Gruzja dla początkujących 2012

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
airwolf
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1521
Rejestracja: 29.04.2011, 00:34
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gruzja dla początkujących 2012

Post autor: airwolf »

mozecie podsumowac jak wyszliscie kosztowo na ten wyjazd, paliwo, spanie, jedzenie itp?
XL600v -> XRV 750 RD04 -> CRF1000
parafrazujac mój ulubiony cytat:
"jazda na moto jest jak pudełko czekoladek,
nigdy nie wiesz na co trafisz"
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Gruzja dla początkujących 2012

Post autor: tomekpe »

Trudno to dokładnie policzyć, bo i koszta rozkładają się na dwie osoby, i wszystkich naszych przygotowań nie notowałem. Niemniej z dojazdem przez Turcję i noclegami w hotelach było to około 5k, może 5,5k na osobę. Na hotele poszło nieco kasy, dużo na paliwo w Turcji, a reszta to już znikome koszty. Dojazd przez Rosję powinien być znacząco tańszy i warto zapłacić za wizę. Za samo paliwo się powinno wyjść na zero. Jedzenie wszędzie na trasie kosztuje podobnie, chcąc oszczędzać można zabrać swoje na pierwsze dni, ale moim zdaniem nie warto. Nigdzie nie ma problemu z zakupem jedzenia, ewentualnie można trzymać jednodniową żelazną porcję na jakiś zupełnie dziki nocleg. Większość tych okolic jest mało turystyczna, toteż na setki hoteli, kempingi czy całodobowe restauracje nie ma co liczyć :)

Za to mając więcej czasu zdecydowanie powłóczyłbym się po Turcji, nasz przejazd wzdłuż morza to jest w 100% główna droga, maksymalnie wygodnie i bezproblemowo. :crossy:

Moim zdaniem optymalnie byłoby mieć 4 tygodnie, aby móc 2 spędzić na miejscu. Mając 3 tygodnie preferowałbym następnym razem lawetę lub busa. Wiem, że niesportowo, ale bardzo wygodnie i zdrowo dla pleców :ok: . Z dojazdówki bez zwiedzania NIC fajnego nie wynika. Te ostatnie dni podróży ciągnęęęęły się jak nie wiem :thumbsdown:

Zdecydowanie warto tam pojechać! Nie chodzi tylko o widoki, ale też o łatwość samodzielnego podróżowania w tamtych okolicach. Po Rumunii nie było dużego skoku trudności, za to egzotyka - pierwsza klasa. :zabawa:
Awatar użytkownika
tomekpe
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2476
Rejestracja: 30.07.2010, 11:40
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Milanówek

Re: Gruzja dla początkujących 2012

Post autor: tomekpe »

Dalszy ciąg - skrócona wersja powrotu.

W poniedziałek rano z balkonu powitał nas pożegnalny widok Kaukazu. Trasa nieco zawija na południe i dlatego mogliśmy jeszcze raz zobaczyć góry. Po raz kolejny zdjęcie nie oddaje wrażenia, słabo zarysowane szczyty ciągnęły się hen, hen.

Obrazek

Standardowo, pakowanie, i bez śniadania w drogę. Tak wyglądał nasz parking. Zdecydowanie pomyliliśmy miejsca .. gdzie tu z Trampkami.

Obrazek
Obrazek
Właściciel tego Lexusa obok pewnie nie spał w nocy, mając kilkaset kilo niesamowicie brudnego japońskiego żelastwa obok swojego cacka :)

Obrazek
Poranne pakowanie w pełni. Noszenie naszych ohydnie brudnych bagaży przez idealnie lśniący hol hotelowy miało swój perwersyjny urok.

Wyjazd w świetle dnia był o niebo łatwiejszy, po raz kolejny olbrzymie dzięki za nawigację Madrafi :) Free Navigator rządzi w tych rejonach. Co prawda mapę Rosji miałem też na IGO, ale darmowe mapy były dokładniejsze. Dopiero koło Ukrainy warto było przesiąść się na mapy IGO. AutoMapy nawet nie dotknąłem.
Po powrocie na trasę federalną zaczęła się nuda, gigantyczna nuda. Droga szła prosto, zazwyczaj miała dwa pasy, od czasu do czasu remont, no i pola po horyzont. Ruch niewielki, mnóstwo policji, co granicę kraju obowiązkowa kontrola. Ilość patroli zanikała w miarę zbliżania się do Europy :) Niemniej każdy patrol drogówki miał przy sobie gotowe do strzału pistolety maszynowe. No i po drodze minęliśmy czołg z obsadą jadący sobie zwolna drogą. Zostawiało to mieszane odczucia, no ale trudno. Żadnych problemów, policja jak zaczarowana udawała, że nas nie widzi, toteż spokojnie uczyłem się cyrylicy z tablic drogowych.

W pewnym momencie na horyzoncie zamigało nam kilka motocykli w szyku. Fatamorgana, czy jak? Dodając ostro gazu jakoś ich dogoniłem, Afryki z polskimi numerami. Woow! Nie pamiętam już dlaczego, ale nie udało nam się spotkać, chyba zjechaliśmy na tankowanie, oni polecieli dalej. Mieliśmy się niedługo i tak spotkać, jak się okazało.

W pewnym momencie ja wyprzedzałem ciężarówkę, Ewelina była nieco z tyłu. Kątem oka dostrzegłem patrol policji, który ją zatrzymał, ja już nie miałem szans stanąć. Pięknie, ona bez pieniędzy, i co teraz? Zatrzymałem się sporo dalej, bo nie było dobrego miejsca, a Eweliny brak, zawrócić się nie da, bo to trasa szybkiego ruchu. W końcu wypatrzyłem na nawigacji sposób na nawrotkę, ale zajęło to kilka kilometrów. Jadąc w przeciwnym kierunku widziałem już, że ona powoli odjeżdża od patrolu, no więc gazu i do drugiej nawrotki. Tym razem panowie z lotniskami na głowie zatrzymali mnie. Pierwsze pytanie jakie padło, czy ja szukam Eweliny? :D - "Da". No to dokumenty proszę ... I zabawa od nowa. Panowie spokojnie i dokładnie sprawdzili papiery (włącznie z deklaracją celną!) i puścili z uśmiechem wolno. To była nasza jedyna kontrola na całej wyprawie.
Ewelina czekała na mnie nieco dalej na poboczu.. w towarzystwie zagubionego składu afrykańskiego. Zatrzymali się, aby nam pomóc, dzięki czemu my zyskaliśmy jakże potrzebne towarzystwo. Była to ekipa prowadzona przez Bajrasza, wracali, tak jak my, z Gruzji. Od tamtej pory kilometry leciały jak szalone - byle do przodu. Trasa pokrywała nam się do połowy Ukrainy, więc idealnie.
Jak się okazało, dla Eweliny kontrola była znacznie prostsza niż dla mnie. Ponieważ nic nie rozumiała, to tylko spokojnie powtarzała swój autorski zwrot rosyjski "Nie pajemajet" i wyciągała kolejne papiery, aż się odczepili. Działa chyba na każdą drogówkę na świecie...

Obrazek
Jedna z niewielu wspólnych fotek.
Obrazek
Zmiana koła u Azji, na centralce w stylu rejli.

Dzięki szczęśliwemu przypadkowi ominął nas kolejny nocleg w dzielnicy sanatoriów czy innym wynalazku, nasi towarzysze bez problemu znaleźli przyjemny motel przy trasie. Przebieg dzienny blisko 600 km. Temperatury przekraczały 40 stopni, ale mimo to nie było tam tak gorąco, jak na początku podróży, w Rumunii.

Kolejnego dnia dotarliśmy już do granicy ukraińskiej, samo przekroczenie bez żadnych problemów, sporo papierków i jesteśmy. Jechaliśmy omijając Krym, bez promu. Skończyło się tanie paliwo ... ;(

Obrazek
Gdzieś na Ukrainie.

Wtorek.

Kolejnego dnia udało nam się trafić asfaltowy .. off-road. Nawet jak na Ukrainę było tam nierówno! Koleiny głębokości połowy przedniego koła w Trampku, gdzieniegdzie porozrywany asfalt jak po uderzeniu bomby i sporo przeładowanych ciężarówek, które najwyraźniej doprowadziły drogę do tego stanu. Droga była koszmarna, po wybraniu koleiny nie było szans na wyjechanie z niej, dopóki się nie skończyła. Tak jechaliśmy kilkadziesiąt kilometrów, powodem była chęć ominięcia Doniecka. Na szczęście wszyscy przebrnęli, ale było dość ciężko. Niemniej udało się objechać Donieck, ruszyliśmy dalej. Gdzieś po drodze znaleźliśmy przyzwoity nocleg, w hotelu z basenem. Luksusy, ewidentnie byliśmy coraz bliżej domu. Niestety nawet nie pamiętam miejscowości.
Przebieg około 600 km.

Środa.

Tego dnia mieliśmy już ruszyć sami, Bajrasz z Azją mieli więcej czasu i kierowali się bardziej w stronę Bieszczad. Po analizie mapy, my ruszyliśmy na Kijów i dalej na zachód. Sam Kijów już tradycyjnie mijaliśmy bez zwiedzania, ale i tak zajął nam sporo czasu. Olbrzymie miasto. Szerokie, wielopasmowe drogi, mimo małych korków jechaliśmy i jechaliśmy. Na wylocie z miasta trafiliśmy na remont, co skutecznie nas zatrzymało, a przeciskanie się poboczem w upale nieźle dało nam w kość.
Trasa - nudna niemożliwie. Poza miastami prawie cały czas prosto, od czasu do czasu tankowanie i tak w koło . Tragedia! Przynajmniej pogoda była piękna. Z urozmaiceń: udało nam się pojechać kawałek bocznymi drogami (od razu lepiej) i prawie skończyło nam się paliwo na jedynym tego dnia odcinku autostrady.
Nie przyszło do głowy, że można zrobić 100 km autostrady bez stacji - otóż można. Jedyna stacja już pod koniec była po przeciwnej stronie.. a wedle śladów wszyscy zawracali tam przez środek, aby zatankować. Cóż, trzeba przestrzegać miejscowych zwyczajów, zatem zrobiliśmy to samo :mouthshut:

Wieczorem byliśmy raptem z 200 km od polskiej granicy, przebieg tego dnia wyniósł prawie 700 km i był to rekord całej wyprawy. Wliczając tankowania, obiad itp zajęło to mnóstwo czasu. Jadąc z Trampkową prędkością trudno mi sobie wyobrazić zrobienie np. 1000 km bez paraliżu tyłka i pleców :) :dupa:
W tej okolicy jest już dużo fajnych noclegów, przydrożne motele oferują niezły standard, ceny są normalne ( nie jest jakoś super tanio). W naszym motelu postawiliśmy sobie Trampki pod samym oknem, ale nic złego się nie działo. Następnego dnia mieliśmy już być w domu.

Czwartek.

Rano ruszyliśmy w stronę granicy, małe zakupy w ostatnim miasteczku, jeszcze tankowanie pod korek i jest - Polska. Na granicy duża kolejka, szło mega powoli, więc sprawdzonym kaukaskim zwyczajem wysłałem Ewelinę na negocjacje - nie chciałem żeby nas cofnęli, jak w Krościenku. Na szczęście tu celnicy byli znacznie milsi i zgarnęli nas poza kolejką. Po chwili byliśmy już w Polsce.. Ostatnie 100 km i dojechaliśmy do Eweliny, do Lubartowa. Po drodze zachmurzyło się na tyle, że zaczęło padać, ale uciekliśmy przed deszczem.

Przebieg coś ponad 300 km, całkowity około 7700 km.

KONIEC :niewiem:
Awatar użytkownika
FSO
emzeciarz agroturysta
emzeciarz agroturysta
Posty: 260
Rejestracja: 04.05.2011, 18:55
Mój motocykl: nie mam jeszcze TA
Kontakt:

Re: Gruzja dla początkujących 2012

Post autor: FSO »

:ok: :ok: :ok:
Awatar użytkownika
Klepka
osiedlowy kaskader
osiedlowy kaskader
Posty: 114
Rejestracja: 02.10.2011, 12:25
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Zielona Góra

Re: Gruzja dla początkujących 2012

Post autor: Klepka »

Jechali jechali i do domu dojechali relacja fajna :ok: i ciekawa. Do zobaczenia na trasie :impreza:
Awatar użytkownika
alcapone77
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 12
Rejestracja: 06.09.2012, 18:53
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Gruzja dla początkujących 2012

Post autor: alcapone77 »

tomekpe pisze:Trudno to dokładnie policzyć, bo i koszta rozkładają się na dwie osoby, i wszystkich naszych przygotowań nie notowałem. Niemniej z dojazdem przez Turcję i noclegami w hotelach było to około 5k, może 5,5k na osobę. Na hotele poszło nieco kasy, dużo na paliwo w Turcji, a reszta to już znikome koszty. Dojazd przez Rosję powinien być znacząco tańszy i warto zapłacić za wizę. Za samo paliwo się powinno wyjść na zero. Jedzenie wszędzie na trasie kosztuje podobnie, chcąc oszczędzać można zabrać swoje na pierwsze dni, ale moim zdaniem nie warto. Nigdzie nie ma problemu z zakupem jedzenia, ewentualnie można trzymać jednodniową żelazną porcję na jakiś zupełnie dziki nocleg. Większość tych okolic jest mało turystyczna, toteż na setki hoteli, kempingi czy całodobowe restauracje nie ma co liczyć :)

Za to mając więcej czasu zdecydowanie powłóczyłbym się po Turcji, nasz przejazd wzdłuż morza to jest w 100% główna droga, maksymalnie wygodnie i bezproblemowo. :crossy:

Moim zdaniem optymalnie byłoby mieć 4 tygodnie, aby móc 2 spędzić na miejscu. Mając 3 tygodnie preferowałbym następnym razem lawetę lub busa. Wiem, że niesportowo, ale bardzo wygodnie i zdrowo dla pleców :ok: . Z dojazdówki bez zwiedzania NIC fajnego nie wynika. Te ostatnie dni podróży ciągnęęęęły się jak nie wiem :thumbsdown:

Zdecydowanie warto tam pojechać! Nie chodzi tylko o widoki, ale też o łatwość samodzielnego podróżowania w tamtych okolicach. Po Rumunii nie było dużego skoku trudności, za to egzotyka - pierwsza klasa. :zabawa:
Gratuluję wyprawy. Myśmy z kumplem przejechali tą trasę w podobnym terminie, tyle że odwrotnie, czyli wjazd przez Rosję. Gdybym miał jechać dziś nie pchał bym się w Turcję tylko na dwukrotnej wizie wrócił przez Rosję. Jest tam sporo do oglądania i ludzie bardzo przyjaźni. Za 1,5 miesiąca w trasie i przejechanych 9000 km wydaliśmy średnio po 3400zł na motocykl za wszystko (spanie, jedzenie, paliwo).
Również polecam wszystkim Gruzję z podobnych względów co kolega, ale dodał bym do tego wspaniałych, pomocnych i ogromnie gościnnych ludzi jakimi są bez wątpienia Gruzini.

Zapraszam do zapoznania się z naszą relacją może komuś się przydadzą informacje zawarte w niej: http://www.motocyklem.net/category/gruzja-2012/
Jeżeli ktoś potrzebuje jakichś informacji na temat przygotowań lub miejsc jakie odwiedziliśmy, zachęcam do kontaktu przez FB http://www.facebook.com/motocyklemnet
Awatar użytkownika
Fausto
naciągacz linek
naciągacz linek
Posty: 71
Rejestracja: 03.05.2013, 22:32
Mój motocykl: XL700V
Kontakt:

Re: Gruzja dla początkujących 2012

Post autor: Fausto »

Wspaniała wyprawa, piękna relacja z lekkim dystansem, fantastyczne zdjęcia. Gorące kongratulacje :ok:
Na ten rok zaplanowałem republiki nadbałtyckie, ale w przyszłym roku...może i Gruzja będzie... :crossy:
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości