PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
- wilczek
- szorujący kolanami
- Posty: 1831
- Rejestracja: 05.03.2012, 13:45
- Mój motocykl: inne endurowate moto
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Henry , Max- "nie spać , pisać , zap.erdalać" wstępniak super . Czekamy ....
- JL79
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 239
- Rejestracja: 08.06.2015, 13:14
- Mój motocykl: XL650V
- Lokalizacja: wAw/ sokołów podlaski
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Też czekam na wiecej
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Nie śpię, piszę i ... właśnie pada mi komputerwilczek pisze:Henry , Max- "nie spać , pisać , zap.erdalać" wstępniak super . Czekamy ....
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- Adam_M
- pogłębiacz bieżnika
- Posty: 790
- Rejestracja: 26.02.2014, 12:19
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Warszawa-Targówek/Wesoła
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Miejmy nadzieję, że to tylko bateria w lapku, a nie nic poważniejszego
XJ600N 94'->TA600V 96'
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Niestety, to nie była tylko bateria, ale nic dziwnego, miał już swoje lata
Żebyście jednak mieli co czytać, specjalnie pojechałem do Tomaszowa i zanabyłem nowy laptop
Żebyście jednak mieli co czytać, specjalnie pojechałem do Tomaszowa i zanabyłem nowy laptop
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- coreball
- miejski lanser
- Posty: 374
- Rejestracja: 04.03.2012, 10:59
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: Koziegłowy
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Doceniamy poświęcenie
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
W takim razie, jedziemy dalej
Dzień 1 Piątek 29.07 2016
Wczoraj Max dzwonił, że będzie rano, czyli ok. 10.00
Spakowany i przygotowany czekam spokojnie.
Przyjechały moje dzieciaki z wnukami, będą żegnać dziadka wariata jadącego w świat.
Co zrobić, takiego mają dziadka, a przecież, dziadka się nie wybiera.
10. 00 dzwoni Max, że jedzie. Ok. czekam … czekam … czekam
11.30 podjeżdża Audi z Afrą na lawecie. Wysiada Max, wkurwiony na maxa.
Okazało się, że uciekając przed tirem musiał złapać pobocza, tam na wybojach tak podbiło lawetę, że wypięły się pasy i Afryka wybita w powietrze wylądowała na asfalcie.
Uderzenie o asfalt spowodowało niestety trochę uszkodzeń. Najbardziej ucierpiała czacha i stelaż. Reflektory całe, ale stelaż pogięty i popękany w kilku miejscach. Lagi całe i proste, reszta też w porządku.
No cholerka, nieżle się zaczyna. Jeszcze nie wyjechaliśmy, a tu już takie rzeczy się dzieją ?
Najpierw silnik, teraz takie cuś ! O co chodzi ? Jakiś pech to jest ? Jakieś znaki ? Może lepiej nie jechać, może zrezygnować z wyjazdu ? Jeżeli taki jest początek, to co będzie dalej, jaki będzie koniec ? A może najgorsze już za nami i dalej będzie już tylko lepiej ?
Na pewno tak będzie ! Gdybyśmy wiedzieli to, czego wiedzieć nie mogliśmy …
Ściągamy Afrykę na podwórko i bierzemy się do roboty. Trzeba posklejać, poprostować, pospawać co się da, połączyć taśmą, trytytkami, żeby wszystko trzymało się kupy i wyglądało jako tako. Najważniejsze, że lagi i półki proste, inaczej już na początku byłby to koniec naszej wyprawy.
O 15.00 kończymy „ zabawę ‘’ z Afryką, pakujemy moto na lawetę i solidnie zabezpieczamy.
Żegnani przez rodzinkę i sąsiadów, startujemy wreszcie na naszą jakże „ wspaniałą ‘’ wyprawę.
Jesteśmy już mocno głodni, ale chcemy wreszcie wyjechać, więc obiad jemy 20 km dalej, w „ Leśniczówce ‘’ za wiaduktem.
Lecimy na Radom, potem Lublin. W Inowłodzu było ciepło i słonecznie, teraz pogoda się psuje, zaczyna padać i leje do samego Dorohuska.
Na granicy jesteśmy o 20.00. Jest spora kolejka, więc na przejście wjeżdżamy o 21.30, a zjeżdżamy po stronie ukraińskiej o 24.00.
W kantorach za przejściem wymieniam kasę, 200 PLN = 1260 UAH.
Ok. 20 km za przejściem, po prawej, zjeżdżamy do ładnego pensjonatu z drewnianymi domkami. Bierzemy pokój ze śniadaniem za 500 Hr. Idziemy spać o 1.00.
Pierwszy dzień, pełen wrażeń dobiegł końca, co przyniesie nam jutro ?
Dzień 1 Piątek 29.07 2016
Wczoraj Max dzwonił, że będzie rano, czyli ok. 10.00
Spakowany i przygotowany czekam spokojnie.
Przyjechały moje dzieciaki z wnukami, będą żegnać dziadka wariata jadącego w świat.
Co zrobić, takiego mają dziadka, a przecież, dziadka się nie wybiera.
10. 00 dzwoni Max, że jedzie. Ok. czekam … czekam … czekam
11.30 podjeżdża Audi z Afrą na lawecie. Wysiada Max, wkurwiony na maxa.
Okazało się, że uciekając przed tirem musiał złapać pobocza, tam na wybojach tak podbiło lawetę, że wypięły się pasy i Afryka wybita w powietrze wylądowała na asfalcie.
Uderzenie o asfalt spowodowało niestety trochę uszkodzeń. Najbardziej ucierpiała czacha i stelaż. Reflektory całe, ale stelaż pogięty i popękany w kilku miejscach. Lagi całe i proste, reszta też w porządku.
No cholerka, nieżle się zaczyna. Jeszcze nie wyjechaliśmy, a tu już takie rzeczy się dzieją ?
Najpierw silnik, teraz takie cuś ! O co chodzi ? Jakiś pech to jest ? Jakieś znaki ? Może lepiej nie jechać, może zrezygnować z wyjazdu ? Jeżeli taki jest początek, to co będzie dalej, jaki będzie koniec ? A może najgorsze już za nami i dalej będzie już tylko lepiej ?
Na pewno tak będzie ! Gdybyśmy wiedzieli to, czego wiedzieć nie mogliśmy …
Ściągamy Afrykę na podwórko i bierzemy się do roboty. Trzeba posklejać, poprostować, pospawać co się da, połączyć taśmą, trytytkami, żeby wszystko trzymało się kupy i wyglądało jako tako. Najważniejsze, że lagi i półki proste, inaczej już na początku byłby to koniec naszej wyprawy.
O 15.00 kończymy „ zabawę ‘’ z Afryką, pakujemy moto na lawetę i solidnie zabezpieczamy.
Żegnani przez rodzinkę i sąsiadów, startujemy wreszcie na naszą jakże „ wspaniałą ‘’ wyprawę.
Jesteśmy już mocno głodni, ale chcemy wreszcie wyjechać, więc obiad jemy 20 km dalej, w „ Leśniczówce ‘’ za wiaduktem.
Lecimy na Radom, potem Lublin. W Inowłodzu było ciepło i słonecznie, teraz pogoda się psuje, zaczyna padać i leje do samego Dorohuska.
Na granicy jesteśmy o 20.00. Jest spora kolejka, więc na przejście wjeżdżamy o 21.30, a zjeżdżamy po stronie ukraińskiej o 24.00.
W kantorach za przejściem wymieniam kasę, 200 PLN = 1260 UAH.
Ok. 20 km za przejściem, po prawej, zjeżdżamy do ładnego pensjonatu z drewnianymi domkami. Bierzemy pokój ze śniadaniem za 500 Hr. Idziemy spać o 1.00.
Pierwszy dzień, pełen wrażeń dobiegł końca, co przyniesie nam jutro ?
Ostatnio zmieniony 10.11.2016, 22:03 przez henry, łącznie zmieniany 1 raz.
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- bartekk
- pałujący w lesie
- Posty: 1450
- Rejestracja: 28.10.2011, 07:54
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: wrocław - radwanice
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Henry, wstawaj!!!
W życiu są rzeczy ważne i .... ważniejsze.
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Ja stoję... Max śpi
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- mmax
- miejski lanser
- Posty: 393
- Rejestracja: 13.08.2009, 21:56
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Łódź, Ujazd, Tomaszów...
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Jak zobaczyłem lezącą Afrykę na asfalcie, myślałem że to już koniec. Że przecież nie mogę zabrać innego motocykla bo w wizie do Rosji wpisane są dane tego jedynego, rozkwaszonego na poboczy motocykla. Facet jadący za mną pomógł mi posprzątać bałagan. Oceniłem szybko że może nie będzie tak źle. Całą siłę upadku odebrał stelaż zegarów i lamp. Krzywy jak ch... , ale daliśmy radę. To nie było ostatnie prostowanie stelaża w tej opowieści.
W drodze mieliśmy wielką radochę że na zewnątrz pada a my siedzimy w suchym, ciepłym aucie. W perspektywie miały być ogromne azjatyckie upały... a my mamy klimę! Cieszyliśmy się że jedziemy takim składem... Komfort nam się należy. Przecież już dość, dosyć w życiu przejechanych tysięcy kilometrów na motocyklach. Dup na pół rozpołowionych. Udowodniliśmy już wszystkim, wszystko przecież... teraz klima No ale... ktoś miał na to inny pogląd.
W drodze mieliśmy wielką radochę że na zewnątrz pada a my siedzimy w suchym, ciepłym aucie. W perspektywie miały być ogromne azjatyckie upały... a my mamy klimę! Cieszyliśmy się że jedziemy takim składem... Komfort nam się należy. Przecież już dość, dosyć w życiu przejechanych tysięcy kilometrów na motocyklach. Dup na pół rozpołowionych. Udowodniliśmy już wszystkim, wszystko przecież... teraz klima No ale... ktoś miał na to inny pogląd.
Ostatnio zmieniony 08.11.2016, 20:53 przez mmax, łącznie zmieniany 1 raz.
...wymiana wałków zdawczych i wszystkie inne niewykonalne naprawy...
- Adam_M
- pogłębiacz bieżnika
- Posty: 790
- Rejestracja: 26.02.2014, 12:19
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Warszawa-Targówek/Wesoła
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Gruba opcja z tą AT Maxa :/ ja, chyba, po tym spadnięciu moto z lawety, bym odpuścił, szczególnie, że miesiąc wcześniej zatarł się w niej silnik.. Czekam co dalej..
Tapnięte z Huawei P7
Tapnięte z Huawei P7
XJ600N 94'->TA600V 96'
- LUK76
- czyściciel nagaru
- Posty: 617
- Rejestracja: 13.04.2012, 19:14
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: Warszawa
PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
tekst o dzieciach, wnukach i "dziadku wariacie" doskonale wprowadza w opowieść
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Henry, Mmax, fajnie że zdecydowaliście się opisać Waszą podróż... w głębi ciągle na nią czekałem. Choć mam pewne obawy, to śmieszne bo przecież wróciliście i piszecie nam to wszystko ale ...
"Africa jest jak kotlet schabowy, im mocniej bita tym lepiej smakuje" - czy coś takiego
"Africa jest jak kotlet schabowy, im mocniej bita tym lepiej smakuje" - czy coś takiego
RD03 + XL 250 S
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem wędkarzem i rybą
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem wędkarzem i rybą
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Obawy, rzeczywiście jak najbardziej uzasadnione, ale ostatecznie, udało nam się jednak wrócić i to całoFihu pisze:Henry, Mmax, fajnie że zdecydowaliście się opisać Waszą podróż... w głębi ciągle na nią czekałem. Choć mam pewne obawy, to śmieszne bo przecież wróciliście i piszecie nam to wszystko ale ...
No i co tu teraz robić, pisać nie pisać ?
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Odpuść, co będziesz walił w klawisze
RD03 + XL 250 S
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem wędkarzem i rybą
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem wędkarzem i rybą
- LUK76
- czyściciel nagaru
- Posty: 617
- Rejestracja: 13.04.2012, 19:14
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: Warszawa
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Henry pisz...przecież specjalnie zanabyłeś nowy laptop
- toper
- miejski lanser
- Posty: 377
- Rejestracja: 16.09.2012, 18:47
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Dębica
- Kontakt:
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
... pisz, niech się innym też odechce
- joker
- dwusuwowy rider
- Posty: 189
- Rejestracja: 10.08.2008, 15:59
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Wrocław, Radwanice
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Dawajcie Panowie dalej fajnie sie czyta i wspomina nasz wyjazd z Hernim i Magyarem i przygotowania itp. a teraz bym też tam pojechał miom cebulowozem jak to mówi frendziul Herni vw multivanem ( też z klimą ).
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Po takich zachętach, nie wypada nie pisać
Joker, w takim razie już powoli możesz się pakowaćjoker pisze:Dawajcie Panowie dalej fajnie sie czyta i wspomina nasz wyjazd z Hernim i Magyarem i przygotowania itp. a teraz bym też tam pojechał miom cebulowozem jak to mówi frendziul Herni vw multivanem ( też z klimą ).
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
Re: PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU
Dzień 2 Sobota 30.07 2016
Śniadanie o 7.00, start o 7.30
Lecimy na Kovel, drogą M07.
Droga w bardzo dobrym stanie, szeroka, niewielki ruch, omija małe miejscowości.
Utrzymujemy stałą prędkość 120 – 130 km/h. Można powiedzieć – nudda, no i dobrze.
Do Kijowa dojeżdżamy o 12.00. Kijowa nie można „ objechać ‘’, więc przebijamy się przez miasto. Nie ma nawet jakiejś trasy tranzytowej, jedzie się po ulicach w normalnym ruchu, a drogi też różnej jakości. Cały czas jednak posuwamy się do przodu i po 45 minutach jesteśmy poza miastem na M03 do Charkowa.
Jakieś 50 km za Kijowem, na DAJ-u zatrzymuje nas policja. Sprawdzają papiery, skąd ? dokąd ? powodzenia. Kilka kilometrów dalej zatrzymujemy się na obiad, a potem robimy zmianę za kierownicą, po 600 km, nasz mały zestaw będzie prowadził Max.
Droga umyka nam szybko i już zbliżamy się do Charkowa, który omijamy obwodnicą i dalej lecimy w kierunku Biełgorodu, czyli Rosji.
10 km przed granicą, meldujemy się w małym hoteliku przy trasie.
Pokoik z dwoma łóżkami ( bo czasem mieliśmy jedno ) Klima, łazienka na korytarzu, mydło, szampon, ręczniki, szlafrok, można powiedzieć, prawie komfort, w cenie 340 UAH, czyli 52 PLN na dwie osoby. Kolacja – 20 UAH dla dwóch osób.
O 22.00, wykąpani, najedzeni i w dobrych nastrojach idziemy spać.
Po dzisiejszym, bardzo dobrym dniu, liczymy, że również jutro machniemy podobnie jak dzisiaj ok. 1000 km. a jeżeli wszystko będzie szło tak sprawnie, to w Biszkeku będziemy przed czasem. Samochód, klima, zmiany za kierownicą, niezła droga i po całym dniu jazdy wcale nie jesteśmy zmęczeni, to był dobry pomysł z tą lawetą !
Dystans 996 km Temperatura 32 stopnie
Śniadanie o 7.00, start o 7.30
Lecimy na Kovel, drogą M07.
Droga w bardzo dobrym stanie, szeroka, niewielki ruch, omija małe miejscowości.
Utrzymujemy stałą prędkość 120 – 130 km/h. Można powiedzieć – nudda, no i dobrze.
Do Kijowa dojeżdżamy o 12.00. Kijowa nie można „ objechać ‘’, więc przebijamy się przez miasto. Nie ma nawet jakiejś trasy tranzytowej, jedzie się po ulicach w normalnym ruchu, a drogi też różnej jakości. Cały czas jednak posuwamy się do przodu i po 45 minutach jesteśmy poza miastem na M03 do Charkowa.
Jakieś 50 km za Kijowem, na DAJ-u zatrzymuje nas policja. Sprawdzają papiery, skąd ? dokąd ? powodzenia. Kilka kilometrów dalej zatrzymujemy się na obiad, a potem robimy zmianę za kierownicą, po 600 km, nasz mały zestaw będzie prowadził Max.
Droga umyka nam szybko i już zbliżamy się do Charkowa, który omijamy obwodnicą i dalej lecimy w kierunku Biełgorodu, czyli Rosji.
10 km przed granicą, meldujemy się w małym hoteliku przy trasie.
Pokoik z dwoma łóżkami ( bo czasem mieliśmy jedno ) Klima, łazienka na korytarzu, mydło, szampon, ręczniki, szlafrok, można powiedzieć, prawie komfort, w cenie 340 UAH, czyli 52 PLN na dwie osoby. Kolacja – 20 UAH dla dwóch osób.
O 22.00, wykąpani, najedzeni i w dobrych nastrojach idziemy spać.
Po dzisiejszym, bardzo dobrym dniu, liczymy, że również jutro machniemy podobnie jak dzisiaj ok. 1000 km. a jeżeli wszystko będzie szło tak sprawnie, to w Biszkeku będziemy przed czasem. Samochód, klima, zmiany za kierownicą, niezła droga i po całym dniu jazdy wcale nie jesteśmy zmęczeni, to był dobry pomysł z tą lawetą !
Dystans 996 km Temperatura 32 stopnie
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot], Google [Bot] i 1 gość