Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Cześć,
Chciałem się z Wami podzielić relacją z wyjazdu do Albanii. Dziś od razu może kilka odcinków. Jak będzie zainteresowanie to będę wrzucał kolejne
No to lecimy.
Bałkany Albania 2017
15 dni – 5300 km
Uczestnicy:
Łukasz – motocykl Yamaha XTZ 660 Tenere
Jarek – motocykl Honda Transalp XL650
Trasa:
POLSKA
SŁOWACJA
WĘGRY
CHORWACJA
BOŚNIA I HERCEGOWINA
CZARNOGÓRA
ALBANIA
MACEDONIA
ALBANIA
CZARNOGÓRA
SERBIA
RUMUNIA
WĘGRY
SŁOWACJA
POLSKA
Wstęp.
Wszystko zaczęło się dawno temu (2015), kiedy kupiłem Trampka i zarejestrowałem się na forum TCP ( Transalp Club Polska) . Tam natknąłem się na relację kolegi Qtra (pozdro) z wyjazdu do Albanii.
Wtedy to było dla mnie za wcześniej. Chciałem poznać sprzęt i zdobyć trochę doświadczenia podróżniczego i mechanicznego.
Jednak była to dla mnie inspiracja i marzenie do zrealizowania.
W 2016 po powrocie z Rumunii i rozmowach z Łukaszem ustaliliśmy nowy cel na kolejny rok.
Początkowo wyjazd miał się odbyć w czerwcu. Ostatecznie jednak wyruszamy 8 lipca o godzinie 11.00
Miejsce zbiórki - Warszawa
cdn
Chciałem się z Wami podzielić relacją z wyjazdu do Albanii. Dziś od razu może kilka odcinków. Jak będzie zainteresowanie to będę wrzucał kolejne
No to lecimy.
Bałkany Albania 2017
15 dni – 5300 km
Uczestnicy:
Łukasz – motocykl Yamaha XTZ 660 Tenere
Jarek – motocykl Honda Transalp XL650
Trasa:
POLSKA
SŁOWACJA
WĘGRY
CHORWACJA
BOŚNIA I HERCEGOWINA
CZARNOGÓRA
ALBANIA
MACEDONIA
ALBANIA
CZARNOGÓRA
SERBIA
RUMUNIA
WĘGRY
SŁOWACJA
POLSKA
Wstęp.
Wszystko zaczęło się dawno temu (2015), kiedy kupiłem Trampka i zarejestrowałem się na forum TCP ( Transalp Club Polska) . Tam natknąłem się na relację kolegi Qtra (pozdro) z wyjazdu do Albanii.
Wtedy to było dla mnie za wcześniej. Chciałem poznać sprzęt i zdobyć trochę doświadczenia podróżniczego i mechanicznego.
Jednak była to dla mnie inspiracja i marzenie do zrealizowania.
W 2016 po powrocie z Rumunii i rozmowach z Łukaszem ustaliliśmy nowy cel na kolejny rok.
Początkowo wyjazd miał się odbyć w czerwcu. Ostatecznie jednak wyruszamy 8 lipca o godzinie 11.00
Miejsce zbiórki - Warszawa
cdn
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Dzień 1.
Trasa: Polska – Słowacja
Około 11 spotykamy się na jakieś stacji na ul. Krakowskiej. Trochę gadamy, patrzę na łysą tylną oponę w Jego Tenerze.
Łukasz mówi, że dojedzie. Ok, ja się nie znam, ale na wyjazd założyłem nówki. W końcu to ma być 5-6k km.
Na trasie nic się specjalnego nie działo. Pogoda 20+C, przejście graniczne w Glinnem.
Trochę się gubię w nawigacji w miastach i robimy jakieś dziwne ruchy typu zawracanie na autostradzie na Słowacji. Dystans około 500km, śpimy gdzieś w lesie.
Trasa: Polska – Słowacja
Około 11 spotykamy się na jakieś stacji na ul. Krakowskiej. Trochę gadamy, patrzę na łysą tylną oponę w Jego Tenerze.
Łukasz mówi, że dojedzie. Ok, ja się nie znam, ale na wyjazd założyłem nówki. W końcu to ma być 5-6k km.
Na trasie nic się specjalnego nie działo. Pogoda 20+C, przejście graniczne w Glinnem.
Trochę się gubię w nawigacji w miastach i robimy jakieś dziwne ruchy typu zawracanie na autostradzie na Słowacji. Dystans około 500km, śpimy gdzieś w lesie.
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Dzień 2.
Trasa: Słowacja – Węgry – Chorwacja – Bośnia i Hercegowina
Nie jedziemy autostradami, trasa przez Słowację całkiem ciekawa.
Na Węgrzech robi się temp 30+, krajobraz płaski – ogólnie trochę nudnawo ale napieramy. Po obiedzie jadę już tylko w zbroi.
Krótki pitstop na Węgrzech
Chorwacja – nic specjalnego wioski trochę jak na Podlasiu – czyli zupełnie inny klimat niż ta Chorwacja od strony morza.
Spimy w lesie w BiH
Trasa: Słowacja – Węgry – Chorwacja – Bośnia i Hercegowina
Nie jedziemy autostradami, trasa przez Słowację całkiem ciekawa.
Na Węgrzech robi się temp 30+, krajobraz płaski – ogólnie trochę nudnawo ale napieramy. Po obiedzie jadę już tylko w zbroi.
Krótki pitstop na Węgrzech
Chorwacja – nic specjalnego wioski trochę jak na Podlasiu – czyli zupełnie inny klimat niż ta Chorwacja od strony morza.
Spimy w lesie w BiH
-
- młody podróżnik
- Posty: 2269
- Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kielce
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Dzień 3.
Trasa: BiH – Czarnogóra.
Tego dnia chyba się wreszcie wyluzowuję i nie myślę, że Trampek może się zepsuć itp.
Sama Bośnia im bliżej Czarnogóry tym ładniejsza. Wbijam tracka i lecimy. Upał 35C.
Od przejścia granicznego w Scepan Polije w Czarnogórze zaczyna się właściwa cześć wycieczki. Widoki sztos, droga pełna tuneli i zakrętów, po lewej rzeka i jezioro Piva.
Odbijamy na Durmitor -wąska asfaltowa droga przez górskie łąki, w oddali szczyty gór do których się zbliżamy. Trochę jakby po naszych Tatrach jeździć, bo wysokościowo góry podobne. Ale to tylko takie moje skojarzenie.
Po przejechaniu przez Durmitor trafiamy do Zabijaka – taka baza wypadowa na Durmitor. Robimy zakupy w markecie. Jest wszystko jak w PL czy Europie. Śpimy za Zabijakiem na łące w widokami na góry. Jest pięknie.
Więcej zdjęć + krótkie opisy tu - https://photos.app.goo.gl/Afa8EDsdUxbQBbj62
Trasa: BiH – Czarnogóra.
Tego dnia chyba się wreszcie wyluzowuję i nie myślę, że Trampek może się zepsuć itp.
Sama Bośnia im bliżej Czarnogóry tym ładniejsza. Wbijam tracka i lecimy. Upał 35C.
Od przejścia granicznego w Scepan Polije w Czarnogórze zaczyna się właściwa cześć wycieczki. Widoki sztos, droga pełna tuneli i zakrętów, po lewej rzeka i jezioro Piva.
Odbijamy na Durmitor -wąska asfaltowa droga przez górskie łąki, w oddali szczyty gór do których się zbliżamy. Trochę jakby po naszych Tatrach jeździć, bo wysokościowo góry podobne. Ale to tylko takie moje skojarzenie.
Po przejechaniu przez Durmitor trafiamy do Zabijaka – taka baza wypadowa na Durmitor. Robimy zakupy w markecie. Jest wszystko jak w PL czy Europie. Śpimy za Zabijakiem na łące w widokami na góry. Jest pięknie.
Więcej zdjęć + krótkie opisy tu - https://photos.app.goo.gl/Afa8EDsdUxbQBbj62
- Qter
- swobodny rider
- Posty: 3403
- Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Reguły
- Kontakt:
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
super!
jedź dalej z tą relacją!
więcej fotek
PZDR
Qter
jedź dalej z tą relacją!
więcej fotek
PZDR
Qter
Geniusz tkwi w prostocie...
we don't cry very hard
we don't cry very hard
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
OKi to jadę dalej
Dzień 4. Czarnogóra – Albania
Rano standardowo pakowanie, śniadanie i jedziemy. Droga przez góry – więc zakręty i widoki w pakiecie.
Parkujemy przy moście na rzece Tara – taki punkt widokowy.
Na ten dzień trasę opracowałem korzystając z relacji kolegi Qtra. Część trasy szła tzw. offem.
Coś jednak z moim trackiem było nie tak bo za wszelką cenę nawigacja chciała ominąć ten odcinek z offem.
Jestem jednak uparty i w miejscowości Kolasin pakujemy się na offowy skrót do Berane. Za stacją narciarską robi się ciekawie, koncentracja wymagana.
Takie tam zdjęcie z drogi - humor dopisuje - na razie
Cieszę się, że mam takie opony jakie mam. Po pewnym czasie jednak się gubimy. Jest tam całkiem sporo dróg i navi raz prowadzi tak, a za chwilę każe zawracać. Oczywiście wszystko w górach.
W 1 z takich sytuacji jedziemy łąką po śladzie jakiejś terenówki, przed nami dość stromy podjazd. Rzucam do Łukasza „ ja to podjadę??!) Słyszę „podjedziesz”.
No to jadę, łatwo nie jest, dociążam przód trzymam gaz próbując utrzymywać przyczepność tylnego koła i wbijam na szczyt.
Za szczytem nie ma już nawet śladu w trawie, a naszym oczom ukazuje się kolejna piękna góra.
Już wiem, że trzeba zawracać. Tylko jak to zjechać bez uszczerbku na zdrowiu i sprzęcie?!:-)
Tak wygląda zjazd, ale zdjęcia bardzo wypłaszczają.
Z duszą na ramieniu zjeżdżam. Uff na dole.
Po paru jeszcze zwrotach i szukaniu właściwej drogi mam już dość i chcę nawet wracać do Kolasin i jechać normalną drogą.
Tu kolejny raz sprawdzam nawigację.
Łukasz ma jeszcze chęć próbować, ostatecznie ryzykujemy ostatni raz i udaje się. Jesteśmy na właściwej drodze. W nagrodę mamy piękne widoki i kąpiel z praniem w górskiej rzece.
Widokowo bajka
Po południu wjeżdżamy do Albanii i jedziemy słynną drogą SH20 – teraz już praktycznie w pełni wyasfaltowaną. SH20 robi na mnie ogromne wrażenie. Upał, no bo jest ponad 40C,
wysokie góry z gołymi skałami, 0 zieleni - taki surowy krajobraz jak z innej planety. Potem to się zmienia, ale to mi jakoś utkwiło w pamięci.
Sam trasa motocykowo piękna: zakręty, agrafki, zakręty – taki obowiązkowy punkt do zaliczenia jak ktoś zapuszcza się w te rejony.
W dodatku jesteśmy tam praktycznie sami co potęguje wrażenia.
Na granicy z Albanią
Zaraz potem
A tu te skały
Na dole na trasie na Szkodrę oganiamy w markecie jedzenie na wieczór. W Koplik wymieniamy kasę w bankomacie i kombinujemy z noclegiem.
1 próba i sukces. Z głównej trasy odbijamy w miejscowości Balshoj i rozbijamy się przy jeziorze Szkoderskim na polu mięty. Moje buty nadal jeszcze teraz pachną miętą
Tzn pachniały jak pisałem notatki zaraz po powrocie
Więcej zdjeć z tego dnia tu - https://photos.app.goo.gl/zp4CUkzfwh5uC4kD3
Dzień 4. Czarnogóra – Albania
Rano standardowo pakowanie, śniadanie i jedziemy. Droga przez góry – więc zakręty i widoki w pakiecie.
Parkujemy przy moście na rzece Tara – taki punkt widokowy.
Na ten dzień trasę opracowałem korzystając z relacji kolegi Qtra. Część trasy szła tzw. offem.
Coś jednak z moim trackiem było nie tak bo za wszelką cenę nawigacja chciała ominąć ten odcinek z offem.
Jestem jednak uparty i w miejscowości Kolasin pakujemy się na offowy skrót do Berane. Za stacją narciarską robi się ciekawie, koncentracja wymagana.
Takie tam zdjęcie z drogi - humor dopisuje - na razie
Cieszę się, że mam takie opony jakie mam. Po pewnym czasie jednak się gubimy. Jest tam całkiem sporo dróg i navi raz prowadzi tak, a za chwilę każe zawracać. Oczywiście wszystko w górach.
W 1 z takich sytuacji jedziemy łąką po śladzie jakiejś terenówki, przed nami dość stromy podjazd. Rzucam do Łukasza „ ja to podjadę??!) Słyszę „podjedziesz”.
No to jadę, łatwo nie jest, dociążam przód trzymam gaz próbując utrzymywać przyczepność tylnego koła i wbijam na szczyt.
Za szczytem nie ma już nawet śladu w trawie, a naszym oczom ukazuje się kolejna piękna góra.
Już wiem, że trzeba zawracać. Tylko jak to zjechać bez uszczerbku na zdrowiu i sprzęcie?!:-)
Tak wygląda zjazd, ale zdjęcia bardzo wypłaszczają.
Z duszą na ramieniu zjeżdżam. Uff na dole.
Po paru jeszcze zwrotach i szukaniu właściwej drogi mam już dość i chcę nawet wracać do Kolasin i jechać normalną drogą.
Tu kolejny raz sprawdzam nawigację.
Łukasz ma jeszcze chęć próbować, ostatecznie ryzykujemy ostatni raz i udaje się. Jesteśmy na właściwej drodze. W nagrodę mamy piękne widoki i kąpiel z praniem w górskiej rzece.
Widokowo bajka
Po południu wjeżdżamy do Albanii i jedziemy słynną drogą SH20 – teraz już praktycznie w pełni wyasfaltowaną. SH20 robi na mnie ogromne wrażenie. Upał, no bo jest ponad 40C,
wysokie góry z gołymi skałami, 0 zieleni - taki surowy krajobraz jak z innej planety. Potem to się zmienia, ale to mi jakoś utkwiło w pamięci.
Sam trasa motocykowo piękna: zakręty, agrafki, zakręty – taki obowiązkowy punkt do zaliczenia jak ktoś zapuszcza się w te rejony.
W dodatku jesteśmy tam praktycznie sami co potęguje wrażenia.
Na granicy z Albanią
Zaraz potem
A tu te skały
Na dole na trasie na Szkodrę oganiamy w markecie jedzenie na wieczór. W Koplik wymieniamy kasę w bankomacie i kombinujemy z noclegiem.
1 próba i sukces. Z głównej trasy odbijamy w miejscowości Balshoj i rozbijamy się przy jeziorze Szkoderskim na polu mięty. Moje buty nadal jeszcze teraz pachną miętą
Tzn pachniały jak pisałem notatki zaraz po powrocie
Więcej zdjeć z tego dnia tu - https://photos.app.goo.gl/zp4CUkzfwh5uC4kD3
- Waldis
- romeciarz
- Posty: 29
- Rejestracja: 12.10.2017, 20:01
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Bielsko-Biala
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
...No i co dalej ???? Pisz bom ciekaw ! :)
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 506
- Rejestracja: 05.11.2017, 09:44
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Orzesze
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Pisz dalej, bo dobrze Ci idzie, a to tego zdjęcia są świetne. Muszę od Ciebie coś podpatrzeć, bo mam podobne plany ;).
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Dzięki za doping Będę wrzucał 1-2 odcinki tygodniowo, może więcej jak czasowo wyrobię.
Stay tuned
Stay tuned
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Dzień 5. Theth Albania
Ha no to dziś do zdobycia mityczne Theth, o którym nie raz czytałem.
Na wstępnie napiszę, że moje doświadczenie, umiejętności i wiedza na temat jazdy w offie były wtedy niewiele większe od 0.
Trochę pomaga mi jazda na rowerze po górach, bo jednak cześć rzeczy jest podobna, motocykl jest jedynie cięższy
Trasa podobno jest trudna i wymagająca. A z 2 strony na filmikach nie wyglądała strasznie. Sam nie wiem już na co się nastawiać, po prostu jedziemy się sprawdzić.
Tu spaliśmy
Rano widzimy rybaków jadący nad jezioro, a oni widzą nas. 1 podjeżdża i chwilę gadamy, ale rozmowa nie specjalnie się klei, a i nie mamy czasu na pogawędki.
Śniadanie, pakowanie, wbijam tracka i w drogę. Temperatura powyżej 35C. Po drodze kupujemy wodę, żebym mieć zapas.
Jakoś dziwnie tego tracka wyznaczył mi gogle i jedziemy jakimiś polami pełnymi śmieci. W pewnym momencie droga zalana wodą – czyli coś czego się boje.
Takich brodów jest 3, 1 po drugim. Standardowo pytam Łukasza czy przejadę. Łukasz mówi, że spoko, puszczam go pierwszego, przejechał. Ok, dobra no to jadę…uff poszło.
Łukasz zamiast odbić w prawo, jedzie prosto, chwilę zajmuje zanim się zawróci, potem jeszcze obracanie trampkiem na wąskiej drodze i dobijamy do jakieś wioski.
Tam trochę kombinacji jak to trafić na główną trasę do Kir i jedziemy dalej, temperatura rośnie.
W Kir kończy się asfalt i zaczyna prawdziwa górska droga. Taka z kamieniami, ostrymi zakrętami itp.
Zdjęcia wypłaszczają, choć nachylenia dużego tu akurat nie ma.
W temperaturze 40C + i obładowanym trampkiem to jakiegoś wielkiego fanu nie mam.
Uważam żeby nie zgubić drogi, nie wyglebić no i podziwiam trochę widoki, które na początku nie urzekają po przejechaniu dzień wcześniej SH20.
Co raz robimy jakieś postoje, żeby przewietrzyć głowy. Jesteśmy już zmęczeni, a mamy przejechane dopiero 1/10 tej trasy. Nie napawa to optymizmem
Temperatura na słońcu powyżej 45C. W pewnym momencie widzę, że nie ma za mną Łukasza. On ogólnie zostawał trochę za mną, ale coś go za długo teraz nie ma.
W głowie takie myśli: może coś się stało (?), wracać się i jeszcze raz podjeżdżać trochę mi się nie chcę (?) bo droga ciężka. Dobra wracam, oby to nie było nic poważnego.
Po chwili spotykam Łukasza. Mówi, że jak miał mnie wyprzedzić na jakimś podjeździe to coś poszło nie tak, lewo- prawo, i gleba.
Ja nic nie widziałem Straty: urwany kierunek, ułamane lusterko, jakiś plastik pęknięty. Od tego momentu mam już psychiczny stres.
No bo niech coś się stanie w tych pięknych okolicznościach przyrody z motocyklami np. guma, urwany łańcuch, nie wspominając o złamaniu nogi czy ręki.
Byłby niezły dramat. No ale nic to jedziemy dalej, droga ogólnie cały czas jest podobna, dużo kamieni, zakręty, nachylenie w miarę umiarkowane tzn. jeździło się po bardziej stromych.
Nie mogę się już doczekać tego Theth, tym bardziej, że widoki bez szału, a może to temperatura i stres rzutują na moje odczucia
Gdzieś tak w połowie trasy od Kir droga idzie w dół. Zastanawiam się czy dobrze jedziemy, ale spotkane po drodze terenówki potwierdzają, ż jest ok.
Ogólnie im bliżej Theth tym więcej terenówek albo lokalnych busów wiozących turystów – właśnie tą drogą Motocykla nie spotkaliśmy żadnego do tej pory
Za to im bliżej Theth tym też lepsze widoki.
Czasem też mijamy jakieś wioski z 1 czy 2 zabudowaniami. 3x pytam po drodze spotkanych ludzi ile jeszcze do Theth i za każdym razem słyszę 20 min, a od 1szego 20 już sporo minęło.
Robimy postój nad strumieniem. Z moich skarpet dosłownie wyciskam wodę tzn. mój pot. Widokowo jest pięknie, nie mamy już sił ale niewiele zostało.
Za tym strumieniem jest już jakby trochę lajtowo, bo wcześniej parę razy na podjazdach miałem taką sytuację, że walczyłem o przetrwanie.
Aaaa zapomniałem dodać, że jak był zjazd to przytarłem osłoną o kamienie i urwałem korek od odmy.
Mimo to zjazdy są dla mnie o wiele mniej stresujące niż podjazdy i jakoś tak na większym luzie idą.
Tu właśnie naprawiam korek od odmy. Po za tym nic się nie popsuło.
Dalej jest znowu pod górę. Wreszcie docieramy do Theth. Jest chyba 16:00 Nawet nie chce nam się siedzieć na obiedzie itp bo jeszcze czeka nas powrót i też nie wiadomo w jakich warunkach.
Robimy rundę po wiosce, foty i lecimy w kierunku Szkodry na drogę SH21.
Kościół w Theth
Początek SH21 też szutrowo-kamienisty ale to nie to co było od Kir.
Po 30min może 1 godzinie docieramy do asfaltu, gdzie spotykamy parę z Czech na gs1200 ( chyba).
Chwilę gadamy, foty i asfaltem lecimy w dół.
Droga i widoki całkiem fajne, ja jednak najbardziej czuję ulgę, że przeżyłem tą trasę bez uszczerbku na ciele, a i mój Trampek dzielnie się spisał
Jeszcze zakupy na wiosce w markecie i rozbijamy się nad Jeziorem Szkoderskim na samej plaży z zamiarem kąpieli.
Już się ściemnia, idziemy się kąpać, ale obaj stwierdzamy, że woda to syf. No nie! A dziś rano gość rybak, twierdził, że można się kąpać!
No nic, to dzień bez mycia, nie licząc krótkiej chwili w górskim strumieniu. Eh
PS. Co do samej pętli Theth to chyba obaj kładliśmy się z mieszanymi uczuciami. Z 1 strony daliśmy radę, nic się nie stało, fajne widoki itp itd, z 2. konkretny uryp duszy i ciała
Samych naprawdę trudnych momentów na trasie miałem mało, ale dłogość i temp. robią swoje.
Jak ktoś nigdy nie był to myślę, że warto - Amen*
*tylko z głową, najlepiej w parę osób, przygotowani na awarie i z zapasem wody. Ja miałem chyba 4,5l a i tak musiałem nabrać ze strumienia.
Ha no to dziś do zdobycia mityczne Theth, o którym nie raz czytałem.
Na wstępnie napiszę, że moje doświadczenie, umiejętności i wiedza na temat jazdy w offie były wtedy niewiele większe od 0.
Trochę pomaga mi jazda na rowerze po górach, bo jednak cześć rzeczy jest podobna, motocykl jest jedynie cięższy
Trasa podobno jest trudna i wymagająca. A z 2 strony na filmikach nie wyglądała strasznie. Sam nie wiem już na co się nastawiać, po prostu jedziemy się sprawdzić.
Tu spaliśmy
Rano widzimy rybaków jadący nad jezioro, a oni widzą nas. 1 podjeżdża i chwilę gadamy, ale rozmowa nie specjalnie się klei, a i nie mamy czasu na pogawędki.
Śniadanie, pakowanie, wbijam tracka i w drogę. Temperatura powyżej 35C. Po drodze kupujemy wodę, żebym mieć zapas.
Jakoś dziwnie tego tracka wyznaczył mi gogle i jedziemy jakimiś polami pełnymi śmieci. W pewnym momencie droga zalana wodą – czyli coś czego się boje.
Takich brodów jest 3, 1 po drugim. Standardowo pytam Łukasza czy przejadę. Łukasz mówi, że spoko, puszczam go pierwszego, przejechał. Ok, dobra no to jadę…uff poszło.
Łukasz zamiast odbić w prawo, jedzie prosto, chwilę zajmuje zanim się zawróci, potem jeszcze obracanie trampkiem na wąskiej drodze i dobijamy do jakieś wioski.
Tam trochę kombinacji jak to trafić na główną trasę do Kir i jedziemy dalej, temperatura rośnie.
W Kir kończy się asfalt i zaczyna prawdziwa górska droga. Taka z kamieniami, ostrymi zakrętami itp.
Zdjęcia wypłaszczają, choć nachylenia dużego tu akurat nie ma.
W temperaturze 40C + i obładowanym trampkiem to jakiegoś wielkiego fanu nie mam.
Uważam żeby nie zgubić drogi, nie wyglebić no i podziwiam trochę widoki, które na początku nie urzekają po przejechaniu dzień wcześniej SH20.
Co raz robimy jakieś postoje, żeby przewietrzyć głowy. Jesteśmy już zmęczeni, a mamy przejechane dopiero 1/10 tej trasy. Nie napawa to optymizmem
Temperatura na słońcu powyżej 45C. W pewnym momencie widzę, że nie ma za mną Łukasza. On ogólnie zostawał trochę za mną, ale coś go za długo teraz nie ma.
W głowie takie myśli: może coś się stało (?), wracać się i jeszcze raz podjeżdżać trochę mi się nie chcę (?) bo droga ciężka. Dobra wracam, oby to nie było nic poważnego.
Po chwili spotykam Łukasza. Mówi, że jak miał mnie wyprzedzić na jakimś podjeździe to coś poszło nie tak, lewo- prawo, i gleba.
Ja nic nie widziałem Straty: urwany kierunek, ułamane lusterko, jakiś plastik pęknięty. Od tego momentu mam już psychiczny stres.
No bo niech coś się stanie w tych pięknych okolicznościach przyrody z motocyklami np. guma, urwany łańcuch, nie wspominając o złamaniu nogi czy ręki.
Byłby niezły dramat. No ale nic to jedziemy dalej, droga ogólnie cały czas jest podobna, dużo kamieni, zakręty, nachylenie w miarę umiarkowane tzn. jeździło się po bardziej stromych.
Nie mogę się już doczekać tego Theth, tym bardziej, że widoki bez szału, a może to temperatura i stres rzutują na moje odczucia
Gdzieś tak w połowie trasy od Kir droga idzie w dół. Zastanawiam się czy dobrze jedziemy, ale spotkane po drodze terenówki potwierdzają, ż jest ok.
Ogólnie im bliżej Theth tym więcej terenówek albo lokalnych busów wiozących turystów – właśnie tą drogą Motocykla nie spotkaliśmy żadnego do tej pory
Za to im bliżej Theth tym też lepsze widoki.
Czasem też mijamy jakieś wioski z 1 czy 2 zabudowaniami. 3x pytam po drodze spotkanych ludzi ile jeszcze do Theth i za każdym razem słyszę 20 min, a od 1szego 20 już sporo minęło.
Robimy postój nad strumieniem. Z moich skarpet dosłownie wyciskam wodę tzn. mój pot. Widokowo jest pięknie, nie mamy już sił ale niewiele zostało.
Za tym strumieniem jest już jakby trochę lajtowo, bo wcześniej parę razy na podjazdach miałem taką sytuację, że walczyłem o przetrwanie.
Aaaa zapomniałem dodać, że jak był zjazd to przytarłem osłoną o kamienie i urwałem korek od odmy.
Mimo to zjazdy są dla mnie o wiele mniej stresujące niż podjazdy i jakoś tak na większym luzie idą.
Tu właśnie naprawiam korek od odmy. Po za tym nic się nie popsuło.
Dalej jest znowu pod górę. Wreszcie docieramy do Theth. Jest chyba 16:00 Nawet nie chce nam się siedzieć na obiedzie itp bo jeszcze czeka nas powrót i też nie wiadomo w jakich warunkach.
Robimy rundę po wiosce, foty i lecimy w kierunku Szkodry na drogę SH21.
Kościół w Theth
Początek SH21 też szutrowo-kamienisty ale to nie to co było od Kir.
Po 30min może 1 godzinie docieramy do asfaltu, gdzie spotykamy parę z Czech na gs1200 ( chyba).
Chwilę gadamy, foty i asfaltem lecimy w dół.
Droga i widoki całkiem fajne, ja jednak najbardziej czuję ulgę, że przeżyłem tą trasę bez uszczerbku na ciele, a i mój Trampek dzielnie się spisał
Jeszcze zakupy na wiosce w markecie i rozbijamy się nad Jeziorem Szkoderskim na samej plaży z zamiarem kąpieli.
Już się ściemnia, idziemy się kąpać, ale obaj stwierdzamy, że woda to syf. No nie! A dziś rano gość rybak, twierdził, że można się kąpać!
No nic, to dzień bez mycia, nie licząc krótkiej chwili w górskim strumieniu. Eh
PS. Co do samej pętli Theth to chyba obaj kładliśmy się z mieszanymi uczuciami. Z 1 strony daliśmy radę, nic się nie stało, fajne widoki itp itd, z 2. konkretny uryp duszy i ciała
Samych naprawdę trudnych momentów na trasie miałem mało, ale dłogość i temp. robią swoje.
Jak ktoś nigdy nie był to myślę, że warto - Amen*
*tylko z głową, najlepiej w parę osób, przygotowani na awarie i z zapasem wody. Ja miałem chyba 4,5l a i tak musiałem nabrać ze strumienia.
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
I jeszcze link do zdjęć z 5 dnia tu
https://photos.app.goo.gl/qOlnKoiW5dC8i9Ai2
https://photos.app.goo.gl/qOlnKoiW5dC8i9Ai2
- Remi
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1073
- Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Bartoszyce
- Kontakt:
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Ahhh ta Albania. Piękne miejsca na zdjęciach. Chyba musze sie tam jeszcze raz wybrać.
Dawaj dalej
Dawaj dalej
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 506
- Rejestracja: 05.11.2017, 09:44
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Orzesze
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Nie no... coś pięknego . To, że muszę się tam w końcu wybrać wiem od "jakiegoś czasu", ale teraz to nie będę umiał wytrzymać do przyszłego roku, żeby w końcu to zrealizować .
Z opisu wywnioskowałem, że "Pętlę Theth" zrobiliście w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara, czyli: Szkodra -> Prekal -> Theth -> Koplik ? Zawsze mnie zastanawiało, czy obładowanym TA 650 dam radę przejechać tą ciekawą drogę, ale skoro twierdzisz, że wcześniej Twoje umiejętności jazdy w off'ie były bliskie zeru, to ja powinienem spokojnie dać radę, co bardzo mnie cieszy W necie na temat przejezdności tej drogi znalazłem wiele różniących się od siebie stwierdzeń. Jedni uważają, że droga jest bardzo ciężka do przejechania, a drudzy z kolei, że droga średnia i przejechali np. TDM'ą. Może zależy to od kierunku jazdy? Może jadąc odwrotnie niż Wy to zrobiliście jest ciężej, więcej stromych podjazdów czy coś?
Świetne zdjęcia , bardzo zachęcają do wyjazdu...
Z opisu wywnioskowałem, że "Pętlę Theth" zrobiliście w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara, czyli: Szkodra -> Prekal -> Theth -> Koplik ? Zawsze mnie zastanawiało, czy obładowanym TA 650 dam radę przejechać tą ciekawą drogę, ale skoro twierdzisz, że wcześniej Twoje umiejętności jazdy w off'ie były bliskie zeru, to ja powinienem spokojnie dać radę, co bardzo mnie cieszy W necie na temat przejezdności tej drogi znalazłem wiele różniących się od siebie stwierdzeń. Jedni uważają, że droga jest bardzo ciężka do przejechania, a drudzy z kolei, że droga średnia i przejechali np. TDM'ą. Może zależy to od kierunku jazdy? Może jadąc odwrotnie niż Wy to zrobiliście jest ciężej, więcej stromych podjazdów czy coś?
Świetne zdjęcia , bardzo zachęcają do wyjazdu...
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Jedź, będziesz zadowolonyPawel pisze:Nie no... coś pięknego . To, że muszę się tam w końcu wybrać wiem od "jakiegoś czasu", ale teraz to nie będę umiał wytrzymać do przyszłego roku, żeby w końcu to zrealizować .
Dokładnie. Trasa leciała jakoś takZ opisu wywnioskowałem, że "Pętlę Theth" zrobiliście w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara, czyli: Szkodra -> Prekal -> Theth -> Koplik ?
Możesz pomyśleć o zostawieniu bagażu i jeździe na lekko. Będzie większy fun, a i łatwiej i wygodniej. Nam się nie chciało kombinować z zostawianiem mandżuru, bo spaliśmy na dziko, a i chciałem to zrobić naZawsze mnie zastanawiało, czy obładowanym TA 650 dam radę przejechać tą ciekawą drogę, ale skoro twierdzisz, że wcześniej Twoje umiejętności jazdy w off'ie były bliskie zeru,
to ja powinienem spokojnie dać radę, co bardzo mnie cieszy
full załadowany.
Przede wszystkim jadąc przez Prekal - Kir do Theth masz dłuższą drogę do celu, a im bliżej celu lepsze widoki. Dlatego warto wg. mnie tak pojechać Akurat od tej strony masz parę stromych podjazdów, więc jadąc z 2 strony będzieW necie na temat przejezdności tej drogi znalazłem wiele różniących się od siebie stwierdzeń. Jedni uważają, że droga jest bardzo ciężka do przejechania, a drudzy z kolei, że droga średnia i przejechali np. TDM'ą. Może zależy to od kierunku jazdy? Może jadąc odwrotnie niż Wy to zrobiliście jest ciężej, więcej stromych podjazdów czy coś?
parę stromych zjazdów Ogólnie jakby jechać z 2 strony to dojazd do Theth masz dużo łatwiejszy i krótszy, a dalej będzie trudniej. I analogicznie my za Theth już mieliśmy dużo łatwiej
Dzięki , mieliśmy super pogodę to i zdjęcia wychodziły.Świetne zdjęcia , bardzo zachęcają do wyjazdu...
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 506
- Rejestracja: 05.11.2017, 09:44
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Orzesze
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Dzięki za cenne wskazówki . Każda najmniejsza rada i uwaga jest dla mnie ważna
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Dzień 6. Jezioro Szkoderskie
Wstajemy jakoś nie spiesznie. Łukasz i tak zawsze się buntował przed wczesnym wstawaniem. Nic to mamy czas. Theth zaliczone, jest dobrze.
W dodatku rano okazuje się, że woda jest czysta! Hura! Kąpanie, mycie, a nawet robimy pranie. Jest cudownie
Łukasz ogarnia wczorajsze straty, tzn. kierunek ,bo lusterko gdzieś zgubił, więc przekręca tylko prawe lusterko na lewą stronę.
Decyduje się też na zmianę stronami opony z przodu, bo źle mu się wczoraj jechało po asfalcie, a opona jest bardzo mocny wyząbkowana. Sam mu to zresztą doradziłem
To przesądziło o dalszej części naszego dnia. Myślę sobie - spoko nauczę się przynajmniej jak to się robi. Swoje opony zmieniałem u wulkanizatora, żeby nie tracić całego dnia na tą operację.
Łukasz zmienia, ja pomagam, choć na zdjęciach to wygląda inaczej
No i 1 zonk – od starej dętki odpadł wentyl – zapewne ze starości. Łukasz montuje nową dętkę, składa wszystko do kupy i jest git. Stawiamy Tenerę i pakujemy rzeczy.
W między czasie na plażę wpadają lokalesi – dzieciaki i młodzież 18-22 lata. Trochę z nimi gadamy. Jest ich 4, ale tylko 1 w miarę zna angielski. Chłopakom nie podoba się Albania.
Mówią, że korupcja, problemy z pracą i ogólnie taki klimat średni
My prawie spakowani, Łukasz podchodzi do Tenery i strzał – właśnie zeszło całe powietrze z nowej dętki. No to powtórka z rozrywki. Przyszczypnięta dętka, no pięknie.
Trochę kombinacji z klejeniem, trochę z reanimacją starej dętki, kolejne przyszczypnięcie..., a temp 40-45C. Na szczęście jest trochę cienia od 1 drzewa, ale ogólnie robota nie idzie.
W połowie dnia jadę szukać sklepu z wodą. Na dotarcie do Valbone, bo taki był plan, dziś już chyba nie ma szans, kupuję też więc browar.
W między czasie kąpanie, rozmowy z lokalesami, wspieranie psychiczne Łukasza. Ostatecznie zwijamy się z jeziora bardzo późnym popłudniem
Jeszcze tylko w Szkodrze tankujemy i zakupujemy nowe dętki i jedziemy w kierunku Valbone.
Droga całkiem fajna, jak zwykle znowu góry, ruch mały, asfalt. Na nocleg trafia nam się polana pośrodku lasu i gór.
Uff mimo że dziś dystans mały, cały dzień nic nie robiłem, jakieś kąpanie 4x itp. to i tak jestem zmęczony.
A tak wygląda ta polana o poranku
Wstajemy jakoś nie spiesznie. Łukasz i tak zawsze się buntował przed wczesnym wstawaniem. Nic to mamy czas. Theth zaliczone, jest dobrze.
W dodatku rano okazuje się, że woda jest czysta! Hura! Kąpanie, mycie, a nawet robimy pranie. Jest cudownie
Łukasz ogarnia wczorajsze straty, tzn. kierunek ,bo lusterko gdzieś zgubił, więc przekręca tylko prawe lusterko na lewą stronę.
Decyduje się też na zmianę stronami opony z przodu, bo źle mu się wczoraj jechało po asfalcie, a opona jest bardzo mocny wyząbkowana. Sam mu to zresztą doradziłem
To przesądziło o dalszej części naszego dnia. Myślę sobie - spoko nauczę się przynajmniej jak to się robi. Swoje opony zmieniałem u wulkanizatora, żeby nie tracić całego dnia na tą operację.
Łukasz zmienia, ja pomagam, choć na zdjęciach to wygląda inaczej
No i 1 zonk – od starej dętki odpadł wentyl – zapewne ze starości. Łukasz montuje nową dętkę, składa wszystko do kupy i jest git. Stawiamy Tenerę i pakujemy rzeczy.
W między czasie na plażę wpadają lokalesi – dzieciaki i młodzież 18-22 lata. Trochę z nimi gadamy. Jest ich 4, ale tylko 1 w miarę zna angielski. Chłopakom nie podoba się Albania.
Mówią, że korupcja, problemy z pracą i ogólnie taki klimat średni
My prawie spakowani, Łukasz podchodzi do Tenery i strzał – właśnie zeszło całe powietrze z nowej dętki. No to powtórka z rozrywki. Przyszczypnięta dętka, no pięknie.
Trochę kombinacji z klejeniem, trochę z reanimacją starej dętki, kolejne przyszczypnięcie..., a temp 40-45C. Na szczęście jest trochę cienia od 1 drzewa, ale ogólnie robota nie idzie.
W połowie dnia jadę szukać sklepu z wodą. Na dotarcie do Valbone, bo taki był plan, dziś już chyba nie ma szans, kupuję też więc browar.
W między czasie kąpanie, rozmowy z lokalesami, wspieranie psychiczne Łukasza. Ostatecznie zwijamy się z jeziora bardzo późnym popłudniem
Jeszcze tylko w Szkodrze tankujemy i zakupujemy nowe dętki i jedziemy w kierunku Valbone.
Droga całkiem fajna, jak zwykle znowu góry, ruch mały, asfalt. Na nocleg trafia nam się polana pośrodku lasu i gór.
Uff mimo że dziś dystans mały, cały dzień nic nie robiłem, jakieś kąpanie 4x itp. to i tak jestem zmęczony.
A tak wygląda ta polana o poranku
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 506
- Rejestracja: 05.11.2017, 09:44
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Orzesze
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
No ładnie, ładnie... no dobra pięknie
Nad jeziorem Szkoderskim dziki nocleg jest na legalu? W ogóle jak tam wygląda sprawa z noclegami w namiocie? Czy jest tak jak w Rumunii, czyli na dziko prawie wszędzie bez problemu?
Wszędzie czytam, że każdy "biker" rozbija się tam gdzie popadnie, w miarę ustronnych miejscach
To znaczy, że wieczorem woda tylko wydawała się być brudna, czy do rana jakimś cudem się wyklarowała?JL79 pisze:W dodatku rano okazuje się, że woda jest czysta!
Nad jeziorem Szkoderskim dziki nocleg jest na legalu? W ogóle jak tam wygląda sprawa z noclegami w namiocie? Czy jest tak jak w Rumunii, czyli na dziko prawie wszędzie bez problemu?
Wszędzie czytam, że każdy "biker" rozbija się tam gdzie popadnie, w miarę ustronnych miejscach
- KrzysieG
- łamacz szprych
- Posty: 679
- Rejestracja: 27.05.2011, 14:25
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Olkusz
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Albania super, ale fajnie by było coś z Czarnogóry i Chorwacji, czekamy na cd.
- Marcinnn6
- czyściciel nagaru
- Posty: 549
- Rejestracja: 18.06.2016, 13:03
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Albania - teraz ja, a raczej my! :-)
Bardzo mi się podoba i dlatego mam pytanie kiedy najwcześniej w roku można dojechać do Theth ??
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość