówki, która ma nas zawieść do wcześniej zarezerwowanego hostelu – cena taksi 730 rupii (prepaid – ciężko znaleźć coś na zewnątrz bo lotnisko szczelnie strzeżone).

Jedziemy i pierwsze co rzuca się w oczy to masa policji z bronią, pałkami i tarczami – dowiedzieliśmy się że jest jakiś strajk i wszystko dziś pozamykane – maja być tez jakieś demonstracje. Po przyjeździe do samego miasta widać rzeczywiście że jakoś pustawo na ulicach no nic trzeba ogarnąć hostel i motocykle.

Hostel ogarnięty – warunki nie ma tragedii pomimo że to rezerwacja przez booking a tam zawsze wielka nie wiadomo bo często zdjęcia nie oddają rzeczywistości.
Teraz czas na wynajęcie motocykli – właściciel hostelu dowiadując się że chcemy wypożyczyć motocykle prowadzi nas do swego sąsiada (wparcie lokalne biznesów).
Są Royale ale tylko 350 ccm jakieś stare modele bo na bębnie z przodu i z tyłu ale wyglądają jak nówki sztuki i ponoć przebieg mają 2 tyś kilometrów – potwierdza to licznik ale jakoś nie bardzo mi się chce w to wierzyć. Ciężkie negocjacje z kolesiem, który jest do rany przyłóż (potem okaże się że nie koniecznie i dobrze opanował sztukę sprzedaży ale to na sam koniec). Siedzimy gadamy negocjujemy. Okazuje się że nie wszystkie motocykle maja stelaże pod bagaż, właściwie to ma on tylko do jednego i może dać a jak chcemy do pozostałych to musimy za nie sami zapłacić , za stelaże i montaż – dziwna sprawa bo co potem zrobisz z takimi stelażami do Polski zabierzesz.
Ja upieram się na 500 ccm ale koleś kręci że nie ma że może wieczorem będzie itp. W takim razie umawiamy się że wrócimy wieczorem i jak będzie 500 ccm dla mnie to podpisujemy umowę. Cena za 350 ccm 1600 rupii za dzień i 20 000,00 kaucji – wysoko.

Skoro mamy ustalone i wybrane motocykle to ruszamy w miasto coś zjeść. Tak chodząc widzimy na murze ogłoszenie o wynajmie motocykli i po śladzie trafiamy pod wypożyczalnie, która jest zamknięta ale obok otwarty sklep. Koleś ze sklepu jest tak miły że dzwoni do właściciela i ten nie ma problemu pojawia się w wypożyczalni za jakieś 30 minut. Trwają negocjacje rozmowy – oczywiście znowu 350 ccm. Pytam o 500 ccm – w odpowiedzi słyszę że nie ma że trzeba rezerwować że mają tylko takie, cholera czas ucieka i trzeba coś ogarnąć. Nie możemy sobie pozwolić na stratę bo jutro musimy wyjechać inaczej cały Plan podróży trzeba zmieniać.
Motocykle nie najświeższe, na pewno stanem nie przypominają tamtych z poprzedniej wypożyczalni ale to plus bo wychuchane wydmuchane jeśli chodzi o stan wizualny przy najmniejszej wywrotce, ciapaku mogą przysporzyć wielu problemów. Jedne ma porwane siedzenie i nie ma lusterek – wiec negocjacje czy zmieni siedzenie i uzupełni lusterka, zgadza się tylko na lusterka.
Dobra ustalmy cenę za 1400 rupii za dzień i 5000 rupii kaucji za motocykl przy pozostawieniu paszportów. Zgadzamy się (potem trochę lipa wyszła z tymi paszportami ale suma sumarum na dobre wyszło) – zgodziłem się na takie rozwiązanie bo podróżując wynajętymi motocyklami m.in. po Sri Lance, Wietnamie, Indonezji nigdy nie miałem z tym problemu (zapomniałem tylko że tu gdzie jesteśmy to jest region graniczący z Chinami i Pakistanem) ale cóż mleko się rozlało, umowa podpisana dwa motocykle wypożyczone, został jeszcze jeden ale ten ostatni kolega podjął decyzje że wynajmie u tego pierwszego.
Uzgadniamy że mój motocykl dostarczą mi pod hostel jak uzupełnią lusterka, dotrzymują słowa. Przywożą wieczorem motocykl z lusterkami i torbą z narzędziami niektórymi częściami, pompka do kół, łatkami.

Wieczorem idziemy po trzeci motocykl – proszę kolegi aby zapytał się o 500 ccm (przecież koleś nie wie że wynajęliśmy 2 motocykle gdzie indziej). Okazało się ze 500 ccm nie ma – moje wnioski takie że koleś wiedział od początku że jej nie będzie i wiedział bo mu mówiliśmy że jutro startujemy wiec trochę zagrał cwaniacko bo wiedział że gdybyśmy wrócili i by nie było 500 ccm podstawieni po ścianą zmieszeni bylibyśmy wziąć 350 ccm.
Dobra kolega wynajmuje od niego motocykl ale prosi o gmole bo moto nie ma. Koleś mu obiecuje że jutro rano to załatwi i spokojnie sobie pojedziemy – na drugi dzień ruszył bez gmoli.
Wszystko ogarnięte więc na kolacje i piwko ale okazuje się że piwa nie ma w lokalach a miejsce gdzie ponoć sprzedają alkohol jest już zamknięte. Po rozpytaniu dostajemy namiar na drugie więc tam idziemy. Jakaś brama zamknięta – trochę lokalesów. Walimy w bramę jak pozostali aby cichcem kupić browar, niestety nie udaje się. Zjedliśmy tylko kolację i spać bo rano start.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Dzień 3: Poniedziałek
Budzimy się i przystępujemy do pakowania motocykli. Gdzieś koło 9 w drogę w stronę Kargil gdzie mamy pierwszy nocleg.
Ze Srinagar wyjechało się w miarę sprawnie, po drodze śniadanko gdzieniegdzie korek w lokalnych wioskach zanim dojechało się do gór.
Jesteśmy na właściwej drodze gdzie zaczyna się ta właśnie przygoda – pierwsza przełęcz (przełęcz górska w Himalajach o wysokości 3528 m. Leży w Indiach, w stanie Dżammu i Kaszmir. Przełęcz łączy miasta Leh i Srinagar. Stanowi też dogodne przejście z Ladakhu do Kaszmiru.) Trafiamy na osuwisko, które jest już uprzątane przez ogromy spychacz. Dobrze że nie musieliśmy długo czekać. Na tej przełęczy 350 ccm pokazało swoją pierwsza słabość w mocy – załadowana w dwa plecaki po ok. 16 kg i pasażera ciężko miała ruszyć z takiego żwiru. Pasażer musiał zejść i ja też aby i ruszyć na pusto aby ją wygrzebać.
Lecimy dalej – zaczynają się przepiękne widoki, góry, potęga gór i surowość klimatu.
Jedziemy zachwycając się pięknem.
Przed dojazdem do Kargil pierwsza przygoda a raczej spotkanie ze mafią nielegalnie wymuszającą kasę – są to takie szlabany przy których siedzą miejscowi chłopaczkowie i za wjazd w dany region pobierają opłatę (coś jak klimatyczną w naszych kurortach).
Dobra ja się zatrzymuje a koledzy uciekają spod szlabanu wykorzystując zamieszanie. Kombinuje aby nie zapłacić ale koleś wyciąga mi kluczyk ze stacyjki – każą zapłacić i za mnie i za kolegów którzy uciekli. Okazuje zdenerwowanie i poirytowanie i mówię aby oddal kluczyk i że zapłacę tylko za siebie że to nie mój problem ci którzy uciekli i że nie jesteśmy razem. Płacę 50 rupii – na nasze cena malutka bo jakieś 2,50 zł, wiem że to okradanie ale co zrobić wolę zapłacić niż aby cos się stało a potrafią złapać za kierownicę rękaw – niech przy takim czymś się wywalę i pasażer się uszkodzi – cała wycieczka poszłaby w diabły, więc myślę sobie że wolę zapłacić te marne kwoty i mieć to z głowy.
Znajdujemy hotel po drodze – nie ten co mieliśmy zarezerwowany ale jakiś z łapanki, okazuje się całkiem przyjemny.
W nocnych rozmowach bez alkoholu bo też go nie umieliśmy znaleźć okazało się że ten koleś od wynajmu gdzie wynajmowany był tylko jeden motocykl powiedział koledze że jak zobaczy szlabany na których nie ma kogoś ubranego w oficjalny strój Policjanta to żeby się nie zatrzymywać a uciekać (potem to mnie zgubiło i nie wiadomo jakby się mogło skończyć, a nauczony trochę doświadczeniem podróżowania mam swoje zasady, których raczej nie łamie – ale to w późniejszej relacji).
Kolacja i spać.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio zmieniony 09.08.2018, 18:34 przez przemo77390, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
trud
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 611
Rejestracja: 09.02.2014, 19:35
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Himalaje 2018

Post autor: trud »

przemo77390 pisze:
Fihu pisze:Szkoda że temat powrotu do domu zakupionym tam Royalem jest tak trudny ...
Czyzby koszty transportu?
Permanentny stan wojny z Pakistanem i wrogie stosunki z Chinami.
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1431
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: Himalaje 2018

Post autor: herni74 »

przemo77390 pisze:Dzień 1: Sobota
Rano wcześnie pobudka i na lotnisko. W końcu to ten dzień wyjazdu na który długo się czekało.
Samolot o czasie i pierwszy przelot do Kijowa. W związku z tym że w Kijowie mieliśmy przesiadkę i długi czas oczekiwania na kolejny lot postanowiliśmy powłóczyć się po Kijowie.
Bierzemy taksówkę (korzystnie wychodzi na 4 osoby) , która zawozi nas na Majdan – uzgodniliśmy że będzie też na ans czekała o konkretnej godzinie aby odwieźć nas na lotnisko.
Majdan zwiedzony, obiad zjedzony wiec znowu na lotnisko. Zostało jeszcze trochę czasu więc do bezcłowego zakupić napitki procentowe i je zacząć opróżniać.
W końcu odprawa i długi długi lot do Delhi.

Dzień 2: Niedziela
Jesteśmy w Delhi więc szybki odbiór bagaży i trzeba się przemieścić miedzy terminalami aby z lokalnego lotniska wsiąść w samolot do Srinagar. Odbyło się to sprawnie i po jakimś czasie siedzimy w samolocie. W Srinagar lądujemy po jakichś 2 godzinach od startu, odbiór bagażu i zorganizowanie taksówki, która ma nas zawieść do wcześniej zarezerwowanego hostelu – cena taksi 730 rupii (prepaid – ciężko znaleźć coś na zewnątrz bo lotnisko szczelnie strzeżone).

Jedziemy i pierwsze co rzuca się w oczy to masa policji z bronią, pałkami i tarczami – dowiedzieliśmy się że jest jakiś strajk i wszystko dziś pozamykane – maja być tez jakieś demonstracje. Po przyjeździe do samego miasta widać rzeczywiście że jakoś pustawo na ulicach no nic trzeba ogarnąć hostel i motocykle.

Hostel ogarnięty – warunki nie ma tragedii pomimo że to rezerwacja przez booking a tam zawsze wielka nie wiadomo bo często zdjęcia nie oddają rzeczywistości.
Teraz czas na wynajęcie motocykli – właściciel hostelu dowiadując się że chcemy wypożyczyć motocykle prowadzi nas do swego sąsiada (wparcie lokalne biznesów).
Są Royale ale tylko 350 ccm jakieś stare modele bo na bębnie z przodu i z tyłu ale wyglądają jak nówki sztuki i ponoć przebieg mają 2 tyś kilometrów – potwierdza to licznik ale jakoś nie bardzo mi się chce w to wierzyć. Ciężkie negocjacje z kolesiem, który jest do rany przyłóż (potem okaże się że nie koniecznie i dobrze opanował sztukę sprzedaży ale to na sam koniec). Siedzimy gadamy negocjujemy. Okazuje się że nie wszystkie motocykle maja stelaże pod bagaż, właściwie to ma on tylko do jednego i może dać a jak chcemy do pozostałych to musimy za nie sami zapłacić , za stelaże i montaż – dziwna sprawa bo co potem zrobisz z takimi stelażami do Polski zabierzesz.
Ja upieram się na 500 ccm ale koleś kręci że nie ma że może wieczorem będzie itp. W takim razie umawiamy się że wrócimy wieczorem i jak będzie 500 ccm dla mnie to podpisujemy umowę. Cena za 350 ccm 1600 rupii za dzień i 20 000,00 kaucji – wysoko.

Skoro mamy ustalone i wybrane motocykle to ruszamy w miasto coś zjeść. Tak chodząc widzimy na murze ogłoszenie o wynajmie motocykli i po śladzie trafiamy pod wypożyczalnie, która jest zamknięta ale obok otwarty sklep. Koleś ze sklepu jest tak miły że dzwoni do właściciela i ten nie ma problemu pojawia się w wypożyczalni za jakieś 30 minut. Trwają negocjacje rozmowy – oczywiście znowu 350 ccm. Pytam o 500 ccm – w odpowiedzi słyszę że nie ma że trzeba rezerwować że mają tylko takie, cholera czas ucieka i trzeba coś ogarnąć. Nie możemy sobie pozwolić na stratę bo jutro musimy wyjechać inaczej cały Plan podróży trzeba zmieniać.
Motocykle nie najświeższe, na pewno stanem nie przypominają tamtych z poprzedniej wypożyczalni ale to plus bo wychuchane wydmuchane jeśli chodzi o stan wizualny przy najmniejszej wywrotce, ciapaku mogą przysporzyć wielu problemów. Jedne ma porwane siedzenie i nie ma lusterek – wiec negocjacje czy zmieni siedzenie i uzupełni lusterka, zgadza się tylko na lusterka.
Dobra ustalmy cenę za 1400 rupii za dzień i 5000 rupii kaucji za motocykl przy pozostawieniu paszportów. Zgadzamy się (potem trochę lipa wyszła z tymi paszportami ale suma sumarum na dobre wyszło) – zgodziłem się na takie rozwiązanie bo podróżując wynajętymi motocyklami m.in. po Sri Lance, Wietnamie, Indonezji nigdy nie miałem z tym problemu (zapomniałem tylko że tu gdzie jesteśmy to jest region graniczący z Chinami i Pakistanem) ale cóż mleko się rozlało, umowa podpisana dwa motocykle wypożyczone, został jeszcze jeden ale ten ostatni kolega podjął decyzje że wynajmie u tego pierwszego.
Uzgadniamy że mój motocykl dostarczą mi pod hostel jak uzupełnią lusterka, dotrzymują słowa. Przywożą wieczorem motocykl z lusterkami i torbą z narzędziami niektórymi częściami, pompka do kół, łatkami.

Wieczorem idziemy po trzeci motocykl – proszę kolegi aby zapytał się o 500 ccm (przecież koleś nie wie że wynajęliśmy 2 motocykle gdzie indziej). Okazało się ze 500 ccm nie ma – moje wnioski takie że koleś wiedział od początku że jej nie będzie i wiedział bo mu mówiliśmy że jutro startujemy wiec trochę zagrał cwaniacko bo wiedział że gdybyśmy wrócili i by nie było 500 ccm podstawieni po ścianą zmieszeni bylibyśmy wziąć 350 ccm.
Dobra kolega wynajmuje od niego motocykl ale prosi o gmole bo moto nie ma. Koleś mu obiecuje że jutro rano to załatwi i spokojnie sobie pojedziemy – na drugi dzień ruszył bez gmoli.
Wszystko ogarnięte więc na kolacje i piwko ale okazuje się że piwa nie ma w lokalach a miejsce gdzie ponoć sprzedają alkohol jest już zamknięte. Po rozpytaniu dostajemy namiar na drugie więc tam idziemy. Jakaś brama zamknięta – trochę lokalesów. Walimy w bramę jak pozostali aby cichcem kupić browar, niestety nie udaje się. Zjedliśmy tylko kolację i spać bo rano start.

Dzień 3: Poniedziałek
Budzimy się i przystępujemy do pakowania motocykli. Gdzieś koło 9 w drogę w stronę Kargil gdzie mamy pierwszy nocleg.
Ze Srinagar wyjechało się w miarę sprawnie, po drodze śniadanko gdzieniegdzie korek w lokalnych wioskach zanim dojechało się do gór.
Jesteśmy na właściwej drodze gdzie zaczyna się ta właśnie przygoda – pierwsza przełęcz (przełęcz górska w Himalajach o wysokości 3528 m. Leży w Indiach, w stanie Dżammu i Kaszmir. Przełęcz łączy miasta Leh i Srinagar. Stanowi też dogodne przejście z Ladakhu do Kaszmiru.) Trafiamy na osuwisko, które jest już uprzątane przez ogromy spychacz. Dobrze że nie musieliśmy długo czekać. Na tej przełęczy 350 ccm pokazało swoją pierwsza słabość w mocy – załadowana w dwa plecaki po ok. 16 kg i pasażera ciężko miała ruszyć z takiego żwiru. Pasażer musiał zejść i ja też aby i ruszyć na pusto aby ją wygrzebać.
Lecimy dalej – zaczynają się przepiękne widoki, góry, potęga gór i surowość klimatu.
Jedziemy zachwycając się pięknem.
Przed dojazdem do Kargil pierwsza przygoda a raczej spotkanie ze mafią nielegalnie wymuszającą kasę – są to takie szlabany przy których siedzą miejscowi chłopaczkowie i za wjazd w dany region pobierają opłatę (coś jak klimatyczną w naszych kurortach).
Dobra ja się zatrzymuje a koledzy uciekają spod szlabanu wykorzystując zamieszanie. Kombinuje aby nie zapłacić ale koleś wyciąga mi kluczyk ze stacyjki – każą zapłacić i za mnie i za kolegów którzy uciekli. Okazuje zdenerwowanie i poirytowanie i mówię aby oddal kluczyk i że zapłacę tylko za siebie że to nie mój problem ci którzy uciekli i że nie jesteśmy razem. Płacę 50 rupii – na nasze cena malutka bo jakieś 2,50 zł, wiem że to okradanie ale co zrobić wolę zapłacić niż aby cos się stało a potrafią złapać za kierownicę rękaw – niech przy takim czymś się wywalę i pasażer się uszkodzi – cała wycieczka poszłaby w diabły, więc myślę sobie że wolę zapłacić te marne kwoty i mieć to z głowy.
Znajdujemy hotel po drodze – nie ten co mieliśmy zarezerwowany ale jakiś z łapanki, okazuje się całkiem przyjemny.
W nocnych rozmowach bez alkoholu bo też go nie umieliśmy znaleźć okazało się że ten koleś od wynajmu gdzie wynajmowany był tylko jeden motocykl powiedział koledze że jak zobaczy szlabany na których nie ma kogoś ubranego w oficjalny strój Policjanta to żeby się nie zatrzymywać a uciekać (potem to mnie zgubiło i nie wiadomo jakby się mogło skończyć, a nauczony trochę doświadczeniem podróżowania mam swoje zasady, których raczej nie łamie – ale to w późniejszej relacji).
Kolacja i spać.

Pisz pisz bo ciekaw jestem.....
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Dzień 4: Wtorek
Jak zwykle pobudka bo co może być po nocy i w drogę. Dziś trasa Kargil – Leh. Trasa przepiękna widokowo, góry pokazują swoją surowość. Zdziwiłem się mocno bo spodziewałem się gorszej drogi a tu asfalt jak się patrzy.
Tak sobie jedziemy i jedziemy podziwiając widoki. Ruch mały co cieszy, ogólnie panujący spokój i sielanka. Czasami przejeżdżają tylko zestawy wojskowych ciężarówek pędzących jedna za drugą.
Przed Lamayuru (Lamayuru tybetański klasztor buddyjski w Lamayouro , dystrykt Leh, Indie, położony na wysokości 3510 metrów) pierwsza awaria, koledze uchodzi z tylnej opony powietrze. Zatrzymujemy się na wzgórzu i bierzemy się za oszacowanie, nie da się ukryć na pewno guma. W oddali widzimy klasztor i decyzja że podpompujemy opnę i może uda się tam dojechać i tam na spokojnie ogarniemy sprawę. Niestety ale pompowanie nic nie dawało.
Zatrzymujemy samochód i okazuje się że jakieś 200 – 300 metrów za nami jest wulkanizacja. Jeden z kolegów rusza po mechanika i go przywozi na miejsce. Mechanik sprawnie ogarnia sprawę i można jechać dalej - koszt 200 rupii.
Okazuje się że Royal jest fajnie skonstruowany trochę podobnie jak BMW R1200GS tylko zamiast dyfra ma łańcuch.
Okazuje się że koło ściąga się poprzez odkręcenie śruby i wyjęcie tulei – potem przechylamy Royala i wyciągamy koło a łańcuch zostaje na miejscu jak był.

Jedziemy dalej po drodze zwiedzając klasztor, który jest dość ciekawy. Po oględzinach w drogę do Leh podziwiając widoki. Przed samym prawie Leh kolejny szlaban bandyckich praktyk – płace 20 rupii, koledzy uciekają

Zaraz po wjeździe łapiemy hotel, który wydaje się ok, ma porównywalna cenę do tego co rezerwowałem przez booking – 1200 rupii (jak dobrze pamiętam za pokój). Po rozpakowaniu idziemy w poszukiwaniu żarcia co trochę nam zajęło bo jak się jutro okaże do centrum Leh jest jeszcze dobre 30 minut z buta.
Dziś dodatkowo chcieliśmy ogarnąć jeszcze Permity, które są wymagane na niektóre trasy – w tym celu udaliśmy się do zlokalizowanego obok nas biura podróży. Koszt takiego Permitu na wszystkie miejsca 800 rupii już z marżą biura. Niestety okazuje się że aby zrobić Permmit musi być pasport i nie wystarczy do tego Promesa wizowa, którą mamy ze sobą i na której sa wszelkie dane i zdjęcia (Promesa bardzo się przydała i dobrze że jej nie wyrzuciliśmy po przyjeździe i wbiciu wizy w paszport) – to jest ten właśnie zonk o którym pisałem i pozostawieniu paszportu.
Cała ta sytuacja spowodowała że trzeba było trochę zmienić plany i zrezygnować z Khardung La – przełęcz w Himalajach o wysokości 5359 m. Leży w Indiach, w stanie Dżammu i Kaszmir, w regionie Ladakh. Do niedawna wysokość przełęczy podawano jako 5602 m, co czyniło by ją najwyższą przejezdną przełęczą na świecie.
Chociaż ja chciałem jechać tam bez Permitu to godzę się na zmiany, które są efektem zostawienia paszportów (później okaże się że to że paszporty zostały wpłynęło dość pozytywnie na wybór alternatywnej trasy).
Powrót do Hotelu wywołuje u mnie nasilenie rozmyślania jak dalej poprowadzić trasę, jak ułożyć plan wycieczki trzeba szybko coś wymyślić. Przeglądanie papierów, wydrukowanych mapek, notatek i jest jakieś światełko w tunelu.
Plan na jutro to zostajemy jeszcze w Leh, niektórzy chcą dodatkowej aklimatyzacji itp. Po analizie ilości dni dochodzę do wniosku że możemy sobie na to pozwolić. Idziemy spać, rano przedłużymy hotel kupi się mapę i będzie dobrze.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Dzień 5: Środa
Wstajemy rano i jazda do recepcji pytać się o przedłużenie hotelu. Niestety pech chciał że nie ma takiej możliwości – wykwaterowanie mamy do 12:00 więc udajemy się pieszo na poszukiwania nowego miejsca spania – decyzja szukamy tego adresu co miałem zrobioną rezerwację przez booking.
Po drodze spotykamy sympatycznego człowieka, który nas tam zaprowadza – szliśmy dobre 30 – 40 minut. Po dojściu na miejsce okazuje się że są miejsca, hotel jest spoko a i umiejscowienie też blisko wszystkiego. Bierzemy jedna dobę choć są głosy żeby zostać w Leh 2 dni – pierwszego przejezdnego nie liczę bo tam dobiliśmy praktycznie na noc. Trochę burzy to moje założenia wycieczki 9bo czasu mamy mało, drogę długą a co będzie jak cos się stanie poważniejszego np. awaria, wtedy możemy się nie wyrobić – znów zaczynam analizy dniowe i tak układam w głowie plan że wychodzi mi że na styk powinniśmy się wyrobić). W takim razie bierzemy hotel na 2 dni.
Po przemieszczeniu się z powrotem do pierwszego hotelu, spakowaniu się następuje przejazd motocyklami do nowego miejsca.
Rozpakowujemy się, jemy późne śniadanie i idziemy na zwiedzanie Leh. Idziemy pieszkom zwiedzić Pałac i Klasztor – bardzo ciekawe obiekty. Czas upływa podczas zwiedzania dość szybko.
Podczas wdrapywania się do klasztoru zauważamy pusta puszkę po piwie, potem w samym klasztorze jako dar butelkę whisky – cholera trzeba węszyć tu na pewno musi być sklep z alkoholem, napiłby się człowiek takiego zimnego piwka.
Po zejściu do miasta i udaniu się na miejscowe Krupówki (tak Leh posiada cos na wzór Zakopanego. Jest to taki główny deptak gdzie jest mydło i powidło) zaczynają się detektywistyczne podejście i rozpytywania gdzie można kupić alkohol. Po jakimś czasie sklep odnaleziony, zakupy zrobione (nie wiem dlaczego ale niektórzy napotkani ludzie na pytanie gdzie można kupić alkohol chyba celowo nam mówili że nie można nigdzie że się nie pije. Teraz już wiemy że uporczywie trzeba szukać a się odnajdzie.)
Czas upływa sielankowo – co mogę powiedzieć o Leh jeszcze to to że mają na takiej uliczce tradycyjne piekarnie gdzie pieką taki przepyszny chleb, który nie jest skażony chemią i ręką wielkich koncernów pakujących do naszych żołądków zwykłe śmieci. Piecze się go w glinianych piecach.
Po całym dniu wieczorkiem po kilku dniach przerwy pochłaniamy procenty, które smakują wybornie.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Dzień 6: Czwartek
Dziś dzień motocyklowy. Śniadanko i w drogę na lekko na zwiedzanie okolic Leh. Zwiedzamy okalającą Leh przyrodę i klasztory. Rozkoszujemy się błogim niespieszeniem się. Tak mija cały dzień. Podczas zwiedzania spotykamy pewną dziewczynę, którą spotkaliśmy na lotnisku najpierw w Polsce a potem na lotnisku w Kijowie – poczęstunek wódeczką i rozmowy ale wracajmy do spotkania przy jednym z klasztorów.
Pytała nas czy byliśmy już na przełęczy Khardung La – odpowiadamy że nie, w tej samej konwersacji otrzymujemy odpowiedź że dobrze i że jak nie mamy parcia to żebyśmy tam nie jechali bo jeden wielki kocioł, busy pędzące i wiozące tłumy turystów, korki i trąbienie jeden na drugiego. Po wysłuchaniu tej opowieści stwierdzamy że w sumie to dobrze że tam nie pojechaliśmy. Nie zawsze to co okrzyczane musi być fajne.
Czy jest jakiś smutek – nie koniecznie trochę szkoda bo chciałoby się zobaczyć ale wizja tego tłumu turystów pozwala stwierdzić że może kiedy indziej że następnym razem i cieszyć się tym co dostajemy w zamian. Przecież obcowanie z naturą jest o wiele przyjemniejsze w ciszy i zdala od utartych szlaków – chociaż nie widzieliśmy nie żałujemy jedziemy dalej.
Kupuję mapę bo jutro jedziemy w dalsza podróż w nieznane.
Mały drink i spać.


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio zmieniony 10.08.2018, 18:57 przez przemo77390, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1431
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: Himalaje 2018

Post autor: herni74 »

Jak na lotnisku ? Wymagali hindusi książeczki szczepień przeciwko żółtej gorączce ? Na promesie jest napisane ,że wymagane . Startujemy za 3 tygodnie i nie wiem co robić!?
przemo77390
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 535
Rejestracja: 19.08.2014, 15:40
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Warszawa

Re: Himalaje 2018

Post autor: przemo77390 »

Ps. W tych dniach nabyłem też sobie długo poszukiwany strój galowy. Teraz mogę chodzić na wszelakie imprezy bez stresu że będę obgadywany.

Obrazek
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość