Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

Z góry przepraszam, ale ten temat będzie publikowany we fragmentach.

Relacja dotyczy naszej wyprawy do Mongolii, która miała miejsce w lipcu 2013 roku. Brały w niej udział dwa Trampki, 600tka i 650tka, oraz auto terenowe.
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

[WSTĘP]

Pomysł wyprawy do Mongolii zrodził się.. jakoś po powrocie z Gruzji. Poprzednia wyprawa dodała nam wiary w skromne możliwości, a Mongolia była akurat - daleko, bez sensu, do tego niesamowite księżycowe krajobrazy. Idealny cel dla kogoś, kto chciałby zobaczyć koniec świata:)

Zima minęła nam na przemyśleniach. Wiosną okazało się, że najwyższa pora szukać towarzystwa, jeżeli wyprawa ma w ogóle dojść do skutku. Zamieściłem posty na forach, popytałem wśród znajomych, odzew był, ale niewielki. Jednocześnie zacząłem analizować sprawę od strony logistycznej. Mając do dyspozycji maksymalnie 4 tygodnie urlopu, mieliśmy bardzo napięty terminarz. Aż za bardzo - trzeba było liczyć po tygodniu na podróż tam i z powrotem, mając jedynie dwa tygodnie na miejscu. Zero zapasu na zdarzenia losowe, a do tego wiza rosyjska była wydawana na 30 dni. Ale po co się tak martwić na zapas... Jednocześnie ograniczały nas finanse - dwa motocykle, to większość kosztów x2.

Skład i plan wyprawy zmieniały się kilka razy, ale zamysł pozostawał ten sam - dojechać autem z motocyklami na przyczepie, a pojeździć bliżej celu. Chodziło o wygodę, bezpieczeństwo, koszty.. wszystko na raz. Jednocześnie chcieliśmy zobaczyć ogrom Rosji, te długie męczące dni w trasie, syberyjskie brzozy, kazachskie stepy - wszystko, o czym można wyczytać w innych relacjach i co trzeba zobaczyć samemu, żeby zrozumieć.

Długo by pisać. Załatwianie wiz, szykowanie motocykli, lista leków, trasa dojazdu, trasa na miejscu - z jednej strony od decyzji do podróży droga była krótka, z drugiej naprawdę trzeba było przemyśleć milion drobiazgów. Co ciekawe - prawie nie planowałem zapasowych części - bo przecież Trampki sie nie psują. W 95% okazało się to prawdą :)

Koniec końców powstał Plan - ruszamy 28go czerwca, mamy 30 dni na całą wyprawę ze względu na urlop i wizy. Jedziemy w dwa motocykle + samochód, czyli układ niezwykle komfortowy dla nas. Trzeci motocykl odpadł kilka tygodni przed startem. Wizy załatwione zostały w ostatnim tygodniu. Motocykle zostały przejrzane oraz obute w Mitas E09. W ostatniej chwili bardzo pomógł Szparag, który w trybie super-nadgodzin naprawił mój gaźnik (który teoretycznie był po przeglądzie…).
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

Dzień 1. 29.06.2013

Nadszedł wreszcie właściwy dzień, sobota. Od rana była piękna pogoda, za to nasze emocje były mocno zmienne. Gorączka oczekiwania dawała o sobie znać. Jeszcze kilka tygodni wcześniej umawialiśmy się na piątek, aby móc ruszyć jak najszybciej. W miarę zbliżania się terminu, rosła liczba drobiazgów do załatwienia przed wyruszeniem. Po paru zmianach planu z piątku zrobiła się sobota, wstępnie około południa. W południe po Mirku nie było śladu, walczył z różnymi zdarzeniami losowym oraz kosiarką babci, gdzieś daleko od Warszawy. Zamiast jechać do Mongolii .. poszliśmy na rower, zastanawiając się cicho, czy nasz towarzysz w ogóle przyjedzie? Ja obstawiałem, że na pewno tak, Ewelina była mniej przekonana. W końcu udało się, dotarł, a my dzięki rowerowemu popołudniu pozbyliśmy się nieco wyjazdowej gorączki.

Pakowanie rozpoczęło sie około 19.00. Okazało się, że po wyniesieniu wszystkich bagaży mamy pod blokiem małe targowisko. Na pierwszy rzut oka nie było szans wrzucić wszystkiego do samochodu. W dodatku przyczepka była dość wysoka, a my totalnie nieprzygotowani do załadowania motocykli na nią. Same problemy, a nadchodził zmrok. Słowem.. trudności :)

Nissan Terrano okazał się zaskakująco pakowny. Wyruszyliśmy wreszcie późnym wieczorem, i pierwszego dnia zrobiliśmy raptem 100 kilometrów (z planowanych “teoretycznie” 600)! Pierwszy nocleg wypadł pod Radomiem, na działce, u moich rodziców. Podróż się zaczęła, to najważniejsze! Opóźniony wyjazd to był dopiero początek przygód tranzytowych - o czym mieliśmy przekonać się już rano.

Obrazek

Obrazek
Motocykle udało się wprowadzić na przyczepkę po .. 2 kołach zapasowych.

Przebieg dzienny 100 km, Polska, okolice Radomia.

[CDN]
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: Neno »

No w końcu....
Dajesz , dajesz - ino regularni ;) i nie raz na miesiąc :P
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1431
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: herni74 »

dawaj , dawaj .... :yaho:
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

Dzień 2 30.06.2014

Rano spokojnie wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, z lekkim ociąganiem zapakowaliśmy się do samochodu i żegnani nerwowo przez rodziców ruszyliśmy. 50 metrów i trach…

Obrazek

Droga dojazdowa była nadzwyczaj wyboista, i gdy przód auta podjechał w górę, tył przyczepki zanurkował. Jeszcze wtedy wydawało nam się to naturalnym wyjaśnieniem kłopotów… Po użyciu pewnej ilości powertape i innych tajemniczych zapasów z czeluści Nissana, jak również wsparcia merytorycznego rodziców (Mama myślała, że ma szczęście i odpuścimy sobie Mongolię, bo jak to jechać bez lampy…) udało się naprawić prowizorycznie lampę. Starczyło na cały wyjazd.

Obrazek

Obrazek

Nie wiem czy mówiłem, ale Mirek miał przyczepkę własnej roboty! Przygotowana i wyspawana specjalnie na nasz wyjazd. Całkiem solidna robota.

Ruszyliśmy dalej, około 14stej mieliśmy być w Chełmie, Mirek miał tam sprawę. O dziwo dojechaliśmy na miejsce bez przygód. Aczkolwiek zaczynał nas martwić niski prześwit w przyczepce, w zasadzie to nie tyle sama wysokości, ale to że był coraz mniejszy. Jeszcze byliśmy dobrej myśli :)

Pod wieczór przekroczyliśmy granicę z Ukrainą w Dorohusku i pojechaliśmy na Kijów. Na granicy było miło, sympatycznie, a po otwarciu naszego bagażnika jakoś nikt dziwnie nie miał ochoty zgłębiać jego czeluści. Panowie pogranicznicy życzyli nam miłego wypoczynku i tak oto wwieźliśmy jakieś 20 kg zapasów jedzenia na Ukrainę. Do Mongolii mieliśmy jeszcze raptem dwa przejścia graniczne :)

Trasa była jak marzenie, ale gdy przed zmrokiem zjechaliśmy na stację, okazało się, że nasze przyczepkowe podejrzenia strasznie się sprawdziły. Jechaliśmy .. lowriderem. Całkiem stylowo :) Ale jakość wyremontowanej na Euro drogi spowodowała, że do samego Kijowa nie było kłopotów - droga była równa jak stół. Do miasta dotarliśmy po północy,i wiedząc, że z przyczepką w takim stanie nie pokonamy go w dzień, parliśmy naprzód.

Obrazek
Obrazek

W samym Kijowie krzesaliśmy iskry na większości skrzyżowań i nierówności. Cudem (a może i nie cudem, może to tam normalne) nikt się nami nie interesował. Udało nam się nie stracić lampy ani nie zgubić motocykli. Przejazd przez miasto zajął sporo czasu i jasne było, że najwyższa pora na nocleg.

Po wyjechaniu z Kijowa znaleźliśmy pierwsza mniejszą miejscowość, w niej niestety były .. progi zwalniające. Zabójstwo dla naszej przyczepki. Po kilkuset metrach pojawiła się polna droga, gdzie wreszcie znaleźliśmy naprawdę fajny nocleg. Zasypialiśmy kołysani uspokajającym szumem … przepompowni gazu :)

Było jasne, że następnego dnia nie jedziemy dalej, a szukamy majstra ze spawarką. Rano obudziły nas przejeżdżające auta, ale poza zaciekawionymi spojrzeniami, nie wydarzyło się nic więcej.

Miejsce noclegu pod Kijowem, współrzędne Google: 50.551555,30.825929
Obrazek
Poranek

Trasa:

Przebieg dzienny około 750 km, Ukraina, okolice Kijowa.

[CDN]
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

Dzień 3 1.07.2013, poniedziałek

Rano szybkie sprawdzenie sprzętu, o dziwo nawet sprawne pakowanie i ruszamy. Nie zdążyliśmy dojechać do trasy głównej, kiedy napotkaliśmy miejscowych. Mirmił zagadał łamanym rosyjskim, swarka oczywiście jest, a jakże, jeden telefon i mamy podany adres. Parę kilometrów dalej, pod numerem 103 będzie czekał Grisza.
10 minut i voila! jest! Z daleka do nas machał, starszy, bardzo sympatyczny Ukrainiec, z zawodu kierowca TIRa. Gdy zobaczył naszą przyczepkę, w mig zrozumiał o co chodzi, ale dużo cmokał i kręcił głową na jej widok :) Na szczęście ewidentnie znał się na rzeczy. Tłumaczył, że zastosowany w przyczepce profil stalowy musiał się poddać przy takim obciążeniu. My we dwójkę z Eweliną zabraliśmy się do drugiego śniadania w przemiłej altance z tyłu domu, a Mirmił z gospodarzem pojechali po części.
Sama naprawa zajęła większość dnia, poczynając od prostowania przyczepki łapą od naczepy TIRa, po precyzyjne wytaczanie tulejek dla przedłużonych śrub. Grisza dospawał dwa krótsze profile, wzmacniając i podnosząc o 5 cm naszą przyczepkę. Jak się potem okazało - w nowej wersji już żadne, ale to naprawdę żadne wertepy jej nie ruszały. A było ich potem w Rosji conieco :)

Obrazek
Z tym daleko byśmy nie dojechali.

Obrazek
Wbrew pozorom - bardzo precyzyjna operacja!
Obrazek
Obrazek
Po naprawie było lepiej niż kiedykolwiek :)


Poza stratą czasu, było to bardzo miły dzień - sporo majsterkowania, nieco lenistwa. Trochę tylko martwiło nas, że mija teoretycznie 3 dzień podróży, a my nie mamy jeszcze tysiąca kilometrów za sobą. W czwartek mieli już być w Bijsku nasi dwa nowi towarzysze podróży, którzy lecieli samolotem.. no to sobie poczekają :)

W dalszą drogę ruszyliśmy późnym popołudniem, kierując się ku granicy rosyjskiej. Grisza przestrzegał nas całkiem serio, że o ile na Ukrainie spanie w lesie jest stosunkowo bezpieczne, o tyle w Rosji są sami bandyci i absolutnie nie wolno tego robić. Trochę nas nastraszył, ale … do odważnych świat należy. Poza tym zapewne w Polsce uzyskalibyśmy identyczną poradę co do nocowania na Ukrainie.

Jakieś 20 km przed granicą skręciliśmy na boczną drogę, gdzie teoretycznie było jezioro. Przekraczanie granicy nocą nie miało sensu. Jezioro okazało się wyschniętym bajorem, niewartym uwagi, w dodatku położonym w środku niezbyt zaludnionej wsi. Minęliśmy je, a pareset metrów dalej znaleźliśmy fajną polankę obok drogi, w dodatku pokrytą resztkami asfaltu. Gdyby nie komary, byłoby to idealne miejsce na nocleg. Znosiliśmy je dzielnie, wierząc, że w Mongolii ma ich nie być. Tym razem już wszystko było jak należy, po wyprawowemu, bez nadmiernego pośpiechu - była kolacja z naszych zapasów, rozbijanie namiotów, rozmowy pod gwiazdami oraz lokalne piwo. Może nieco brakowało strumyka z bieżącą wodą, ale to był dopiero drugi dzień bez mycia, no kto by się tym martwił ;)

Generalnie wszystko zaczynało się układać - my wpadaliśmy w rytm wyprawy przez duże W, przyczepka była na chodzie, auto sprawne, humor dopisywał. Byliśmy gdzieś nie wiadomo gdzie, przed nami szmat drogi i kolejne przygody. Nawet perspektywa spędzania kolejnych dni w aucie, monotonnych i nieco nużących, była przyćmiona przez ten trudny do opisania klimat dalekiej podróży. Jest on tyleż ulotny, co zaraźliwy i nieuleczalny :)

Obrazek


Orientacyjne położenie noclegu wg współrzędnych Google: 51.740955,33.987975
Trasa: jakieś 200-300 km, Ukraina, przy rosyjskiej granicy.


CDN
Awatar użytkownika
czupakabra
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 683
Rejestracja: 29.09.2011, 11:24
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: czupakabra »

Ile można było czekać :wink:
Zapowiada się bardzo ciekawie :smile:
Czekamy na dzień 4 i kolejne 5...... :ok:
Awatar użytkownika
piotreksdz
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 105
Rejestracja: 26.01.2014, 15:49
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Charłupia Mała

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: piotreksdz »

Ale się rozczytałem a tu bach koniec. Chce przerzucić na następną stronę a tu nie ma jej :(
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

Koledzy, uprzedzałem, że to potrwa :) To nie jest rzecz do napisania w jeden wieczór... Proszę o cierpliwość :)
Awatar użytkownika
Klepka
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 114
Rejestracja: 02.10.2011, 12:25
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Zielona Góra

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: Klepka »

Zaczyna się ciekawie :ok: czekamy na dalsze opowieści.
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5547
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: falco »

tomekpe pisze:...Proszę o cierpliwość :)
Powiedz tylko czy... wróciliście...? :cool:
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
Awatar użytkownika
Cambriel
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 914
Rejestracja: 29.03.2012, 20:37
Mój motocykl: XL600V

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: Cambriel »

tomekpe pisze:To nie jest rzecz do napisania w jeden wieczór...
Nikt tak nie napisał. Minęło jednak ponad 210 dni i nocy, dlatego jesteśmy tacy niecierpliwi. :wink: :lol:
falco pisze:Powiedz tylko czy... wróciliście...?
Falco, "zabijasz wspomnienia" (trzyosiemdziewięćsiedem). :tongue:
Test: Cambriel


Nie sztuką jest bycie jednym z 72, sztuką jest bycie jednym z 12, mistrz może być tylko jeden.
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

Falco, jeśli chodzi o powrót, to chciałbym nadal trzymać w napięciu :cool:

Dzień 4 02.07.2014, wtorek

Rano napotkaliśmy miejscowego gospodarza i okazało się, że śpimy w środku wsi. W dodatku prawie opuszczonej - zostało tam 7 zamieszkanych domów, reszta wyludniona. Trochę przykro, bo okolica była piękna - pagórki, bujna zieleń. Po raz kolejny byliśmy zaskoczeni bezinteresowną życzliwością.

Chwilę później dotarliśmy na granicę, oczywiście z duszą na ramieniu, bo tyle motocykli, przyczepka, wizy vs. osławiona biurokracja - to nie wróżyło powodzenia. Jak się okazało - niepotrzebnie. Mirmił był znacznie bardziej wyluzowany, bo wizytę na granicy zaczął od próby .. zakupu zegarka od pogranicznika uzbrojonego w AK-47. Przy pierwszej budce sprawnie zagadał i po chwili miał już zegarek strażnika w ręku. Fachowo negocjował cenę… A my szykowaliśmy się na aresztowanie. Obyło się bez strzelaniny, zegarek pozostał u właściciela, czyli żołnierz jednak miał odpowiednie poczucie humoru :)

Trochę kolejek, dużo papierków, i ta pobłażliwość w oczach oficera na widok nieznajomości cyrylicy i rosyjskich formalności .. ale wjechaliśmy. Po raz kolejny bez kontroli bagażnika. Nie wiem jak Mirmił to zrobił, ale najwyraźniej nieforemna sterta bagaży zniechęcała do ich ruszania :) Poza naszymi emocjami nie było na tym przejściu nic szczególnego. Jakoś tak nieświadomie na Ukrainie czuliśmy się lepiej - bezpieczniej? bliżej domu? Trudno powiedzieć. W każdym razie trzeba było ruszać dalej.

Podczas początkowych kilometrów w Rosji ustawiłem po raz pierwszy w nawigacji docelową trasę do Bijska. Wyświetlacz pokazał ponad 4100 kilometrów. W 4 dni. O reeeetyyy… Zaczęło do nas docierać, na co się porwaliśmy.

Obrazek

Sama droga przez Rosję była równie nijaka, jak przejście graniczne. Początkowo było kilka bocznych dróg, nieco ładnych wiejskich zabudowań przytłoczonych sowiecką niedbałością i przeróżnymi dziwnymi przemysłowymi budowlami powoli ustąpiło miejsca nie kończącym się polom. Sam pas drogowy sięgał 150-200 metrów, dalej był pas drzew i po horyzont jedno-dwa pola zboża. Wszystko duże, jak w Rosji. I nuda. Tak minęła reszta dnia.

Kierowaliśmy się na Kursk. Sam Kursk jest sporym i nawet ładnym miastem. Większość kolejnych miast była podobna. Pomiędzy miastami była trasa federalna. 70% ruchu to ciężarówki, głównie stare kamazy, niestety drogi mocno dziurawe i wyboiste. Prędkość z przyczepką oscylowała od 60 kmh do max 90, ale na taki luksus rzadko można było sobie pozwolić. Większą część dnia wlekliśmy się za jednym czy drugim starym wymysłem rosyjskiej motoryzacji. Droga oczywiście jednopasmowa.

Obrazek
Jeden z lepszych momentów :)

Obrazek
Kursk
Obrazek
Tradycyjna wystawa sprzętu bojowego
Obrazek


Obrazek

Jakby ktoś narzekał na nasze budownictwo, to tak wygląda dużo przedmieść w Rosji europejskiej

Obrazek
Kolejny pomnik - są wszędzie i są bardzo zadbane.

Obrazek
A to chyba centrum miasta

Obrazek
Tam chyba nie ma złomowisk, wszystko idzie na pomniki.

Obrazek
To już chyba nie Kursk, ale to jedyne ładne miasto po drodze, więc wrzucam zdjęcia.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Jak w Europie. W sumie byliśmy w Europie :) Ale wiele innych miejscowości o tym nie przypominało.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Przygotowania do akcji “higiena”
Obrazek
Nie wiem czemu kojarzy mi się to ze wszystkim, tylko nie czystością.


Po drodze zaliczyliśmy pierwszy rosyjski obiad. Nieco mało stylowo, bo restauracja była dość luksusowa i nawet z Wifi! Potem Wifi stało się wyprawowym żartem, i szukaliśmy go m.in. na stacjach w Mongolii. Niestety wraz z postępem drogi na wschód występowanie Wifi malało i biedny Mirmił musiał walczyć ze swoim uzależnieniem od Facebooka :)

Obrazek

Pod wieczór zdecydowaliśmy, że skoro minęło 4 dni, to jest świetny moment na kąpiel. I w zasadzie też ostatnia chwila przed epidemią ;) Niestety.. okolica była chwilowo nieco sucha, a po mijanych w ciągu dnia jeziorkach nie było śladu. Po dłuższych poszukiwaniach znaleźliśmy duży staw przy samej drodze. Woda była niepokojąco zielona, ale czego się nie robi dla higieny. Nie było lekko, ale skoro kąpały się tam kaczki .. ;)

Dużo później wieczorem, już w ciemnościach, skręciliśmy gdzieś w pole, w boczną asfaltową drogę. Udało się znaleźć zagłębienie terenu, a w nim jeziorko, tym razem czyste i normalne. Nawigacja robiła świetną robotę (iGo). Standardowo - komary, namioty, gotowanie (w kulturalnych warunkach, tj. przy stoliku, na krzesełkach - takie luksusy to tylko jadąc autem!).

Po całym dniu tym razem (po raz pierwszy) przyczepka była bez zarzutu!

Nocleg - gdzieś w Rosji. Dzienna trasa - ponad 800 km.

Obrazek
Taki widok powitał nas rano. I po kiego grzyba było się kąpać w bajorze?

CDN.
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

Dzień 5 03.07.2014, środa

Tego ranka mieliśmy naprawdę super kąpiel w świetnej (bo czystej) wodzie. Trudno opisać, jak taki “drobiazg” poprawia humory. Szybko wróciliśmy na trasę.. i jechaliśmy. I jechaliśmy… i …
Z tego dnia nie pamiętam niczego specjalnego, poza kolejną porcją dołów, strasznie męczącym mijaniem Samary, Marksa i Engelsa (mają problem z tym nazewnictwem post-sowieckim) oraz ogromem rzeki Wołgi. Jest gigantyczna!
Obrazek
Droga wzywa :)

Obrazek
Zabudowa (chyba) Samary

Obrazek
Brzeg Wołgi, centrum miasta.

Obrazek
Most przez Wołgę - nie ma ich zbyt wiele. Parę kilometrów rzeki! (na horyzoncie wyspa).

Obrazek
Obrazek
W połowie rzeki!

Obrazek

Obrazek
postój na arbuza

Gdzieś pod wieczór, po zjeździe z kolejnego ronda przypominającego kosmodrom, zatrzymała nas milicja. Pomimo słabej znajomości rosyjskiego zrozumiałem coś o linii, coś o mandacie, zobaczyłem srogą minę i lotnisko na głowie milicjanta... ale Mirmił błyskawicznie wyciągnął mapę, na której był chyba nawet i Pacyfik, i zapominając zupełnie języka rosyjskiego zaczął stukać palcem w mapę, pytając o trasę do jakiejś miejscowości kilka tysięcy km dalej. Z absolutnie bezradnym uśmiechem tłumaczył, że my "inostrańcy". Jakby tego nie było widać..

Czas do rezygnacji z mandatu wynosił (maksymalnie) jakieś pół minuty. Mundurowy po prostu wiedział, że nie ma żadnych szans, żeby coś ugrać :D Znów byliśmy w szoku, bo z pewnym wstrętem dla naszego zachowania wypisanym na twarzy puścił nas wolno. Generalnie przygody z władzą podczas całej wyprawy sprowadzały się do zwykłej kontroli czy też takiego przekomarzania. Duża to zaleta umiejętności i poczucia humoru Mirka. Stresując się mocno w tego typu sytuacji, sam wiele bym nie zyskał i na pewno płaciłbym przynajmniej część mandatów. Kwestia odpowiedniego doświadczenia podróżnego.

Nocowaliśmy gdzieś w polu (oczywiście gigantycznym), na horyzoncie mając trasę federalną. Wjechaliśmy na kilka km w posiadłości jakiegoś PGR za Samarą. Piękne gwiazdy i święty spokój - tradycyjnie nikt się nami nie interesował, nikogo też nie napotkaliśmy.

Obrazek
Obrazek

Poranna “Cafe u Mirmiła”

Następnego dnia czekało nas jakieś 500 kilometrów do Uralu, a wcześniej miasto Ufa w tatarskiej republice Baszkirii. Wreszcie nasza przebyta trasa nabrała jakiejś zauważalnej długości! Tego dnia po raz pierwszy w życiu widziałem tablice drogą z odległościami, gdzie były liczby podane w tysiącach. Do Omska mieliśmy grubo ponad tysiąc kilometrów. Do Bijska - lepiej nie mówić.

Trasa: 700-800 km. Sporo zabrało przebicie się przez miasta nad Wołgą, wąskie drogi i duży ruch zrobiły swoje. Nocleg.. gdzieś na trasie do Ufy.

CDN
Ostatnio zmieniony 27.03.2014, 21:45 przez tomekpe, łącznie zmieniany 2 razy.
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2267
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: mirkoslawski »

Tomasz - łykam jak dziecko lizaka :ok: "esce, esce!" :grin:
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: tomekpe »

Dziękuję!

A ile jeszcze dni relacji minie, zanim wsiądziemy na motocykl :P

Przy okazji trenuję pamięć, bo wszystkie notatki skasowałem sobie z telefonu jakoś na jesieni :omg:
Awatar użytkownika
czupakabra
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 683
Rejestracja: 29.09.2011, 11:24
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Warszawa

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: czupakabra »

:ok:
Awatar użytkownika
Qter
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3393
Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Reguły
Kontakt:

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: Qter »

jedziecie dalej?

PZDR

Qter
Geniusz tkwi w prostocie...

we don't cry very hard
Awatar użytkownika
henry
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3084
Rejestracja: 12.06.2008, 23:12
Lokalizacja: INOWŁÓDZ

Re: Mongolia dla średniozaawansowanych 2013

Post autor: henry »

Super Tomek ... dobrze, że wreszcie zacząłeś :thumbsup:
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość