Leopold pisze:To jest dobra wiosenna wiadomość. Wiadomość letnia będzie taka że spaceruje po ogrodzie.
A jesienna że jedzie na Libuchore
Też mam taką nadzieję, ale po wizycie kontrolnej w przychodni ortopedycznej w Koperniku, wiara moja została zachwiana.
Lekarz który mnie konsultował brał udział w mojej operacji i stwierdził, że takiego przypadku jeszcze nie widział ( młody jest ), ale wszystko udało sie pięknie poskładać do kupy i teraz potrzeba tylko czasu na wygojenie ran i rehabilitację. Rany pooperacyjne goją sie bardzo dobrze, mam tylko problem z ruchomością stawów a szczególnie biodrowego. Zgadza się, bo w czasie spacerów po domu z balkonikiem, staram sie nogi zbytnio nie obciążać. Lekarz zaleca jednak wykonywanie gimnastyki stawu biodrowego pomimo bólu jaki odczuwam. Na potwierdzenie, że wszystko jest w porządku, lekarz pokazuje mi pooperacyjne zdjęcie rentgenowskie mojej miednicy i . . . ręce mi opadły, zaniemówiłem, doznałem szoku i chyba straciłem wiarę, bo czy z taką ilością żelastwa w tyłku naprawdę może być dobrze ?
Mam to zdjęcie na płycie, ale boję się je otwierać, boję się je oglądać tak strasznie to wygląda.
Po powrocie do domu, zgodnie z zaleceniami lekarz wziołem się za gimnastykę mojej nogi. Pomimo bólu, z zaciśniętymi zębami, wyginałem nogę ile się dało, a po kilku takich sesjach, wieczorem noga spuchła od biodra aż do stopy. Od soboty leżę grzecznie w łóżku i odpoczywam, a opuchlizna powoli ustępuje.
Mam tylko obawy co będzie kiedy trafię na szpitalny oddział rehabilitacyjny i tam ostro wezmą się za moją nogę, a do Tuszyna jadę już 7 maja.