KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
Qter
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3396
Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Reguły
Kontakt:

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: Qter »

Dobre to!

Widzę, że na razie macie wyprawę antropologiczną ;) :smile:

W sumie zawsze mnie ciągnęło do nocowania w opuszczonych budynkach. Zdarzyło mi się kilak razy za młodości - może pora do tego wrócić?

Cierpliwie czekam do soboty... :wink:

PZDR

Qter
Geniusz tkwi w prostocie...

we don't cry very hard
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: henry »

Wszystko zależy od sytuacji, miejsca i od tego jak psychicznie nastawiasz się do stylu podróżowania, a w tym i do noclegów.
Ja uważam, że trzeba być otwartym i elastycznym, nie trzeba się bać i korzystać z nadarzających się okazji, ale to oczywiście indywidualna sprawa jest :smile:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
forhend
emzeciarz agroturysta
emzeciarz agroturysta
Posty: 292
Rejestracja: 13.06.2008, 20:28
Lokalizacja: Konin
Kontakt:

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: forhend »

Super,ja tam bym stale szukał takich okazji,bo w hotelu może każdy,ale przecież nie o to chodzi...) :ok:
Sylwek
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1528
Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Lisków

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: Sylwek »

henry pisze:Ja uważam, że trzeba być otwartym i elastycznym, nie trzeba się bać i korzystać z nadarzających się okazji,
Dokładnie :thumbsup: .
Oczywiście trzeba również korzystać z dobrych miejscówek, a ostatnie, są po prostu rewelacyjne.

Czekałem na tę relacyję, bo choć rozmawialiśmy kilka razy, to o takich smaczkach nie było najzwyczajniej kiedy. Przydaje się notes i dużo zdjęć :smile: .
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: henry »

Dzień 6
20 lipca 2017 Czwartek

Wstajemy o 4.30 ale to o niczym nie świadczy, no może poza tym, że za bardzo nam się nie spieszy.

Obrazek

Dafik zabiera swój sprzęt wędkarski i idzie nad Wołgę złowić wreszcie dużą rybę.
Ja tymczasem, idę „pozwiedzać” resztę ośrodka, a potem, powolutku przygotowuje się do wyjazdu.
Kiedy Dafik wraca, raczej nie ma wesołej miny, bo pomimo wysiłków nie udało mu się nic złowić, czyżby w Wołdze nie było ryb ?
Zbieramy się powoli i o 7.30 wydostajemy na drogę P104 i lecimy w kierunku Rybińska.
Obiekty sakralne poza miastami, najczęściej są w stanie rozpadu.

Obrazek

Gdzieś po drodze w sklepiku robimy zaopatrzenie nie omieszkując uzupełnić zapasów w naszej "apteczce".

Obrazek

Pod sklep podjeżdża Wołga GAZ-24 i dwóch panów otwiera budkę i wystawia do sprzedaży owoce i warzywa. Rozmawiamy z nimi przez czas jakiś o sprawach różnych, nie wyłączając polityki, a na odchodne częstują nas największym arbuzem jaki mają. Jesteśmy bardzo wdzięczni, ale ze względu na jego gabaryty, takiego podarunku przyjąć nie możemy. Z każdej sytuacji jest jakieś rozsądne wyjście, dlatego panowie zamieniają arbuza na o wiele mniejszego melona, a taki podarek, swobodnie mieści się w naszym kuferku. Żegnamy sympatycznych panów i lecimy dalej na północ.

Obrazek

Obrazek

W miejscowości Mikuszino odbijamy w lewo i zjeżdżamy nad brzeg Zbiornika Rybińskiego.
Ten zbiornik, to takie małe morze, gdzie oczywiście drugiego brzegu nie widać i fale pluskają jak na Bałtyku. Zresztą, tu wszystko jest inne, większe, dużo większe a nawet olbrzymie.

Obrazek

Obrazek

Na przykład, taka mała rzeczka Uchra jest wielkości naszej Odry.

Obrazek

Z Wołogdy, dalej lecimy drogą M-8 i w Czekszino odbijamy na dróżkę P7 na Kotlas.
Tankowanie

Obrazek

Obrazek

Chwila przerwy dla rozprostowania kości. Przy okazji powiem, że z siedzeniem, tym razem nie miałem żadnych problemów. Tyłek nie musiał się dopasowywać, chyba jest już odpowiednio zaprawiony.

Obrazek

Rosyjskie klimaty

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdzieś tam za Czekszino, niestety nie zanotowałem co to za wioseczka była, napotykamy prawdziwą perełkę, jak na rosyjskie warunki. Spaski Sobór, wybudowany w latach 1908 – 1912. Niestety, po rewolucji kiedy wymordowano wszystkich popów i zakonników, sobór przekształcono najpierw na „Klub Kultury” (to jakiś paradoks jest, klub kultury … TAM), a kiedy kultura się już skończyła, na magazyn po prostu. Piękna budowla, ale mogliśmy obejrzeć ją tylko z zewnątrz, ponieważ wewnątrz trwały prace konserwatorskie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po obiadku lecimy dalej w kierunku Totmy (fajne nazwy mają), kiedy jednak zaczyna się chmurzyć, a potem padać, zatrzymujemy się na przystanku, żeby przywdziać deszczówki.
Tam zaś, na asfalcie przystanku, widzimy takie oto graffiti.

Obrazek

Obrazek

Lecimy. Trochę deszczu, trochę słońca. Praktycznie, to jest pierwszy deszczyk w naszej podróży, tak więc, na pogodę nie możemy narzekać. Zresztą, na nic nie możemy narzekać, wszystko idzie zgodnie z planem, nie spiesząc się zbytnio cały czas posuwamy się do przodu, nie mamy problemów technicznych, jesteśmy zdrowi, humory dopisują, jest super i byle tak dalej.
Asfalt jest mokry i lekko śliski, Dafik zwalnia i zostaje gdzieś z tyłu. Zresztą, Dafik zawsze jedzie ze sporym dystansem. Kontem oka widzę na przystanku stojący motor, ale jadę dalej. Po kilkuset metrach, zatrzymuję się jednak na poboczu, żeby poczekać na Dafika. Po chwili, podjeżdża chłopak na Yamaszce, a za nim Dafik. Spotkanie motocyklisty w tym rejonie, to jakby znależć oazę na pustyni, ten był pierwszym na terenie Rosji. Chłopak ma na imię Andrej, mieszka w Kotlas i właśnie jedzie do Wołogdy do kumpli, motocyklistów. Dzisiaj jest czwartek, a w sobotę i niedzielę w mieście Wielki Ustiug są dni miasta, jest święto, będzie festyn i wszyscy motocykliści z okolicy się tam zjeżdżają. Jutro będą razem wracać na festyn.
Z Kotlas do Wołogdy jest 513 km, a z Wołogdy do Wielki Ustiug 446 km.
Oczywiście, Andrej zaprasza nas żebyśmy zostali te kilka dni. Wielki Ustiug mamy po drodze, przyjedzie sporo motocyklistów i będzie dużo dobrej zabawy.
Dziękujemy za zaproszenie, możliwe że skorzystamy, ale temat musimy przemyśleć, bo mamy przecież swoje plany.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Andrej jedzie na zachód, my jedziemy na wschód. Deszcz pada przelotnie, dlatego tempo nam znacznie spadło i nie mamy szans, żeby dzisiaj przejechać 300 km do Wielki Ustiug, ale problemu nie ma, bo święto dopiero w sobotę, czyli za dwa dni.

Obrazek

Po drodze, już przed wieczorem dojeżdżamy do Totma. Samo miasto leży kilometr od trasy, ale przy samej drodze P7 jest spory kompleks z parkingami, zaprawką i zajazdem „Alaska”.
Na dole jest bar, a na pięterku ładne pokoiki za 1500 rubli.
Dzisiaj szósty dzień w drodze. Może dlatego mamy jakieś przesilenie, obaj czujemy się słabo, jesteśmy zmęczeni. Może przydał by się dzień odpoczynku i powinniśmy skorzystać z zaproszenia Andreja ?
Dafik jest za tym, żeby zostać w Wielki Ustiug i zobaczyć jak się bawią ruscy motocykliści.
Ja mam jednak pewne obawy. Dzisiaj jest czwartek, a impreza zaczyna się dopiero w sobotę. Wiedząc jak wyglądają tego typu „zabawy”, jest szansa, że opuścimy Ustiug dopiero w niedzielę, a może i w poniedziałek, czy możemy pozwolić sobie na trzy – cztery dni poślizgu ? Teraz wiem, że mogliśmy, ale wtedy tego nie wiedziałem, dlatego przeprowadzamy głosowanie w wyniku którego, „większością” głosów decydujemy, że niestety, nie będziemy bawić się na święcie miasta Wielki Ustiug.

Obrazek

Dla poprawienia nastrojów, a w szczególności zdrowia, Dafik aplikuje nam kolejną flaszeczkę ze swoich zapasów i tym razem, było to trochę więcej niż tylko „dla zdrowotności”.

Obrazek

Dystans 480 km Temperatura 14 – 22 oC
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
magneto
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 832
Rejestracja: 28.07.2013, 21:03
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Olsztyn

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: magneto »

Dzięki za relację - fajnie się czyta :thumbsup:
Zaintrygowała mnie sprawa pierścienia, o którym Henry pisał tutaj: viewtopic.php?f=42&t=24085&start=20#p366187
Poszperałem trochę i wyszło mi, że na pierścieniu jest jedna z form Herbu "Prus", wg Wiki - istniał od 1389 r,
a wg Starego Wydawnictwa - może i od XI wieku... Więc - być może to prawdziwa historia, dość prawdopodobna, a na pewno - ciekawa. Taki dodatkowy "smaczek". Dzięki raz jeszcze i pisz(cie) dalej :resp:
Psy szczekają, a motocykl jedzie dalej...
RUSSIAN GO HOME !
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: henry »

Dzień 7
21 lipca 2017 Piątek

Rano, widzę że Dafik chyba nawet pozycji nie zmienił, jak wieczorem padł, tak przespał do rana. Musiał być naprawdę zmęczony, ale rano czujemy się już znacznie lepiej.

Obrazek

Jemy śniadanie w barze na dole i lecimy dalej w kierunku na Kotlas.

Obrazek

Pogoda w kratkę. Z jednej strony słońca, a z drugiej ciemne, deszczowe chmury.
W pewnym momencie zaczęło padać, a że w środku lasu trafiliśmy na przystanek, więc zjeżdżamy żeby przeczekać największy deszcz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po pewnym czasie, na przystanek podjeżdża Łada z której wysiadają dwie panie z pieskiem Miszą.
Panie przywiozły jakieś jagody i borówki, które zamierzają sprzedać podróżnym, a z tego co zapamiętałem, to starsza z pań, przybyła w te strony z Magadanu.
Deszcz nie trwa długo. Chmury szybko przesuwają się w poprzek drogi i po chwili słoneczko nagrzewa czarny asfalt, nad którym zaczynają unosić się tumany pary.
Jest ciepło. Droga dobra, lecimy na Kotlas.

Obrazek

Rosyjskie klimaty.

Obrazek

Obrazek

Jednym z problemów w znalezieniu miejsca na biwak jest to co ciągle widzimy wzdłuż drogi, wszechobecna woda. Jak wjechać w taki las ?

Obrazek

Obrazek

W Ustiug tankujemy i przy okazji, wszyscy informują nas, że jutro jest wielkie święto miasta i zapraszają, żeby zostać. Decyzja już jednak zapadła i nie będziemy powtórnie zastanawiać się co by było gdybyśmy zostali, dlatego dziękujemy za zaproszenia, ale jedziemy dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dojeżdżamy do Kotlas, a co można powiedzieć o samym mieście ? Po drodze przejeżdżaliśmy przez wiele miast i miasteczek które jednak nie wywarły na nas większego wrażenia, dopiero po przejechaniu Kotlas, Dafik stwierdził „o ku..a jakie dziadostwo”. Nie wiem, może jechaliśmy przez wyjątkowo nędzne dzielnice, może w innych rejonach miasta jest inaczej, to co tutaj widzieliśmy rzeczywiście wyglądało nędznie i robiło przygnębiające wrażenie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przejeżdżając przez miasto, docieramy do rzeki Wyczegda, gdzie widzimy taki oto, ciekawy pojazd. Zdaje się, że jest to mniejsza wersja „Szamana”, rosyjskiego samochodu terenowego.

Obrazek

Zjeżdżamy na brzeg rzeki, na przyczółek mostu pontonowego na rzece Wyczegda.
Nad brzegiem i na samym moście widzimy sporo wędkarzy łowiących ryby.
Dafik trochę z zazdrością zagląda do siatki jednego z nich. Wiele rybek tam nie ma, ale pan mówi, że na kolację wystarczy. I chyba o to chodzi, żeby było świeżo i na bieżąco.

Obrazek

Obrazek

Ruch na moście jest niewielki, ale odbywa się kierunkowo, więc trzeba poczekać na swoją kolej.
Kiedy zapala się zielone, wjeżdżamy na most i spokojnie przejeżdżamy na drugi brzeg.

Obrazek

Przed nami około 250 - cio kilometrowy skrót pomiędzy Kotlas a Jareńskiem, oznaczony jako P27.
Skrót oczywiście dla nas, bo mogliśmy pojechać dołem przez Kirow, Syktywkar do Uchty, ale my chcieliśmy posmakować Rosji lokalnej, tej przy drogach białych, bocznych i taką właśnie drogą jest ten skrót, który wije się północnym brzegiem rzeki Wyczegda.
Asfalt skończył się po tamtej stronie rzeki, teraz przed nami 250 km szutru. Nie jest to jednak szuter, jaki mieliśmy np. na Łotwie. Ten jest bardziej miękki, mniej stabilny, składa się ze żwiru i drobnego piasku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ruch na drodze jest duży i do pewnego momentu, mijaliśmy głównie ciężarówki załadowane drzewem wracające do Kotlas.
Pogodę mieliśmy dobrą, bo bez deszczu, bez wiatru i temperatura 24 stopnie, ale w tych warunkach, dla nas była to zła pogoda.
Brak wiatru powodował, że nad drogą, nawet długo po przejechaniu samochodu, stały chmury piaskowego pyłu. Praktycznie, cały czas jedziemy w takiej chmurze, mimo to, tempo utrzymujemy na poziomie 60 – 70 km/h. Modlimy się jednak o drobny deszczyk, który zrosił by odrobinę nawierzchnię i wtedy jazda była by komfortowa. Deszczu jednak nie ma, a my posuwamy się cały czas naprzód. Pomimo, że jest to przecież droga boczna, mniej ważna, prawie wszystkie wioski i miejscowości mają swoje obwodnice, a dokładniej, to droga je po prostu omija, a na odjazdach są tablice, np. Litwino 0.5 km, Soyga 0.7 km.

Jak co dzień przed wieczorem, rozpoczynamy poszukiwania odpowiedniego miejsca na rozłożenie namiotu i jak poprzednio, nie jest to łatwe.

Obrazek

Ale gdzieś w końcu musimy się rozbić, bo na tym odcinku hotelu raczej nie znajdziemy.
Za którymś razem, decydujemy się zostać. Miejsce nie jest najlepsze, ale jest przynajmniej kawałek podwyższonego terenu, na którym można rozbić namiot.

Obrazek

Obrazek

Dosłownie po chwili, wszystkie komary w okolicy już wiedzą, że przyjechaliśmy i przyleciały na spotkanie z nami.

Obrazek

Obrazek

Kolacja składa się z tuszonki, chleba, cebuli i herbatki.

Obrazek

A po kolacji, oczywiście „lekarstwo” trzeba zażyć, chociaż nasi „goście” nam tego nie ułatwiają.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Smarujemy się olejkiem gożdzikowym i mogę powiedzieć, że działa, ale przez jakieś 15 – 20 min.
Czynności techniczne takie jak rozbijanie namiotu, posiłek to jest mały problem, gorzej kiedy musisz iść „w krzaki”. I tutaj znowu, pierwsza operacja to mały problem, ale kiedy masz większą potrzebę … uuuuuu to już jest większy problem. Co i jak byś nie kombinował, musisz „to” robić szybko, im szybciej tym lepiej dla twojego tyłka. Ja nie miałem potrzeby korzystać, ale Dafik musiał i poradził sobie bardzo szybko.
Namiot rozbijamy w ten sposób, żeby sypialnia cały czas była zamknięta. Kiedy przygotowywaliśmy się do snu, najpierw wypędzaliśmy gałęziami komary z przedsionka, potem delikatnie robiliśmy jak najmniejszą szczelinę, żeby powkładać do sypialni śpiwór, materac i inne akcesoria, a na końcu sami się tam wsuwaliśmy. Następnie trzeba było wybić komary, które mimo wszystko i tak do sypialni się dostały. Kiedy wydawało się, że nie ma już żadnego i kładliśmy się spać, po pewnym czasie nad głową i tak coś bzyczało, dlatego dla bezpieczeństwa lepiej było założyć na głowę moskitierę.

Obrazek

Dystans 410 km Temperatura 18 – 26 oC
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Pawel
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 506
Rejestracja: 05.11.2017, 09:44
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Orzesze

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: Pawel »

Bardzo fajna relacja, ciekawe zdjęcia, są dzienne mapki :thumbsup: ...więc "czytasie" :smile: .
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1431
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: herni74 »

Ja tez wspominam bardzo dobrze przystanki autobusowe w Rosji ,które nie raz mi uratowały dupę w drodze do Murmańska! A takie są nie doceniane w Polsce :lol: :lol:
Awatar użytkownika
JanuszCh.
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 401
Rejestracja: 14.02.2009, 21:20
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Dubiecko

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: JanuszCh. »

Kolejny odcinek przeczytany :grin: Przy tej dzisiejszej pogodzie to jak balsam dla duszy. :smile: Szacun panowie :resp:
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: henry »

herni74 pisze:Ja tez wspominam bardzo dobrze przystanki autobusowe w Rosji ,które nie raz mi uratowały dupę w drodze do Murmańska! A takie są nie doceniane w Polsce :lol: :lol:
Masz rację, przystanki - te zadaszone, to wspaniały i niezwykle przydatny "gadżet" dla motocyklisty. Przydatne są w różnych sytuacjach, ale chyba najbardziej wypatrywane w czasie deszczu :ok:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: henry »

Dzień 8
22 lipca 2017 Sobota

W nocy słyszę, że jednak nasze prośby zostały wysłuchane … pada.
Duży deszcz, może być problemem, ale troszkę deszczu to mniej kurzu na drodze.
Kolejna korzyść z padającego deszczu, to brak komarów, bo przecież w deszczu nie będą latać, a przynajmniej tak nam się wydawało. Nic bardziej mylnego. Może nasze komary w deszczu nie latają, ale nie ruskie, przekonaliśmy się o tym rano. I tak mi się wydaje, że w deszczu były jeszcze bardziej zawzięte i zajadłe. A w namiocie, oczywiście nie w sypialni, mieliśmy tali ul.

Obrazek

Szybka, niezbędna toaleta i uciekamy.

Obrazek

Trzeba uważać, bo jesteśmy na podporządkowanej.

Obrazek
Obrazek

Wyjeżdżamy z lasu na P47, jest pięknie, równo, nie będzie się kurzyć …

Obrazek

no, przynajmniej tak było na początku. Deszcz padał z małymi przerwami, a szutrowa nawierzchnia zamieniła się w breję, w śliską maż która powodowała ciągłe uślizgi. Prędkość z wczorajszych 60-80, spadła do 20-30 km/h.
Jazda po tej brei wymagała wzmożonej uwagi i napiętej koncentracji, a to z kolei powodowało pojawienie się stróżek potu na plecach. Ale, moż ta nie tylko utrudniała nam jazdę, brudziła i oklejała motocykl aż po siedzenie, zaklejała chłodnice. Miała jeszcze inny, niszczący wpływ, ale o tym mieliśmy dowiedzieć się dopiero za kilka dni.
Wczoraj było dobrze, ale my chcieliśmy lepiej i modliliśmy się o deszcz … to teraz mamy za1 swoje. Jedziemy. W pewnym momencie … hurra, jest asfalt i … nie kużwa, to nie jest asfalt, to tylko taka fotomorgana. Wszystkie mostki po drodze pokryte były asfaltem, a bywało również, że przed i za mostem było sto lub dwieście metrów asfaltu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek


Gdzieś w połowie tej drogi, gdzie nie było nic, była stacja z paliwem. Stacja mała, malutka, bez kawałka daszku pod którym można by odpocząć i skryć się przed padającym deszczem.

Obrazek
Obrazek

Nie mamy wyboru, albo, wybór mamy jeden, jazda do przodu, bo kiedyś przecież i ten deszcz i ta droga się skończy. Z tą nadzieją, lecimy, a raczej pojeżdżamy dalej.
Teraz, wspominając np. ten odcinek drogi, myślimy i mówimy „ no trochę ciężko było, deszcz i błoto, było trochę walki”, ale tam, wtedy myślałeś tylko o jednym „ kiedy kużwa to wreszcie się skończy”.
Gdzieś po pięćdziesięciu kilometrach, deszcz w końcu przestaje padać i jest trochę lżej, łatwiej.
I tylko my, zastanawiamy się po jaką cholerę „oni”, tutaj ustawiają te znaki.

Obrazek
Obrazek

W okolicy wioseczki Samylowskaja, zjeżdżamy na brzeg rzeki Wyczegda, obejrzeć ruiny kolejnego kościoła i popatrzeć na przeprawę promową z miejscowością Urdoma, po drugiej stronie rzeki.
Nie wiem czemu i nic nie sugeruję, ale „pilot” tego promu, trzy razy „podchodził do lądowania” zanim udało mu się prawidłowo ustawić do brzegu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

To co robi na nas największe i niesamowite wrażenie w czasie tej podróży, to przestrzeń.
Te niewyobrażalne odległości, puste niezabudowane przestrzenie gdzie nie ma nic. Nie ma wiosek, nie ma domów, płotów, nie ma słupów i żadnych drutów, jest tylko czysta, żywa natura.
Jak okiem sięgnąć, aż po horyzont, przez dziesiątki kilometrów tylko my i natura.
Świadomość tego, może przytłaczać.

Gdzieś po dwudziestu kilometrach, dojeżdżamy do wioseczki Tolsza, a tam trafiamy do „Kafe Teremok”, jedynego baru na całej trasie. Pogoda zrobiła się troszkę łaskawsza, przestało padać, przez chmury przebija się błękitne niebo, wreszcie możemy ściągnąć z siebie deszczówki.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pod czujnym okiem towarzysza Putina, odpoczywamy i zajadamy się, ja blinami z serem i śmietanką, a Dafik kotletem z makaronem.
Siedzimy i odpoczywamy jakiś czas, bo przecież nigdzie nam się nie spieszy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pytam właścicielkę, czy i gdzie mógłbym przykleić naklejkę, na co pani mówi, że mogę kleić gdzie mi się podoba. Skoro tak, to instaluję nasze naklejki na drzwiach wejściowych.
Ciekawe, czy w przyszłym roku będą jeszcze wisiać.

Obrazek

Czas się zbierać. Do Jareńska pozostało nam niewiele, bo tylko 60 km, ale chcemy dojechać tam jak najwcześniej, żeby znaleźć jakiś przyzwoity nocleg.
Wreszcie … jest asfalt, jesteśmy w Jareńsku.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Tankujemy na stacji i przy okazji pytam panią z obsługi o nocleg. Pani dzwoni do swojej znajomej, która może nas przenocować (było by ciekawie), ale niestety, ta nie odbiera telefonu, dlatego kieruje nas do jedynego w miasteczku hotelu.

Obrazek
Obrazek

Hotel znajduje się gdzieś na obrzeżach miasteczka i nazywa się „Okolica”, nie ma zamkniętego parkingu (co dla wielu jest problemem) i motory będą stały przed wejściem.

Obrazek
Obrazek

Szybko lokujemy się w pokoju (1500 Rub/os), a potem idziemy na miasto w poszukiwaniu sklepu.
Nie musimy daleko wędrować, bo sklep znajdujemy za rogiem, czyli w najbliższej okolicy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W sklepie jest prawie wszystko, dlatego z zaopatrzeniem nie ma problemu, ale naszą uwagę przykuwają artykuły podlegające embargu, czyli jabłka (możliwe, że z Polski).
Cena to prawie 2$, nieżle.

Obrazek

Kupujemy co nam trzeba i wracamy do hotelu

Obrazek
Obrazek
Obrazek

a tam urządzamy sobie prawdziwą ucztę, bo przecież nie co dzień zajadamy się kawiorem, kapustą morską, rybami wędzonymi, sałatkami rybnymi i innymi, tym razem morskimi, egzotycznymi smakołykami. Wszystko to przepijamy, a jakże by inaczej, horiłką.
Uważamy, że po dzisiejszym dniu, to nam się po prostu należało.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Dystans 150 km Temperatura 16 - 24 oC
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
Qter
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3396
Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Reguły
Kontakt:

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: Qter »

Kilometry lecą nieśpiesznie ale w waszej relacji tego się nie czuje. ... jedziecie i chłoniecie wszystko do okoła takim jakim jest a nie takim jak się zdaje. ..

Tak trzymać!

Pzdr

Qter

piję bro i palę sziszę
Geniusz tkwi w prostocie...

we don't cry very hard
Sylwek
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1528
Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Lisków

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: Sylwek »

henry pisze:Trzeba uważać, bo jesteśmy na podporządkowanej
henry pisze:
henry pisze:I tylko my, zastanawiamy się po jaką cholerę „oni”, tutaj ustawiają te znaki.


:lol: :lol:
henry pisze:Gdzieś w połowie tej drogi, gdzie nie było nic, była stacja z paliwem. Stacja mała, malutka,
henry pisze:To co robi na nas największe i niesamowite wrażenie w czasie tej podróży, to przestrzeń.
Te niewyobrażalne odległości, puste niezabudowane przestrzenie gdzie nie ma nic. Nie ma wiosek, nie ma domów, płotów, nie ma słupów i żadnych drutów, jest tylko czysta, żywa natura.
Jak okiem sięgnąć, aż po horyzont, przez dziesiątki kilometrów tylko my i natura.
Świadomość tego, może przytłaczać.
Lubię tam bywać. Tam, na wschodzie.
Dziękuję Henry, bardzo mi poprawiłeś nastrój :thumbsup: .
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: henry »

Sylwek pisze:
henry pisze:Trzeba uważać, bo jesteśmy na podporządkowanej
henry pisze:
henry pisze:I tylko my, zastanawiamy się po jaką cholerę „oni”, tutaj ustawiają te znaki.


:lol: :lol:
henry pisze:Gdzieś w połowie tej drogi, gdzie nie było nic, była stacja z paliwem. Stacja mała, malutka,
henry pisze:To co robi na nas największe i niesamowite wrażenie w czasie tej podróży, to przestrzeń.
Te niewyobrażalne odległości, puste niezabudowane przestrzenie gdzie nie ma nic. Nie ma wiosek, nie ma domów, płotów, nie ma słupów i żadnych drutów, jest tylko czysta, żywa natura.
Jak okiem sięgnąć, aż po horyzont, przez dziesiątki kilometrów tylko my i natura.
Świadomość tego, może przytłaczać.
Lubię tam bywać. Tam, na wschodzie.
Dziękuję Henry, bardzo mi poprawiłeś nastrój :thumbsup: .
To wyobraż sobje tylko, co i jak to będzie, kiedy będziemy TAM razem jechać :crossy: :ok:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Sylwek
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1528
Rejestracja: 13.03.2012, 11:08
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Lisków

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: Sylwek »

henry pisze:To wyobraż sobje tylko, co i jak to będzie, kiedy będziemy TAM razem jechać :crossy: :ok:
Będzie ogień :smile: . Niedźwiedzie i wilcy już trzęsą się ze strachu :grin: .
Awatar użytkownika
toper
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 377
Rejestracja: 16.09.2012, 18:47
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Dębica
Kontakt:

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: toper »

Henryku i Dafiku :smile:,
poniższe cytaty odróżniają Waszą relacje od większości innych:

Spieszyć się nie musimy, mamy czas...
... nigdzie nam się nie spieszy, mamy czas.
... nie spiesząc się zbytnio.
... że za bardzo nam się nie spieszy.
... bo przecież nigdzie nam się nie spieszy.

p.s.
Motocykle wprost proporcjonalne do tempa wyprawy :wink:
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: henry »

toper pisze:Henryku i Dafiku :smile:,
poniższe cytaty odróżniają Waszą relacje od większości innych:

Spieszyć się nie musimy, mamy czas...
... nigdzie nam się nie spieszy, mamy czas.
... nie spiesząc się zbytnio.
... że za bardzo nam się nie spieszy.
... bo przecież nigdzie nam się nie spieszy.

p.s.
Motocykle wprost proporcjonalne do tempa wyprawy :wink:
To co ja na to poradzę, że "nie spiesząc się zbytnio" ... "bo przecież nigdzie nam się nie spieszy" :pob:
A jaki to komfort jest, kiedy tak jedziesz przed siebie w świat i "nigdzie nam się nie spieszy, bo mamy czas" :witch:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Pawel
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 506
Rejestracja: 05.11.2017, 09:44
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Orzesze

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: Pawel »

henry pisze:To co ja na to poradzę, że "nie spiesząc się zbytnio" ... "bo przecież nigdzie nam się nie spieszy" :pob:
A jaki to komfort jest, kiedy tak jedziesz przed siebie w świat i "nigdzie nam się nie spieszy, bo mamy czas" :witch:
Zazdroszczę... ale tylko "trochę"... :wink: .

Jadąc na wyprawę motocyklową w celu wypoczynku umysłowego, urwania się od rutyny codzienności, doświadczenia wszystkiego co nowe i obce, nie wyobrażam sobie spieszyć się gdzieś, bo goni czas, bo mam tyle i tyle dni na podroż itp.. Owszem, każdy ma jakiś określony termin do dyspozycji (no dobra prawie każdy), ale trzeba planować z zapasem czasu, a nie na wariata.
Inna sprawa, jeśli ktoś nie musi planować życia wg. określonej dostępności wolnego czasu. Taki człowiek wie, że żyje :smile: .

Dlatego, że nikomu się nie spieszy, to tak dobrze czyta się relację z Waszej wyprawy :thumbsup: .
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2267
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: KOMI Respublika przedsmak WORKUTY

Post autor: mirkoslawski »

Pięknie, czuję klimat. BRAWO WY!
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość