PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
Wiki
emzeciarz agroturysta
emzeciarz agroturysta
Posty: 307
Rejestracja: 27.07.2015, 19:35
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Dukla

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Wiki »

No Henry, czekamy ... :cool:
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

Dzień 3 Niedziela 31.07.2016

Wyspani i wypoczęci wstajemy o 5.30
Niebo zachmurzone, grzmi, trochę pada, ale to dla nas nie problem, jedziemy przecież samochodem.

Obrazek

Śniadanko i na granicy jesteśmy o 6.50. Kolejka dosyć długa, ale idzie dosyć sprawnie i o 8.10 jesteśmy na przejściu ruskim.
Przejście duże, chyba ze sześć pasów w jedną i sześć w drugą stronę i wszystkie pełne samochodów.
Dziwne to wszystko, przynajmniej dla mnie. Ukraina z Rosją są w stanie wojny, a tu jakby nigdy nic, osobówki, autokary pełne
ludzi jadą w jedną i drugą stronę. Ludzie jeżdżą turystycznie, w odwiedziny do bliskich i znajomych, do pracy, na zakupy.
Spotkany na przejściu chłopak, Ukrainiec, na przerobionym na czopera Dnieprze, jedzie do Biełgorodu odwiedzić mieszkających
tam rodziców. On sam mieszka i pracuje w Charkowie. A wojna ? Wzrusza ramionami.
Ustawiamy się na jednym z sześciu pasów w długiej kolejce. Przechodzący co jakiś czas mundurowi, dziwnie na nas potrzą,
może dlatego, że widzą polską rejestrację ? Pomaleńku posuwamy się do przodu i w końcu o 10.00 jesteśmy pod budką pograniczników.
Miła pani pyta skąd, dokąd i wbija pieczątkę w paszport. Jeszcze celnik i droga wolna.
Podchodzi celnik, bierze nasze dokumenty i pyta
- A trzeci człowiek gdzie ? .
- Jaki trzeci człowiek, przecież jest nas dwóch.
- Ale u nas jest zakon, że musi być jeden człowiek - jeden pojazd, a my mamy samochód i dwa motocykle.
Wyjaśniamy, że pytaliśmy o to konsula w ambasadzie, że mamy zgłoszone wszystkie pojazdy, że konsul mówił że można !!!
Konsul celników nie interesuje, może nie wiedział co mówi, może się nie zna, czy mamy to na piśmie ?
Ja pier..le, masakra jakaś !!!
- Ale my musimy jechać takim zestawem, jedziemy przecież do Tadżykistanu !!!
Mamy czekać. Celnik poszedł, a my zjeżdżamy pomiędzy pasy.
Wraca gdzieś po pół godzinie. No niestety, nie możemy jechać.
- Ale my musimy, musi być jakieś wyjście !!!
- Możemy wziąć z sobą trzeciego człowieka np. z Ukrainy, wtedy wjedziemy.
- Ale, jak to wjedziemy ? A wyjechać z Rosji, a potem powrót, też mysi z nami być ?
- No tak !
- To jaki to ma sens ?
- Inaczej się nie da !!!
- Niemożliwe !!! Chcemy rozmawiać z naczelnikiem.
Dobrze. Poszedł. Gdzieś po pół godzinie przychodzi do nas dwóch celników i naczelnik.
Spokojnie i kulturalnie tłumaczą nam to samo, a my swoje, że musimy, że konsul przecież ...
Szukamy jakiegoś rozwiązania. Widać, że się starają, że chcieli by nam pomóc, ale ...
Po jakimś czasie odchodzą do biura, a z nimi Max dalej negocjować.
Trwa to dosyć długo. W tym czasie, ślad SPOta rysuje zygzaki na mapie jak szalony, a rodziny w Polsce są zdezorientowani,
nie wiedząc co się dzieje.
Wraca Max z naczelnikiem, ale z daleka widzę, że minę na nietęgą.
Żadne dolary nie wchodzą w grę, ponieważ kamery wszystko nagrywają, a i współpracownicy zaraz by donieśli gdzie trzeba,
więc naczelnik nie będzie ryzykował.
W tej sytuacji mamy dwa wyjścia;
- znależć trzeciego do zabawy
- zostawić maszyne i priczepke na Ukrainie i dalej jechać motocyklami.
Ale przecież mamy już wbite w paszporty ruskie pieczątki, jeżeli teraz wrócimy na Ukrainę, będziemy mieć sześć przekroczeń
granicy, a wiza jest na cztery. Naczelnik mówi, że jeżeli wrócimy na jego zmianie, czyli do 18.00 to nas załatwią bez kolejki, a
pieczątki w paszportach anulują. W tej sytuacji, raczej nie mamy innego wyjścia, wracamy.
Pieczęć przy wizie zostaje anulowana, otwierają nam wolny przejazd i wracamy na przejście ukraińskie, gdzie bez żadnych problemów
zostajemy przepuszczeni. Czasu nie mamy zbyt wiele, bo jest już grubo po południu, więc szybko wracamy do naszego motelu " Oczag".
Uzgadniamy z właścicielką, że za 50 $ zostawimy maszinu i priczepku na trzy tygodnie.
Jemy obiad a potem ściągamy nasze osiołki i bierzemy się za pakowanie. W założeniu mieliśmy, że jedziemy na lekko, więc wszystko
mieści się w jednej torbie. Ja dodatkowo mam dwa kanistry i małą sakwę w której mamy olej na dolewki, dętki, łatki, smar do łańcucha
regulator napięcia i moduł.

Obrazek

Obrazek

Lecimy szybko na granicę, Na ukraińskiej omijamy kolejkę, nikt nic nie mówi. Kolejna odprawa i lecimy dalej.
Przejście ruskie, jedziemy na ostatni, prawy skrajny pas, prosto pod budki celników.

Obrazek

Jesteśmy przed 18.00, więc jeszcze na "naszej" zmianie. Za chwilę przychodzi "znajomy" celnik z dokumentami i po kolei pokazuje
co i gdzie mamy pisać. Wszystko trwa bardzo szybko, papiery wypełnione, pieczątki w paszportach i możemy jechać.
Dzisiaj niestety daleko nie dojedziemy, jedynie do Biełgorodu, a to tylko 40 km od granicy.

Obrazek


Założenia były całkiem inne: 1000 km dziennie, samochód, klima, a tu już na początku zostajemy posadzeni dupą na 2oo.
Teraz to już będzie całkiem inna podróż, a i nasze plany musimy lekko zweryfikować, co oznacza, że już nie mamy potrzeby jechać do Biszkeku.
Przelatujemy przez miasto Biełgorod i zatrzymujemy się w hotelu "Cabka" na wylocie w kierunku na Gubkin, Woroneż.

Obrazek

Po drodze tankujemy i wtedy okazuje się, że Max nie zabrał karty do bankomatu, tankujemy więc z mojej karty.
Pokój w hotelu kosztuje nas 1100 RUB. czyli 70 PLN.
W budynku jest również piękna sala "Rus" na imprezy okolicznościowe i resteuracja w której jemy kolację.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 3, pełen wrażeń dobiega końca. Jeszcze kąpiel i spać, a przed nami droga ... droga ... droga ...

Niby to tak niewiele, mała zmiana, zamiast samochodu motory, a przecież całkowicie zmieni styl naszej podróży,
przeżyjemy całkiem inne przygody niż te które były nam pisane i inny będzie nasz odbiór tego wszystkiego co się wydarzy.
Jedna (nie)istotna zmiana i twoje życie się zmienia.


Dystans 60 km
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
Nadol
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3272
Rejestracja: 11.07.2011, 09:18
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Marki

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Nadol »

Czyli jeszcze musi się coś pop.... Nieustająca przygoda.
Nadol aka n4d01
srebrna 650, srebrny lub biały kask, WH....
Romet Ogar 200 -> MZ ETZ 150 -> ......... -> Honda XL 650 V

"Samochodem przemieszczasz ciało, motocyklem podróżuje dusza"
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

nadol pisze:Czyli jeszcze musi się coś pop.... Nieustająca przygoda.
Ot, to to właśnie :smile:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
Adam_M
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 790
Rejestracja: 26.02.2014, 12:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Warszawa-Targówek/Wesoła

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Adam_M »

Henry umiesz dawkować emocje! Czekam n ciąg dalszy!

Tapnięte z Huawei P7
XJ600N 94'->TA600V 96'
Awatar użytkownika
Dalti
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 512
Rejestracja: 12.05.2013, 18:16
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Przemyśl
Kontakt:

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Dalti »

Hennry widzę ze ty jesteś więcej w drodze niż w domu :thumbsup: mi po głowie chodzi Iran .nie koniecznie motocyklem.
Jak trzeba to oddam 0RhD+
50,rs125,dt,cbf600,XL600V,TT600R,530EXC,EXC250 2T...
Awatar użytkownika
Dłubacz
rozmawiający z silnikiem
rozmawiający z silnikiem
Posty: 479
Rejestracja: 08.11.2009, 18:33
Mój motocykl: XL600V
Kontakt:

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Dłubacz »

Mało, mało, jeszcze, jeszcze Obrazek!
Awatar użytkownika
joker
dwusuwowy rider
dwusuwowy rider
Posty: 189
Rejestracja: 10.08.2008, 15:59
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Wrocław, Radwanice

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: joker »

To faktycznie kawał drogi zrobiliście samochodem ;-) troszkę ponad tysiąc km , to jest wschód , konsul gada co innego a co innego jest faktycznie :smile:
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

joker pisze:To faktycznie kawał drogi zrobiliście samochodem ;-) troszkę ponad tysiąc km , to jest wschód , konsul gada co innego a co innego jest faktycznie :smile:
Ale, dzięki temu mamy "przygodę'' :sad:


Dzień 4 Poniedziałek 1.8.2016

Wstajemy o 5.15, startujemy o 6.30

Obrazek

Obrazek

Po drodze śniadanie w jakimś barze i co więcej ? Nic ... tylko droga ... droga ... no, może jeszcze nieznośny upał - 35*
Anna, zjeżdżamy gdzieś za budynki w centrum w poszukiwaniu cienia. Musimy odpocząć, wyprostować kości, napić się kawy,
zjeść ciastko i naprawić prąd w ładowarce Maxa.

Obrazek

Obrazek

W czasie postojów, najważniejszą rzeczą było ... właśnie znalezienie cienia, chociaż i tam było nieznośnie gorąco, ale zawsze
kilka stopni mniej niż na słońcu.
Z bankomatu przy dworcu wyciągam 5 tys RUB dla Maxa, ja kupiłem ruble w kantorze na Ukrainie.
Droga, nic tylko droga.

Obrazek

Obrazek

Przed nocą, zjeżdżamy na nocleg w jakieś krzaki. Niby nad rzeką, niby woda jest, ale nie jest łatwo znależć fajne miejsce na biwak.
Po drodze, w sklepie kupiliśmy coś na kolację i kiełbaski na ognisko, ale co to była za kiełbasa ... syf po prostu, nawet z ogniska
nie dało się zjeść. U nas, byle jaka, najbardziej podła, jest sto razy lepsza. Już tęsknimy za naszą kiełbaską.
Ruskie, nawet zwykłej kiełbasy nie potrafią zrobić.

Obrazek


Dystans 690 Temperatura 35*
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
joker
dwusuwowy rider
dwusuwowy rider
Posty: 189
Rejestracja: 10.08.2008, 15:59
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Wrocław, Radwanice

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: joker »

W matuszce Rosyji kiełbasy to jest jakiś dramat , takie dziadostwo że nasza za 12 zł jest dużo lepsza niz tam za 35 zł , ponadto tam niestety jest wszystko dość drogie jeśli chodzi o jedzenie. Na Ukrainie jeszczej jest ok ale Rosja to dramat z żarciem , lepiej pasztet z biedry za 1 zł jeść niz ich kiełbasę czy konserwy mięsne :smile: A co do cienia to ciekawe jak było w Kazachstanie czy Uzbekistanie :grin:
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: tomekpe »

Noo, to ja proszę grzecznie, żeby był jeden odcinek dziennie, no ! :lol:
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

joker pisze:W matuszce Rosyji kiełbasy to jest jakiś dramat , takie dziadostwo że nasza za 12 zł jest dużo lepsza niz tam za 35 zł , ponadto tam niestety jest wszystko dość drogie jeśli chodzi o jedzenie. Na Ukrainie jeszczej jest ok ale Rosja to dramat z żarciem , lepiej pasztet z biedry za 1 zł jeść niz ich kiełbasę czy konserwy mięsne :smile: A co do cienia to ciekawe jak było w Kazachstanie czy Uzbekistanie :grin:
W Kazachstanie jest po prostu dramat, cień trzeba wozić ze sobą. W Uzbekistanie jest bez porównania lepiej. Bardziej zielono, i temperatura o wiele niższa.
tomekpe pisze:Noo, to ja proszę grzecznie, żeby był jeden odcinek dziennie, no ! :lol:
Rozumiem, że grzecznie, ale, tak się nie da :niewiem: :grin:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
wojtekk
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5506
Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: wojtekk »

Kazachstan fantastycznie jest robić wrześniem. W nocy na stepie chłodno, ale jeszcze nie mroźno. W dzień akurat na kurtkę i spodnie motocyklowe. Z cieniem na stepie faktycznie trudno ;)

Co do jedzenia w Kazachstanie. Nadziałem się na paskudne, i pyszne. Prosta zasada, która działa i u nas. Można trafić na syf i super jedzonko. Ja jadałem tam, gdzie "szoferzy". Było pysznie, tanio i lokalnie. Połowy dań nie znałem nawet z nazwy.

Ot takie tylko wtrącanie dla potomnych
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1431
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: herni74 »

joker pisze:W matuszce Rosyji kiełbasy to jest jakiś dramat , takie dziadostwo że nasza za 12 zł jest dużo lepsza niz tam za 35 zł , ponadto tam niestety jest wszystko dość drogie jeśli chodzi o jedzenie. Na Ukrainie jeszczej jest ok ale Rosja to dramat z żarciem , lepiej pasztet z biedry za 1 zł jeść niz ich kiełbasę czy konserwy mięsne :smile: A co do cienia to ciekawe jak było w Kazachstanie czy Uzbekistanie :grin:

Przecież Ty wiesz Jokerku najlepiej , ze w Rosji to się je tylko solianke albo ichniejsze pirogi no i oczywiście sardyny ale trza przepić gorzałką ... :lol: ale to i tak nic nie przebije gruzińskich konserw. To jest dopiero ku..wa syf :grin:
magyar
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 384
Rejestracja: 15.12.2009, 20:26
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: magyar »

henry pisze:
joker pisze:W matuszce Rosyji kiełbasy to jest jakiś dramat , takie dziadostwo że nasza za 12 zł jest dużo lepsza niz tam za 35 zł , ponadto tam niestety jest wszystko dość drogie jeśli chodzi o jedzenie. Na Ukrainie jeszczej jest ok ale Rosja to dramat z żarciem , lepiej pasztet z biedry za 1 zł jeść niz ich kiełbasę czy konserwy mięsne :smile: A co do cienia to ciekawe jak było w Kazachstanie czy Uzbekistanie :grin:
W Kazachstanie jest po prostu dramat, cień trzeba wozić ze sobą. W Uzbekistanie jest bez porównania lepiej. Bardziej zielono, i temperatura o wiele niższa.
Inaczej zapamiętałem Uzbekistan, zieleni nie było zbyt wiele, cień był od motocykli ;) a z kufra "gotowany" pasztet.

Obrazek
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

magyar pisze:
henry pisze:
joker pisze:W matuszce Rosyji kiełbasy to jest jakiś dramat , takie dziadostwo że nasza za 12 zł jest dużo lepsza niz tam za 35 zł , ponadto tam niestety jest wszystko dość drogie jeśli chodzi o jedzenie. Na Ukrainie jeszczej jest ok ale Rosja to dramat z żarciem , lepiej pasztet z biedry za 1 zł jeść niz ich kiełbasę czy konserwy mięsne :smile: A co do cienia to ciekawe jak było w Kazachstanie czy Uzbekistanie :grin:
W Kazachstanie jest po prostu dramat, cień trzeba wozić ze sobą. W Uzbekistanie jest bez porównania lepiej. Bardziej zielono, i temperatura o wiele niższa.
Inaczej zapamiętałem Uzbekistan, zieleni nie było zbyt wiele, cień był od motocykli ;) a z kufra "gotowany" pasztet.

Obrazek
Ale my, wracaliśmy trasą południową; Samarkanda, Buchara, Chiwa i tam było całkiem przyjemnie :smile:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3087
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: henry »

Dzień 5 Wtorek 2.08.2016

Wstajemy o 5.00. Temperatura szybko rośnie, ledwo wyszło słońce i już jest 30*.

Obrazek

Lecimy.

Obrazek

Chyba to było w Saratowie. Jedziemy przez miasto i nagle Max woła w interkomie, że widział Donalda, tzn. MacDonalda. Zawracamy ? Oczywiście, że zawracamy. Zamawiamy jakieś burgery, frytki, lody. Wreszcie jakieś znajome smaki. W pewnym momencie do baru wchodzi para młodych ludzi, podchodzą do nas i dziewczyna radosnym głosem, raczej twierdzi niż pyta - to wy z Polski przyjechali - Tak z Polski - To ona strasznie się cieszy, że ludzie z Polski przyjeżdżają do Rosji – Nam też jest miło.

Obrazek

Obrazek

W Engels, wyciągam kolejne 5 tys RUB dla Maxa.
Od Saratowa przez Engels, aż do samej granicy, asfalt podłej jakości, gdybyśmy jechali naszym zestawem, było by koszmarnie, ale to marne pocieszenie.
Gdzieś po drodze zjeżdżamy na tankowanie i przy okazji kolejną naprawę prądu w ładowarce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Lecimy.

Obrazek

Czas na obiad w drodze, a przy okazji kilka słów do notatnika.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Lecimy dalej.

Obrazek

Obrazek

O 14.30 jesteśmy na granicy. Ruska szybko i sprawnie, dajemy tylko paszport i dowód rejestracyjny.
Małą karteczkę zostawiamy, dużą (wremiennyj wwoz) zabieramy z sobą.

Obrazek

Przejście kazachskie w stepie. Gorąco, nigdzie kawałka cienia. Na małym druczku wpisujemy podstawowe dane i stajemy w małej kolejce do okienka. Kolejka krótka, ale pot leje się po plecach.

Obrazek

Urzędniczka w okienku wpisuje dane z karteczki w komputer i pyta o miejsce zamieszkania.
Mówię jak jest, czyli Inowłódz. Urzędniczka się zawiesiła na chwilę. Inowlod ? Inowol ?
„A może być Warszawa ?” - pyta. Mnie tam wszystko jedno, byle uciec wreszcie z tego słońca.

Od granicy droga jeszcze gorsza. Pierwsze miasteczko po 30 km. Tankujemy na kartę i w budce ze „strachowkami” wymieniamy walutę. 100$ = 34.500 Tenga.

Obrazek

Droga do Uralska jest w budowie, więc ruch odbywa się poboczami w tumanach kurzu.

Obrazek

W Uralsku chcemy rozbić się nad wodą, więc zjeżdżamy przed mostem na rzece Ural w prawo.
Znajdujemy nawet jakiś ośrodek wypoczynkowy z czasów głębokiej komuny, ale skośnooka azjatka mówi, że ośrodek jest zamknięty, ona go pilnuje i nie może nas przyjąć.

Obrazek

Obrazek

Szukamy innego miejsca, ale nie jest łatwo, wszystko mocno zarośnięte, nawet wody nie widać.
Wracamy w kierunku Uralska. Znajdujemy w końcu ścieżkę pod mostem prowadzącą do rzeki.
Jedziemy brzegiem rzeki, po pochyłej skarpie, jest ślisko i niebezpiecznie. W końcu, spotykamy kazachskie małżeństwo i oni, na zarośniętym wale przeciwpowodziowym pokazują nam kawałek równej i odkrytej przestrzeni. Rozmawiamy oczywiście o tym skąd i dokąd jedziemy.

Obrazek

Obrazek

Dziwią się, że nam się chce jechać tak daleko od domu i że się nie boimy.
Pytają, co mamy na kolację, a kiedy pokazujemy im nasze zapasy, natychmiast oferują, że zaraz coś przywiozą z domu. Wsiadają na chiński skuterek i odjeżdżają, a my tymczasem przygotowujemy nasze obozowisko. Po pewnym czasie, słyszymy odgłos zbliżającego się skuterka.
Przyjechali we dwoje i przywieżli nam produkty na wielką ucztę; piwo, słoninę, chleb, gotowane na twardo jajka, jabłka, ogórki, pomidory i baniak czystej wody. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni i dziękujemy serdecznie za dary. Rozmawiamy jeszcze jakiś czas i kazachowie odjeżdżają swoim skuterkiem, a my spożywamy oferowane produkty, potem bierzemy kąpiel – ja w rzece a Max pod prysznicem i na koniec zanurzamy się w naszych śpiworkach.

Dystans - 510 km Temperatura - 35*
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
Awatar użytkownika
Adam_M
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 790
Rejestracja: 26.02.2014, 12:19
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Warszawa-Targówek/Wesoła

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: Adam_M »

Cos czuje, że z tym miastem zamieszkania będzie jeszcze cyrk! :)

Tapnięte z Huawei P7
XJ600N 94'->TA600V 96'
Awatar użytkownika
mmax
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 393
Rejestracja: 13.08.2009, 21:56
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Łódź, Ujazd, Tomaszów...

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: mmax »

Wieczorem ogarnę w końcu to wklejanie fotek i muszę, no muszę coś od siebie dorzucić.
...wymiana wałków zdawczych i wszystkie inne niewykonalne naprawy...
Awatar użytkownika
wilczek
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1831
Rejestracja: 05.03.2012, 13:45
Mój motocykl: inne endurowate moto

Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU

Post autor: wilczek »

Się pytam , gdzie jest baran , na którym zawsze jeździł Henryk
? Tłumaczcie się :wink:
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość