Rumunia 2017
- serwer5
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 221
- Rejestracja: 24.09.2014, 18:01
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Radomsko/Łódź
- Kontakt:
Rumunia 2017
Witam, chciałem się z Wami podzielić moimi przeżyciami z wyjazdu do Rumuni. Była to moja pierwsza
taka podróż i również pierwszy raz postaram się to przelać na "papier" więc wybaczcie jakieś błędy lub
chaos który tu zapanuje
W Boże Ciało gdy jeździliśmy sobie po Bieszczadach zapadła decyzja, że zrobię wszystko aby udało mi
się pojechać i teraz nadszedł dzień gdzie mogę rozbijać skarbonkę z napisem "Rumunia 2017". Przed
nami 6 państw, około 5000 km, namiot, bułgarskie wina, morze czarne i pewnie 15 dni niezapomnianych
przygód. Mam nadzieje, że moja 29 letnia maszyna nie zawiedzie. Taki był początek Rumuńskiej
przygody.
3 kawalerów, 3 maszyny, 15 dni:
- Honda Transalp 600V
- Suzuki Freewind 650
- BMW GS 1150
Honda podczas ostatniej nocy przed wyjazdem.
Dzień 1: ~500km
Wyruszyliśmy z Radomska, przy wsparciu kolegów którzy odprowadzili nas 200km aż do Żywca. Tam
oczywiście posiłek regeneracyjny w wielkim żółtym M (jak ja nie lubię śniadaniowych ofert..
)
i po pożegnaniu oni wrócili do domu, a my jechaliśmy dalej nieświadomi tego, że w BMW już zaczyna się
dziać coś niedobrego. Gdy w Łuczenicu na Słowacji zrobiliśmy drugi i mieliśmy przekraczać granicę z
Węgrami, na postoju okazało się, że w BMW cieknie olej ze skrzyni biegów, chwila namysłu i podjęta
decyzja, że zostajemy na Słowacji i szukamy usterki. Po znalezieniu pola namiotowego około 19
zaczęliśmy demontaż skrzyni biegów co w polowych warunkach przy małej ilości narzędzi było
wyzwaniem. Około 22 skrzynia została zdjęta, a problem zlokalizowany.
Startujemy...
Zawsze ciągnie do tego miejsca
Wieczorne rozbieranie BMW...
Dzień 2: ~ 0km
Od rana walka z BMW, szukanie sklepu z częściami, kontaktowanie się ze znajomymi w Polsce,
jeżdżenie po części które wyniosły nas całe 15 euro, a jeżeli chodzi o problem to okazało się, że
uszczelniacz na wysprzęgliku sprzęgła został, źle zamontowany, warto też w tej sytuacji zaznaczyć, że
remont skrzyni został zakończony dzień przed wyjazdem więc wyjazd to była taka jazda na tykającej
bombie
Cały dzień spędziliśmy na polu namiotowym, montując owy uszczelniacz, przy temperaturze sięgającej 36
stopni i tak właśnie zaczęła się nasza podróż. Z przytupem!
P.S. Mina ludzi widzących rano taki motocykl przed namiotem, bezcenna
Najważniejsze aby nie panikować
Chociaż mieliśmy blisko nad wodę
Dzień 3: ~ 470km
Dziś rano wyjechaliśmy ze Słowacji, zrobiliśmy jeden postój na Węgrzech gdzie zbawieniem okazał się
Lidl i klimatyzacja w środku. Jechać w całym Moto ubranku przy tych 40 stopniach na dworze jest
sporym wyzwaniem zwłaszcza gdy stoimy w miastach na światłach. Pod Lidlem sprawdziliśmy BMW i
chyba jest wszystko ok. Małe zakupy i po południu przekroczyliśmy granicę z Rumunią. Wszędzie pełno
tu dzikich psów, co chwila wyskakują z krzaków, wyjadają resztki ze śmietników i trzeba uważać. Dużo
też jest koni które sobie biegają po polach i co chwila stoją na drodze rolnicy z arbuzami. Znaleźliśmy
jakieś pole namiotowe za całe 5 zł od osoby na którym jesteśmy sami. Do Bułgarii dotrzemy pewnie za 2
dni i tam przywitamy się z morzem czarnym. Teraz udało zdobyć nam się tutejsze piwa w 2.5l butelkach
więc noc jeszcze się nie kończy, a jutro rano lecimy dalej.
Wjeżdżamy do Rumunii
Takie spanie pod chmurką
Tylko jedno piwko na dobry sen
Dzień 4: ~530km
Dziś rano wcześnie wstaliśmy, bo już od 7:10 była pobudka, tutejszego czasu bo gdy w Polsce 6:00 to
my tu już mamy 7:00. Szybkie śniadanie i w drogę. Cały dzień w sumie w siodle bo trochę przejechane
zostało dziś i wnioski są takie, że mógł bym mieć coś z terminatora, a mianowicie stalową dupę...
Oj przydało by się. Dziś też pierwszy raz zjedliśmy normalny obiad bo od niedzieli tylko zupki chińskie i
bułki. Postanowiliśmy też, że dziś zjemy arbuza i kupiliśmy u przydrożnego pana Romka taki oto 10kg
świeży okaz. Zaraz bierzemy się za spożywanie, a śpimy dziś na dziko bo już było późno jak
kończyliśmy jazdę, także w około lasy, pola, komary i browary na dobry sen w nocy jest tak
ciepło, że śpimy bez namiotu
Trochę statystyk:
-1428km od domu
-120km do Bukaresztu
-100km do granicy z Bułgarią
-350km do Burgas
-60l przelanego paliwa
- 5l/100km średnie spalanie
- 0,5l oleju trzeba było do Hondy dolać
Pan Romek i arbuz
Dojazd do dzikiego noclegu
Pasażer na gapę
Dzień 5: ~350km
Dotarliśmy! Janusze plaży, prezentujący nowe stroje kąpielowe kolekcji lato 2017!
Przed nami 3 dni relaksu, odpoczynku i korzystania z tutejszego słońca. Dotarliśmy do Burgas,
żeby ostatecznie zakotwiczyć w Słonecznym Brzegu. Gdy już się zresetujemy to wracamy na Rumunię,
żeby zaliczyć słynne trasy, Transalpina i Transfogaraska, okoliczne szutry oraz wracając do Polski
odwiedzić Lwów. Będzie się działo!
Dotarliśmy do Burgas!
Trzeba było to godnie uczcić!
Dzień 6: 0 km
High life!
Black sea!
Widok z postkomunistycznego hotelu
Urywający się balkon na 10 piętrze
Gdy jesteś w hotelu ale nadal masz coś z dziczy
Dzień 8: ~450km
Dziś opuściliśmy nasz postkomunistyczny apartament w Słonecznym Brzegu i udaliśmy się do Rumunii.
Pogoda cały czas dopisuje, mamy po 38 stopni więc mózg w kasku się gotuje, jutro zaczynamy
wjeżdżać na trasę Transfogaraska więc będziemy na ponad 2000 m.n.p.m jak dobrze pójdzie to jutro
śpimy na szczycie. Ogólnie przejeżdżając przez Rumunię ma się wrażenie, że czas się zatrzymał.
Jeżdżą w dużej ilości bryczkami, całe rodziny siedzą przed domami na ławkach, kocach, młodzi, starzy.
Wszyscy uśmiechnięci, jakby na nas czekali. Machają nam gdy jedziemy, my im odmachujemy, wszyscy
szczęśliwi, można by rzec, że jest to kraina #naspokojnizmu Dziś śpimy na polu
namiotowym które jest dla nas bardzo gościnne. Oczywiście nie chce nam się rozkładać namiotu dlatego
ja dziś okupuje hamak, chłopaki materace. Rumuńska gościnność już daje się we znaki. Ledwo się
rozbiliśmy to rodzinka z kampera przyszła do nas z garnkiem pełnym kolb kukurydzy gdy już zjedliśmy
zaproponowali domową palinke %% my nie mogliśmy pozostać dłużni więc
wyjęliśmy żubrówkę która po całym dniu w kufrze ma z 60 stopni. Teraz idziemy się myć, a okoliczne
alkohole już chłodzą się w lodówce, to będzie ciężka noc
Takie spanie lubię
Kolacja
Honda i Suzuki
Poranek przed Transfogaraska
Dzień 9: ~180km
Dziś rano pobudka, pakowanie sprzętu i w drogę. Przed nami swoje piękno miała odsłonić trasa
Transfogaraska. Ale było by za prosto gdybyśmy od razu dotarli. Suzuki straciło moc i po szybkim
serwisie okazało się, że problemem jest paliwo, a mianowicie w siatce wyłapującej zanieczyszczenia był
bród i... piach. Po przeczyszczeniu było git i pojechaliśmy dalej. Następnym czynnikiem odstraszającym
była pogoda gdyż dziś nastąpiło załamanie i temperatura znacząco spadła. Na szczycie było 12 stopni.
Sama trasa, jest przepiękna, im wyżej tym ładniej. Miliony zakrętów, najwyższe szczyty Rumunii otaczają
podczas jazdy. Wjechaliśmy na ponad 2 tysiące metrów, gdzie schowaliśmy się w chmurach i już tam
widoki się skończyły. Ale co zobaczone to nasze na powrocie też cały czas serpentyny i gdy
zjechaliśmy już na dół zastała nas ulewa. Dziś śpimy na polu namiotowym, z którego wyjeżdżamy na
najwyższą drogę w Rumunii sięgającą ponad 2100m.n.p.m. Także jutro Transalp będzie wjeżdżał na
Transalpine więc może będą małe transalpiątka
Tranfogaraska i jej piękno w tle
Pauza na drodze
Zakręty, zakręty i jeszcze więcej zakrętów
Dzień 10: ~200km
TRANSALPINA.... Zakręty... Zakręty... Widoki...Widoki... i spanie na dziko na połoninie
Najwyższy punkt na Transalpinie
Panoramka
Dzień 11: ~ 370km
Dziś rano pobudka w miejscu na załączonym obrazku i dokończenie Transalpiny. Jeśli mam
porównywać te dwie trasy czyli Transfogaraska i Transalpine to są dwie równie piękne drogi ale mnie
bardziej urzekła ta druga ze względu na ponad 70km odcinek położony na szczytach. Widoki - bajka!
Kamerki nagrywały co mogły więc po powrocie zrobimy jakiś filmik Transalpina
zebrała swoje żniwo przez delikatną wywrotkę BMW z czego kierunkowskazy są już za pan brat z
izolacją, Suzuki ma zmostkowany przekaźnik bo czasem strzelało jak z armaty gdy rozłączał się zapłon,
a stara Honda jedzie dalej tylko bierze olej i rozpadają się plastiki Dziś dojechaliśmy na północ
Rumunii gdzie śpimy na polu namiotowym za całe 9zł na osobę Jutro w planie dotarcie do
wioski Pojana Mikuli i na wesoły cmentarz w Sapancie oraz jeżeli starczy nam czasu to przeprawiamy
się na Ukrainę i kierujemy się na Lwów. Na niedzielę planujemy wrócić do domu chyba, że znów
wypadnie po drodze jakiś remont silnika. Także #naspokojnie i do przodu
Patenty z Suzuki
5:20 na Transalpinie
Dzień 12: ~350 km
Dzisiejszy dzień minął pod wyzwaniem poszukiwania "polskości" na ziemiach Rumunii. W tym celu
udaliśmy się na Polanę Mikulińską czyli jedną z kolonii polskich. Po wjechaniu do miejscowości pierwsza
rzuciła nam się w oczy Polska flaga na budynku szkoły. Następnie sklep z napisem "artykuły spożywcze"
w końcu kościół z wielkim banerem na którym widniał wizerunek JP II oraz rozpis mszy. Wszystko
oczywiście w języku polskim. Nie da się ukryć że znajdują się tutaj osoby narodowości polskiej.
Jedziemy dalej. Domy i domy w końcu koniec wsi. Wracamy. Zatrzymujemy się w sklepie gdzie jemy
lody i dowiadujemy się że do kościoła jest polska część wsi a dalej rumuńska więc ruszamy z powrotem.
Po drodze zamieniamy kilka słów z dwoma kapłanami. Są to Polacy. Prowadzą tutaj rekolekcje oraz
msze. W języku polskim rzecz jasna. Niestety mimo miłej rozmowy czas na nas. Żegnamy się i ruszamy
dalej. Jeszcze tylko zdjęcie pod "domem polskim". Kierujemy się na Sapante gdzie chcemy odwiedzić
"Wesoły cmentarz" oraz przekroczyć granice i znaleźć się na Ukrainie. Nie udaje się. Mimo niezbyt dużej
odległości droga to istny poligon. Droga krajowa. Na zmianę dla urozmaicenia mamy szutry kawałki
starego i nowego asfaltu a czasem dziury jak kratery. Męczy nas to strasznie szczególnie że upał nie
ustaje a niejednokrotnie postoje na światłach przy ruchu wahadłowym trwają po kilkanaście minut. W
końcu postój pod marketem małe zakupy na kolacje i decyzja że zostajemy dzisiaj w Rumunii a granice
przekroczymy jutro. Kierunek na znalezione pole namiotowe i ostanie kilometry dzisiejszego dnia.
Kolacja kąpiel i przygotowania do spania. W sumie pierwszy raz śpię na czymś co bardziej można by
określić jako parking restauracji niż kemping...
Sapanta
Ciągły widok za dnia
Spanie na "parkingu"
Dzień 13: ~370km
Dzis rano pobudka i przekraczanie granicy z Ukrainą. Cała przeprawa trwała godzinę, gdzie w
międzyczasie ludzie w kolejce podpowiedzieli nam którą drogą lepiej dojechać do Lwowa. Pierwsze
spostrzeżenia z wizyty na Ukrainie są takie, że Łada jest tu równie popularna co Dacia na Rumuni.
Pierwsze 100km drogi to dziury jak leje po bombie ale reszta drogi już bardzo przyzwoicie.
Gdy dojechaliśmy do miasta problemem okazało się znalezienie noclegu w rozsądnej cenie dostępnego
na weekend i tak po 3h szukania miejsca do spania, przy czym zwiedziliśmy cały Lwów na dwóch
kółkach mamy swój apartament 3km od centrum lodówkę znaleźliśmy po dosyć długim czasie
schowaną w szafce w biurku. Jak już każdy się ogarnął po trudach podróży wyruszyliśmy w miasto
które nas miło zaskoczyło klimatem i cenami.
Mój posiłek w samym centrum:
- pierogi + 0,5l piwa --> 5,10zł
- 1litr PB95 --> 3,40zł
Jeśli jutro ogarniemy drugi nocleg to zostajemy do niedzieli, a jeśli się nie uda to pomału zaczynamy
wracać do Polski.
Witamy na Ukrainie
Lwów i rynek
Dzień 14: ~150km
Dziś rano podjęta decyzja, że może by tak pojechać w Bieszczady... Tutaj zaczęliśmy w tym
roku sezon na długie trasy, tutaj także podjąłem decyzję, że spróbuję pojechać na wyprawę do Rumunii
więc cel mógł być tylko jeden - Bieszczadzka Przystań Motocyklowa. Po spakowaniu sprzętu zrobiliśmy
zakupy na Ukrainie i jak doświadczeni przemytnicy z alkoholem pochowanym między śpiworami
przekroczyliśmy granicę z polską. Odprawa trwała może ze 35min ale więcej czasu staliśmy chowając
się przed ulewą jaka zastała nas w Polsce. Teraz jesteśmy rozbici na polu namiotowym, motocykli
jest tutaj milion, przed nami ostatnia noc w namiocie i jutro rano powrót do Radomska.
Czas na chill po podróży!
Bieszczadzka Przystań Motocyklowa
Witamy w Polsce
Dzień 15: ~370km
WRÓCILIŚMY!
Podsumowując krótko, było epicko!
Trochę statystyk:
- 4400km - Tyle nakręciliśmy kilometrów przez cały wyjazd
- 220l - Spalonego paliwa przez Hondę
- 6 państw odwiedzonych
- 2,3l dolewki oleju do Trampka
taka podróż i również pierwszy raz postaram się to przelać na "papier" więc wybaczcie jakieś błędy lub
chaos który tu zapanuje
W Boże Ciało gdy jeździliśmy sobie po Bieszczadach zapadła decyzja, że zrobię wszystko aby udało mi
się pojechać i teraz nadszedł dzień gdzie mogę rozbijać skarbonkę z napisem "Rumunia 2017". Przed
nami 6 państw, około 5000 km, namiot, bułgarskie wina, morze czarne i pewnie 15 dni niezapomnianych
przygód. Mam nadzieje, że moja 29 letnia maszyna nie zawiedzie. Taki był początek Rumuńskiej
przygody.
3 kawalerów, 3 maszyny, 15 dni:
- Honda Transalp 600V
- Suzuki Freewind 650
- BMW GS 1150
Honda podczas ostatniej nocy przed wyjazdem.
Dzień 1: ~500km
Wyruszyliśmy z Radomska, przy wsparciu kolegów którzy odprowadzili nas 200km aż do Żywca. Tam
oczywiście posiłek regeneracyjny w wielkim żółtym M (jak ja nie lubię śniadaniowych ofert..
)
i po pożegnaniu oni wrócili do domu, a my jechaliśmy dalej nieświadomi tego, że w BMW już zaczyna się
dziać coś niedobrego. Gdy w Łuczenicu na Słowacji zrobiliśmy drugi i mieliśmy przekraczać granicę z
Węgrami, na postoju okazało się, że w BMW cieknie olej ze skrzyni biegów, chwila namysłu i podjęta
decyzja, że zostajemy na Słowacji i szukamy usterki. Po znalezieniu pola namiotowego około 19
zaczęliśmy demontaż skrzyni biegów co w polowych warunkach przy małej ilości narzędzi było
wyzwaniem. Około 22 skrzynia została zdjęta, a problem zlokalizowany.
Startujemy...
Zawsze ciągnie do tego miejsca
Wieczorne rozbieranie BMW...
Dzień 2: ~ 0km
Od rana walka z BMW, szukanie sklepu z częściami, kontaktowanie się ze znajomymi w Polsce,
jeżdżenie po części które wyniosły nas całe 15 euro, a jeżeli chodzi o problem to okazało się, że
uszczelniacz na wysprzęgliku sprzęgła został, źle zamontowany, warto też w tej sytuacji zaznaczyć, że
remont skrzyni został zakończony dzień przed wyjazdem więc wyjazd to była taka jazda na tykającej
bombie
Cały dzień spędziliśmy na polu namiotowym, montując owy uszczelniacz, przy temperaturze sięgającej 36
stopni i tak właśnie zaczęła się nasza podróż. Z przytupem!
P.S. Mina ludzi widzących rano taki motocykl przed namiotem, bezcenna
Najważniejsze aby nie panikować
Chociaż mieliśmy blisko nad wodę
Dzień 3: ~ 470km
Dziś rano wyjechaliśmy ze Słowacji, zrobiliśmy jeden postój na Węgrzech gdzie zbawieniem okazał się
Lidl i klimatyzacja w środku. Jechać w całym Moto ubranku przy tych 40 stopniach na dworze jest
sporym wyzwaniem zwłaszcza gdy stoimy w miastach na światłach. Pod Lidlem sprawdziliśmy BMW i
chyba jest wszystko ok. Małe zakupy i po południu przekroczyliśmy granicę z Rumunią. Wszędzie pełno
tu dzikich psów, co chwila wyskakują z krzaków, wyjadają resztki ze śmietników i trzeba uważać. Dużo
też jest koni które sobie biegają po polach i co chwila stoją na drodze rolnicy z arbuzami. Znaleźliśmy
jakieś pole namiotowe za całe 5 zł od osoby na którym jesteśmy sami. Do Bułgarii dotrzemy pewnie za 2
dni i tam przywitamy się z morzem czarnym. Teraz udało zdobyć nam się tutejsze piwa w 2.5l butelkach
więc noc jeszcze się nie kończy, a jutro rano lecimy dalej.
Wjeżdżamy do Rumunii
Takie spanie pod chmurką
Tylko jedno piwko na dobry sen
Dzień 4: ~530km
Dziś rano wcześnie wstaliśmy, bo już od 7:10 była pobudka, tutejszego czasu bo gdy w Polsce 6:00 to
my tu już mamy 7:00. Szybkie śniadanie i w drogę. Cały dzień w sumie w siodle bo trochę przejechane
zostało dziś i wnioski są takie, że mógł bym mieć coś z terminatora, a mianowicie stalową dupę...
Oj przydało by się. Dziś też pierwszy raz zjedliśmy normalny obiad bo od niedzieli tylko zupki chińskie i
bułki. Postanowiliśmy też, że dziś zjemy arbuza i kupiliśmy u przydrożnego pana Romka taki oto 10kg
świeży okaz. Zaraz bierzemy się za spożywanie, a śpimy dziś na dziko bo już było późno jak
kończyliśmy jazdę, także w około lasy, pola, komary i browary na dobry sen w nocy jest tak
ciepło, że śpimy bez namiotu
Trochę statystyk:
-1428km od domu
-120km do Bukaresztu
-100km do granicy z Bułgarią
-350km do Burgas
-60l przelanego paliwa
- 5l/100km średnie spalanie
- 0,5l oleju trzeba było do Hondy dolać
Pan Romek i arbuz
Dojazd do dzikiego noclegu
Pasażer na gapę
Dzień 5: ~350km
Dotarliśmy! Janusze plaży, prezentujący nowe stroje kąpielowe kolekcji lato 2017!
Przed nami 3 dni relaksu, odpoczynku i korzystania z tutejszego słońca. Dotarliśmy do Burgas,
żeby ostatecznie zakotwiczyć w Słonecznym Brzegu. Gdy już się zresetujemy to wracamy na Rumunię,
żeby zaliczyć słynne trasy, Transalpina i Transfogaraska, okoliczne szutry oraz wracając do Polski
odwiedzić Lwów. Będzie się działo!
Dotarliśmy do Burgas!
Trzeba było to godnie uczcić!
Dzień 6: 0 km
High life!
Black sea!
Widok z postkomunistycznego hotelu
Urywający się balkon na 10 piętrze
Gdy jesteś w hotelu ale nadal masz coś z dziczy
Dzień 8: ~450km
Dziś opuściliśmy nasz postkomunistyczny apartament w Słonecznym Brzegu i udaliśmy się do Rumunii.
Pogoda cały czas dopisuje, mamy po 38 stopni więc mózg w kasku się gotuje, jutro zaczynamy
wjeżdżać na trasę Transfogaraska więc będziemy na ponad 2000 m.n.p.m jak dobrze pójdzie to jutro
śpimy na szczycie. Ogólnie przejeżdżając przez Rumunię ma się wrażenie, że czas się zatrzymał.
Jeżdżą w dużej ilości bryczkami, całe rodziny siedzą przed domami na ławkach, kocach, młodzi, starzy.
Wszyscy uśmiechnięci, jakby na nas czekali. Machają nam gdy jedziemy, my im odmachujemy, wszyscy
szczęśliwi, można by rzec, że jest to kraina #naspokojnizmu Dziś śpimy na polu
namiotowym które jest dla nas bardzo gościnne. Oczywiście nie chce nam się rozkładać namiotu dlatego
ja dziś okupuje hamak, chłopaki materace. Rumuńska gościnność już daje się we znaki. Ledwo się
rozbiliśmy to rodzinka z kampera przyszła do nas z garnkiem pełnym kolb kukurydzy gdy już zjedliśmy
zaproponowali domową palinke %% my nie mogliśmy pozostać dłużni więc
wyjęliśmy żubrówkę która po całym dniu w kufrze ma z 60 stopni. Teraz idziemy się myć, a okoliczne
alkohole już chłodzą się w lodówce, to będzie ciężka noc
Takie spanie lubię
Kolacja
Honda i Suzuki
Poranek przed Transfogaraska
Dzień 9: ~180km
Dziś rano pobudka, pakowanie sprzętu i w drogę. Przed nami swoje piękno miała odsłonić trasa
Transfogaraska. Ale było by za prosto gdybyśmy od razu dotarli. Suzuki straciło moc i po szybkim
serwisie okazało się, że problemem jest paliwo, a mianowicie w siatce wyłapującej zanieczyszczenia był
bród i... piach. Po przeczyszczeniu było git i pojechaliśmy dalej. Następnym czynnikiem odstraszającym
była pogoda gdyż dziś nastąpiło załamanie i temperatura znacząco spadła. Na szczycie było 12 stopni.
Sama trasa, jest przepiękna, im wyżej tym ładniej. Miliony zakrętów, najwyższe szczyty Rumunii otaczają
podczas jazdy. Wjechaliśmy na ponad 2 tysiące metrów, gdzie schowaliśmy się w chmurach i już tam
widoki się skończyły. Ale co zobaczone to nasze na powrocie też cały czas serpentyny i gdy
zjechaliśmy już na dół zastała nas ulewa. Dziś śpimy na polu namiotowym, z którego wyjeżdżamy na
najwyższą drogę w Rumunii sięgającą ponad 2100m.n.p.m. Także jutro Transalp będzie wjeżdżał na
Transalpine więc może będą małe transalpiątka
Tranfogaraska i jej piękno w tle
Pauza na drodze
Zakręty, zakręty i jeszcze więcej zakrętów
Dzień 10: ~200km
TRANSALPINA.... Zakręty... Zakręty... Widoki...Widoki... i spanie na dziko na połoninie
Najwyższy punkt na Transalpinie
Panoramka
Dzień 11: ~ 370km
Dziś rano pobudka w miejscu na załączonym obrazku i dokończenie Transalpiny. Jeśli mam
porównywać te dwie trasy czyli Transfogaraska i Transalpine to są dwie równie piękne drogi ale mnie
bardziej urzekła ta druga ze względu na ponad 70km odcinek położony na szczytach. Widoki - bajka!
Kamerki nagrywały co mogły więc po powrocie zrobimy jakiś filmik Transalpina
zebrała swoje żniwo przez delikatną wywrotkę BMW z czego kierunkowskazy są już za pan brat z
izolacją, Suzuki ma zmostkowany przekaźnik bo czasem strzelało jak z armaty gdy rozłączał się zapłon,
a stara Honda jedzie dalej tylko bierze olej i rozpadają się plastiki Dziś dojechaliśmy na północ
Rumunii gdzie śpimy na polu namiotowym za całe 9zł na osobę Jutro w planie dotarcie do
wioski Pojana Mikuli i na wesoły cmentarz w Sapancie oraz jeżeli starczy nam czasu to przeprawiamy
się na Ukrainę i kierujemy się na Lwów. Na niedzielę planujemy wrócić do domu chyba, że znów
wypadnie po drodze jakiś remont silnika. Także #naspokojnie i do przodu
Patenty z Suzuki
5:20 na Transalpinie
Dzień 12: ~350 km
Dzisiejszy dzień minął pod wyzwaniem poszukiwania "polskości" na ziemiach Rumunii. W tym celu
udaliśmy się na Polanę Mikulińską czyli jedną z kolonii polskich. Po wjechaniu do miejscowości pierwsza
rzuciła nam się w oczy Polska flaga na budynku szkoły. Następnie sklep z napisem "artykuły spożywcze"
w końcu kościół z wielkim banerem na którym widniał wizerunek JP II oraz rozpis mszy. Wszystko
oczywiście w języku polskim. Nie da się ukryć że znajdują się tutaj osoby narodowości polskiej.
Jedziemy dalej. Domy i domy w końcu koniec wsi. Wracamy. Zatrzymujemy się w sklepie gdzie jemy
lody i dowiadujemy się że do kościoła jest polska część wsi a dalej rumuńska więc ruszamy z powrotem.
Po drodze zamieniamy kilka słów z dwoma kapłanami. Są to Polacy. Prowadzą tutaj rekolekcje oraz
msze. W języku polskim rzecz jasna. Niestety mimo miłej rozmowy czas na nas. Żegnamy się i ruszamy
dalej. Jeszcze tylko zdjęcie pod "domem polskim". Kierujemy się na Sapante gdzie chcemy odwiedzić
"Wesoły cmentarz" oraz przekroczyć granice i znaleźć się na Ukrainie. Nie udaje się. Mimo niezbyt dużej
odległości droga to istny poligon. Droga krajowa. Na zmianę dla urozmaicenia mamy szutry kawałki
starego i nowego asfaltu a czasem dziury jak kratery. Męczy nas to strasznie szczególnie że upał nie
ustaje a niejednokrotnie postoje na światłach przy ruchu wahadłowym trwają po kilkanaście minut. W
końcu postój pod marketem małe zakupy na kolacje i decyzja że zostajemy dzisiaj w Rumunii a granice
przekroczymy jutro. Kierunek na znalezione pole namiotowe i ostanie kilometry dzisiejszego dnia.
Kolacja kąpiel i przygotowania do spania. W sumie pierwszy raz śpię na czymś co bardziej można by
określić jako parking restauracji niż kemping...
Sapanta
Ciągły widok za dnia
Spanie na "parkingu"
Dzień 13: ~370km
Dzis rano pobudka i przekraczanie granicy z Ukrainą. Cała przeprawa trwała godzinę, gdzie w
międzyczasie ludzie w kolejce podpowiedzieli nam którą drogą lepiej dojechać do Lwowa. Pierwsze
spostrzeżenia z wizyty na Ukrainie są takie, że Łada jest tu równie popularna co Dacia na Rumuni.
Pierwsze 100km drogi to dziury jak leje po bombie ale reszta drogi już bardzo przyzwoicie.
Gdy dojechaliśmy do miasta problemem okazało się znalezienie noclegu w rozsądnej cenie dostępnego
na weekend i tak po 3h szukania miejsca do spania, przy czym zwiedziliśmy cały Lwów na dwóch
kółkach mamy swój apartament 3km od centrum lodówkę znaleźliśmy po dosyć długim czasie
schowaną w szafce w biurku. Jak już każdy się ogarnął po trudach podróży wyruszyliśmy w miasto
które nas miło zaskoczyło klimatem i cenami.
Mój posiłek w samym centrum:
- pierogi + 0,5l piwa --> 5,10zł
- 1litr PB95 --> 3,40zł
Jeśli jutro ogarniemy drugi nocleg to zostajemy do niedzieli, a jeśli się nie uda to pomału zaczynamy
wracać do Polski.
Witamy na Ukrainie
Lwów i rynek
Dzień 14: ~150km
Dziś rano podjęta decyzja, że może by tak pojechać w Bieszczady... Tutaj zaczęliśmy w tym
roku sezon na długie trasy, tutaj także podjąłem decyzję, że spróbuję pojechać na wyprawę do Rumunii
więc cel mógł być tylko jeden - Bieszczadzka Przystań Motocyklowa. Po spakowaniu sprzętu zrobiliśmy
zakupy na Ukrainie i jak doświadczeni przemytnicy z alkoholem pochowanym między śpiworami
przekroczyliśmy granicę z polską. Odprawa trwała może ze 35min ale więcej czasu staliśmy chowając
się przed ulewą jaka zastała nas w Polsce. Teraz jesteśmy rozbici na polu namiotowym, motocykli
jest tutaj milion, przed nami ostatnia noc w namiocie i jutro rano powrót do Radomska.
Czas na chill po podróży!
Bieszczadzka Przystań Motocyklowa
Witamy w Polsce
Dzień 15: ~370km
WRÓCILIŚMY!
Podsumowując krótko, było epicko!
Trochę statystyk:
- 4400km - Tyle nakręciliśmy kilometrów przez cały wyjazd
- 220l - Spalonego paliwa przez Hondę
- 6 państw odwiedzonych
- 2,3l dolewki oleju do Trampka
Romet Ogar 200 --> MZ ETZ 250 --> Simson S51 --> MZ ETZ 250 --> Simson S51 --> Honda Transalp XL600V -->Honda Transalp XL600V
www.starytramp.pl
www.starytramp.pl
-
- emzeciarz agroturysta
- Posty: 317
- Rejestracja: 03.07.2008, 10:25
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Łódź
Re: Rumunia 2017
Brawo chłopaki, ciekawa relacja. Szacun za naprawę beemwe na trasie i te noclegi pod gołym niebem
zdroowka,
braFF
zdroowka,
braFF
"Motocykl? Nie, to nie jest moje życie. To moja wolność."
Re: Rumunia 2017
Super realcja. Też zaliczyłem w sierpniu Rumunię - głownie Siedmiogród i Węgry (Puszta, Góry Bukowe). - tylko te upały.....Według mnie jazda przy 40 stopniach w kurtce i spodniach motocyklowych jest tak samo niebezpieczna jak jazda bez:0
- MartaG
- zgłębiacz wskaźników
- Posty: 51
- Rejestracja: 12.04.2016, 22:01
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: Rumunia 2017
Super, fajna relacja!
Ja w czerwcu też podobną traskę zaliczyłam i też była to moja pierwsza tego typu podróż na moto
W moim po 5000km oleju nic nie ubyło
Ja w czerwcu też podobną traskę zaliczyłam i też była to moja pierwsza tego typu podróż na moto
W moim po 5000km oleju nic nie ubyło
find a way or make one
- serwer5
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 221
- Rejestracja: 24.09.2014, 18:01
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Radomsko/Łódź
- Kontakt:
Re: Rumunia 2017
Coś się porobiło ze zdjęciami, postaram się to jutro ogarnąć, aby były dla potomnych, a tymczasem przesyłam filmik który udało mi się zrobić po wyprawie.
https://youtu.be/6RXYiZPNGcY
https://youtu.be/6RXYiZPNGcY
Romet Ogar 200 --> MZ ETZ 250 --> Simson S51 --> MZ ETZ 250 --> Simson S51 --> Honda Transalp XL600V -->Honda Transalp XL600V
www.starytramp.pl
www.starytramp.pl
Re: Rumunia 2017
Na pierwszy wyjazd pojechałem w 2009 roku na Krym ... i dobrze, bo Krymu już nie ma ... a w 2010 też była Romania i też było fajnie
Szacunek, że nie odpuściliście tej BMce, że daliście radę
Szacunek, że nie odpuściliście tej BMce, że daliście radę
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- Welder Fantasy
- Nowicjusz
- Posty: 10
- Rejestracja: 27.05.2017, 22:51
- Mój motocykl: XL600V
Re: Rumunia 2017
no grubo , grubo, sam planuje własnie taką podróż ;)
- serwer5
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 221
- Rejestracja: 24.09.2014, 18:01
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Radomsko/Łódź
- Kontakt:
Re: Rumunia 2017
Na przyszły rok marzy nam się Odessa
Romet Ogar 200 --> MZ ETZ 250 --> Simson S51 --> MZ ETZ 250 --> Simson S51 --> Honda Transalp XL600V -->Honda Transalp XL600V
www.starytramp.pl
www.starytramp.pl
- marecki999
- czyściciel nagaru
- Posty: 543
- Rejestracja: 08.09.2008, 18:14
- Mój motocykl: Africa Twin
- Lokalizacja: Węgorzewo-Kal-Giżycko
Re: Rumunia 2017
Pieknie
ja z Mazursko-Podlaska ekipą startuje dokładnie za tydzień
ja z Mazursko-Podlaska ekipą startuje dokładnie za tydzień
- Wiki
- emzeciarz agroturysta
- Posty: 307
- Rejestracja: 27.07.2015, 19:35
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Dukla
Re: Rumunia 2017
Nie widać zdjęć!!
Dlaczego???
Dlaczego???
Re: Rumunia 2017
Także nie widzę zdjęć.
Gratulacje. Wiem co to jazda w kurtkach przy 40C. Niestety przy tej temperaturze ich zdjęcie niewiele pomagało. Również mieliśmy takie temperatury na podobnej trasie + Serbia, Kawałek Albanii i Czarnogóra. Też był to dla mnie pierwszy wyjazd motocyklowy, na świeżo zakupionym Trampku, który jest moim pierwszym motocyklem. Pojechałem sam z żoną i nawet nie myślę co by się stało gdyby mi coś tam ciekło z czegokolwiek, bo w ogóle się na tym nie znam. Trampek na szczęście dzielnie znosił upały, choć wentylator nie przestawał pracować nawet na autostradzie.
Gratulacje. Wiem co to jazda w kurtkach przy 40C. Niestety przy tej temperaturze ich zdjęcie niewiele pomagało. Również mieliśmy takie temperatury na podobnej trasie + Serbia, Kawałek Albanii i Czarnogóra. Też był to dla mnie pierwszy wyjazd motocyklowy, na świeżo zakupionym Trampku, który jest moim pierwszym motocyklem. Pojechałem sam z żoną i nawet nie myślę co by się stało gdyby mi coś tam ciekło z czegokolwiek, bo w ogóle się na tym nie znam. Trampek na szczęście dzielnie znosił upały, choć wentylator nie przestawał pracować nawet na autostradzie.
...jak nie teraz to kiedy?
- Waldis
- romeciarz
- Posty: 29
- Rejestracja: 12.10.2017, 20:01
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Bielsko-Biala
Re: Rumunia 2017
Moje gratulacje !! Może trochę późno ale dopiero teraz czytam a i dopiero miesiąc temu kupiłem Transalpa 650 i też marzą mi się takie wyprawy.
Jaki średni (+/-) koszt tej wyprawy Was wyszedł na osobę (z wszystkim, paliwo, noclegi, prowiant i co jeszcze ?.) ??
Jaki średni (+/-) koszt tej wyprawy Was wyszedł na osobę (z wszystkim, paliwo, noclegi, prowiant i co jeszcze ?.) ??
-
- młody podróżnik
- Posty: 1945
- Rejestracja: 21.10.2012, 17:32
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Warszawa-Środmieście
Re: Rumunia 2017
Ceny w Rumunii niewiele różnią się od polskich tylko dalej więc sporo wyjdzie na benzynę.
- Waldis
- romeciarz
- Posty: 29
- Rejestracja: 12.10.2017, 20:01
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Bielsko-Biala
Re: Rumunia 2017
Rozumiem ale chodzi mi tak na oko bo z pewnością robiliście sobie taki bilans po powrocie :)Adampio pisze:Ceny w Rumunii niewiele różnią się od polskich tylko dalej więc sporo wyjdzie na benzynę.
Powiedzmy, że lubię spanie pod namiotem, co do prowiantu to wybredny nie jestem i jak trzeba to i na zupkach z paczki i kawałku czegoś z ogniska przeżyję ;)
( Liczmy ok. 1000 na paliwo i teraz, czy drugi tysiąc wystarczy na pozostałe wydatki ?)
- Pingwin
- czyściciel nagaru
- Posty: 561
- Rejestracja: 06.12.2008, 00:10
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: Nysa/Reykjavik
Re: Rumunia 2017
WystarczyWaldis pisze: ( Liczmy ok. 1000 na paliwo i teraz, czy drugi tysiąc wystarczy na pozostałe wydatki ?)
Dawniej gdziala
-
- czyściciel nagaru
- Posty: 506
- Rejestracja: 05.11.2017, 09:44
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Orzesze
Re: Rumunia 2017
Jak pojedziesz na południe lub wschód od PL, to za 2k PLN zrealizujesz świetną wyprawę (wyprawę, nie wczasy w hotelu). Jak chcesz jechać na zachód lub dalszą północ od PL, to za 2k PLN daleko nie zajedziesz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość