Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Wygląda mi na to, że największy problem na takim wyjeżdzie, to ... znaleźć fajne miejsce pod namiot
Kiedy jedziesz cały dzień, setki kilometrów, widzisz ciekawe miejscówki, ale kiedy zbliża się wieczór, jakoś nic ciekawego nie widać na horyzoncie ... tym bardziej, że czas wtedy mamy mocno ograniczony, no i trzeba się rozkładać byle gdzie
Kiedy jedziesz cały dzień, setki kilometrów, widzisz ciekawe miejscówki, ale kiedy zbliża się wieczór, jakoś nic ciekawego nie widać na horyzoncie ... tym bardziej, że czas wtedy mamy mocno ograniczony, no i trzeba się rozkładać byle gdzie
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
-
- pałujący w lesie
- Posty: 1524
- Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Lisków
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Sprostowanie.
Miejscowość, do której zjechałem to Ozinki, przejście graniczne znajduje się w Ozino.
Po ostatnich kocich łbach drogowych, podłożyłem pod zbiornik paliwa kawał kartonu i dokręciłem śrubkę, bo okropnie tłukł się na dziurach, a te najlepsze były jeszcze przede mną. Rankiem zakąsiłem śniadanie w barze i heja na granicę. Oczywiście ominąłem wszystkich i już miałem ładować się za szlaban, gdy przyczepiło się kilku młodych, po cywilu, politruków. I znów: skąd, dokąd, po co, dlaczego takim starym motocyklem, to u was lepszych nie ma? Aha, pomyślałem, zaczyna się. Faktycznie, polityczni. A u was to nie ma demokracji, prezydenta nie wpuścili za granicę i polityka. O co im chodzi? Nie miałem ze sobą internetów, po powrocie dowiedziałem się, w czym rzecz. Udałem, że nie rozumiem, coś jeszcze smucili, więc po polsku powiedziałem; spieprzaj, paszport dawaj i pojechałem. Granica rosyjska tym razem szybko, po kazachskiej stronie również sprawnie. Szlaban otwarty, ujeżdżaj maładiec i taki widok:
Nie pierwszy raz byłem w Kazachstanie, ale co zawsze mnie urzeka w tym, wielkim kraju, to przestrzeń. Tam generalnie jest step, step, step, czasem jakaś mniejsza miejscowość lub miasto i nic. Dla nas, przyzwyczajonych do notorycznych obszarów zabudowanych, barierek i innych znaków drogowych, to coś prawie zapomnianego.
Niemniej, ja lubię to wielkie nic. W dzień, może być lekko męczące, latem upał, zimą mróz, zawsze wiatr, który zmienia kierunek ot, tak sobie. Najbardziej zaś, uwielbiam możliwość rozkładania obozowiska w zasadzie tam, gdzie mi się podoba. 3 km od drogi i za towarzystwo mam tylko świerszcze i gwiazdy. Gdy tylko temperatura wiosną wskoczy na 10-15 stopni, już mnie kusi, aby znów tam być. Niesamowite przestrzenie.
Jednakoż teraz jest wcześnie i jadę. Choć Kazachowie błyskawicznie kładą nową nawierzchnię, to jeszcze pozostało trochę drogi, z dziurami, w której bus się zmieści. Objazdy stepem, kurz i wyeby.
Dojechałem do Uralska, chwilę pokręciłem się po mieście, w poszukiwaniu kantoru i jest:
Podstawa, to miejscowa waluta.
A, mała dygresja. Początkowo chciałem zamienić trochę $ na granicy, ale kurs był no, śmieszny. Gość proponował coraz lepsze warunki, dorzucał ekstra jakieś ruble rosyjskie (bo mogą przydać się w drodze powrotnej), proponował w mega promocyjnej cenie strachowkę na przejazd, ale nie dobiliśmy targu. Na marginesie, jeszcze nie kupiłem w Kazachstanie żadnego papierka drogowego i ubezpieczenia na drogę. I nie mam zamiaru.
No więc, zamieniłem $ na tenge, dotankowałem SHL i szukamy dworca kolejowego. Z nieocenioną pomocą miejscowych, dotarłem dość szybko. Porzuciłem maszynę pod speluną i do dzieła. Dlaczego dworzec kolejowy? Bo wiedziałem, że jazda przez rozległy Kazachstan trochę potrwa, a alternatywą jest pociąg. Dowiedziałem się, że skład na południe odjeżdża już jutro, tylko jest mały problem. Po rozpadzie ZSRR, jakoś tak dziwnie wyszło, że szlak kolejowy między Uralskiem a Aktubińskiem (Aktobe), wiedzie około 100 km przez terytorium Rosji. Więc wiza i te sprawy. Niezrażon, odnalazłem Elkę, chwilę poprzekomarzałem się z miejscowym pijakiem, w sukurs przyszła mi rosła barmanka i gnam dalej. Zajechałem pod pomnik jakiegoś miejscowego ważniaka:
i już mknąłem dalej.
Przede mną około 500 km w upale, a tu już wczesne popołudnie. Za miastem mały obiad i wyjeżdżam w pustkę. Jest gorąco, około 35 st. C, piję dużo, ścigam się z ciężarówkami, czasem zatrzymuję na zdjęcie:
SHL idzie jak atomowy dzik, upał nie robi na niej wrażenia. Dolewam do pełna w Dżimpity, bo do Kobdy kawałek. Gdzieś po drodze, zaczynam jednak czuć i słyszeć dziwne dźwięki i drgania. Ki diabeł? Zaczęły ginąć wolne obroty i dół silnika.
Szybka inspekcja parkingowa i są zdrajcy . Poluzowany króciec dolotowy i mocowanie silnika w ramie, przy okazji, sprawdziłem dokręcenie cedeika na wale. Sekund dziesięć na kluczowe manewry i gnam dalej. Choć już się zmierzało, postanowiłem dojechać do Aktobe. Dyplomatycznie ujmę to tak: jazda SHL nocą na 25 watowej żarówce z przodu, bez stopu i sygnału, w kraju, gdzie ciężarówki są najważniejsze, a liche komarki jak mój, nieistotnym dodatkiem folkloru drogowego, może być ciekawym doświadczeniem. Koło północy, zaległem gdzieś przy drodze pod Aktobe:
Namiotu nie wyciągałem, tylko flaszę i coś na ząb. Spanie w rowie ma swoje zalety . Jest fantastycznie. Leżę sobie w wysokich trawach, miliony świerszczy grają, świeci księżyc, światełka miasta w oddali. Elka obok, 20 st. na plusie i czuję, że jestem na wakacjach.
Więc Heniu, pozwolisz, ze z trudnością w znalezieniu miejsca noclegowego u Kazachów, pozostanę przy swoim zdaniu .
Aaa, przyziemność. Dystans: z 600 - 650 km . Jak na dzień z tamożnią i krążeniem po Uralsku, nie najgorzej.
Miejscowość, do której zjechałem to Ozinki, przejście graniczne znajduje się w Ozino.
Po ostatnich kocich łbach drogowych, podłożyłem pod zbiornik paliwa kawał kartonu i dokręciłem śrubkę, bo okropnie tłukł się na dziurach, a te najlepsze były jeszcze przede mną. Rankiem zakąsiłem śniadanie w barze i heja na granicę. Oczywiście ominąłem wszystkich i już miałem ładować się za szlaban, gdy przyczepiło się kilku młodych, po cywilu, politruków. I znów: skąd, dokąd, po co, dlaczego takim starym motocyklem, to u was lepszych nie ma? Aha, pomyślałem, zaczyna się. Faktycznie, polityczni. A u was to nie ma demokracji, prezydenta nie wpuścili za granicę i polityka. O co im chodzi? Nie miałem ze sobą internetów, po powrocie dowiedziałem się, w czym rzecz. Udałem, że nie rozumiem, coś jeszcze smucili, więc po polsku powiedziałem; spieprzaj, paszport dawaj i pojechałem. Granica rosyjska tym razem szybko, po kazachskiej stronie również sprawnie. Szlaban otwarty, ujeżdżaj maładiec i taki widok:
Nie pierwszy raz byłem w Kazachstanie, ale co zawsze mnie urzeka w tym, wielkim kraju, to przestrzeń. Tam generalnie jest step, step, step, czasem jakaś mniejsza miejscowość lub miasto i nic. Dla nas, przyzwyczajonych do notorycznych obszarów zabudowanych, barierek i innych znaków drogowych, to coś prawie zapomnianego.
Niemniej, ja lubię to wielkie nic. W dzień, może być lekko męczące, latem upał, zimą mróz, zawsze wiatr, który zmienia kierunek ot, tak sobie. Najbardziej zaś, uwielbiam możliwość rozkładania obozowiska w zasadzie tam, gdzie mi się podoba. 3 km od drogi i za towarzystwo mam tylko świerszcze i gwiazdy. Gdy tylko temperatura wiosną wskoczy na 10-15 stopni, już mnie kusi, aby znów tam być. Niesamowite przestrzenie.
Jednakoż teraz jest wcześnie i jadę. Choć Kazachowie błyskawicznie kładą nową nawierzchnię, to jeszcze pozostało trochę drogi, z dziurami, w której bus się zmieści. Objazdy stepem, kurz i wyeby.
Dojechałem do Uralska, chwilę pokręciłem się po mieście, w poszukiwaniu kantoru i jest:
Podstawa, to miejscowa waluta.
A, mała dygresja. Początkowo chciałem zamienić trochę $ na granicy, ale kurs był no, śmieszny. Gość proponował coraz lepsze warunki, dorzucał ekstra jakieś ruble rosyjskie (bo mogą przydać się w drodze powrotnej), proponował w mega promocyjnej cenie strachowkę na przejazd, ale nie dobiliśmy targu. Na marginesie, jeszcze nie kupiłem w Kazachstanie żadnego papierka drogowego i ubezpieczenia na drogę. I nie mam zamiaru.
No więc, zamieniłem $ na tenge, dotankowałem SHL i szukamy dworca kolejowego. Z nieocenioną pomocą miejscowych, dotarłem dość szybko. Porzuciłem maszynę pod speluną i do dzieła. Dlaczego dworzec kolejowy? Bo wiedziałem, że jazda przez rozległy Kazachstan trochę potrwa, a alternatywą jest pociąg. Dowiedziałem się, że skład na południe odjeżdża już jutro, tylko jest mały problem. Po rozpadzie ZSRR, jakoś tak dziwnie wyszło, że szlak kolejowy między Uralskiem a Aktubińskiem (Aktobe), wiedzie około 100 km przez terytorium Rosji. Więc wiza i te sprawy. Niezrażon, odnalazłem Elkę, chwilę poprzekomarzałem się z miejscowym pijakiem, w sukurs przyszła mi rosła barmanka i gnam dalej. Zajechałem pod pomnik jakiegoś miejscowego ważniaka:
i już mknąłem dalej.
Przede mną około 500 km w upale, a tu już wczesne popołudnie. Za miastem mały obiad i wyjeżdżam w pustkę. Jest gorąco, około 35 st. C, piję dużo, ścigam się z ciężarówkami, czasem zatrzymuję na zdjęcie:
SHL idzie jak atomowy dzik, upał nie robi na niej wrażenia. Dolewam do pełna w Dżimpity, bo do Kobdy kawałek. Gdzieś po drodze, zaczynam jednak czuć i słyszeć dziwne dźwięki i drgania. Ki diabeł? Zaczęły ginąć wolne obroty i dół silnika.
Szybka inspekcja parkingowa i są zdrajcy . Poluzowany króciec dolotowy i mocowanie silnika w ramie, przy okazji, sprawdziłem dokręcenie cedeika na wale. Sekund dziesięć na kluczowe manewry i gnam dalej. Choć już się zmierzało, postanowiłem dojechać do Aktobe. Dyplomatycznie ujmę to tak: jazda SHL nocą na 25 watowej żarówce z przodu, bez stopu i sygnału, w kraju, gdzie ciężarówki są najważniejsze, a liche komarki jak mój, nieistotnym dodatkiem folkloru drogowego, może być ciekawym doświadczeniem. Koło północy, zaległem gdzieś przy drodze pod Aktobe:
Namiotu nie wyciągałem, tylko flaszę i coś na ząb. Spanie w rowie ma swoje zalety . Jest fantastycznie. Leżę sobie w wysokich trawach, miliony świerszczy grają, świeci księżyc, światełka miasta w oddali. Elka obok, 20 st. na plusie i czuję, że jestem na wakacjach.
Więc Heniu, pozwolisz, ze z trudnością w znalezieniu miejsca noclegowego u Kazachów, pozostanę przy swoim zdaniu .
Aaa, przyziemność. Dystans: z 600 - 650 km . Jak na dzień z tamożnią i krążeniem po Uralsku, nie najgorzej.
Ostatnio zmieniony 17.03.2018, 23:47 przez Sylwek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tatq_kelob
- dwusuwowy rider
- Posty: 164
- Rejestracja: 13.11.2017, 20:30
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Głowaczów
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Nieładnie tak późno publikować wspomnienia.
Niektórzy czekają i czekają.
Niektórzy czekają i czekają.
Nieważne dokąd jadę, grunt że wiem gdzie byłem.
- Złomek
- Złomek
-
- pałujący w lesie
- Posty: 1524
- Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Lisków
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Lepiej późno, niż jeszcze później . Dopiero się rozpędzam .Tatq_kelob pisze:Nieładnie tak późno publikować wspomnienia.
Niektórzy czekają i czekają.
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
A najlepiej ... samemu gdzieś pojechać i potem wszystko opisać ... zamiast czekać i czekaćSylwek pisze:Lepiej późno, niż jeszcze później . Dopiero się rozpędzam .Tatq_kelob pisze:Nieładnie tak późno publikować wspomnienia.
Niektórzy czekają i czekają.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Co racja to racja ale ja również zawsze czekam z wytesknieniem na kolejne odcinki tak samo miałem z pańskimi wypadami panie Henryhenry pisze:A najlepiej ... samemu gdzieś pojechać i potem wszystko opisać ... zamiast czekać i czekaćSylwek pisze:Lepiej późno, niż jeszcze później . Dopiero się rozpędzam .Tatq_kelob pisze:Nieładnie tak późno publikować wspomnienia.
Niektórzy czekają i czekają.
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Co racja to racja, chodzi mi jednak o to, żeby całe życie "czytaczy" na Forum nie koncentrowało się na czekaniu na kolejny odcinek czyjejś opowieści.MellowTA pisze:Co racja to racja ale ja również zawsze czekam z wytesknieniem na kolejne odcinki tak samo miałem z pańskimi wypadami panie Henryhenry pisze:A najlepiej ... samemu gdzieś pojechać i potem wszystko opisać ... zamiast czekać i czekaćSylwek pisze:Lepiej późno, niż jeszcze później . Dopiero się rozpędzam .Tatq_kelob pisze:Nieładnie tak późno publikować wspomnienia.
Niektórzy czekają i czekają.
Żeby samemu się zorganizować, żeby się odważyć i pojechać, może niekoniecznie od razu do Mongolii, ale gdziekolwiek, żeby mieć własne wspomnienia i przeżyć własne przygody.
A poza tym ... nie mów do mnie "panie", bo wszyscy tutaj jesteśmy motocyklistami i niezależnie od płci, wieku, wykonywanego zawodu, statusu materialnego, poglądów politycznych, wyznawanej religii, preferencji seksualnych (chociaż z tym ostatnim bym się nie zgodził ) ... jesteśmy na TY
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- Tatq_kelob
- dwusuwowy rider
- Posty: 164
- Rejestracja: 13.11.2017, 20:30
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Głowaczów
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Na razie nabyłem moto. W planach majowych Pałuk i Zlot TCP.
Reprymendę przyjąłem.
Przepraszam za odejście od tematu.
Reprymendę przyjąłem.
Przepraszam za odejście od tematu.
Nieważne dokąd jadę, grunt że wiem gdzie byłem.
- Złomek
- Złomek
-
- pałujący w lesie
- Posty: 1524
- Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Lisków
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Rankiem obudziło mnie słońce. Mimo, że mieszkam na zadupiu i do oglądania wschodu, nie muszę wyjeżdżać w plener, to jednak lubię ten spektakl w podróży. Może dlatego, że moje dalsze wyjazdy odbywam z reguły na motocyklu, a słoneczny poranek jest znacznie lepszy, od plumkającego deszczu . Zwłaszcza, gdy miejsca noclegowe mają milion gwiazdek. Lubię wczesnojesienne poranki, gdy lekkie mgły, zamglenia chwilowe raczej, zapraszają do spokojnego rytuału dnia, tu akurat podróżnego; czy też choćby do chwili refleksji.
Nie będąc pewnym jednak tłumaczeń Kazachów w Uralsku, o której startuje pociąg, pognałem na dworzec. Dłuższa chwila kluczenia i jest.
Z zewnątrz, jak wszystkie (zwłaszcza w dużych miastach) imponujący, odświeżony. Podjechałem na parking i ledwo podszedłem do głównego wejścia, otoczyło mnie kilku ludzi z obsługi. Wszyscy młodzi, w garniturach lub uniformach, pomocni. Na wejściach bramki, wewnątrz budynków również grupy takowych oraz policji i innych służb w mundurach. Ciągle sprawdzają bilety, w zasadzie bez tego trudno wejść na dworzec. Przedstawiłem sprawę, na początku consierge nie mogli pojąć, dlaczego chcę transportować moto. Ale gdy zeszli na parking.. Musielibyście widzieć ich miny . Z Zachodu, takim gratem ? Chwila konsternacji i jeden odważny zapytał, czy mam pieniądze... pokazałem mu zwitek.
Dobra, idziemy na dworzec. Kupiłem bilet dla siebie, przedział koedukacyjny -4 osoby (tzw. coupe). Teraz SHL. Zajechałem kawałek dalej, do bagażowego i tu zeszła chwila. Ile waży -przyjęli moje wartości bez problemu, zostaw co chcesz, nic nie zginie. Oczywiście do wszystkich manewrów papierowych paszport obowiązkowy. Dostałem bilet nr 2, przebrałem się, zabrałem potrzebne rzeczy i znów na dworzec. Tu nowi kumple z obsługi, którzy nie odstępowali mnie na krok, wytłumaczyli, o co chodzi z czasem, a czego do końca nie załapałem w Uralsku. Nie jest to specjalnie zagmatwane, ale Kazachstan ma trzy strefy czasowe i rozkłady jazdy są wg czasu Astany, a pociągi jeżdżą wg lokalnego. Nie jest to ludny kraj, a wielki, więc składy liczy się raczej na godziny lub dni, dlatego jakoś wszystko się kręci
Np. z Uralska czy Aktobe do Ałmat jadą dwa razy w tygodniu i tak samo abarot.
Dobra nasza. Dowiedziałem się, gdzie jest przechowalnia bagażu, łazienka. Ta ostatnia już nie tak efektowna, jak elewacje, z lekka obskurna, ale płynęła woda w kranie, choć tylko zimna jak lód. Dokonałem ablucji, przebrałem się.
Dziś odpoczywamy, w końcu wakacje. Za mną 6 dni, 3 granice i ponad 3 tys. km w siodle. Czas na relaks.
Najpierw obiad, później na miejscowe piwo. Niezłe.
Popatrzyłem na gwarne miasto, mnóstwo kolorowo ubranych ludzi, stroje współczesne i nieco tradycyjnych, ludzie biali i bardziej śniadzi, tygiel. Wszędzie dzieci, biegają i mało kto dowozi je suv-em. Ruch drogowy spory, czuć już pozorny chaos Wschodu.
Spotkanie Dawida z Goliatem:
Mój pociąg odjeżdżał wieczorem, więc nie śpieszyłem się zbytnio. Krążąc po dworcu wielokrotnie, na tyle wyróżniałem się, że nikt już mnie nie kontrolował. Dowiedziałem się, że alkoholu nie mogę spożywać oficjalnie, a jedynie "technicznie" lub w ichniejszym Warsie. Że na większych stacjach, pociąg ma dłuższą przerwę i można coś na ząb nabyć, a naczalnik wagonu dysponuje kubkiem i łyżeczką. Wrzątek jest zawsze, z kranu na korytarzu. Pasuje.
Podjechał skład, wydawał mi się jakiś krótki, bez wagonów bagażowych, ale pognałem, jak cały tłum, przez remontowane torowiska . Odnalazłem swój wagon, a razwiednik (kierownik) : to nie twój pociąg? Jako to, przecież jedzie do Ałmat. Tak, ale twój pojedzie za 1,5 godz. O co chodzi ? Kurs dwa razy w tygodniu i po dwa pociągi za sobą? Okazało się, że jeden jedzie "wewnątrz trasy", na krótszym dystansie, szybciej i bez wagonów bagażowych. Mój faktycznie przyjechał później. Chciałem obejrzeć, jak ładują Elkę i czy w ogóle pojedzie ze mną na południe, ale ciemno było, zapewne wózki z pakunkami musiały objeżdżać to chore torowisko bez przejść dla pieszych. Przy wejściu oddałem bilet (warto zrobić sobie zdjęcie na pamiątkę, bo nie oddają), znalazłem miejsce.
Tak to wygląda na piętrze:
Na łóżku jest komplet świeżej pościeli i ręcznik. Za pasażerów miałem samych panów. Jeden z nich, gruby i sapiący, okazał się jakimś muzykiem. Repertuar?
Proszę bardzo- disco orient, disco kazach, itp. Niezapomniana noc... Gdy już wyczerpał mu się zapas utworów własnych, odpalił smartfona. I znów to samo . Gdzieś tak koło trzeciej nad ranem, pan grajek osłabł. Cóż z tego, skoro jego sen to sapanie, świstanie, jęki, bezdechy, a chrapanie budziło wszystkich. Na szczęście, spał do południa dnia następnego, za to gdy się przebudził.. Wyciągnął dla odmiany swoją bakałajkę, zleciała się połowa pasażerów, a on ciągnął te swoje smętne pieśni. Dobrze, że miałem znieczulacze techniczne . Na szczęście, pan grajek wysiadł wczesnym popołudniem w Bajkonurze. Z pozostałym poszedłem na piwo do Warsa, a i on odpadł gdzieś w Kyzyłordzie. Za to dosiadły się do mnie dwie Rosjanki z Machaczkały (jedna miała wdzianko z napisem wolna Czeczenia) z małymi synami. Na początku brały mnie za Anglika i po rosyjsku trochę oceniały. Dowiedziałem się co nieco o sobie Nie chcąc brnąć dalej, rozwiałem w ich języku wątpliwości i już gawędziliśmy miło do późna w noc, maluchy nie przeszkadzały. A tematy? Wszystko po trochu, skąd, dokąd, dlaczego tu? Ale również o historii, geografii, Zachodzie i Wschodzie. Czy mam żonę, bo jedna z nich jest rozwódką, jakby co...
Cdn.
Nie będąc pewnym jednak tłumaczeń Kazachów w Uralsku, o której startuje pociąg, pognałem na dworzec. Dłuższa chwila kluczenia i jest.
Z zewnątrz, jak wszystkie (zwłaszcza w dużych miastach) imponujący, odświeżony. Podjechałem na parking i ledwo podszedłem do głównego wejścia, otoczyło mnie kilku ludzi z obsługi. Wszyscy młodzi, w garniturach lub uniformach, pomocni. Na wejściach bramki, wewnątrz budynków również grupy takowych oraz policji i innych służb w mundurach. Ciągle sprawdzają bilety, w zasadzie bez tego trudno wejść na dworzec. Przedstawiłem sprawę, na początku consierge nie mogli pojąć, dlaczego chcę transportować moto. Ale gdy zeszli na parking.. Musielibyście widzieć ich miny . Z Zachodu, takim gratem ? Chwila konsternacji i jeden odważny zapytał, czy mam pieniądze... pokazałem mu zwitek.
Dobra, idziemy na dworzec. Kupiłem bilet dla siebie, przedział koedukacyjny -4 osoby (tzw. coupe). Teraz SHL. Zajechałem kawałek dalej, do bagażowego i tu zeszła chwila. Ile waży -przyjęli moje wartości bez problemu, zostaw co chcesz, nic nie zginie. Oczywiście do wszystkich manewrów papierowych paszport obowiązkowy. Dostałem bilet nr 2, przebrałem się, zabrałem potrzebne rzeczy i znów na dworzec. Tu nowi kumple z obsługi, którzy nie odstępowali mnie na krok, wytłumaczyli, o co chodzi z czasem, a czego do końca nie załapałem w Uralsku. Nie jest to specjalnie zagmatwane, ale Kazachstan ma trzy strefy czasowe i rozkłady jazdy są wg czasu Astany, a pociągi jeżdżą wg lokalnego. Nie jest to ludny kraj, a wielki, więc składy liczy się raczej na godziny lub dni, dlatego jakoś wszystko się kręci
Np. z Uralska czy Aktobe do Ałmat jadą dwa razy w tygodniu i tak samo abarot.
Dobra nasza. Dowiedziałem się, gdzie jest przechowalnia bagażu, łazienka. Ta ostatnia już nie tak efektowna, jak elewacje, z lekka obskurna, ale płynęła woda w kranie, choć tylko zimna jak lód. Dokonałem ablucji, przebrałem się.
Dziś odpoczywamy, w końcu wakacje. Za mną 6 dni, 3 granice i ponad 3 tys. km w siodle. Czas na relaks.
Najpierw obiad, później na miejscowe piwo. Niezłe.
Popatrzyłem na gwarne miasto, mnóstwo kolorowo ubranych ludzi, stroje współczesne i nieco tradycyjnych, ludzie biali i bardziej śniadzi, tygiel. Wszędzie dzieci, biegają i mało kto dowozi je suv-em. Ruch drogowy spory, czuć już pozorny chaos Wschodu.
Spotkanie Dawida z Goliatem:
Mój pociąg odjeżdżał wieczorem, więc nie śpieszyłem się zbytnio. Krążąc po dworcu wielokrotnie, na tyle wyróżniałem się, że nikt już mnie nie kontrolował. Dowiedziałem się, że alkoholu nie mogę spożywać oficjalnie, a jedynie "technicznie" lub w ichniejszym Warsie. Że na większych stacjach, pociąg ma dłuższą przerwę i można coś na ząb nabyć, a naczalnik wagonu dysponuje kubkiem i łyżeczką. Wrzątek jest zawsze, z kranu na korytarzu. Pasuje.
Podjechał skład, wydawał mi się jakiś krótki, bez wagonów bagażowych, ale pognałem, jak cały tłum, przez remontowane torowiska . Odnalazłem swój wagon, a razwiednik (kierownik) : to nie twój pociąg? Jako to, przecież jedzie do Ałmat. Tak, ale twój pojedzie za 1,5 godz. O co chodzi ? Kurs dwa razy w tygodniu i po dwa pociągi za sobą? Okazało się, że jeden jedzie "wewnątrz trasy", na krótszym dystansie, szybciej i bez wagonów bagażowych. Mój faktycznie przyjechał później. Chciałem obejrzeć, jak ładują Elkę i czy w ogóle pojedzie ze mną na południe, ale ciemno było, zapewne wózki z pakunkami musiały objeżdżać to chore torowisko bez przejść dla pieszych. Przy wejściu oddałem bilet (warto zrobić sobie zdjęcie na pamiątkę, bo nie oddają), znalazłem miejsce.
Tak to wygląda na piętrze:
Na łóżku jest komplet świeżej pościeli i ręcznik. Za pasażerów miałem samych panów. Jeden z nich, gruby i sapiący, okazał się jakimś muzykiem. Repertuar?
Proszę bardzo- disco orient, disco kazach, itp. Niezapomniana noc... Gdy już wyczerpał mu się zapas utworów własnych, odpalił smartfona. I znów to samo . Gdzieś tak koło trzeciej nad ranem, pan grajek osłabł. Cóż z tego, skoro jego sen to sapanie, świstanie, jęki, bezdechy, a chrapanie budziło wszystkich. Na szczęście, spał do południa dnia następnego, za to gdy się przebudził.. Wyciągnął dla odmiany swoją bakałajkę, zleciała się połowa pasażerów, a on ciągnął te swoje smętne pieśni. Dobrze, że miałem znieczulacze techniczne . Na szczęście, pan grajek wysiadł wczesnym popołudniem w Bajkonurze. Z pozostałym poszedłem na piwo do Warsa, a i on odpadł gdzieś w Kyzyłordzie. Za to dosiadły się do mnie dwie Rosjanki z Machaczkały (jedna miała wdzianko z napisem wolna Czeczenia) z małymi synami. Na początku brały mnie za Anglika i po rosyjsku trochę oceniały. Dowiedziałem się co nieco o sobie Nie chcąc brnąć dalej, rozwiałem w ich języku wątpliwości i już gawędziliśmy miło do późna w noc, maluchy nie przeszkadzały. A tematy? Wszystko po trochu, skąd, dokąd, dlaczego tu? Ale również o historii, geografii, Zachodzie i Wschodzie. Czy mam żonę, bo jedna z nich jest rozwódką, jakby co...
Cdn.
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Sylwek ... wziąłeś namiar i telefon ?
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- rwasyl
- wiejski tuningowiec
- Posty: 84
- Rejestracja: 21.03.2015, 16:41
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Sulechów
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Henry, ale że dla siebiehenry pisze:Sylwek ... wziąłeś namiar i telefon ?
-
- pałujący w lesie
- Posty: 1524
- Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Lisków
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Jakby to powiedzieć, Heniu.henry pisze:Sylwek ... wziąłeś namiar i telefon ?
Buzia aniołek, oczy jak kanadyjskie jeziora, w obyciu zacna... A nru telefonu nie wziąłem .
Ale to nic, Czeczenia niedaleko, a i Machaczkała nie jest specjalnie dużym miastem .
Mkniemy dalej.
Niemniej, na początek mało wesoła wiadomość. Pisząc tę relację, uzbroiłem się w gazylion zdjęć z kraju, który tak lubię- Kirgistanu. Teraz wklejam z galerii; niestety, ma ona ograniczoną objętość. W niedzielę zarzuciłem próbnie z dysku Google i jest. Sukces! Ale przez dzień. Wczoraj zdjęcia zjadło :
viewtopic.php?f=18&t=10617&start=160
Pisałem wczoraj wieczorem zadowolniony, że wreszcie nie muszę się ograniczać i kiedy dojechałem Kirgizji, wychodzi na to, że jednak tak.
Podpowiedzcie w ww wątku, co ja robię nie tak? Nie jestem orłem informatycznym, ale to forum technicznie mnie rozwala. Wczoraj siedziałem długo, aby przeredagować treść do mniejszej ilości fotek.
Tymczasem rankiem dotarłem na miejsce. Konduktor dyskretnie, aby nie obudzić współpasażerów, około godzinę przed wysiadką, daje znać, ze to już . Jest czas na pozbieranie swoich rzeczy, zwinięcie pościeli i ręcznika i oddanie razwiednikowi.
Postój w Dżambule (Tarazie) trwa ok. 30 min. Popędziłem raźno do tyłu pociągu zobaczyć, czy SHL faktycznie przyjechała ze mną. JEST! Ucieszyłem się jak diabli, bo choć Kazachstan już bez wizy, a i radziecką miałem na trzy miesiące, to jednak perspektywa poszukiwania zaginionej Elki, gdzieś w bezkresach stepów, do najciekawszych nie należy. Tym bardziej, że składy kursują, na tej linii, dwa razy w tygodniu.
Wyładunek.
Elka, jak na królową dróg przystało, przyjechała opatulona w stado miękkich bagaży, których był cały wagon. Znakomita większość tych toreb to takie wielkie, kraciaste, które pamiętacie z targowisk lat '90. Wytargaliśmy maszynę z półtorametrowej wysokości i już miałem jechać. Nie,nie,nie. Nie tak ostro . Najpierw biurokracja. BARDZO POWAŻNA KIEROWNIK DZIAŁU BAGAŻOWEGO zjawiła się nieśpiesznie, wypełniła mnóstwo BARDZO POTRZEBNYCH PAPIERÓW i, po oddaniu biletu i podpisaniu mnóstwa BARDZO WAŻNYCH DOKUMENTÓW, już mogłem odjechać z peronu .
Niedaleko zresztą- postanowiłem dokonać odwlekanego małego przeglądu:
w cieniu, pod budynkiem poczty, w towarzystwie kilku ciekawskich Kazachów, łącznie z policjantami.
Bacznie śledzili i komentowali moje poczynania i nagle cisza. Co jest? Ledwo słyszę; afganka, afganka?
Dobrałem się do lampy przedniej, aby przejrzeć styki i tu towarzystwo zobaczyło zawartość:
Policjant nie sprawdzał organoleptycznie, dał wiarę, ze to zapasowa elektronika .
Poskładałem maszynę, pognałem do miasta do kantoru i na granicę. Tu sprawnie, u Kazachów kupon, po kirgiskiej mam wrażenie, że nie zdążyłem zdjąć kasku i już jestem! Tak Elciu, dojechaliśmy tu!
Szanowni, pozwolicie, że teraz będzie mało opowieści, a więcej zdjęć.
Na przełęczy, Kirgistan wita sto razy obfotografowanym Zbiornikiem Kirowskim:
[/album-max]2902[/album-max]
pomimo, że tu cudnie, czasem trzeba zjeść:
Nawet najpiękniejsze dni, kiedyś się kończą, więc mknąłem jak easy rider, w stronę zachodzącego słońca :
na popas:
.
Jak to u mnie w zwyczaju, znów było to jakieś ustronne miejsce, w całkiem zacisznych krzakulcach. Wieczór upłynął mi na delektowaniu się wspomnieniami i dzieleniu się nimi poprzez sms.
- tomekpe
- młody podróżnik
- Posty: 2476
- Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Milanówek
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Sylwek,
Jeśli mowa o zdjęciach, to jak swoje do relacji podlinkowałem z Google, to działały zawsze, bez przerw. I działają nadal.
Myślę, że w tym konkretnym wypadku to coś po stronie Google - ustawienia współdzielenia pliku, np. nie dla każdego są dostępne, wszedłeś na stronę w inny sposób i zdjęcia 'znikły'.
Wrzucę próbne zdjęcie do tematu o linkowaniu zdjęć i postaram się pomóc.
Dzięki za relację - lekkie pióro i ani jednej 'samojebki' ...
Jeśli mowa o zdjęciach, to jak swoje do relacji podlinkowałem z Google, to działały zawsze, bez przerw. I działają nadal.
Myślę, że w tym konkretnym wypadku to coś po stronie Google - ustawienia współdzielenia pliku, np. nie dla każdego są dostępne, wszedłeś na stronę w inny sposób i zdjęcia 'znikły'.
Wrzucę próbne zdjęcie do tematu o linkowaniu zdjęć i postaram się pomóc.
Dzięki za relację - lekkie pióro i ani jednej 'samojebki' ...
Transalp '02 od '10
2011 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=8361
2012 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=10940
2013 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=15543
2011 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=8361
2012 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=10940
2013 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=15543
- Qter
- swobodny rider
- Posty: 3403
- Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Reguły
- Kontakt:
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Sylwek,
Napisz coś o kosztach podróży pociągiem wraz z motocyklem. Może to wielu zainspirować
Czekam cierpliwie na c.d.
PZDR
Qter
Napisz coś o kosztach podróży pociągiem wraz z motocyklem. Może to wielu zainspirować
Czekam cierpliwie na c.d.
PZDR
Qter
Geniusz tkwi w prostocie...
we don't cry very hard
we don't cry very hard
-
- pałujący w lesie
- Posty: 1524
- Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Lisków
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Tomkupe, dziękuję niezmiernie, a odpowiednio ustosunkuję się w dziale odpowiednim . A, i pytanie: co to za zwierz:
Qtrze; napiszę, ale pozwolisz, w drodze powrotnej. To już niedługo, za kilka dni wracam z Kirgizji. Chcę sobie przypomnieć kwoty, bo miałem spore rozbieżności przy płaceniu za Elkę .
?tomekpe pisze:i ani jednej 'samojebki' ...
Qtrze; napiszę, ale pozwolisz, w drodze powrotnej. To już niedługo, za kilka dni wracam z Kirgizji. Chcę sobie przypomnieć kwoty, bo miałem spore rozbieżności przy płaceniu za Elkę .
- tomekpe
- młody podróżnik
- Posty: 2476
- Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Milanówek
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Sylwek - to taka nowomowa Chodzi o fotki 'selfie', czyli fotki z sobą samym, robione z ręki. Dość modne w relacjach i na blogach, niekoniecznie potrzebne..Sylwek pisze:Tomkupe, dziękuję niezmiernie, a odpowiednio ustosunkuję się w dziale odpowiednim . A, i pytanie: co to za zwierz:?tomekpe pisze:i ani jednej 'samojebki' ...
Qtrze; napiszę, ale pozwolisz, w drodze powrotnej. To już niedługo, za kilka dni wracam z Kirgizji. Chcę sobie przypomnieć kwoty, bo miałem spore rozbieżności przy płaceniu za Elkę .
https://www.miejski.pl/slowo-Samojebka
Transalp '02 od '10
2011 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=8361
2012 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=10940
2013 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=15543
2011 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=8361
2012 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=10940
2013 - http://forum.transalpclub.pl/viewtopic.php?f=42&t=15543
-
- wiejski tuningowiec
- Posty: 106
- Rejestracja: 15.10.2017, 08:32
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Tarnobrzeg
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Ładnie w tym Kirgistanie
-
- pałujący w lesie
- Posty: 1524
- Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Lisków
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
Selfie to ja znam . Niekoniecznie z ręki, ale kilka ujęć z moją facjatą, pojawi się zapewne. Jak się lansić, to na całego .tomekpe pisze:'selfie', czyli fotki z sobą samym, robione z ręki. Dość modne w relacjach i na blogach, niekoniecznie potrzebne..
W "tym" Kirgistanie to nie jest ładnie, tam jest pięknie. Każdemu życzę, aby odwiedził ten kraj i posmakował jego różnorodności i gościnności miejscowych.mariusz1970 pisze:Ładnie w tym Kirgistanie
Palemki w drinku i rajskich plaż nie dostaniesz, ale miejsca nieskażone forsą już tak. Wielką życzliwość miejscowych, kymys i ajran, otrzymasz gratis .
Cdn. niebawem, teraz wracam do pisania artykułu, do kolejnego miesięcznika. Zaczyna mnie już przerażać ta nagła popularność .
- krzysiek_honda
- zgłębiacz wskaźników
- Posty: 41
- Rejestracja: 08.02.2018, 21:15
- Mój motocykl: Africa Twin
- Lokalizacja: Wołomin
Re: Kirgistan na SHL M06 T (2017 r.).
He, he dobre. Już wszyscy wiedzą co to selfi
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości