Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
Kristobal
przycierający rafki
przycierający rafki
Posty: 1181
Rejestracja: 19.06.2011, 15:48
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: WKZ/WR
Kontakt:

Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: Kristobal »

Miało być lajtowo i spontanicznie. Z tym pierwszym się nie zgodzę bo w tydzień prawie pękły 3tys. km, z drugim tak. O pierwszej w nocy już w lekkiej panice wygrzebywałem z dna szafy paszport i zieloną kartę...

Galeria: https://picasaweb.google.com/1154255025 ... wiaRumunia#


WKZ - UA


Po piątej pobudka i opóźniony start ok. 7ej. Spotkanie w Zwoleniu z mtr i pyrkamy na Przemyśl. Tam obejrzeliśmy sobie go z góry (http://her.is/3atbA) i pocisnęliśmy do Medyki. Czwarty jeździec zawiódł i pojechało tres amigos. Dobra liczba do głosowania w razie kłótni hehe. Na trasie obowiązkowe zatrzymanie przy grzebiącym motocykliście. Jechali na zlot pobliski i IŻ-49 rok ’57 koloru jedynego w Polsce (potrzebna kobieta do określenia) zawiódł.
http://www.kolyaska.pl/izhevsk.html
Mtr wyciągnął już po raz drugi swój magiczny drucik, którym wskrzesił elektrykę zabytku. W zapachu mieszanki benzynowej uznawanej przez wiejskich rajderów za esencję motocyklizmu, oddalił się w tej chmurze błękitnego dymu, uznawanego przez wiejskich rajderów za wzorzec błękitności. Nie, niebo nad Francją dla motonitów wyrosłych na Ogarach i WSKach, jest mocno passe.
W Medyce po zakupieniu hrywien po kursie 0,4 wbijamy bez kolejki przeciskając się między betonowymi zaporami wyznaczającymi pasy. Kufry mogą mieć problemy, sakwa się ociera i przeciska. Miejscowi radzili sztoby być spokojnym bo jednoślady bez kolejki jadą. Celnik zadaje standardowo głupie pytania „kto my gdzie i czyje te motory”. Kwituje rozmowę nakazem przejazdu powrotnego z ukraińskimi dziewczynami na siedzeniach. :) Po godzinie i bez zaglądania w bagaże wyhaczamy pierwsze dziury. Automapa opcja „teren” pcha asfaltem, tymczasem Nokia maps opcja „tylko nie miej pretensji” kieruje w szutry czyli pierwsza w prawo, południe jak najszybciej. Jedziemy i znajdujemy nocleg już w chłodzie i wilgoci na czyjejś wykoszonej częściowo łące nad Dniestrem koło wsi Dnistryk. Oby nie zawiodła nas do niesławnej republiki… W nocy zimno a rano mokro, 5km od granicy więc zasięg polski – icm meteo za pan brat. Kratkowa pogoda w górach, ech szkoda. Za to im bardziej na południe i wschód, tył ładniej. Decyzja wieczór = jechać wschodem gór do Jędrykowa Sadyba bądź Jeremcza, jak się przejaśni to walimy w Świdowce na połoniny, jak nie – Mołdawia.

DO JEREMCZA.


No to walim wiochami przez Khyriv na Sambor (fajne miacho) a potem drogą T1418 na Strij. Droga żółta czyli powinny być dziurska jak po bombach a tu ładny asfalt ! Kosmiczna prędkość 100km/h oszałamia. W samym centrum Styrija jemy obiadzio tu http://her.is/WnH5j . Bardzo nam smakuje jedzenie pod parasolami w gorącym słońcu. Zakąszamy zupy, pielmieni i mięsiwo z frytami i czajem. Pierożki smaczne, ale woń „domaszniej pticy” kusiła i poszła dokładka :]. Koszt pełnych brzuszków to jakiś 40H per łeb. Chyba wpadliśmy w oka kucharce i kelnerce bo się bacznie przyglądały naszym dziwnym działaniom typu smarowanie łańcucha czy kremowanie zaschłych ust. :p Dzięki nim nie zgubiłem gumeczki do dokanałowej słuchawki, jakież one bystre! Jak będziemy tędy wracać, mam pasażerkę :p
Następnie skracamy drogę z Dolyna do drogi N09 żółcizną. Rozochoceni ponad-warp-owymi prędkościami, zostajemy sprowadzeni do ukraińskiego parteru. Zeszło nam chyba dłużej niż by to trwało naokoło czerwoną. Gdy tak płynęliśmy przez ten przestwór dziurawego oceanu, ukazał się statek na horyzoncie, przed wsią Rivnia. Statkiem był tylko z wyglądu, ale w miejscu przytulnym. Michajłowa Koliba się nazywa http://her.is/WnFpJ Warto zajechać na kawę i pokarmić kaczuchy. Dojazd do Nadvirna to jazda po karbie – z jednej płasko i pogodnie, z drugiej górzyście i chmurnie. Kłębiły się chmury nad górami, niepewna droga na Sadybę zastąpiliśmy Jeremczą i hotelem Makowica przy głównej drodze http://her.is/V3MMj za 250H pokój. Naprzeciw dworca PKP jest karczma z żywym piwem, można popróbować, napić się i wziąć na wynos po litrze, polecamy! Jeszcze kolacyjka w dysko-restauracji i spać.

DO ROMANII


Niestety pogoda nie zachęcała do wjazdu na połoniny, im bardziej na płd-wschód, tym lepiej. Mołdawia była rozwiązaniem. Acz z rana chmury się przestawiły i jechaliśmy za burzą, gdy nad górami było ładnie. W mieście Zabolotiv zapadła w pamięć droga, której nawierzchnia wygląda jak brzmi nazwa - zabłocie. Droga tutaj, to brzmi dumnie, momentami jechaliśmy po chodniku, by ominąć kluczące samochody i te dziurska zalane wodą. Ponieważ dogoniliśmy deszcz, skręciliśmy na połudne do RO. Przejechanie miasta Czerniowce nie należało do przyjemnych – tłok, korek i gorąc – lepiej omijać. Rumunia wita lepszymi drogami i studniami, które tam i na Mołdawii się celebruje. Po zakupach w Suceava zakotwiczyliśmy koło Dolhasca nad rzeką Siret http://her.is/EFZfA .

DO WINNIC.

Śmignęliśmy przez Targu Frumos i Iasi na granicę w Sculeni. Pogoda dopisywała. Doszła jakaś opłata ekologiczna, którą opłaciłem kartą w kantorze/kasie na przejściu, 6,5zł na osobę. Oprócz tego normalne przejście, bez trzepania bagaży. Wyjechaliśmy z UE, trzeba zjeść i pogadać z tubylcami. Pierwszy bar po lewej, jemy za 40lei talerz mięsiwa z frytami i sałatką. Pani nas oświeca, że tu każdy po rosyjsku gada. Mołdawia to… drzewa, dużo drzew. Nie w sensie lasy ale mnóstwo alejek przydrożnych, multum tego. Drzewa przy drodze, na łąkach i polach, kępy, skupiska, duże połacia, drzewa w lesie, drzewa na bezdrzewiu…. :lol: Są i topole i sosny i wierzby. Wrażenie odniosłem, że to Rumunia 20 lat wcześniej, tylko mniej górzysta, mniej zalesiona a bardziej zadrzewiona :tongue: . Drogi to forma przejściowa między ukraińskimi i rumuńskimi. Problemy z ładowaniem andkowej automaty sprawiły, że jechaliśmy po Nokia maps więc głównymi drogami, gdyż innych nie nanieśli. Dotarliśmy w upale do Cricovia http://her.is/GHc9j . Spodziewaliśmy się jakichś pensjonatów na miejscu, turystycznego minimum. Błąd, zwykłe miasteczko tylko ze sławną piwnicą, do której drogowskazu nawet brak. Piwnice sprawiają wrażenie ekskluzywnych czyli dla nas odpychających. Bardziej jednak odpychały dziewczyny tam pracujące w informacji. Sprawiało im wielki ciężar porozmawianie po angielsku czy rosyjsku, żadnej chęci wytłumaczenia jak to się odbywa, z kim za ile i kiedy. Jasne, że pamiętam coś z www, ale nigdy nie wiadomo. Po dwóch próbach wolałem pogadać ze strażnikiem, co chętnie tłumaczył gdzie jest kamping, ale po mołdawsku bardziej, bom nie zakminił. Odpuszczamy te piwnice dla bogoli i jutro spróbujemy te na południu Kiszyniowa. Kleik pod ciuchami zachęcał do znalezienia lokum, ale nie w stolicy. Wróciliśmy 20km nad jezioro, bo tam mignął napis „kamping”. Trochę minął się z naszym wyobrażeniem, gdyż zastaliśmy beton i domki. Ale było wifi, śniadanko, ochrona. No i pan właściciel przywitał nas chętnie i z płynnym angielskim. Pierwsza osoba w Mołdawii, która nie ma do nas chłodnego, nieufnego podejścia. Do tej pory rozmówcy byli zdystansowani, zdziwieni czy przestraszeni jakby. Koszt 800 lei za pokój tuż przy drodze R1 http://her.is/Mp4LS .

W KARPATY

Piąty dzień majówki. Niedzielę chcieliśmy odpoczywać w domu, w sobotę do niego dojechać. Należało więc zawracać. Udaliśmy się w kierunku Milesti Mici, drugiej sławnej winiarni. Mapa oczywiście poprowadziła przez centrum zamiast objazdem. Stanęliśmy w samym centrum pod rządowym budynkiem na zdjęcia. Podjechała policja i słabym angielskim tłumaczy, że nie wolno tu jednośladem jechać. Po rosyjsku poszło łatwiej, poprowadził mnie naokoło, także jechaliśmy po zielonej plamie na komórce. Miasto jak miasto, trzeba by połazić by docenić, ale miejscowi nie bardzo wiedzieli co polecić do zwiedzania. Na czuja znaleźliśmy się na M3, skąd szybko do drugiego celu tego kraju. Winiarnia jest pierwszą drogą w lewo po wjeździe w Milesti Mici tu 46.921516,28.819925 http://her.is/5bQJ2 . Od razu przypadła do gustu. Pan na bramie wyszedł wyciągając rękę i pytając ‘szto my hociem’. Przygarnął do kanciapy kaski kurtki i pokierował do przewodniczki. Zboczyliśmy jednak do sklepiku w piwnicy i tam poczyniliśmy zakupy. Najdroższe wino stało po 436lei, ale wybór na każdą kieszeń. Panie miłe, z angielskim i płatne również kartą. Krucho z czasem było, chcieliśmy się wieczorem znaleźć na wschodnim brzegu Karpat, dlatego zrezygnowaliśmy ze zwiedzania. Było 27st, złotozęby obywatel z dżipa odradził boczne drogi i pokierował na autostradę M1 (E581) na Leuseni, o której nawierzchni śpiewał że miód malina. U nas takie na wsiach są, tylko węższe. Jadąc przez las, dużo ludzi na poboczach kosiło jakieś ziele, pewnie rodzaj zbieractwa i handlu.
Wjazd do UE był humorystyczny. Najpierw zgubiłem dokumenty, potem się ubraliśmy na fest myśląc że już po granicy a tu znowu kolejka i zdejmuj słuchawki kurtki kominiary... Pchamy się na pool position i dowiadujemy że trzepią wszystko i tylko butelkę można wwieźć. No to rozkładamy mapy na te bagaże i świrujemy turystów: Bicaz to, Bicaz tamto, a Prislop to tak a tak… Wyszedł szeryf, popatrzał i mówi: jedi! Ok, spasiba! :grin:
Rumunia to piękne widoki, trochę lepsze drogi i gorąc, ponad 30. Droga do Bacau jest ładna, w 3 miejscach dużo agrafek. Wylądowaliśmy w górach pod wsią Cucuieti koło drogi 2G. Ciepło i bez komarów, acz szykowało się pogorszenia pogody.

NA PRISLOP

Po smakowitym obiadziu z obowiązkową Ciorba de burta, skręciliśmy skrótem z 12A w Valea Rece na Bicaz Chei. Bardzo polecamy tę drogę bo to Rumunia w pigułce: asfaltowa kręta dróżka przez wsie, potem ubity suchy szuter przez nie oraz las, a potem kręta kamienista wspinaczka z widoczkiem i zjazd i powtórka. Droga jest taka, że nawet po sporym deszczu pojedzie ciężkim bajkiem. http://tnij.org/vxqi . Po zwiedzeniu Bicazu, prognoza się poprawiła – miało padać po zmroku nie o 17ej. Szybki obiad w postaci kiełby z chlebem pod sklepem i ogień na Prislop. Zachciało się jednak jeszcze offiku po wspomnianej dróżce i zjechaliśmy w Brosteni na Darmoxa i przełęcz. Jest tam mnóstwo miejsca na rozbicie namiotu nad czystym strumieniem wśród lasu, idealne miejsce na nocleg w trasie! http://tnij.org/vxql
Droga na Prislop mocno dziurawa jak w UA, na miejscu większość to Polacy. Mycie bagaży i dzida jeszcze w góry. Znowu nie znalazłem jeziora, strasznie zdradliwa ta glinka po deszczu, wyglądała ok a TKC woziło non stop. Zabrałem trochę murawy przez to. W Cabanie byli nasi bajkerzy, po raz dwunasty, na KTMach objeżdżali te góry. Z filmików widziałem, że byli tam, gdzie tylko kozice i KTMy wejdą :P

DO TOKAJU

Po próbie porannego offika zawróciliśmy, wysoko załadowany TA na TKC po nocnym deszczu to słaby transport na te dziwnie śliskie podłoże. Dzidza na Sapantę. Tam jakiś policjant co miał zły dzień, doczepił się braku włączenia kierunku przy wymijaniu bez zmiany pasa. Udawanie że nie rozumiemy, ale zrozumiał, że rozumiemy, ale udajemy że nie. Mówię by puścił bo to nic wielkiego, pomędrkował coś i poszedł dalej siedzieć w samochodzie. Tuż za rogiem zjedliśmy dobry obiad z prawdziwymi krojonymi frytami i mięskiem soczystym bez paniery achhh. http://her.is/UDZPA
W Tokaju jest, jak pewnie wiadomo, tani (5400 za pokój) i dobry kamping, pierwszy z prawej na wjeździe z 38. W barze czynnym do 21 połączonym z recepcją tylko gotówka. Za to są smakowite specjały, także nie trzeba wychodzić na miasto żeby się szlachetnie „naciukać” ;] Trafili się bajkerzy z PL, gdyby nie poranna jazda, byłoby ‘grubo’.

DO POLSZY

Powrót to patrzenie na prędkościomierz i szukanie „pilota” co pociągnie trochę szybciej. Zjedliśmy tanio i smacznie w Dukla, Zajazd Galicja, przy ul. Trakt Węgierski 32a. Pogoda się spsuła i zimno się zrobiło. Droga ciekawa bo kręta i widokowa wiedzie przez Krosno – Wiśniowa – Ropczyce – Mielec. Potem to wręcz autostrady do WKZ.

To tyle w dużym skrócie, miło było, choć za daleko, 2800km, 8 dni jazdy, gdyby nie pogoda wjechalibyśmy w połoniny UA i tam zabawili liznąwszy Rumunii, wyszło objazdowo, ale na taki włajaż TA650 to przecież złoty środek. :witch: :crossy:

Na przejściach schodziło 1-1,5h, nikt nie zajrzał do bagaży, tylko pytali.
Honda XL350R'85/ Yamaha XJR1200'95/ Kawasaki KLE650'09
Awatar użytkownika
chankrymski
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 536
Rejestracja: 02.03.2010, 13:44
Mój motocykl: XL700V
Lokalizacja: Krosno

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: chankrymski »

Kościół w Sapancie to w 2010 roku taki widziałem. Tam się nic nie dzieje :grin: . TKC to masz od nowości. Dosyć ją nadżarło.,,,
Awatar użytkownika
Kristobal
przycierający rafki
przycierający rafki
Posty: 1181
Rejestracja: 19.06.2011, 15:48
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: WKZ/WR
Kontakt:

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: Kristobal »

No właśnie coś kasiurki im brak. I tu mam zastrzeżenia bo to jedna z głównych atrakcji Rumunii i mogli by coś sypnąć z budżetu tak jak na drogi nowe mają. Jeszcze z tyłu cmentarza, gdzieśmy stanęli wejście jest przez bramę po błocie, tuż obok tartak i latają z drwami. Woda stała koło WC, to rzucili dechy jako kładki. Mogliby jakiś chodniczek położyć i mówiąc chodnikowo "ogarnąć temat" cmętarza bo tam przyjeżdżają przecież turyści z całej Europy, min. Niemcy na błyszczących beemkach i widząc błoto mogą poczuć się urażeni, że nie ma jak nawrócić i trzeba jechać pół wsi dookoła :lol: .

TKC miałem nówki i robiłem na niej Rumunię w 4300km, zdjąłem i jeździłem po PL na świetnych Trailattack'ach (tylko na ruskie wziąłem szutrówy) i założyłem dwa tygi temu. Mają ok 7100km i jak zdejmę nawet po 10kkm to warte są ceny - jak na nich się pruje po dziurawym asfalcie na agrafkach to szok! :wacko: W Karelii jak cięliśmy czasem po 100km/h i wyskakiwały nagle ostre kamloty za wzniesieniami, to byłem kilka razy zdziwiony że nie rozerwalo mi opony, a tu nawet powietrza nie ubyło. A przy ostatnim zdjeciu miałem na myśli ten przypadek http://tnij.org/vx9o kiedy to kolega Patryk (też z 4,5kkm po Rumunii) jeździł na nich po asfalcie polskim do 12kkm i pojechał w ruskie. Ja je tam dodarłem i zdjąłem po ok 15kkm ! Także drogie ale da się coś tam na nich nakręcić. :smile:

Edycior: pardąsik, zapomniałem doliczyć zeszłorocznej majówki na UA, gdzie pykło z półtorej kkm więc opony mają z 8600km nawinięte, z czego jakiś ułamek to szutry.
Honda XL350R'85/ Yamaha XJR1200'95/ Kawasaki KLE650'09
mtr
naciągacz linek
naciągacz linek
Posty: 73
Rejestracja: 17.08.2011, 10:00
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: mtr »

Kristobal pisze:Po próbie porannego offika zawróciliśmy...
Ta "droga" i tak kończyła się na skraju lasu, sprawdziłem :grin:

Świetna relacja, fajny styl, dobrze się czyta - nic dodać, nic ująć :thumbsup:
Awatar użytkownika
Kristobal
przycierający rafki
przycierający rafki
Posty: 1181
Rejestracja: 19.06.2011, 15:48
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: WKZ/WR
Kontakt:

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: Kristobal »

No właśnie tu pojechaliśmy prosto 47.626308,24.871958 bo kazali "cały czas prosto" i wyszło że zjechaliśmy z tej prostej głównej drogi... Kto do cholery wtedy nawigował ?? :boks: :tongue:
Honda XL350R'85/ Yamaha XJR1200'95/ Kawasaki KLE650'09
Awatar użytkownika
dzikm
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 81
Rejestracja: 03.04.2010, 20:22

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: dzikm »

Mówiłem że trza było w lewo :)
Domek z czerwonym daszekiem był w lewo też.
Awatar użytkownika
dzikm
wiejski tuningowiec
wiejski tuningowiec
Posty: 81
Rejestracja: 03.04.2010, 20:22

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: dzikm »

tak było na powrocie w Rumunii , niestety na Ukrainie takie dziury że nie dało się kręcić małpką z ręki, a na Mołdawii upał, KIJU gdzie byłeś!:)
http://www.youtube.com/watch?v=gkHD5Gze ... ata_player
Awatar użytkownika
Kristobal
przycierający rafki
przycierający rafki
Posty: 1181
Rejestracja: 19.06.2011, 15:48
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: WKZ/WR
Kontakt:

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: Kristobal »

Znowu się spił przy zdjęciach filmikach i zapodaje po forach :] . Ale przynajmniej film dłubnął do butelki. Są postępy :)
Honda XL350R'85/ Yamaha XJR1200'95/ Kawasaki KLE650'09
mtr
naciągacz linek
naciągacz linek
Posty: 73
Rejestracja: 17.08.2011, 10:00
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Łódź

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: mtr »

:thumbsup:
Awatar użytkownika
chudzik777
Czytacz
Czytacz
Posty: 9
Rejestracja: 03.09.2012, 06:35
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Suwałki

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: chudzik777 »

Znajomy Kamping w Tokaju:) Pozdro
Awatar użytkownika
Biedron
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 815
Rejestracja: 20.05.2010, 11:56
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Pruszków

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: Biedron »

Kristobal pisze: NA PRISLOP

Znowu nie znalazłem jeziora,
Podaję namiar na jeziorko:
https://picasaweb.google.com/lh/photo/4 ... directlink

Może zniechęciła Was do dalszej jazdy tablica, że zaczyna się Park Narodowy?
Biedron
Awatar użytkownika
Kristobal
przycierający rafki
przycierający rafki
Posty: 1181
Rejestracja: 19.06.2011, 15:48
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: WKZ/WR
Kontakt:

Re: Majówa objazdówa - UA, Mołdawia i Karpatki

Post autor: Kristobal »

Czyli tu wg g.maps N 47.57364° E 24.81338°. Właśnie to miałem w pamięci szukając go, znaczy wasze foty, ale współrzędne w pamięć mi nie wlazły...
A jakie tam znaki, panie. :tongue: Miało być zaraz za górką a nie wiedziałem, czy dobrzem pojechał. Zniechęciły mnie nadciągające ciemności, deszcz i mocno śliskie podłoże, a jechałem sam. Lubię obejrzeć okolicę przed spaniem, opłukalim bystro bagaże, wrzuciłem do pokoja i go. W nocy ulewa i było już po jeździe, został asfalt. No cóż, na trzeci raz będę wiedział, że prosto na górę walić. :smile: Muszę jeszcze sprawdzić czy mój bagnet AK wisi koło flagi biało-czerwonej. :grin:
Honda XL350R'85/ Yamaha XJR1200'95/ Kawasaki KLE650'09
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości