PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5547
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: falco »

A o czym mają (jeszcze) pisać, nic tylko nuuuudna, dłuuuga droga, trykanie, baranie jaja (z nich się bierze jajecznica vel sadzone), wisienka na torcie zjedzona już dawno, teraz już tylko... (ups... miałem nie mówić)... :tongue: :lol:
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
Awatar użytkownika
meny72
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 117
Rejestracja: 10.04.2016, 08:59
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Barczewo

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: meny72 »

falco pisze:A o czym mają (jeszcze) pisać, nic tylko nuuuudna, dłuuuga droga, trykanie, baranie jaja (z nich się bierze jajecznica vel sadzone), wisienka na torcie zjedzona już dawno, teraz już tylko... (ups... miałem nie mówić)... :tongue: :lol:
Mogą pisać co chcą ,byle foty jeszcze dali z tej wyprawy :ok:
Awatar użytkownika
Tekla
zgłębiacz wskaźników
zgłębiacz wskaźników
Posty: 53
Rejestracja: 19.03.2016, 01:20
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Wrocław

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Tekla »

Marcinnn6 pisze:
saper pisze:Przeginacie z tą relacją!!! Przez was mój wakacyjny wyjazd staje pod znakiem zapytania..... Chyba muszę zmienić cele i jechać ciut dalej niż planowałem. Po takich zdjęciach nabiera się ochoty na więcej niż nasza Europa :swieczki:
hahaha, mam to samo jak czytam o tej wyprawie, tylko moim celem na 2017 jest jeszcze bliżej bo raczej tylko Polska :smile:
Kolego, każdy ma swój "Pamir" bliższy lub dalszy, nie wszyscy muszą lecieć na Księżyc, bo przestanie on być czymś niezwykłym i nieosiągalnym. Dzięki tym dwóm śmiałkom mogliśmy liznąć klimatu takiej wyprawy siedząc wygodnie w ciepełku przed monitorem i sobie pomarzyć, że może kiedyś... gdzieś... Wszak marzenia to początek, by je zrealizować. Mój "Pamir" na 2017 to trasa Wrocław - Ełk gdzie zrobię bazę wypadową po Mazurach. I zamierzam z tej "podróży" cieszyć się jak gupi :pob:
Przepraszam, trochę zaśmieciłem wątek.
Awatar użytkownika
HarryLey4x4
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 712
Rejestracja: 29.01.2015, 22:45
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: spod Poznania

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: HarryLey4x4 »

falco pisze:A o czym mają (jeszcze) pisać, nic tylko nuuuudna, dłuuuga droga, trykanie, baranie jaja (z nich się bierze jajecznica vel sadzone), wisienka na torcie zjedzona już dawno, teraz już tylko... (ups... miałem nie mówić)... :tongue: :lol:
W związku z powyższą wypowiedzią stawiam wniosek o złożenie w ofierze cielska @falco . Możemy go dowolnie - spalić żywcem na stosie lub wystawić na pożarcie np. dzikom z Pomorza. Po zakończonej ceremonii można będzie rozgrabić sprzęt niejakiego @falco - NA CZĘŚCI dla potrzebujących . :zabawa:
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

mariuszko pisze:Mega fajnie, wielkie dzięki za chęci pisania i pisania, bo to też trochę pracy kosztuje.
henry nie śpiesz się z zakończeniem, może nawet wracaj retrospekcją do dni już opisanych. heheheh
dzięki
HarryLey4x4 pisze:Henry , składam oficjalny protest przeciwko powolnemu pisaniu relacji :lanie:
No i co ja mam z tym zrobić ? Pisać ? Nie pisać ? I tak, ktoś będzie niezadowolony :haha:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
rwasyl
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 84
Rejestracja: 21.03.2015, 16:41
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Sulechów

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: rwasyl »

Henry, pisz ino wartko i co by zdjęcia były :resp:
Awatar użytkownika
HarryLey4x4
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 712
Rejestracja: 29.01.2015, 22:45
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: spod Poznania

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: HarryLey4x4 »

henry pisze:
mariuszko pisze:Mega fajnie, wielkie dzięki za chęci pisania i pisania, bo to też trochę pracy kosztuje.
henry nie śpiesz się z zakończeniem, może nawet wracaj retrospekcją do dni już opisanych. heheheh
dzięki
HarryLey4x4 pisze:Henry , składam oficjalny protest przeciwko powolnemu pisaniu relacji :lanie:
No i co ja mam z tym zrobić ? Pisać ? Nie pisać ? I tak, ktoś będzie niezadowolony :haha:
Henry , nie opierda...aj się , bo nikt nie pisał ,że nie masz pisać , tylko ,że nie masz się spieszyć z kończeniem (czyt. masz pisać, ale nie kończyć) :whip:
pete17
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 556
Rejestracja: 23.08.2016, 08:18
Mój motocykl: XL700V
Lokalizacja: Pabianice

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: pete17 »

taka "neverending story"niech to będzie... :lol:
Lubię motory...wszystkie.
Awatar użytkownika
Wojtec
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 231
Rejestracja: 13.08.2012, 09:34
Mój motocykl: XL650V

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Wojtec »

Pisać proszę.
Neo
dwusuwowy rider
dwusuwowy rider
Posty: 155
Rejestracja: 17.10.2015, 22:20
Mój motocykl: nie mam motocykla

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Neo »

henry pisze:No i co ja mam z tym zrobić ? Pisać ? Nie pisać ? I tak, ktoś będzie niezadowolony :haha:
Moim zdaniem powinieneś sprytnie wykorzystać rekurencję, trochę jak w filmie "Incepcja". Przykładowo opisujesz kolejny dzień, pod koniec kładziesz się spać w namiocie, kończysz słowami: "odpływam na falach snu ku kolejnej przygodzie". A w następnym wpisie ciągniesz wątek owej innej przygody, byle tylko nie dać znać wprost czytelnikowi że to dzieje się we śnie. I tak można będzie się bawić na kilku poziomach :D
Konto zamknięte na stałe.
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

Powolniak pisze:
henry pisze:No i co ja mam z tym zrobić ? Pisać ? Nie pisać ? I tak, ktoś będzie niezadowolony :haha:
Moim zdaniem powinieneś sprytnie wykorzystać rekurencję, trochę jak w filmie "Incepcja". Przykładowo opisujesz kolejny dzień, pod koniec kładziesz się spać w namiocie, kończysz słowami: "odpływam na falach snu ku kolejnej przygodzie". A w następnym wpisie ciągniesz wątek owej innej przygody, byle tylko nie dać znać wprost czytelnikowi że to dzieje się we śnie. I tak można będzie się bawić na kilku poziomach :D
Dobra, niech tak będzie, ale teraz pozwólcie, że zabawię tzn. pobawię się z własną żonką :drinking: :zabawa: :mouthshut:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

Dzień 17 Niedziela 14.08.2016


Noc jednak nie była do końca spokojna. Coś jest ze mną nie tak, niby nic konkretnego, ale czuję się tak ogólnie rozbity, niewyrażny.
W nocy musiałem kilka razy wstawać do kibelka, wszystko za mnie leci, sraczka po prostu.
Rano jestem niewyspany, zmęczony i nic mi się nie chce. Chodzić, mówić, pakować, jeść też mi się nie chce. Schodzimy na śniadanie, ale na widok Kurdaków, zbiera mi się na zwrot. Wiem jednak, że muszę coś zjeść żeby nie opaść z sił, dlatego zamawiam coś rzadkiego, czyli soliankę.
Połykam dwa stoperany, może pomoże.

Obrazek

Obrazek

Z wiadomych względów, zdjęć będzie teraz znacznie mniej, chociaż, żałuję żeśmy tego lepiej nie udokumentowali. Co innego mam teraz w głowie.
Max znosi moją torbę z piętra, pakujemy się, znowu kibelek i lecimy w kierunku granicy.
Chatbazar, Talas, Kliuczewka, Kyzył Adyr, Kenesz przy granicy, po drodze kilka razy zatrzymujemy się w krzakach – wiadomo w jakim celu.
Papier toaletowy, albo ręcznik papierowy jest teraz moim artykułem pierwszej potrzeby i mam go cały czas pod ręką, ale Max ma takie wilgotne chusteczki i one chyba lepiej się sprawdzają w tej … chmm … sytuacji.
Granica Kirgiska. Ponieważ mam jeszcze sporo Kazachskiej waluty, wymieniam dodatkowo 50 $ za które dostaję 31500 Tenga.
Potem podjeżdżamy prosto pod szlaban, omijając kolejkę osobówek i ciężarówek, nikt nic nie mówi, a ja czuję się coraz bardziej niewyrażnie.
Odprawa Kirgiska bardzo sprawnie i bez problemów.
Kazachska. Taki sam koszmar jak w tamtą stronę z tą różnicą, że teraz ja jestem w gorszym stanie fizycznym.
To samo duszne pomieszczenie bez klimatyzacji, takie same dwie długie kolejki mrówek do odprawy. Temperatura na zewnątrz 40*, a wewnątrz nie ma czym oddychać. Stoimy. Krok do przodu … stoimy. Pół godziny … i dwa kroki do przodu … stoimy. Jest gorąco … jest duszno, nie ma czym oddychać.
Czuję, że jestem coraz słabszy … zbiera mi się na wymioty ...byle nie rzygnąć ….
Do okienka jeszcze pięć osób, czyli już blisko … może wytrzymam, wtedy celnik robi sobie przerwę … kur.. mać, nie wytrzymam chyba.
Jednak stoję oparty o ścianę … kolejka ruszyła … już blisko, coraz bliżej …
Przed nami jeszcze jedna osoba …
Jest duszno … brakuje mi powietrza … pot pokrywa całe ciało … jest fajnie , tak błogo i …

… budzę się na podłodze. Starsza pani która stała za mną, podtrzymuje moją głowę i ociera wilgotną ręką twarz. Wszyscy ludzie na sali, patrzą na mnie z politowaniem, ale w oczach Maxa widzę strach i panikę. Celnik podaje wodę mineralną, ktoś inny krzesło na którym mnie sadzają. Powoli wracam do siebie.
Chyba zemdlałem. Ale to i tak nieżle – myślę sobie – dużo gorzej by było, gdybym się zes...ł.
Celnik woła Maxa … Max bierze mój paszport i już po chwili jesteśmy odprawieni … kur... mać, nie trzeba było zemdleć godzinę wcześniej ?
Jakiś czas siedzę jeszcze na krzesełku, po czym wychodzimy przed budynek i siadamy w cieniu, żeby odpocząć i przewentylować płuca świeżym, czterdziestostopniowym powietrzem.
Wstaję, robię kilka kroków, chyba jest już dobrze, chyba będę mógł jechać.

Jedziemy powoli, ale już po kilometrze skręcamy w polną dróżkę, bo widzimy nieopodal krzaki i mamy zamiar skryć się tam w cieniu i odpocząć.
Natychmiast po zatrzymaniu biegnę w głąb krzaków; kupa, a właściwie woda, a potem ostre rzyganie śmierdzącym mięsem, nie wiem kozim czy baranim i zepsutymi jajkami.
Bez wątpienia jestem zatruty, ale co jest przyczyną ? Może to być oczywiście mięso, ale bardziej prawdopodobne, wydaje mi się, że to te dwa duże, wspaniale smaczne koktajle mleczne zatruły mój organizm.
Max robi herbatkę. Wypijam, połykając cały zapas węgla jaki mam, po czym rozkładamy się w cieniu i odpoczywamy.
Nie możemy jednak leżeć zbyt długo, bo przed nami kawał drogi, zbieramy się więc i powoli jedziemy w kierunku Taraz.
Przez miasto jedziemy bardzo spokojnie i do wielkiej bramy wszystko jest ok.

Obrazek

Potem lekko przyspieszamy i … zonk … jesteśmy w radarze.
Mnie tam jest wszystko jedno, więc od razu kładę się w cieniu pod drzewem a Max negocjuje z policjantem. Słyszę, że już po chwili są kumplami, bo policjant co chwila do Maxa ... Luksz to, Lukasz tamto …
Tradycyjnie, 10 $ załatwia sprawę i możemy jechać dalej, więc jedziemy.

Obrazek

Lecimy … tankowanie … lecimy.

Obrazek

Aisza Bibi, Teris, Szakpak Ata, Turar, Sastobe.
Gdzieś przed Szymkentem … kolejny zonk, policja nie wiemy za co ...
Max idzie negocjować i po chwili wraca … możemy jechać.
Max załatwił sprawę całkiem niekonwencjonalnie, ale niech sam opowie jak to zrobił.
Do Szymkentu wjeżdżamy przed zachodem słońca, temperatura jednak taka jak w południe, czyli zarąbiście gorąco.
Max znalazł w nawigacji hotel, więc jedziemy go szukać, ale pod wskazaną lokalizacją nie ma żadnego hotelu. Rozglądamy się po okolicy i wtedy podjeżdża dwóch chłopaków samochodem. Pytają jaki mamy problem, a kiedy wyjaśniamy o co chodzi, prowadzą nas kilka ulic dalej do hotelu „ Dostyk '', czyli przyjaźń.
45 $ za dwie osoby, ale hotel ma cztery gwiazdki, a ja jestem słabiutki, więc w stepie spać nie będziemy.

W oczach Maxa widzę strach, niepokój i obawę … co będzie dalej ? Jak to się skończy ? Czy damy, tzn. czy ja dam radę ?

Obrazek

Wewnątrz hotelu i w pokoju temperatura idealna, czyli w granicach 24* co w porównaniu z piekłem na zewnątrz, jest dla nas rajem.
Mój stan raczej się nie poprawia, dlatego Max wyrusza po pomoc do recepcji, a ja tymczasem co robię ? To proste jest … siedzę w kibelku i medytuję.

Obrazek

Tak w ogóle, to od tej pory, Max będzie zajmował się całą logistyką.
Będzie prowadził na drodze, wyszukiwał hotele, nosił moją torbę, gotował herbatkę i jajka na twardo, kupował różne smakołyki żebym tylko coś jadł, załatwiał lekarzy.
Bez Maxa, chyba bym się tam zes..ł na amen.
Jeszcze raz, wielkie dzięki za wszystko, co dla mnie zrobiłeś.

Tymczasem zrobiło się już całkiem ciemno, jest po 22.00.
Gdzieś po pół godzinie, słyszymy pukanie i do pokoju wchodzi młoda lekarka z asystentem. Pacjent do łóżka i zaczynamy.
Co dolega ? Od kiedy ? Jakie objawy ? Czy i gdzie boli ?
Potem badanie polegające na uciskaniu brzucha w różnych miejscach w poszukiwaniu bólu, ale bólu nie ma. Osłuchanie stetoskopem, pomiar ciśnienia i temperatury. Ciśnienie w normie, temperatura podwyższona.
Diagnoza – zatrucie pokarmowe.
Pani doktor wypisuje recepty, wyjaśnia jak stosować leki i wypełnia druk z moimi danymi. Miałem przygotowaną umowę ubezpieczeniową, ale okazało się, że moje ubezpieczenie jest zbędne i do bezpłatnego leczenia wystarczą tylko moje dane z paszportu. Super.
Pani doktor, proponuje dodatkowo kroplówkę, tzn. trzeba by było zamówić, przyjechała by inna ekipa i za odpłatnością zaaplikowała kroplówkę.
I co mam zrobić ? Kroplówka ? Może nie będzie potrzebna, może leki wystarczą ? Zobaczymy rano, czy po zażyciu mój stan się poprawi.
Dziękujemy pani doktor. Max z receptą idzie na dół, szukać apteki, po chwili wraca jednak do pokoju, ponieważ wykupem leków zajmie się obsługa hotelu.
Po jakimś czasie, znowu pukanie do drzwi i już mamy leki.
Zażywam według wskazań lekarki i do łóżka.
Trzeba odpoczywać, bo jesteśmy dopiero w Szymkencie, a tylko do Uralska mamy jeszcze 2 000 km i to przez morderczy step.

Dystans 330 km Temperatura 40 *
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
HarryLey4x4
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 712
Rejestracja: 29.01.2015, 22:45
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: spod Poznania

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: HarryLey4x4 »

no to może warto się raz na zawsze nauczyć ,że mleczne koktajle , to tylko w domku...

Pisz , pisz.... oczywiście o ile przeżyłeś :thumbsup:
Awatar użytkownika
joker
dwusuwowy rider
dwusuwowy rider
Posty: 189
Rejestracja: 10.08.2008, 15:59
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Wrocław, Radwanice

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: joker »

Gdzieś przed Szymkentem … kolejny zonk, policja nie wiemy za co ...
Max idzie negocjować i po chwili wraca … możemy jechać.
Max załatwił sprawę całkiem niekonwencjonalnie, ale niech sam opowie jak to zrobił.


To opowiedz jak to zrobiłeś ?? ? :smile:
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

joker pisze:Gdzieś przed Szymkentem … kolejny zonk, policja nie wiemy za co ...
Max idzie negocjować i po chwili wraca … możemy jechać.
Max załatwił sprawę całkiem niekonwencjonalnie, ale niech sam opowie jak to zrobił.


To opowiedz jak to zrobiłeś ?? ? :smile:
Max, jesteś tam ?
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

Dzień 18 Poniedziałek 15.08 2016

Drugi dzień sraczki.
Wstajemy póżno. Po zażyciu leków, czuję się jakby lepiej. Troszkę rzadziej zaglądam do kibelka, a i samopoczucie lepsze. Chyba będzie dobrze. Jeżeli ktoś jest ciekaw, co pani doktor mi zaordynowała, to już piszę. Paracetamol i Regidron Bio A i Regidron Bio B, przy czym, z Regidronu należy przygotować roztwór, rozpuszczając składnik A i B w przegotowanej wodzie i popijać systematycznie do ustąpienia objawów. Wskazane jest, żeby przygotowany roztwór, przechowywać w temperaturze 2 - 8 stopni. Nieżle, ale jak utrzymać taką temperaturę na stepie ?
Jak mówiłem wcześniej, Max zajmuje się wszystkim, przynosi mi owoce, napoje, słodycze i kiedy ja odpoczywam w łóżku, on próbuje zorganizować nam transport kolejowy do Uralska. Wprawdzie jest to możliwe, ale taka operacja polega na zapakowaniu motocykla na dwie palety i kosztuje 240 $. Będziemy jechać na dwóch kołach.

Obrazek

Idziemy na śniadanie hotelowe i nawet z niezłym apetytem zjadam kilka potraw. Będzie dobrze.
Zbieramy się powoli, naprawdę powoli, tak powoli, że opuszczamy hotel dopiero o godzinie 15. Zresztą, tak naprawdę, to nie bardzo mamy ochotę opuszczać chłodne wnętrza hotelowe, kiedy temperatura na zewnątrz przekracza 40 stopni, a po pewnym czasie dochodzi do 43 stopni. Po opuszczeniu hotelu, gorące powietrze zatyka i parzy w gardło, nie ma czym oddychać, czujesz się tak, jakbyś wszedł do gorącego piekarnika. Cóż jednak mamy robić ? Trzeba jechać dalej, bo przed nami jeszcze szmat drogi.
Jechać … jakie to proste, wsiąść na motor i jechać. Okazuje się jednak, że dla mnie nie jest to tak oczywiste. Czemu ?
Raczej nie będę tego dokładnie tłumaczył, powiem tylko, że najgorzej jest ze znalezieniem właściwej pozycji na siedzeniu, usadowienie się tak, żeby nie bolało. Potem tylko jechać, jechać nie wiercąc się za bardzo na siedzeniu.
A ja nie wziąłem mojej baranicy, było by trochę przyjemniej.

Lecimy więc … nic się nie dzieje … lecimy … temperatura 43*

Obrazek

Jednak, nie jest ze mną tak dobrze, jak myślałem rano. W żołądku cały czas armagedon. Strach puścić bączka … nie wiesz czy już się zes...eś, czy jeszcze nie. Dobrze, że co jakiś czas przy trasie widzimy parkingi z kibelkiem … odwiedzamy wszystkie.
Moje elektrolity w butelce mają paskudny smak i temperaturę znacznie wyższą niż zalecana, ale muszę być twardy, popijam przy każdej okazji, nawet w czasie jazdy.
Stacja … tankujemy … wewnątrz przyjemny chłód od pracujących klimatyzatorów. Wprawdzie nie możemy tam zanocować, ale godzinna drzemka pod ścianą dobrze mi robi.

Lecimy …

Dzisiaj dużo kilometrów nie zrobimy. Powoli robi się ciemno, jesteśmy w okolicach Shieli, więc widząc duży budynek z napisem „gostinica”, zjeżdżamy bez wahania.

Obrazek

Hotel, raczej nie jest często odwiedzany, wygląda raczej na opuszczony, ale wcale nam to nie przeszkadza, ważne, że w pokoju jest sprawny klimatyzator. Włączamy go natychmiast, żeby wystudzić temperaturę w pokoju przed spaniem, a sami idziemy na kolację do lokalu obok.
Ja zamawiam rosół z baraniny i dwa jajka na twardo, a potem kąpiel i do łóżeczka.


Dystans 270 km. Temperatura 43 *
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
magyar
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 384
Rejestracja: 15.12.2009, 20:26
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: magyar »

joker pisze:Gdzieś przed Szymkentem … kolejny zonk, policja nie wiemy za co ...
Max idzie negocjować i po chwili wraca … możemy jechać.
Max załatwił sprawę całkiem niekonwencjonalnie, ale niech sam opowie jak to zrobił.


To opowiedz jak to zrobiłeś ?? ? :smile:
My Joker byliśmy skąpi, ale dzięki temu zwykle wystarczyło pokazanie pustych portfeli i ściemnianie, że płacimy kartami. :wink:
Robert Linde
zgłębiacz wskaźników
zgłębiacz wskaźników
Posty: 45
Rejestracja: 27.11.2016, 17:07
Mój motocykl: XL700V
Lokalizacja: Zgierz

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Robert Linde »

Świetna relacja ,szacunek dla Was za odwagę i chęc podzielenia się przeżyciami. Takie opowieści mobilizują ludzi do działania. :thanks:
marcin24
romeciarz
romeciarz
Posty: 31
Rejestracja: 15.07.2013, 22:15
Mój motocykl: XL600V

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: marcin24 »

Pisz Henry bo fajnie się czyta i czytać sie chce :thumbsup:
WSK125-X2,WSK175,JAWA typ23 JAWA typ20-X2, ROMET KADET-X2, ROMET OGAR-X2, KOMAR-X2, MOTORYNKA.
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

Robert Linde pisze:Świetna relacja ,szacunek dla Was za odwagę i chęc podzielenia się przeżyciami. Takie opowieści mobilizują ludzi do działania. :thanks:
Gdybym wiedział, że tak będziecie to odbierać, to chyba bym nie pisał tej relacji :sad: Jakie "mobilizują" ... ja nie chcę nikogo mobilizować, wręcz przeciwnie.
Myślicie, że to wszystko jest zmyślone czy co ? Ale nie, wy myślicie, siedząc sobie wygodnie przed monitorem, że to wspaniała przygoda i wszyscy zazdroszczą bo chcieli by coś takiego przeżyć. Zaręczam, ze sraczką w czterdziestostopniowym upale na stepie, nie będzie Wam tak wesoło :lol:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości