Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Neno »

Remi pisze:
DZIK pisze:Super się czyta. Od szóstego to bedzie mój ulubiony serial :grin: ...oby odcinki były regularnie dopisywane :wink:
Postaram się. Jeśli tylko będą możliwości ale może być z tym problem bo w końcu mamy unikać cywilizacji ;)
Zasięg GSM mają niemal wszędzie ale jakoś tak z internetem, nawet tym z sieci komórkowych, u nich słabo. Po prostu nie działa.... ;(
Nie mniej jeden kemping z WiFi w planach mamy ;)
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Za kilkanaście godzin startuje nasz samolot do Paryża a tam będzie czekał już ten, którym polecimy wszyscy do Marrakeszu.
Jeszcze raz pakowanie. Tym razem aparat, karty pamięci i wszelkiego rodzaju drobiazgi. Oczywiście zapomniane buty motocyklowe (jednak lądują w bagażu podręcznym).
Mam nadzieję że tym razem niczego nie zapomnę, chociaż i tak najważniejsze to paszport i portfel :)
Lądujemy w Marrakeszu około 23.00 i ma tam na nas już czekać Ernest wraz z motocyklami. Mam nadzieję że nie będzie tym razem jak zwykle spóźniony :) Chociaż jak go znam to powiedziałby że to nie spóźnienie, to przygoda! :) Właśnie z takim podejściem mam zamiar traktować ten wyjazd, cokolwiek się stanie to będzie przygoda. Wszelkie kłopoty i znaki stopu będą dla mnie tak zrozumiałe jak ten :)

Obrazek

Mam też gorącą nadzieję że tym razem nie będzie takich zdjęć, asfalt i piękne wzgórza w oddali. Mają być nasze motocykle na pięknych wzgórzach a asfalt w oddali! Najlepiej tak daleko żeby w ogóle go nie było widać :)
Obrazek
Z pewnością biwaków i takich pryszniców nie zabraknie. Jednak nie zarzekam się tym razem że będzie tylko spanie w namiocie i nie wykluczam żadnej opcji. Może będzie to hotel z pięcioma gwiazdkami a może sam śpiwór i miliardy gwiazd nad głową.
Obrazek

Pora zacząć przygodę!
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Pozdrowienia z Sidi Ifni :) Jest super. Ekipa dobrala sie idealnie. Bedzie o czym pisac w relacji i zdjec z niesamowitych miejsc mam juz ponad tysiac. :) Filmy tez beda swietne. Przygody mamy glownie z dziurami :) . Raz dziura w detce a raz w chlodnicy.
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Wróciłem :)
Jak było? Opiszę w relacji ale już teraz mogę głośno powiedzieć że było super. Maroko jest niesamowite w swojej różnorodności. Zaliczyliśmy chyba każdy rodzaj nawierzchni. Były upały i mrozy, były pustynne piaski i śnieżne góry. Przygód nie brakowało. Były emocje i chwile zadumy. Było rewelacyjnie.
Jak tylko ogarnę zdjecia i filmy, ruszam z relacją.
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
poss'ter
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 931
Rejestracja: 02.01.2013, 18:10
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: poss'ter »

Kupuję bilet i siadam w pierwszym rzędzie. :thumbsup:
poss'ter
"NIE ŁAM SIĘ" - Wajdek
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Najwyższa wydma Erg Chebbi zdobyta :) Jak dla mnie emocje na maxa. Podejście zajęło nam sporo czasu. Szczegóły wkrótce ;)

Awatar użytkownika
maciejś
romeciarz
romeciarz
Posty: 21
Rejestracja: 21.11.2014, 14:59
Mój motocykl: mam inne moto...

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: maciejś »

No szacun !!
Awatar użytkownika
DZIK
pyrkający w orzeszku
pyrkający w orzeszku
Posty: 211
Rejestracja: 08.05.2013, 12:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce/Samolubie

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: DZIK »

Co do emocji to film je świetnie oddaje :wink: Dobrze widzie, że kosteczki zdążyły sie dotrzeć? :grin: ile kilometrów nakręciliście i jak xt-erka się spisała? Jakieś usterki w ekipie poza kapciem i chłodnicą?
"prawdziwy mężczyzna nigdy nie błądzi ...on przemierza nieznane" ;)
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

DZIK pisze:Co do emocji to film je świetnie oddaje :wink: Dobrze widzie, że kosteczki zdążyły sie dotrzeć? :grin: ile kilometrów nakręciliście i jak xt-erka się spisała? Jakieś usterki w ekipie poza kapciem i chłodnicą?
Jak odpowiem na wszystkie pytania to nie będzie o czym pisać w relacji :wink:
Oponki na szczęście troche się przytarły. Zrobiliśmy coś koło 3,5 tyś km. Różnica w zużyciu paliwa między XTR a Afriką na wyjeździe około 50 litrów :grin:
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Początek...
jazda autobusem minęła bardzo szybko i gładko. W autobusie nawet kawka w cenie biletu.
Modlin przywitał mnie mgłą. Na lotnisku szybko znalazłem Grześka a raczej to on mnie wypatrzył.
Na tablicy przylotów i odlotów pojawiły się informacje opóźnionych i odwołanych samolotach. Nasz startuje w południe więc siedzimy z nadzieja ze mgła się rozwieje. Po odprawie dostaje sms-a od Ernesta. Ma problemy na granicy i muszę mu wysłać nasze bilety najlepiej potwierdzone pieczątką z lotniska. Jest trochę zamieszania żeby cofnąć się przez wszystkie bramki do poczty gdzie ma być faks. Niestety nie ma tam takiego urządzenia i co gorsze nie znajduje go na dostępnej części lotniska. Może gdzieś maja ale nie chcą udostępnić. Do wylotu zostały minuty. Wpadam na pomysł żeby kolega w Bartoszycach wydrukował karty pokładowe' podbił swoją firmową pieczątką i przefaksował. Udało się. Wsiadamy do samolotu i za niecałe dwie godziny lądujemy we Francji.

Obrazek
Szybko znajdujemy resztę ekipy , która koczuje od rana w pobliskim parku. Nie udaje mi sie od razu zapamiętać wszystkich ksyw ale jedna szybko utkwiła mi w pamięci. Sub, bo ciągle gdzieś znika i co chwila ktoś pyta gdzie on jest. Towarzystwo mocno zmęczone. Czekamy na odprawę biletowa, czas mi leci szybko.

Odprawa.
Wbijamy się po odprawie do bezcłowego- litr Finlandii i nagle zaczynamy się świetnie rozumieć. Z udziałem technologii dzisiejszych czasów lot mija szybko.
Obrazek

Jestem w żywiole, mimo tego ze tęsknię już za dziewczynami. Cos czuje ze ten wyjazd będzie przygodą, żebym tylko wrócił w jednym kawałku
Lotnisko w Marrakeszu zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie.
Obrazek

Czysto i ładnie. Jest ciepło chociaż godzina już późna. Po wyjściu z lotniska zaczynamy szukać taksówki na kemping. Okazuje się że jest on dosyć daleko. Taksówkarze nie chcą wziąć więcej niż trzy osoby do auta i za każde trzeba zapłacić 200 dirhamów. Oczywiście to o wiele za dużo bo na nasze to 80 zł. Odchodzimy a taksówkarze idą a potem jadą za nami.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatecznie wytargowaliśmy trzy taksówki za 240. Podobno super cena. Docieramy na kemping. Szybkie rozstawienie namiotu i idę spać. Niektórzy śpią w śpiworach pod gołym niebem.
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

dzień pierwszy
Obrazek

Budzimy się dosyć wcześnie i już po 8 zaczyna się pakowanie. Do zrobienia mamy bardzo dużo bo trzeba zdjać motocykle z lawety, rozpakować graty i spakować z powrotem na motocykl.

Obrazek
Jednak najpierw śniadanko, pyszna jajecznica i kawa.

Obrazek

Obrazek
Obrazek
W międzyczasie rozglądam się po kempingu i trzeba przyznać ze standard ma bardzo wysoki. Nie brakuje nawet basenu. Jest sporo kamperów na francuskich numerach. Nie spieszymy się i jest czas żeby wysłać maile i nawet wypić małe piwko.

Obrazek
Ruszamy niespiesznie dopiero około 13. Po kilku kilometrach koledzy z przerażeniem machają do mnie żebym się zatrzymał. Podobno się pale :). Okazuje się ze nie mam oringu na korku od oleju. Możliwe że zgubił się przy wymianie albo sprawdzaniu i olej wywala na kolanka co powoduje niezła zadymę. Ratuje się na szybko taśma izolacyjną. Zdawało mi się ze pakowałem jakieś oringi tylko nie wiem gdzie są. Na razie taśma jest ok a olej tylko delikatnie się sączy. Jedziemy dalej. Motocykl prowadzi sie fatalnie. Na nowych kostkach pływa po całej drodze jakby miał luźne koła. Nie chce mi się aż wierzyć że tak źle jest od opon ale inni też tak mają i podobno jak się przytrą to będzie lepiej. Nie da się jechać szybciej niż 90 km/h. W centrum miasta znowu stajemy. Teraz pali się honda xr Gucia a dokładniej jakaś osłona. Trzeba rozebrać motocykl i zrobić z tym porządek. Szukamy kantoru i tam zarządzamy dłuższy postój.
Obrazek
Obrazek


Jest gorąco. Termometr pokazuje 30 stopni co bardzo mi sie podoba. Ernest z Pajdą idą wymienić kasę. Gucio rozbiera moto a reszta się kręci i pilnuje motocykli. Jest fajnie. W pobliżu mamy nawet monopolowy :)
Obrazek

Wszystko powoli mamy ogarnięte. Dokupujemy trochę wody i naklejki Morroco :) +10 do wyglądu motocykla.
Obrazek

Za miastem dotankowujemy motocykle i kierujemy sie w stronę gór. Po kilkudziesięciu km zjeżdżamy z asfaltu i zaczyna się przygoda. Jedziemy pięknymi wąwozami a w oddali co jakiś czas pojawiają sie ośnieżone szczyty. Droga jest jak dla mnie dosyć trudna ale mimo kilku niegroźnych wywrotek jedzie mi sie bardzo dobrze. bagaż jest świetnie rozłożony i umocowany. Rogal spisuje sie świetnie. Niski środek ciężkości pozwala w miarę dobrze balansować motocyklem. Cieszy mnie też to ze daje rade sam go podnieść bez problemu. Powoli zaczynamy się rozglądać za noclegiem. Znajdujemy piękną polankę nad potokiem z piaszczystą plażą i otoczona pionowymi skałami. Woda szumi bardzo głośno a widoki są niesamowite.
Obrazek
Obrazek


Jest super. Bawimy sie w "kto podjedzie bliżej namiotu" i robimy foty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rozpalamy ognisko a w międzyczasie szybko sie ściemnia. Wszyscy są zadowoleni i nikt nie marudzi. Mimo niewielu przejechanych kilometrów. Rozpoczynamy nocne Polaków rozmowy przy magicznym napoju z plastikowej butelki. Nie trwają długo bo część juz o 22 znika w namiotach. Najdłużej zostaje ja i Herni ale ognisko powoli dogasa więc czas i na nas. Szum potoku usypia mnie szybko
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Budzę sie wcześnie, jest chłodno żeby nie powiedzieć zimno. O godzinie 6.30 dopiero zaczyna sie robić szaro.
Pora wstawać, pora na nowa przygodę!
Dzień drugi.
Wstajemy na spokojnie. Miejsce jest piękne. Mamy czas na foty i śniadanko na bogato. W menu jest podsmażona na oliwie kiełbaska i fasolka z puchy.
Obrazek

Obrazek

Powoli się pakujemy i wyjeżdżamy na drogę. Jedziemy dalej górską drogą. Nie jest trudna, chociaż momentami trafiają się spore kamienie. Trochę mi przypomina drogę do Theth w Albanii. Widoki są piękne chociaż nie robią jakiegoś specjalnego wrażenia. Po prostu piękne góry. Droga prowadzi do wioski gdzie niestety się kończy. Niestety ulewne deszcze zerwały mnóstwo dróg w Maroko. Na równinach zerwana droga to nie problem ale w górach to przeszkoda nie do pokonania naszymi motocyklami. Może dałoby się przejechać ale to za duża strata czasu i spore ryzyko. Robimy trochę zdjęć i wracamy tą samą drogą aż do asfaltu.
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Robimy sporą dojazdówkę asfaltem ale nie narzekam, widoki są piękne a droga kręta jak to w górach. Stajemy w trochę większej wiosce na popas i małe zakupy. Kawka w barze i szybkie znajomości. Lokales wrzuca je od razu ze swojego telefonu na Suba „srajbuka”.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ruszamy niespiesznie w poszukiwaniu fajnych odcinków poza asfaltem. Dojeżdżamy do miejsca gdzie można zrobić spory skrót ofem. Oczywiście zjeżdżamy bardzo chętnie. W pewnym momencie widzę Transalpa Herniego leżącego na boku z przednim kołem na olbrzymim głazie. Okazało się że zaliczył niezłą glebę. Skończyło się szczęśliwie bo ochraniacze zrobiły robotę. Dojeżdżamy do miejsca gdzie droga znowu jest zerwana i tylko wąska ścieżka prowadzi nad przepaścią. Część od razu rezygnuje i wraca do asfaltu. Lokalne dzieci twierdzą że dalej droga jest dobra więc ryzykujemy. Dla mnie to ogromne wyzwanie bo na skałach nie sięgam w ogóle nogami do ziemi. Jakoś mi się udaje, odjeżdżamy kawałek zjeżdżając ze stoku po kamieniach i okazuje się że ta droga jest ślepa. Jestem wściekły, podjazd po głazach pod górę to dla mnie masakra. Zostaję sam na dole bo reszta długonogich jakoś się wdrapuje. Ja walczę balansując jak w trialu a dzieciaki mają ze mnie niezły ubaw. Nie wiem jakim cudem ale udaje mi się wjechać. Na powrocie Sub wywala motocykl nad samą przepaścią, robi mi się gorąco na sam widok. Cały ten „skrót” był zupełnie bez sensu ale przygoda i emocje bezcenne. Niestety nie dałem rady zrobić zdjęć. Liczę że Ernest szybko dośle mi foty z tej akcji.
Potem znowu asfalty, jedziemy ostro pod górę.
Obrazek
Obrazek

Droga jest bardzo kręta a widoki piękne. Na jednym z zakrętów kilkadziesiąt metrów przede mną ciężarówka prawdopodobnie bez hamulców wypada z drogi, wpada do koryta okresowej rzeki i uderza w ścianę. O mały włos a zmiotła by mnie jak muchę. Jest pełna owiec i ludzi na dachu. Wszystko to rozsypuje się po okolicy. Kabina jest zgnieciona ale wygląda jakby wszyscy z niej wyszli. Próbuję pytać czy mogę pomóc, czy ktoś jest w środku ale oczywiście bariera językowa ogranicza komunikację do zera. Widzę że miejscowi traktują mnie jak ciekawskiego turystę i delikatnie odpychają. Mimo chęci nie mam jak pomóc. Pytamy tylko czy zadzwonili po pomoc i odjeżdżamy żeby nie zgubić reszty ekipy, która pojechała przodem. Dalej jadę już bardzo ostrożnie i zachowawczo. Takie wypadki są tu chyba na porządku dziennym. Pod koniec dnia zjeżdżamy z asfaltu w poszukiwaniu noclegu. Znajdujemy fajne miejsce nad potokiem, chociaż w pobliżu jest jakaś osada.
Obrazek

Rozbijamy namioty z postanowieniem że nie pijemy i wcześnie idziemy spać ale zmieniamy zdanie. Impreza tak się rozkręca że rotopax zostaje komisyjnie otwarty. Nawalamy się jak dzikie świnie, nie brakuje śpiewów i wygłupów. W euforii postanawiam że muszę się wykąpać w potoku. Wchodząc potykam się na kamieniach i wpadam do płytkiej wody. Nic się nie dzieję ale trochę się opiłem. Spodziewam się konsekwencji w postaci ostrej biegunki. Co z tego wyjdzie, czas pokaże. Idziemy w końcu spać. Noc będzie krótka.
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Neno »

Wspomniany przez Marka skrót wyglądał +/- tak:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście fotki nie oddają w żaden sposób stromizny czy wielkości/głębokości koryta górskiej rzeki.
Awatar użytkownika
MADRAFi
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1382
Rejestracja: 27.07.2011, 19:06
Mój motocykl: BMW GS
Lokalizacja: Warszawa (Ursus)

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: MADRAFi »

no konkret. nie dziwie sie wogle komentarzom Marka :)
Awatar użytkownika
herni74
pałujący w lesie
pałujący w lesie
Posty: 1429
Rejestracja: 19.08.2008, 20:11
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Stalowa Wola/Mielec

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: herni74 »

Według mnie to był skrót bez sensu i zbyt niebezpieczny . :thumbsdown:
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

herni74 pisze:Według mnie to był skrót bez sensu i zbyt niebezpieczny . :thumbsdown:
Według mojej żony to w ogóle jeżdżenie ofem jest bez sensu i zbyt niebezpieczne :)
Herni masz racje ale przygode miałem niezapomnianą :) Niestety wszyscy na nią sracili trochę czasu.
Nie pierwszy raz i nie ostatni na tym wyjeździe :)
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Neno »

herni74 pisze:Według mnie to był skrót bez sensu i zbyt niebezpieczny . :thumbsdown:
A asfalt idący obok był taki gładki... :D
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Dzień trzeci

Wstajemy niezbyt wcześnie. Wszyscy odczuwają wczorajszą imprezę. Chyba nikt nie wyspał się wystarczająco bo mimo że jesteśmy spakowani to nie spieszymy się z wyjazdem. W końcu pada hasło „chłopy rżniemy!!”. Wyjeżdżam po piachu i trafiam na jedyną kupę kamieni w okolicy co kończy się typową glebą parkingową. Chyba niezbyt pewnie czuję się po wczorajszym, trzeba uważać.
Jedziemy asfaltami niezbyt długo żeby skręcić w zaplanowaną wcześniej szutrówkę. Krzysztof wyprzedza wszystkich i „rżnie” do przodu nie oglądając się na nikogo. Mija zjazd na off i leci dalej. Czekamy dłuższy czas na skrzyżowaniu z nadzieją że zawróci jak się opamięta. Nie chce nam się nawet za bardzo po niego jechać, mamy totalnego leniwca. W końcu Gucio nie wytrzymuje i jedzie po Krzycha. Po chwili wracają obaj, okazuje się że Krzysztof tak jak my czekał w cieniu. Wszyscy razem skręcamy na szutry. Widoki znowu są bajeczne i jedzie się super. Łatwe szutry z bardzo ostrymi zakrętami, które trzeba brać na jedynce jak przy nawrotce. Droga prowadzi do rzeki i tam się urywa. Ostatnie ulewne deszcze zniszczyły całkowicie przeprawę. Widzimy drogę po drugiej stronie ale brzeg jest zbyt stromy. Cofamy się i szukamy innej drogi.
Obrazek

Dojeżdżamy do kolejnej malowniczej rzeki. Przejazd też jest zerwany ale postanawiamy przedzierać się na drugą stronę. Przejeżdżamy każdym motocyklem oddzielnie asekurując go w kilka osób. Pierwsi jadą dalej żeby sprawdzić co dalej. Jednak zanim pozostali się przeprawili tamci już wracają oznajmiając że droga kończy się w wiosce. Musimy zawracać.
Obrazek



Obrazek

Teoretycznie tracimy czas ale dla mnie warto było się szarpać tylko po to żeby zobaczyć tą przeprawę i przeżyć przygodę. Powstaje kilka wspaniałych zdjęć na aparacie Ernesta.
Potem jeszcze kilka razy droga nam się kończy. Jednak znajdujemy właściwą drogę. Trafiamy na kolejną przeprawę, banalnie prostą a mimo to kolejny raz przewracam motocykl. Wstaję i po kilkunastu metrach znowu gleba. To nie jest mój dzień na jazdę…

Za rzeką wyjeżdżamy na szeroką szutrową drogę przez góry. Jest równa jakby miał być na niej jutro wylany asfalt. Potem skręcamy w inną górską drogę. Nie jest zbyt trudna chociaż pnie się wysoko w góry. Widoki są bajeczne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Jedziemy nią swobodnie i wracamy na asfalt. Robimy zakupy w przydrożnym sklepiku i lecimy dalej przed siebie.

Obrazek

Obrazek
Dzień już się kończy więc rozglądamy się za noclegiem.
Obrazek

Obrazek

Znajdujemy spory kawałek placu blisko drogi. Dookoła są kamieniste wzgórza i nie liczymy na nic lepszego. Robimy jedzonko na bogato. Szklaneczka magicznego trunku na dobranoc. Chyba nikt nie ma ochoty na pijaństwo po wczorajszym. Robimy nocną sesję fotograficzną, która zajmuje nam sporo czasu i idziemy grzecznie spać.
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Wstajemy znowu dosyć wcześnie. Wszyscy wyspani jak nigdy. Zbieramy się sprawnie zanim słońce wychodzi zza gór. Biegnę jeszcze szybko do koryta pobliskiej rzeki okresowej zrobić parę fot bo wypatrzyłem tam mini kanion.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jedziemy spokojnie asfaltami. Widoki ciągle fajne ale powoli zaczynam się do nich przyzwyczajać.
Na naszej drodze znajduje się Tata. Zajeżdżamy tam na tankowanie ale nie wszyscy. Mój motocykl pali tak mało, że nie muszę tankować. Krzycho postanowił odrobić lekcje ;)
Obrazek

Zatrzymujemy się też przy restauracji, w której siedzą motocykliści z Czech. Zamawiamy tajina i słuchamy opowieści o drodze w korycie rzeki, która dala im ostro w kość. Popękały im na niej stelaże i odpadły kufry. Ernest mówi że mamy ją w planach. Fajnie.
Obrazek

Ruszamy wszyscy. Dalej jedziemy asfaltami ale w planach są już niedługo szutry. Pojawia się kolejny skrót ofem i znowu okazuje się drogą bez przejazdu. Zawracamy, część robi foty a ja Ernest, Grzesio i Gucio startujemy szybciej. Odjeżdżamy kilkanaście km i zatrzymujemy się bo w lusterkach nie widać reszty. Czekamy długo, myślę że około godziny. Wysyłamy smsy ale nie dostajemy odpowiedzi.
Obrazek
Obrazek

Zawracamy. Okazuje się że Tenerka Suba zaczęła się grzać. Zanim dojechaliśmy reszta wymontowała termostat, który rzekomo ma być przyczyną problemu. Osobiście mocno w to wątpię. Jedziemy dalej i postanawiamy bardziej się pilnować. Zjeżdżamy na wspaniałe i bardzo szybkie szutry. Jedzie mi się rewelacyjnie, kurzy się jak na Dakarze. Ernest chwali się że wykrecił na szutrach 143 km/h i już do końca każdy robi sobie żarty z tej magicznej liczby :)
Obrazek
Obrazek

Widoki też są świetne, słońce jest już coraz niżej. Niestety Tenerka dalej ostrzega że chce się zagrzać przy czym chłodnice ma zimną. Ernest coś wspomina że może mieć zapasową pompę i tak się tym zasugerowałem że uznałem jako prawdopodobną przyczynę. Każdy mówi co innego, jedni jechać i nie brać do głowy a inni że trzeba sprawdzić co się dzieje żeby nie zniszczyć silnika. W międzyczasie dzień dobiega końca. Jednak nie mamy zrobionych zakupów a w dodatku niektórzy mają resztki paliwa.
Obrazek

Dzielimy się na dwie drużyny. Ja i Sub zostajemy reszta leci po zakupy. Rozglądam się po okolicy i znajduję możliwe miejsce na nocleg ale Gucio znajduje jeszcze lepsze.
Obrazek

Piaseczek w kanionie okresowej rzeki. Jako że wygrywa opcja że trzeba sprawdzić co w Suba moto piszczy zjeżdżamy szybciej na nocleg. Rozbijamy namioty i od razu bierzemy się za serwis Yamahy. Okazuje się że pompa jest sprawna. Nalewamy płyn i okazuje się że po prostu jest dziurawa chłodnica. Prawdopodonie dostała kamienie z pod koła. Uszkodzenie jest minimalne. Jak zwykle nikt nie wziął pod uwagę najprostszego rozwiązania. Po chwili chłodnica leży na dużym kamieniu i Poxipol idzie w ruch. Pół godziny później nalewamy wodę i…operacja się udała. Wszystko działa pięknie, chłodniczka sucha i ciepły cały układ. Upijamy się ze szczęścia. Tym razem w alkoholowej euforii postanawiam odpalić XRe Gucia co kończy się wywrotką w miejscu. Zbijam sobie mocno bark i biodro. To mój najbardziej bolesny upadek z motocykla podczas całego wyjazdu. Wtaczamy się powoli do namiotów. Jest fajnie.
Awatar użytkownika
Remi
wypruwacz wydechów
wypruwacz wydechów
Posty: 1073
Rejestracja: 19.09.2008, 17:46
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Bartoszyce
Kontakt:

Re: Maroko do poprawki...czyli MoroccOOFF 2015

Post autor: Remi »

Rano jakoś się zbieramy. Nie za wcześnie ale jest ok. Krzysztof robi jazdę testową Tenerką po okolicznych pagórkach.
Obrazek
Wyjeżdżamy z szutrów na asfalt i mijamy po drodze kopalnie złota. Stajemy dosłownie po kilkunastu kilometrach. Subik zostaje gdzieś z tyłu. Czekamy i po chwili okazuje się że ma kapcia w przednim kole. Dobrze że to nie chłodnica ale znowu postoimy. Przebita dętka jest konsekwencją porannej jazdy po krzakach… Afryka jest kolczasta. . Stajemy pod sklepem. Część z nas walczy z przednim kołem Tenerki a reszta robi zakupy i wsuwa sardynki. Dzień się kiepsko zapowiada bo znowu stoimy ale specjalnie się tym nie przejmuję, traktuję to jako kolejną przygodę. Nie mam ciśnienia na nawijanie kilometrów. Na takich postojach równie mocno chłonę uroki Maroka jak podczas jazdy. Wymiana dętki idzie sprawnie i ruszamy. Już po kilku kilometrach jedziemy pięknymi szutrami. Ciągle otaczają nas góry. Teraz trochę inne, ciemnobrązowe skały. Znowu stajemy bo Grzesio na Afryce zostaje gdzieś z tyłu.
Obrazek
Okazuje się że Afryka wypiła całe paliwko. Pijaczka. Wlewamy z zapasu i jedziemy bardzo fajnymi szutrami a potem wąskim asfaltem przez malownicze wąwozy. Droga jest piękna i jedziemy już bez problemów. Wjeżdżamy w piękne skaliste góry pokryte ogromnymi, owalnymi odłamkami.
Obrazek
Obrazek
Zjeżdżamy asfaltową serpentyną z pięknym widokiem. Mamy w pobliżu atrakcję turystyczną w postaci malowanych skał i od razu widać na drodze mnóstwo kamperów na francuskich numerach. Najpierw tankowanie zajeżdżamy na tankowanie, kawa i wifi. Nabijamy się że Sub zabiera nam całe wifi swoim srajbukiem. Niestety to nie jego wina, łącze jest po prostu strasznie wolne. Zatankowani ruszamy piaszczystymi drogami w stronę pomalowanych kamieni.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Honda Transalp 700 trochę męczy się na piachach. Ma z przodu małe koło. Pajda daje radę ale takiej zabawy z jazdy jak ja, nie ma. Robimy pamiątkową sesję
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

i ruszamy dalej. Zajeżdżamy jeszcze do sklepu zrobić zakupy na kolację i śniadanie. Kupujemy jaja i wbijamy je do butelek i plastikowych pojemników.
Obrazek
Obrazek
Rano będzie jajeczniczka. Po drodze stajemy w pięknym wąwozie na zdjęcia. Chociaż nie ma go w przewodniku to podobał mi się o wiele bardziej niż ten popularny.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wracamy prawie tą sama droga do sklepu gdzie wymienialiśmy rano dętkę. Robimy zakupy i jedziemy inną kamienistą drogą o której mówili Czesi że jest bardzo trudna. Zapowiada się łagodnie i myślę że Czesi jechali po prostu ciężkimi motocyklami.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Słońce szybko chowa się za górami. Znowu rozbijamy się w korycie rzeki. Dookoła mamy wysokie brązowe skały a koryto jest bardzo szerokie. Tym razem zero picia alkoholu i idziemy wcześnie spać, mam jeszcze czas na zrobienie notatek i obejrzenie zdjęć. Pierwszy raz jesteśmy w miejscu gdzie nie mamy zasięgu w telefonach. Fajnie ale wiem że żona będzie się martwić bo obiecywałem smsa co wieczór.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość